poniedziałek, 15 października 2018

Tarzanina.

Jest kilka teorii na to, dlaczego pies tarza sie w ogole, a w odchodach/padlinie ze szczegolnym upodobaniem. Jedna z nich jest sygnal do polowania. Psy, choc juz tak dawno udomowione, nadal maja w sobie pierwiastek dzikosci i drapieznosci, a ze sa dodatkowo zwierzetami stadnymi, musialy wypracowac sposob porozumiewania sie z innymi czlonkami stada. Oprocz sygnalow dzwiekowych i mowy ciala, dolozyly sygnaly zapachowe, choc wlasciwiej byloby napisac sygnaly smrodliwe, im bardziej, tym lepiej. Inna teoria zaklada maskowanie wlasnego zapachu poprzez okrycie sie obcym, i znow im bardziej smierdzacym, tym lepiej maskujacym.Mozna tez przypuszczac, ze chca na znalezisku pozostawic wlasny zapach, choc ja bym z ta teoria polemizowala.
W kazdym razie sa psy, ktore nigdy w zyciu nie tarzaly sie w zadnych nieczystosciach, ale sa i takie, krorych trzeba przez cale zycie pilnowac, a i tak udaje im sie od czasu do czasu wytriksowac opiekuna i zrobic swoje, a potem wrocic w pelni szczescia w obloku zwalajacego z nog (wlasciciela) smrodu, co skutkuje nielubiana procedura torturowania zwierzecia prysznicem. To dziwne, ze zwierzaki tak bardzo nie lubia kapieli i to bez wzgedu na to, czy lubia plywac w roznych zbiornikach wodnych, czy nie. Niektorzy opiekunowie uzywaja do kapania psow wlasnych "ludzkich" szamponow, zeby pies po kapieli ladnie pachnial. Pomijajac juz fakt, ze pies ma inna skore od ludzkiej, inny rodzaj wlosa(siersci) i ludzki szampon moze mu nawet zaszkodzic, to dodatkowo jego zapach jest dla psa irytujacy, biorac pod uwage jego daleko bardziej rozwiniety zmysl zapachu. Szybko wiec poszuka sobie nastepnej okazji do wyturlania, byle zabic ten przeszkadzajacy zapach ludzkiego szamponu. Specjalne psie szampony nie pachna tak intensywnie.
Nasz Burek tarza sie namietnie w roznych paskudztwach. Tlumacze raz i drugi, ze jest psia dama i powinna zachowywac sie jak dama, a ona madrze kiwa glowa i obiecuje. Do momentu, kiedy trafi sie nastepna kupka jakiegos smierdzidla, ktora czasowo damie rozum odbiera.

Napisalam sobie ten post po porannej kapieli. Gdzies w poludnie poszlismy na bardzo dlugi spacer, na ktorym Burek zachowywal sie poprawnie. Kiedy bylismy juz w drodze powrotnej, pies na chwile zniknal nam z oczu, a potem ciezko zadowolony z siebie wrocil, czym nas o malo nie zabil. Bo wrocil w chmurze tak strasznego smrodu padliny, ze w porownaniu smrod dziwidla mozna nazwac suardepari. Szla przed nami i tak nieludzko cuchnela, ze mialam odruch wymiotny, a po wsadzeniu jej do wanny, gdzie poddana zostala drugiej w ciagu dnia kapieli, smrod sie tak nasilil, ze nos musialam zakryc perfumowana chusteczka, bo inaczej nie moglabym psa wykapac.



Cieszcie sie, ze jeszcze nie nauczono sie przesylac zapachow, nie wytrzymalibyscie i nie dalibyscie rady przeczytac tego postu.









60 komentarzy:

  1. Coraz bardziej doceniam bycie kocim, a nie psim personelem :))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, sprzatanie kuwety albo pawia tez nie nalezy do mioch ulubionych czynnosci. Kto ma pszczoly, ten ma miód, kto ma dzieci, ten ma smród, a kto ma zwierzeta domowe, ten ma innego rodzaju atrakcje. :)))

      Usuń
    2. Oj ma. Moja śp Pestka kochała się tarzać w padlinie a i zjeść z niej conieco. Frania czasem jedynie w gównie się wytarza. A kundel Muszka tarza się tylko w trawie. Dobra Muszka.
      Używamy teraz jedynie łatwych do opłukania prysznicem obroży Biothane. Parcianej taśmy i filcowe obszycia tudzież szelki z tkaniny są nie do doprania.

      Usuń
    3. Toyki obroze slubny jakos dopiera, ale z pewnoscia zostaje na niej jeszcze slad ulubionych perfum. Niech ma, co mi tam. :)))

      Usuń
  2. I tak ledwo dałam radę. Właśnie jem śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslisz, ze powinnam napisac ostrzezenie na poczatku?

      Usuń
    2. W zasadzie to bez znaczenia. I tak zjadłam, ja twardy zawodnik jestem :)

      Usuń
    3. Bo na tym padole tfardym trza byc, nie mientkim.

      Usuń
  3. Co za Burek jeden, żadna Toya z niej, tylko własnie Burek ;))
    Musiałaby iść do szkoły dla psich dam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba powinnam wezwac Rozenkowo-Majdanowa, zeby zrobila z Burka dame jak sie patrzy.

      Usuń
  4. Doczytałam. Skomentuję hurtem, od oo najstarszego:)
    Tęcza ukazuje się częściej, to prawda, a to po prostu przez dużą ostatnimi laty zmienność pogody; sine wiatry, słońce, deszcz, słońce i tak w kółko. Jakby tak "ktoś", oprócz wspomnianego czytania biblii trochę poszukał, to dowiedziałby się też, w jakich dokładnie warunkach może się tęcza ukazać. Na ogół wszyscy wiedzą, że tuż po albo nawet podczas deszczu, kiedy już świeci słońce, ale musi być spełniony jeszcze jeden konieczny warunek - słońce musi być poniżej 42 stopni nad horyzontem, czyli trochę mniej niż połowę kąta prostego, który jest wyznaczony przez zenit. No, ale do tego trzeba jednak trochę wiedzy, nie wiem, czy dla "ktosia" to nie za wiele:)))))
    Podobne jesienne śliczności obserwowałam na niedzielnym spacerze nad jezioro, zrobiłam parę zdjęć:) Ale chciałam nieśmiało napomknąć, że na drugim zdjęciu jest raczej jastrzębiec kosmaczek (fajna nazwa, nie?), a nie mniszek, jeśli był taki bladożółty, na cienkiej łodyżce; zresztą nie widzę w powiększeniu charakterystycznych liści mniszka, tylko właśnie takie jakby omszone jak u kosmaczka. Ale oczywiście mniszki też kwitną, sama widziałam:)))
    A nasza Przylepa też potrafiła się tak wytarzać; nigdy nie zapomnę, jak kiedyś wytarzała się w ludzkiej kupie - to była masakra, nie dość, że smród, to jeszcze kolorek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez ten "ktos" z pewnoscia biblii nie poczytal, za duzo tekstu i to drobnym drukiem, a poza tym ten jezyk staro-jakistam, to dla elektoratu pisu za wielki wysilek.
      Ninka, to byl na pewno mniszek, bo tego akurat znam, zreszta te mniszkowe dmuchawce byly tuz obok.
      Burek jest dosc poslusznym psem, jest fajnie zsocjalizowana, bawi sie ze wszystkimi rasami i wielkosciami psow i respektuje bez slowa, jak ktorys nie chce sie z nia bawic. Ma niestety jedna, opisana wyzej, wade. I co jej zrobisz?

      Usuń
  5. Mojego pieska jedna osoba musiała trzymać a druga myć bo wiał z wanny, a wycie przez całe mycie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toya tez chce zwiewac z wanny, zeby nie bylo, ze tak chetnie w niej siedzi i poddaje sie z rezygnacja wszelkim torturom, o nie! Wyjscie z wanny jest jednak zatarasowane mna we wlasnej szerokiej osobie. :)

      Usuń
  6. Brrr, też poczytałam przy śniadaniu. Nie wiem czy dałabym radę wykąpać psa bez dodatkowych atrakcji. Kocie pawie sprzątam bez problemu, kuwetę też.
    Kiedyś byłam tak obrzydliwa, ze samo wspomnienie o tym że komuś niedobrze, zaraz mnie mdliło. Dzieci i praktyka w szpitalu mnie uodporniły, chociaż nie na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wystarczyla perfumowana chustka na nos i jakos dalam rade. Pawie i kuwety sprzata slubny, kiedy dzieci chorowaly i pawiowaly, to tez on sprzatak, bo mnie nosilo. ;) On jest odporny na wszystko.

      Usuń
  7. Wszystkie psy w moim zyciu tarzaly sie w tym naturalnym smrodzie, najgorzej bylo z bernardynem wsadzic go do wanny, wtedy chyba nie bylo szamponow dla psow, nie wiem co mama uzywala, moze szare mydlo.
    Toyka i tak jest piekna i kochana, wcale nie ma potrzeby zeby zostala perfumowana dama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omatulu, wspolczuje kapania bernardyna, bo gdyby tak sie uparl, zadna sila by go do wanny nie wsadzila. Ja Toyke musze tam wnosic, bo dobrowolnie by nie wlazla.
      Nie wiem, o jakim okresie piszesz, ale nawet w tzw. komunie byl szampon dla psow i nazywal sie Reksio, o ile dobrze pamietam. Uzywalam go przy kapieli naszego Urwisa.

      Usuń
    2. koniec lat 60, moze mama nawet nie pomyslala ze musi byc psi szampon

      Usuń
    3. No faktycznie, moze wtedy jeszcze nic nie bylo dla pieskow. My pierwszego mielismy pod koniec lat 60-tych, ale nie pamietam, w czym go rodzice kapali. Pozniej pokazal sie juz Reksio.

      Usuń
  8. Raz jedyny sunia mego ojca wykapała się w rowie melioracyjnym. Ojciec ją kapał codziennie przez kilka dni a to wciąż cuchnęło okropnie.
    Mój jamniorek w porze deszczowo-zimowej był kąpany codziennie, bo to niskopienne zwierzę było no i poza tym spało w moim łóżku. Ale on nie protestował z powodu kąpieli i nawet suszarkę pokochał. Mój wet kazał go kąpać regularnie raz na miesiąc, bo jako rasa niskopodłogowa zbierał wszystkie brudy chodnikowe na siebie, a one dla zwierząt w mieście wcale nie są zdrowe. Na tarzanie się gdziekolwiek biedak nie miał szans, bo to było zwierze chodzące tylko i wyłącznie na smyczy. Gdy go kupowałam hodowca mnie uprzedzał, żebym zapomniała o czymś takim jak puszczanie go luzem i niestety miał rację.Ale mimo tego był wybiegany jak należy.Jego pan miał wreszcie z kim biegać po lesie.
    Nie uniknie się atrakcji zasmrodzonego psa gdy biega luzem po polu zwłaszcza, zawsze jakaś padlina się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz jamnik Fusel biegal sobie luzem, ale kapalismy go rzadko, bo sie zaraz przeziebial. Za to wycieralismy go ze zdwojona sila, najpierw wilgotna szmatka, pozniej na sucho, bo tez spal z nami w lozku. On chyba wytarzal nam sie jeden raz w zyciu, jak byl jeszcze maly, pozniej juz nie robil tego. Za to Burek nadrabia za wszystkich.

      Usuń
    2. Bo jamniki nie są głupie, dobrze wiedzą czego ich ludzie nie lubią;)Mój to nawet nie żebrał, bo raz jak jeszcze był mały, gdy żebrał dostał ode mnie plasterek ogórka kwaszonego- ogromnie się zraził do żebrania. I nie miał zwyczaju jeść z ręki, bo pan hodowca w ramach szkolenia mnie na właścicielkę super rasowego jamnika zabronił mi karmienia go z ręki. I jeszcze nim piesiulo trafił do mnie to przeszłam niemal szkolenie- pan hodowca był równocześnie sędzią w warszawskim związku kynologicznym.
      To był jeden z nielicznych hodowców, który nie usypiał suk które już nie były reproduktorkami, tylko żyły sobie dalej u niego, na zasłużonej psiej emeryturze.W chwili gdy kupowałam Flika miał 50 psów.Dobrze, że facet miał duuużą willę z duuużym ogrodem. I dwie panie sprzątające, zarobione po kokardkę.

      Usuń
    3. No prosze, mialas piesa z najwyzszych psich sfer.
      My tez staramy sie, zeby pies nie przyzwyczail sie zebrac przy stole, kiedy jemy, ona musi pojsc na wlasne poslanie. Nie ma nic bardziej lamiacego charakter od proszalnego psiego spojrzenia.

      Usuń
  9. Darek chyba z kilka razy wytarzał się w czymś cuchnącym, ale on był malutki, mniejsza ilość "dezodorantu" się na nim mieściła, więc i zapach był mniej intensywny ;) Ten nasz mały psiurek był wielkim fanem taplania się we wszelkiej napotkanej na spacerze wodzie, w kałużach też. Jednak w wannie nie rozpaczał w przeciwności od Morusa, ten był strasznie nieszczęśliwy w trakcie wannowych kąpieli, ale na spacerach też do wody nie wchodził.
    Pojechaliśmy kiedyś rodzinnie na Wysoczyznę Elbląską i brat zabrał dużego psa i ta paskuda wytarzała się w krowim placku na pierwszym naszym spacerze. Jak doszliśmy do Zalewu Wiślanego to brat go w nim umył. Było to 30 lat temu i w naszym tymczasowym miejscu zamieszkania nie było warunków aby wykąpać psa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, krowi placek to sama przyjemnosc, wyschnie, wykruszy sie i po krzyku, a zapach nie jest jakis odrzucajacy. Gorzej, jesli pies znajdzie sobie ludzkie odchody, a jeszcze gorzej padline. :)

      Usuń
  10. Nie wiem, co to znaczy kąpanie piesa, bo się wytarzał, bo moje ostatnie trzy piesy tego nie robiły, nawet Tuptuś,ktory przestał się tarzać, jak mu zmieniłam szampon, ze zwierzęcego, na zwykły pokrzywowy, dla ludzi, za radą weta. Maks też był w nim kąpany. Może Toi nie pasuje zapach szamponu dla piesów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumialabym, ze jej ten szampon nie pasuje, po drugim wytarzaniu sie, ale dlaczego tarzala sie rano? Przeciez wtedy nie byla kapana i nic jej nie moglo przeszkadzac. Po prostu lubi smrod, proletariuszka jedna. Z takiej nie zrobisz damy, chocbys skisl.

      Usuń
  11. Mieszkajac jeszcze w Polsce i w bloku, gdzie to nasz pies niby mial duzo miejsca na zewnatrz do biegania, czesto, podobnie jak Ty, jezdzilismy za miasto na wycieczki, glownie dla dzieci ale psa rowniez. Jednego razu wytarzal sie w czyms niezwykle cuchnacym a na miejscu nie bylo mozliwosci go bodaj z grubsza oplukac. Musielismy wiec takiego smierdziela wsadzic do samochodu (malucha), i cala powrotna droge znosic ten zapach a bylo ok 1 godz jazdy. A pozniej czyscic siedzenia samochodu bo przeciez przesiakly calym interesem. Pies, mimo kapieli dlugi czas pachnial inaczej, nie po swojemu.
    Nie zloscilismy sie na niego rozumiejac ze mimo iz dla nas byl czlowiekiem i nawet dzieckiem to jednak zwierzeca strona natury czasem brala gore :)
    To taka mniej przyjemna strona posiadania psa ale ilez wiecej tych wspanialych !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tym drugim wyturlaniu nie wsadzilabym Toyi do samochodu, nie ujechalibysmy z nia nawet metra, bo bysmy oboje rzygali. Albo znalazlabym okazje do wykapania, albo wracalabym z nia pieszo.

      Usuń
    2. Nic tylko musicie wozic ze soba taki turystyczny malego harcerzyka zestaw do kapieli znaczy sie pryszniczek i kontenerek z woda.

      Usuń
    3. Mamy w okolicach tyle wodnych zbiornikow i ciekow, ze zawsze bedzie gdzie tego obwiesia wykapac.

      Usuń
  12. Zaczynam sie powaznie zastanawiac czy powinnam miec psa, bo juz przy czytaniu Twojego tekstu mam odruch wymiotny:) No i mialam w podrozy przygode, ktora wyraznie wskazuje, ze nie powinnam miec zadnych zwierzat:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, nie ma pewnosci, ze Twoj przyszly pies bedzie sie tarzal w nieczystosciach, to raz. A dwa, bedzie tak jak przy wlasnym dziecku, niby czlowiek sie brzydzi, ale sprzata narzygane. ;)

      Usuń
  13. Chyba najgorsze w tym wszystkim jest pochylenie się nad takim psem w wannie. Rozmoczenie źródła smrodu i dotknięcie go ręką... aż nie zniknie z sierści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zaopatrzona bylam w perfumowana chusteczke obwiazana na nosie, inaczej pewnie bym nie wytrzymala. Najpierw dlugo Burka plukalam pod prysznicem, potem dopiero polalam szamponem.

      Usuń
  14. Chyba każdy właściciel psa to przerabiał. Frodo i Wałek nie tarzają się w świństwach, ale poprzednik, Hukała i owszem. Najchętniej właśnie w padlinie. Kiedyś z zimowego spaceru za miasto wiozłam go w worku foliowym, że tylko nos wystawał. O mało nie zeszłam ze smrodu. To była padła gęś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesuuuu... chyba bym przywiazala gada do auta i lecialby na zewnatrz :)))

      Usuń
  15. Matko, jak takiego ufajdanego Burka do wanny wsadzic? Chyba tylko w rekawiczkach gumowych? Czy tez po drodze ja z grubsza juz obmyliscie?

    Ale minke ma nieziemska, kupka mokrego nieszczescia siedzi w wannie... Tak biedna meczyc, za jakie grzechy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Golymi rencami wsadzalam, ale dotykalam w miejscach niezafajdanych, a potem zaraz odpalilam prysznic na tryb biczy wodnych i splukiwalam z Burka swinstwo.

      Usuń
  16. Pani Anno, proszę zmienić perfuma mojej ulubienicy, to nie będzie musiała sie sama perfumować....

    OdpowiedzUsuń
  17. E tam, takie byle jakie tarzanie!
    Wyobrazcie sobie charta afganskiego z 30 cm gesta sierscia wszedzie, wytarzanego w smierdzacych jajkach!!!
    Dowloklam do domu na smyczy, na szczescie tylko trzy km, na schodkach do domu, nie zwazajac na gapiow rozebralam sie do majtek i stanika, wierzgajacego psa na rece, trzymajac za nogi, i na pierwsze pietro do lazienki,.
    Lazienke na klucz, bo psica walila cala soba uciekajac z wanny, a metode miala "przez zaskoczenie", czyli niby stala spokojnie, a jak poczula, ze slabiej trzymam to sprezala cztery lapy i wybijala sie w gore!
    Po pierwszej takiej akcji musialam zawsze miec pomocnika do trzymania, tez rozebranego :)
    Potem po wytarciu start po domu, po wszyskich lozkach, tapczanach, dywanach, fotelach, a jak sie dalo to i do ogrodka, zeby znowu sie wytarzac!!!
    Pieklo i szatani!!! A robila to czesto :(
    Jestem uodporniona na posiadanie psa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym takiego charta na lyso ogolila, niech sie wtedy tarza do woli. To jemu byloby wstyd przed wszystkimi okolicznymi Burkami, moze wtedy nauczylaby sie manier.

      Usuń
    2. Jesuuu, jaka piekna historia, widze, widze wszystko,
      a ta gonitwa charta po kapieli po calym domu cudna.

      Usuń
    3. nie, nie widze, podpadlas mi z tym goleniem,
      a wyzej u Hany tez zeby biegl za samochodem

      Usuń
  18. Ha ha ha ... Psica mojej siostry miała takie odpały :)))) Mojej się na szczęście to nie zdarzyło , przez całe, 10-letnie krótkie życie :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kira byla zawsze dama i trzymala fason, Fuslowi zdarzalo sie za psiego dzieciectwa.
      A ta wariatka juz dorosla i nie przestaje.

      Usuń
  19. Bleeee....! Shanti już się w tym roku kilkakrotnie wytarzała w smrodach :/

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.