czwartek, 29 grudnia 2016

Julius Klingebiel.

Julius urodzil sie na poczatku ubieglego wieku w Hanowerze, zmarl w polowie lat 60-tych w Getyndze. Od najwczesniejszych lat cierpial na powazne zaburzenia psychiczne, a od konca lat 30-tych reszte zycia spedzil w zamknietych placowkach psychiatrycznych, w tym w getynskim szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych, obok ktorego wedrowalam wczoraj.

Prawa autorskie
Strzalka zaznaczone sa okna jego celi. Celi, ktora stala sie czyms w rodzaju wystawy jego niepospolitej tworczosci w stylu art brut.
Klingebiel nie mial zadnego artystycznego wyksztalcenia, wyuczyl sie na slusarza, zdazyl nawet ozenic, jednak choroba doprowadzila do jego dozywotniego zamkniecia w placowce, byl niebezpieczny dla otoczenia. Na poczatku lat 50-tych zaczal skrobac cos na scianach swojej celi. Lekarze zauwazyli, ze to zajecie go uspokaja, zorganizowali mu wiec farby, zeby mogl w spokoju bazgrac po scianach. Nikt chyba wowczas nie przypuszczal, jak wielkie dzielo powstanie. Malowal tez sporadycznie na papierze, do dnia dzisiejszego zachowalo sie tylko kilkanascie tych prac.
Jeszcze do niedawna (wiosna tego roku) budynek ten sluzyl jako oddzial zamkniety dla niebezpiecznych chorych psychicznie, teraz stoi pusty. Cela Klingebiela stala sie chronionym zabytkiem w tym pustostanie, ktory paradoksalnie nie stal sie zabytkiem i nie ma szans na panstwowa dotacje, zeby go wyremontowac. Tylko nieliczni mieli okazje zobaczyc to pomieszczenie na wlasne oczy, z ich opowiesci wynika, ze to widok robiacy ogromne wrazenie.
W planach jest, po zrobieniu porzadku w pozostalych czesciach budynku, co moze dlugo potrwac z braku funduszy, udostepnienie celi dla zwiedzajacych. Z pewnoscia tam zajrze.

Klingebiel w swojej celi  Zrodlo

Zrodlo

Zrodlo

Zrodlo

Zrodlo

Zrodlo
Klikajac w podane pod zdjeciami linki zrodlowe, mozna zobaczyc inne fragmenty jego dziela.





56 komentarzy:

  1. Miał dużo szczęścia , że przeżył eugeniczne zarządzenia.
    Faktycznie utalentowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jakos zdolal sie uchowac, co w tamtych czasach bylo rzadkoscia.

      Usuń
  2. Ciekawe czy tak by sie zachwycali gdyby byl normalny i namalowal to na dachu swojej na przyklad stodoly.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby w pore ktos go odkryl, moze stalby sie wielki i bogaty, jak niejeden domorosly artysta. Byl jednak chory i malowal w celi zakladu dla psychopatow.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wielu wielkich artystow nie bylo normalnych, geniusz rzadko idzie w parze z rozumem.

      Usuń
  4. Zasmuciłam się. Nie wiem, dlaczego. Biedny Julius.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla jego wlasnego i dla dobra otoczenia musial pozostac w izolacji.

      Usuń
  5. Tak mi na myśl przyszedł nasz krynicki Nikifor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On przeciez tez byl uposledzony, choc w stopniu nie zagrazajacym nikomu.

      Usuń
  6. Piekne to jego malarstwo i jaka mial silna potrzebe tworzenia, dobrze ze odkryl to w sobie, bo przeciez dzieki temu jakos zyl z ta ciezka choroba. Sciany w jego celi sa dokladnie pokryte, nie ma pustego skrawka, zachwyca mnie to malarstwo, takie roznorodne, niby pomieszane a tak pasujace, bo widze, mysle jak on zyl, kazdy dzien tam byl.
    Dobrze ze nikt nie zniszczyl tego, Getynga powinna zadbac o to, bo to malarstwo jest piekne, ma dusze i zarazem smutne jak zycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julius byl ograniczony w tworzeniu wlasnymi czterema scianami. Szkoda, ze uchowalo sie tak niewiele mobilnych jego prac.

      Usuń
  7. Znajomy opowiadal mi kiedys o tym miejscu i tez bym zachwycony jego pracami! Duzy talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszych czasach zrobiono by mu pracownie z prawdziwego zdarzenia. Z pewnoscia nie zostalby wyleczony i wypuszczony, ale co najmniej zadbano by o bardziej wygodna terapie przez malowanie.

      Usuń
  8. Bo ja wiem, czy to aż takie wielkie dzieła? Dobrze chociaż, że gostek robił to, co lubił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie musisz sie znac na malarstwie, podobnie zreszta jak ja. Mnie albo cos sie podoba, albo nie, bez wzgledu na wage zabytkowa dziela. Fachowcy zas uznali jego prace za dziela i juz. ;)

      Usuń
    2. To tak jak ja masz-albo coś mi się podoba , albo nie. Taki np. Picasso czy inny Dali to mię napawa fstrętem. I co z tego, że sławni?
      A o życiu z ekhm artystą coś wiem-Niemąż bowiem malarz jest i to całkiem dobry. Znaczysie w kategoriach "podo mi się". Jego obrazy są pełne światła. No miło oko zawiesić. Zaś sam artysta... Przemilczę. Ów pan którego nam przedstawiłaś też mię się podoba-kolorystyka taka bardziej wschodnia😊.

      Usuń
    3. To moze zrobisz post na temat jego tworczosci, chetnie bym poogladala, co namalowal.
      A Dali akurat mi sie podoba, jest taki... niepokojacy.

      Usuń
    4. No właśnie. Co z tego, że Beksiński, Picasso, Kantor, Grotowski, Szajna, Dali, Braque, Nikifor, Kandinsky i setki innych są sławni, skoro ta ich sztuka może się w nocy w charakterze koszmaru przyśnić? Niedawno pisałam o tym u siebie, a całkiem na świeżo mam za sobą dyskusję gdzie indziej. Przychodzą jakieś dziwne mody na lansowanie twórców, którzy mogą czyścić buty prawdziwym talentom. A niech spróbują namalować jak Michał Anioł, wyrzeźbić jak Fidiasz, skomponować jak Mozart - wtedy naprawdę będzie co podziwiać.

      Usuń
    5. A ja lubie taka mroczna sztuke, bardziej od slodkich pejzazykow i uroczych portrecikow. :)

      Usuń
    6. No, ja bym sztuki wyżej wymienionych panów słodka nie nazwała. A'propos mroczności: moim najukochańszym utworem klasycznym jest "Requiem" Mozarta. Potrafię się nim ogłuszać i narkotyzować. Bez względu na mroczność, jego piękno jest doskonałe.

      Usuń
    7. A dzie ja sugeruje, ze Beksinski i ta reszta slodko tworza? Toz pisze, ze wole mroczne ( w domysle ich mroczne) od slodkiego. ;)

      Usuń
  9. Mnie się podoba,uciekł w świat wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to w niektorych ludziach drzemia ukryte talenty. Gdyby nie zachorowal, pewnie do smierci pracowalby jako slusarz i nie mialby czasu malowac.

      Usuń
  10. Bardzo ciekawe obrazy. A dlaczego pisałaś, że budynek jest nawiedzony?
    PS. Ja też lubię obrazy Salvadora Dali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja lubię Dalego, szczególnie Płonącą Żyrafę.
      Jak to dobrze, że sztuka jest taka różnorodna i artyści maja tak odmienne widzenie świata.

      Usuń
    2. Ninka, tak sobie tylko wyobrazam, bo z pewnoscia wielu psychopatow zakonczylo tam zywot, gdyz-poniewaz zamykano ich dozywotnio. ;)

      Usuń
    3. Repo, niektorzy maja takie widzenie, ze nie wiadomo, jak to ugryzc i czy obraz przedstawia psia kupe, czy wybuch granatu. :)))

      Usuń
    4. i o to chodzi, żeby psia kupa urosła do rozmiarów arcydzieła:p

      Usuń
    5. Na takie brewerie to ja jestem zbyt staroswiecka. :)))

      Usuń
  11. Podobają mi się jego malunki/rysunki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tylko niektore fragmenty, ale calosc jest imponujaca.

      Usuń
  12. Człowiek był niezwykle utalentowany, dobrze ,że się te malunki uchowały.
    Od zawsze wiadomo,że tworzenie czegokolwiek ma znaczenie terapeutyczne.
    Wprawdzie jeszcze "furiatką" nie jestem ale na własnej skórze wypróbowałam jak wielce uspakajające jest realizowanie jakiegoś projektu - może to być malowanie, rzeżbienie, lepienie czegoś, haft lub...koralikowanie. Dzięki temu mam kilka obrusów wyszydełkowanych techniką patchworku ;)
    Miłego.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtych czasach to byl chyba przypadek, ze zauwazyli uspokajajace dzialanie prac malarskich, teraz to juz rutyna w szpitalach psychiatrycznych. No i po scianach nie pozwalaja bazgrac, raczej dostarczaja blokow rysunkowych.

      Usuń
  13. Faktycznie szkoda byłoby, żeby te malowidła zniszczyły się ...
    Ci geniusze ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciezka sprawa z tym pokojem, co to do dziela sztuki awansowal, ani obejrzec, ani gdzies przeniesc. A na remont budynku nie ma kasy. :)

      Usuń
  14. Chciałam się tylko przywitać. Dzień dobry, cześć i czołem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Geniusz ma dostęp do talentu i często nie wie skąd to wie - (naukowiec czy powieściopisarz), czy potrafi, przychodzi to do niego z wnętrza jego, on tylko przekazuje. Zdolny uzdolniony człowiek, potrafi przetworzyć to coś z niego przychodzi, wykorzystując talent wyuczony najczęściej. Dlatego w muzyce pianistów lub skrzypków odtwarzających znane dzieła jest część artysty odtwórcy, to samo dotyczy malarzy kopistów. Być geniuszem to straszne naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Geniuszem to pol biedy, ale psychopatycznym geniuszem to juz calkiem klops, bo nie wie sie nawet o swojej genialnosci. ;)

      Usuń
  16. Niesamowicie wyglądała cela w której przebywał wśród własnych prac. Mnie się one bardzo podobają. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno cela robi piorunujace wrazenie, kiedy sie tam wejdzie, zdjecia nie oddaja calosci.

      Usuń
  17. Wiesz, nawet zdjęcia juz robią niesamowite wrażenie! Istnieje coś takiego jak art-terapia czyli terapia sztuka, myślę ze on sam sobie coś takiego fundował. Te jego prace tak naprawdę nie przynoszą na myśl pracy szaleńca, już van Gogh ze swoimi zakręconymi liniami wydaje się być bardziej zwariowany. No i przecież obciął sobie ucho... natomiast uporządkowanie i metodyka tych prac są jednocześnie dla oka kojące jak i niepokojące. Bardzo interesujące :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze kiedys uda mi sie zobaczyc te cele na wlasne oczy, moze bedzie tez mozna fotografowac. Bardzo bym chciala to obejrzec. Tak blisko mnie, a tak nieosiagalne.

      Usuń
  18. Po kolorach i symetrii malowidel sciennych mozna pomyslec, ze Julius na depresje raczej nie cierpial. Mnie sie podoba ale mysle, ze w realu ogladane moga troche przygnebic czlowieka. Szkoda, ze wczesniej nie trafil w miejsce gdzie mozna tworzyc tapety, wzory na plotna, grafiki na okaldki ksiazek, ilustracji ksiazeczek czy po prostu jako dekorator domow, w teatrze... Dzisiaj moglby sie wyzywac w grafice komputerowej czy na murach w miastach... czy kredkami/pisakami kolorowac malowanki dla doroslych... Ech! Smutne to jakos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Julius chorowal tylko na depresje, nie bylby izolowany do konca zycia, ale pewnie tez nigdy nie odkryl by w sobie zylki do malarstwa, gdyby nie dozywotnia izolacja. I tak jedno wynika z drugiego. :)

      Usuń
  19. Piękne te malowidła ścienne.Pewnie gdyby nie był zamknięty nigdy by nie powstały.Niigdy nie wiadomo gdzie drzemie geniusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nawet choroby psychiczne miewaja swoje dobre strony, choc nie dla wszystkich.

      Usuń
  20. Własnie czytam jego życiorys na wikipedi.Zaciekawił mnie ,kim był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu geniuszy byla wariatami, a co najmniej jednostkami nie przystosowanymi. Wychodzi na to ze jednego z drugim nie da sie polaczyc. Albo jest sie jednostka normalna albo geniuszem ale wtedy palma odbija. Van Gogh, Picasso, Salvadore Dali czy nasz rodzimy Beksinski.... pytanie jest takie, czy warto zwariowac na oltarzu sztuki?

      Usuń
    2. Dla potomnych - warto! Dla siebie chyba nie.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.