niedziela, 22 lipca 2012

22 lipca.

Komu przeszkadzalo to swieto? Acha, prawicy.
Tylko dlaczego? Kazdy narod ma swoja historie, a te nalezy szanowac. Nie wolno wymazywac z pamieci nawet najgorszych zdarzen, bo i one odciskaja swoje pietno na narodzie. A czy zdarzenia z lipca 1944 roku byly az tak zle, ze trzeba za wszelka cene pozbywac sie ich z pamieci? Zmienial sie ustroj, a wiadomo, ze takie zmiany, oprocz skutkow pozytywnych, niosa za soba ofiary. To cena przemian. A przeciez bilans tych przemian byl w gruncie rzeczy dodatni.
Zlikwidowano analfabetyzm. Kazdy mial po wojnie dostep do szkol, nawet wyzszych. Czy to zle zjawisko? Moze dla tych, ktorzy przed wojna jako jedyni we wsi byli pismienni i mieli wglad oraz kontrole nad reszta.
Uwlaszczenie chlopow. Po stuleciach panszczyzny i ucisku, chlopi nareszcie byli "na swoim", pracowali dla siebie. I znow nasuwa sie pytanie: czy to bylo zle? Tak, dla wywlaszczonych ziemian.
Mozolna elektryfikacja i modernizacja wsi, ogolny dostep do kultury, takiej przez duze K, przyklady pozytywnych nastepstw owych przemian mozna mnozyc bez konca. A przede wszystkim ogolne bezpieczenstwo i niewielka przestepczosc, bo z kryminalistami sie nie cackano. Dzieci byly dziecmi, a nie mlodocianymi postrachami osiedli, szkoly nie byly przymusowym azylem dla przyszlych zbrodniarzy i nieletnich matek. Owszem, zdarzaly sie i takie, ale nie na tak masowa skale, bo wtedy jeszcze kosciol nie zagladal wszystkim tak nachalnie w majtki. Moralnosc byla inna, a dorosli byli autorytetami, a nie workami treningowymi. Mlodziez miala ogolny dostep do klubow sportowych, swietlic, teatrow, domow kultury, wiec nie potrzebowala wloczyc sie bez celu po ulicach i z nudow napadac na innych, zeby miec sie za co napic piwa.
Ach, czasy!
Mam wrazenie, ze im bardziej kosciol narzuca owieczkom przestrzeganie swoich 10 przykazan, tym owieczki sa gorsze. Im bardziej ingeruje w sprawy majtkowo-lozkowe, tym wiecej niechcianych ciaz i utylizowania narodzonych. Im bardziej sam strzyze baranki, tym wiecej baranki kradna, rowniez w kosciolach. Wszystko stoi na glowie.
Szkolnictwo upada, poziom sie obniza, nikt nie ma motywacji, bo i tak o prace nielatwo. Wszystko zmierza do wtornego analfabetyzmu, jak w Ameryce.
Powstalo zjawisko bezdomnosci, bezrobocia, bo trzeba bylo za bezcen pozbyc sie fabryk i zakladow z minionego ustroju. A w zamian nic. Beznadzieja i brak perspektyw przy pelnych tandetnego towaru polkach sklepowych. I, jak ongis w XIX wieku, emigracja "za chlebem".
Niech sie swieci... Pozostaly wspomnienia po tych lepszych aspektach tamtego ustroju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.