czwartek, 27 lutego 2020

Co to jest zima?

Kazdy z nas, z moich rocznikow, mial w rodzinie jakas ciocie albo babcie, ktora zyla sobie na wsi, a ze wakacje w Polsce byly dlugie,  za to urlopy rodzicow krotkie, to sie wysylalo progeniture, po wszystkich wczasach, obozach i koloniach, do rodziny na wies, zeby nie paletala sie samopas po miescie. Mnie akurat najczesciej wysylano do babci w Warszawie, ale bywalo tez, ze z ta wlasnie babcia jezdzilam do rodziny na wies i tam spedzalysmy kilka dni.
Bylam oswojona z widokiem koni, krow, owiec, koz, drobiu, kotow, ktore oprocz mleka nic nie dostawaly do jedzenia, bo mialy lowic myszy i Burka przy budzie. Niedawno z przerazeniem przeczytalam, ze wiele niemieckich dzieci nie widzialo zwierzecia gospodarskiego i mysla, ze mleko pozyskuje sie ze sklepu, a jajka rosna na drzewach. Bo i gdzie maja to wszystko widziec? Czy w ogole jeszcze sa takie gospodarstwa, jak u mojej cioci, gdzie byl jeden kon, dwie krowy, dwie swinki, kilka kur i kaczek? Pola obrabia sie traktorami, wiec po co trzymac bezproduktywnego konia? Krowy owszem, ale pod warunkiem, ze ma sie gospodarstwo nastawione na ich hodowle, najpredzej ma sie kury i jaja do wlasnego uzytku. Owszem, powstaja gospodarstwa agroturystyczne, gdzie trzyma sie zwierzeta wlasnie po to, zeby pokazywac dzieciom z miasta. Dzieciaki edukacyjnie musza przy nich pomagac, wybierac jajka, doic krowine, czy tam glaskac osiolka. I te dzieci wiedza, ze jajka jednak nie rosna na drzewach, a mleka nie produkuje sie tasmowo w fabryce, tylko pochodzi z cycka krowy.
Juz niedlugo bedzie podobnie ze znajomoscia por roku u dzieci. Nie beda wiedzialy, ani widzialy szczegolnej roznicy, oprocz tego, ze podczas jesioeniozimy jest chlodniej i wilgotniej  niz podczas wiosnolata.
A ja pamietam te naprawde wyrazne granice miedzy porami roku, roznice nie tylko w dlugosci dnia i temperaturach. Na kazda pore roku czekalo sie z dzieciecym podekscytowaniem, bo kazda przynosila ze soba nowe niespodzianki. Trudno mi samej w to uwierzyc, ale nie moglam doczekac sie pierszego sniegu, a wraz z nim mozliwosci slizgania sie na zamarznietych kaluzach, zjezdzania na sankach, zabawy w sniezki. Zadna temperatura nie byla dzieciakom straszna, ruszaly sie, wiec bylo im goraco. Gorzej z tatusiami, ktorzy stali wokol gorki i pilnowali. Gorka byla dosc oddalona, trzeba bylo przechodzic przez ulice, wiec samej nie bylo mi wolno tam chodzic, zreszta wczesnie robilo sie ciemno, a  w ciemnosciach czyhaly rozne zagrozenia, trzeba bylo dzieci pilnowac. Nierzadko zima zaczynala sie juz na wszystkich swietych, wtedy zmienialo sie na ogol garderobe z jesiennej na zimowa, a ze mole czuwaly, za to odziez byla z wlokien naturalnych, wszystko intensywnie pachnialo naftalina. Teraz ubieramy sie w plastik, wiec nawet mole nie chca tego zrec, nie to, co niegdysiejsze futra, kozuchy i pelisy. Mole wyginely ;) Kiedy do Lodzi przyjezdzala babcia na groby swoich rodzicow, najczesciej na cmentarz chodzilismy juz po sniegu.
Wtedy nie martwilam sie, ze musze gdzies dojechac autem, ze po drodze moge sie poslizgnac, ze samochod moze mi rano nie odpalic, bo akumulator sie w nocy wyladowal. Czekalam na ten snieg z utesknieniem, bo obiecywal niezla zabawe, ale tez spore utrudnienia. Wtedy nie sypalo sie tak sola, raczej odgarnialo snieg na skraj chodnika, wiec zaspy utrudnialy chodzenie, a jak przyszla zima stulecia, to wszystko siadlo, a do ratowania spoleczenstwa spedzono zolnierzy.
Spoleczenstwa? Tak, wtedy bylismy jednolitym spoleczenstwem, bez wzgledu na to, czy ktos wierzyl, czy byl partyjny, na jakim stanowisku pracowal i ile zarabial. Nie bylo miedzy ludzmi tak gigantycznych roznic, takiej nienawisci, szczucia jednych na drugich. Bylo z pewnoscia biedniej, ale przyjemniej, bardziej swojsko. Ja tesknie za tamtymi Polakami, za tamtymi zimami, choc oczywiscie teraz ciesze sie z ich braku. I nie, nie tesknie wcale za przebrzmiala mlodoscia, jakby sie moglo wydawac, czy za tamtym ustrojem, jednak ludzie byli inni, nie tak skloceni jak dzisiaj.






51 komentarzy:

  1. Tęsknię za tym chrupiącym dźwiękiem śniegu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam bardzo mieszane uczucia, z jednej strony troche brak mi tej zimy, a z drugiej... o ile wygodniej sie zyje i bez strachu o poslizgi.

      Usuń
  2. Reż pamiętam zimy przez duże Z.I masz rację czekało się na ten pierwszy śnieg.I się cieszyłyśmy.Teraz trzeba jechać w góry.a i tak czasem tam go nie ma w niższych partiach.Teraz można sobie tylko o zimie pomarzyć.Na sanki na górkę miałam jakiś 300 metrów.Nad Odrą.I odra była wtedy cała prawie zamarznięta.Na butach się po Odrze ślizgaliśmy.A na łyżwy chodziliśmy przed dom.Bo wylewali na boisko wodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez w podstawowce na boisku pilkarskim straz pozarna wylewala wode i nastepnego dnia mielismy wielkie lodowisko. Ehhh... czasy...
      Moje wnuki beda snieg ogladaly w ksiazeczkach albo na filmach. Skoro na Antarktydzie zanotowano ok. 20°C, to znaczy, ze klimat naprawde sie zmienil.

      Usuń
  3. Ogólnie jestem przeciwna mówieniu zer kiedyś było wspaniale a teraz do dupy
    Ale z jednym się zgodzę
    Byliśmy mniej podzieleni
    Teraz ten podział jest między ludźmi którzy teoretycznie wyznają bardzo podobne wartości. Nie do wiary jakie są podziały między katolikami!! Moja koleżanka katoliczja zerwała ze mną znajomość bo zostałam wolontariuszką WOŚP !!!!🙈🙈🙈🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie tam, ze zaraz wspaniale, ale i tamten ustroj mial swoje plusy, a ludzie rzeczywiscie nie byli tak bardzo sobie wrogami. Twoja kolezanka ma wiare dosc powierzchowna i bezkrytycznie slucha kleru, ktory szczuje przeciwko Owsiakowi tylko dlatego, ze taka wielka kasa przelatuje im kolo chciwego nosa. Poza tym nie moga mu nic zarzucic, a facet robi kawal dobrej roboty. Cale szczescie, ze Twoja wiara jest prawdziwa, a nie na pokaz.

      Usuń
    2. Moja wiara jest pełna zwątpien i wątpliwości. Ale mam nadzieję że mało we mnie hipokryzji. Choć kto wie..

      Usuń
    3. Skoro ja Cie lubie, nie jestes zlym czlowiekiem. :) Ktos, kto opowiada o wierze, lata do kosciola, a na codzien szczuje na Owsiaka albo geya z sasiedztwa, nie zasluguje na szacunek. Zreszta... po czynach ich poznacie.

      Usuń
    4. Szczerze mówiąc uważam że katolicyzm jest potwornie trudny. Tylko nieliczni zbliżają się do naśladowania Chrystusa. Mnie do tego bardzo daleko. To przynajmniej w słowach staram się okazywać miłosierdzie;))

      Usuń
    5. I niezle Ci to wychodzi. Ja tez staram sie byc dobrym czlowiekiem, ale nie zawsze mi wychodzi.

      Usuń
    6. Trzeba robić swoje
      I nie przeszkadzać innym!

      Usuń
    7. To znaczy robić swoje;)

      Usuń
  4. Jestem starsza od Ciebie o ponad dekadę i też pamiętam tamte zimy. Pamiętam też wiosenne marcowe roztopy i chłopców pływających na krze (rzeczka na szczęście niewielka, ale potrafiła być groźna), wiosenne pierwsze podmuchy ciepła i inny zapach powietrza.
    Na szczęście moje dzieci na wieś jeździły, ale z wnukami już gorzej, chociaż wiedzą skąd są jajka i mleko.
    Co do ludzi to rzeczywiście życzliwości było więcej i mniej zaciętości a nawet nienawiści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu w lutym roztopy, huragany, burze i pierwsze podmuchy cieplego powietrza. Bociany nie odlatuja, a na Antarktydzie zanotowano +20°. Gdzie te niegdysiejsze 30-stopniowe lute mrozy? :)

      Usuń
  5. Wakacje na wsi to moje dzieciństwo aż do dorosłości, a i jeszcze podczas studiów jeździłam z babcią - wtedy już nie pod jej opieką, ale raczej do towarzystwa i żeby pomóc. Co roku miesiąc na koloniach, miesiąc u cioci. Rwałyśmy się z siostra do wszelkich prac gospodarskich, któregoś roku nawet siostra z wujkiem we dwoje zwieźli całe żyto z pola do stodoły. Ja wtedy uszkodziłam sobie kolano, nie mogłam chodzić i strasznie jej zazdrościłam.
    Na sanki chodziłyśmy bez opieki, górka była blisko, fajna, stroma i wysoka. Wracałyśmy mokre od śniegu i spocone, i jakoś nie chorowałyśmy.
    Zimy i śniegu w dalszym ciągu nie mogę się doczekać, głównie ze względów estetycznych - po prostu śnieg zakrywa całą tę szaroburość i robi się pięknie. Gorzej, kiedy topnieje i ujawnia braki w kulturze :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, w zimie sie nie chorowalo, to raczej na wiosne albo na jesien, a zima nas hartowala. Stopa fioletowe z zimna, portki mokre na wylot, nosy prawie odpadaly od mrozu, ale czlowiek byl taki szczesliwy, wybiegany i wytrenowany.
      Sam snieg i duzy mroz, ale sucha i sprzatnieta jezdnia - to taka zime moge miec, ale jak pomysle o gololedziach, marznacych mzawkach i inynch takich, to mi slabo ze strachu. :)

      Usuń
  6. Ja tam mieszkam w takich okolicznosciach przyrody, że jak nie w miescie, to rzut beretką i mam zime, więc nie narzekam.Do rodziny nie wyjezdzalam, raczej rodzina zwalała sie do nas, kiedy mieszkalam u dziadków, bo polowa domku za centrum i ladna okolica dookoła ściągała pociotków z dzieciorami.
    Dwa razy latem wybyłam na Mazury do brata babci, raz kolonie w jeleniogorskim, z ktorych nawialam wczesniej, a tak to dom, dom,dom.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nas do miasta Uc nikt specjalnie sie nie pchal, bo zadnych atrakcji nie mielim, naprawde rzadko przyjezdzala jakas rodzina.
      Za to do jednej albo drugiej ciotki na wies uwielbialam jezdzic, choc najgorszy byl dla mnie kibel, taka drewniana wygodka z serduszkiem. Zawsze balam sie, ze zam wlece i sie utopie. No i cuchnelo bestialsko. Ale oprocz tego wies lubilam, bo bylo tak bardzo inaczej niz u nas.

      Usuń
    2. Aniu, podobny kibel miałam własnie do 18 r życia,koszmar, na podwórku, murowany ale decha z dziurą ...

      Usuń
    3. Ja mialam szczescie miec zawsze lazienke w domu, wiec moze dlatego tak bardzo balam sie tej dziury. :)))

      Usuń
  7. Ach, a co do zwierzów, to tak, są jeszcze wsie , gdzie są i konie, i krowy, i wszelkie drobie, aczkolwiek w mniejszosci.
    Tam gdzie mieszkalam w dziecinstwie byla i krowa u sasiadki, i drob u wielu mieszkancow, i swinie rownież, nawet u nas przez kilka lat.

    U J.na wiosce tez sa zwierzęta, gospodarstwa, mozna kupic mleko od rolnika, lub jajka czy miod.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeszcze tylko jednostki prowadza takie typowe gospodarstwo, troche dla siebie, troche na sprzedaz i jakos ciagna. Ale wiekszosci nic sie nie oplaca, wola kupic w sklepie niz sie uzerac z zywina. I naprawde juz niedlugo dzieci nie beda wiedzialy, skad sa jajka.

      Usuń
    2. Nie bedzie tak źle, własnei chocby z powodu tych gospodarstw agroturystycznych ,sa też rozne zajecia dla dzieci ,itp. programy propagujące naturalne,eko itp.zycie, wiec może dzięki temu nie będą już robotami w szkolach a później korporacjach:)

      Usuń
    3. Czasem to az mi szkoda tych dzieciakow, kiedy pomysle, jakie fajne my mielismy dziecinstwo, a jak one sa ograniczane, komputerami, telefonami.

      Usuń
  8. Ja nie jeździłam na wieś, rodzice mieli tam tylko dalekich krewnych. Za, to dla odmiany, od czasów podstawówki jeździłam zawsze na dwa turnusy kolonijne i dwa tygodnie wczasów z rodzicami. W czasach liceum były dwa obozy harcerskie. W czasie ferii zimowych zawsze zimowiska. Mama zawsze wolała wysłać nas na kolonie lub obóz. Co, do moli, to się mylisz. Ewoluowały i żrą też mieszanki z bawełną, wełną. Walka co roku, bo wlatują latem przez okno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tez mielismy dalekich krewnych, ale zawsze utrzymywalismy z nimi serdeczne stosunki. Ale juz z moimi dziecmi nie bardzo mialam dokad jezdzic, bo starsze pokolenie wymarlo, a ich dzieci poszly do miast.
      Tak wszyscy pluja na te komune, ale kogo dzisiaj byloby stac na tyle wyjazdow i zorganizowanie dzieciom calych wakacji. Zreszta czy dzieci chcialyby je spedzac w takich warunkach, w jakich mysmy spedzali? Im snia sie Egipty.

      Usuń
  9. Aaaa! Ha! Ja zyje wiec w swiecie wiecznej mlodosci. Wczoraj poslizgnelam sie na srodku parkingu. Na szczescie zawyl jakis alarm samochodu, ktory uzyczyl mi swojego wsparcia a nie ja! Wczoraj ogloszono, ze juz drugi raz tej zimy jedno z wielgachnych jezior zamarzlo calkowicie. Nic nie szkodzi, ze jeszcze 30 lat temu informowali, ze to somo jeziora juz dwa razy tego lata nie jest pokryte lodem :DDDD
    Ze sniegiem jest troche tej zimy bardziej zawile: byl w piatek, w sobote, potem we czwartek i w niedziele itd itp z tym ze tygodnie i miesiace sie zmienialy.
    Wczoraj zrywalam bazie w fosie i nog nie zmoczylam ale rece, szczegolnie palce, prawie odmrozilam. Niemniej z rumiencami, jak za mlodych lat, z usmiechem na pysku wyszczypanym przez mroz wrocilam do domu, gdzie nie czekala nistety zadna babcia z goracym mlekiem z korzuchem... Jest jak jest. Bylo jak bylo i minelo! Przed nami tylko niewiadoma czyli wielka niespodzianka. Doczekamy?
    Pozdrowienia. Zimowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem czy doczekamy? Corona sie rozprzestrzenia, ludziska mra jak muchi, chociaz Wy chyba jestescie chronieni, bo ktory wirus wytrzyma te podbiegunowe mrozy, gdzie jeziora zamarzaja, a lampiony mozna rzezbic w lodzie. Ja na miejscu wirusa dobrze bym pomyslala, zanim wybralabym sie do Was na polnoc. Ale co by nie mowic, to zimy macie malownicze.

      Usuń
  10. Pantero mam takie same wspomnienia jak Ty, i bardzo je cenie.
    Tesko ci do tamtych zim, tamtych lat i tamtego spoleczenstwa...
    Mowisz o podzialach, o szczuciu, o tym, ze jestesmy wrogo do siebie nastwieni.
    Jakie to smutne.
    Stoje tak z boku, czytam i nasuwa mi sie mysl:
    A czy Ty tutaj nie szczujesz? Czy nie wyrazasz nienawisci? Agresji?
    Bardzo czesto wlasnie tak – nienawidzisz jakiejs tam czesci , jakiejs grupy ( kleru na przyklad), szczujesz na niego przy kazdej okazji,
    wyrazasz wrecz nienawisc do “Pisowcow “ i innych grup niezgodnych z Twoim pogladem. Stale i regularnie.
    Nie oceniam – stwierdzam fakt.

    A przeciez to o to chodzilo – chodzilo o to, abysmy my wlasnie tak sie wzajemnie nienawidzili, odpychali, szczuli – poniewaz ten drugi ktos jest w przeciwnej, przeciwstawnej opcji niz na przyklad moja i Twoja. I tak jest na calym zachodnim swiecie. W wiekszosci krajow system zostal tak zaplanowany, ze rzadza dwie przeciwstawne sobie partie i tylko one sie licza.
    One maja stworzyc i dac ludziom iluzje “wyboru”, a w rzeczywistosci obie realizuja ten sam lewacki korporacyjny plan, tylko pod innymi szyldami. W Stanach masz Republikanow i Demokratow, ktorzy zobacz jak zajadle sie zwalczaja, w UK masz Torysow i Partie Pracy, szczekaczka odchodzi dzien w dzien a krzywdy sobie nie robia, w Polsce PO vs PIS – i tak dalej, i tak dalej..
    I tak caly zachodni swiat realizuje te sama polityke, za to zwykli ludzie zostali ze swoim skloceniem, zolcia , nienawiscia , ktora wylewaja jedni na drugich , nie widzac, ze sa tylko zrecznie sterowanymi pionkami. A poszczegolne kraje przechodza krok po kroku w cudze rece.
    Juz od dawna stoje z boku i sie temu przygladam..
    Masz bardzo dobre rozeznanie jesli chodzi o niemieckie media i imigrantow i cala te szopke, widzisz to od podstaw.
    To samo odnosi sie do reszty spraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mylisz pojecia, jak wielu innych. Ja nie szczuje, a jedynie krytykuje, nie wymyslam, a podaje fakty. Nie zaprzeczysz bowiem, ze kler to rozpasani przestepcy, chciwi, klamliwi, dwulicowi i najczesciej bezkarni. To nie jest szczucie, ja tez bylam przez nich skrzywdzona. Szczuciem nazywasz rowniez krytykowanie pisu, ktory sukcesywnie rozwala panstwo od srodka, lamie prawo i konstytucje, kradnie na potege. To Twoim zdaniem szczucie? Szczuciem jest przypisywanie wymyslonych win homoseksualistom, zastraszanie ich i bicie, doprowadzanie do samobojstw i tworzenie stref wolnych od LGBT, zakazy skrobanek ze wzgledu na stan zdrowia, przymus rodzenia silami natury, bez znieczulenia i okaleczanie dzieci, bo nie chcialo sie przeprowadzic cesarki - to jest szczucie. Gorszy sort, kanalie, ktore zabily brata - to jest szczucie. I pamietaj, ja nie nienawidze, oni sa mi gleboko obojetni, ja moge nienawidziec jedynie rownego sobie i nie wiem, czym ktos moglby mi sie narazic, zebym znienawidzila. Ja wytykam ich bledy, a stad do nienawisci naprawde daleko, ale zamiast sie zastanowic, latwiej zarzucic komus nienawisc.
      Na swiecie te dwie "przeciwstawne" partie teoretycznie i tylko z nazwy przeciwstawne, wymieniaja sie kadencjami i szafa gra, na swiecie kosciol zna swoje miejsce, a za pedofilie jest surowo karany, odszkodowania dla ofiar sa tak wysokie, ze musza licytowac budynki koscielne i majatki, a w Polsce? Nigdzie na swiecie nie ma jednak takiej dyktatury, kolesiostwa, zlodziejstwa i lekcewazenia prawa jak w Polsce.
      Tak wiec sprobuj zauwazyc roznice miedzy krytykowaniem a szczuciem i nienawiscia i nie stawiaj miedzy nimi znaku rownosci, bo tak jest oczywiscie wygodniej, ale nie ma to przelozenia na rzeczywistosc.
      A poza tym to kiedys byly fajne zimy, za komuny. ;)

      Usuń
    2. A kto ma racje, ten stawia kolacje.

      Usuń
  11. Pamiętam takie dzieciństwo. Rodzina ze strony taty osiedlała Krzętów i okolice. W gospodarstwie był pełny przekrój drobiu łącznie z ogromnym stadem gęsi. Świnki, krowy, po które chodziłam z ciocią, tylko konia nie mieli, bo zaprzęg już mechaniczny. Koty też tylko mleko dostawały, a piesek, moje nieszczęście, całe życie na łańcuchu.
    Kiedy pojechaliśmy tam po latach, została sama starszyzna, bo młodzież powyjeżdżała do miast. Nikt nie chciał przejąć roli, więc ziemie posprzedawano. Tak samo zwierząt już nie ma, a trzy czwarte Krzętowa, to teraz domki wczasowe, bo jak starsza rodzina przeniosła się na pobliski cmentarz, dzieci albo wnuki sprzedawali posiadłość. Tego co było, nie ma i już nie powróci.
    Tyle o Polsce, natomiast jako ciekawostkę dodam, że Szwajcaria jako kraj farmerski, nie będzie w przyszłości miała dzieci sądzących, że jajka rosną na drzewach.

    No właśnie, ja zimą ciągle jestem w ruchu, nie marznę, noszę cienkie ubrania. Widzę po sobie wielkie zmiany, bo miałam taki etap przed laty, że spowolniłam swoje życie, było mi ciągle zimno, kurtki z roku na rok kupowałam coraz grubsze (pełna szafa) i ciągle chodziłam przeziębiona.
    Mam kożuch naturalny, zrobił go mój ś.p. dziadek. Jest strasznie zużyty, poprzecierany tu i ówdzie, ale go nie wyrzucę. Pamiętam taką zimę w Polsce jak było -20 stopni i ten kożuch sprawiał się wzorowo. Dlatego nadal go mam na wszelki wypadek. ^_^ W szafie trzymam lawendę, póki co wystarcza na mole. Swetry też mam z prawdziwej wełny, bo te z butików sprawiają, że człowiek poci się i marznie.

    Pamiętam z czasów młodości taką rzecz, że w kamienicy, w której mieszkaliśmy, wszyscy sąsiedzi byli sobie przyjaciółmi. Drzwi się nigdy nie zamykało. A teraz? Wszyscy anonimowi, a każdy ma drzwi ze stali i dziesięć zamków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tez mialam kiedys kozuch, w Polsce jeszcze, ale sie zniszczyl, wiec wyrzucilam, nie bralam go juz ze soba. Zreszta mnie jest teraz zawsze ZA goraco, bardzo rzadko marzne, mam jedna taka kurtke, ale uzywam jej dopiero od -10°, nie ma jak w niej zmarznac. Poza tym opekuje zime w cienszych kurtkach. Nie mialabym chyba okazji chodzic w kozuchu. :)
      No i rzeczywiscie, wtedy drzwi sie nie zamykalo, a wizyty sasiadek "po szklanke cukru" byly na porzadku dziennym. Zawsze zostawaly chwile na plotkach. Ehhh... fajnie bylo, swojsko i bezpieczniej.

      Usuń
  12. Nie musiałam wyjeżdżać na wieś, ponieważ po sąsiedzku mieli gospodarstwo. Był koń, krowy, króliki, czy kury, które przychodziły na wyżerkę do michy mojego Hipa, kiedy jadł akurat na podwórku. W lecie zabierali nas dzieciarnię na wóz drabiniasty i jechaliśmy w pole po siano, a potem siedzieliśmy na stercie siana, wracając do domu. Dwa razy pojechałam na kolenie nad morze i stanowczo zaprzeczyłam dalszym wyjazdom. Wszystkie koleżanki tak samo spędzały wakacje, nikt się nie nudził. Zimy były wspaniałe, górek mnóstwo, lodowiska. Ech było fajnie...
    -20 i sporo śniegu, to jeszcze było u nas w lutym 2018 r.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezowa, budujemy zatem wehikul czasu i wracamy do naszych zim, gorek i wsi z wozami drabiniastymi ciagnionymi przez kunia. Do tych pol malowanych zbozem rozmaitem, pozlacanych pszenica, posrebrzanych zytem, gdzie bursztynowy swierzop... ehhh rozmarzylam sie. :)))

      Usuń
    2. Gryka jak śnieg biała...też się rozmarzyłam. Portki od dresów wiązało się gumką od weków, wkładało do butów i wio po największych zaspach...

      Usuń
    3. Oj tak. Uzywalo sie trickow. A pamietasz gumy do majtek, ktore pekaly w najmniej odpowiednim momencie. Na taka okolicznosc nosilo sie agrafki.

      Usuń
    4. Brzydziłam się agrafki i tak mi pozostało.
      Pamiętam, moja Mama zawsze gumki od majtek, czy od piżam zszywała za nowości i nigdy mi pie pękła. Wszystko dlatego, że na moich majtkach, czy innych ciuchach, wyszywała "A", a u sis "E", byśmy se nie podkradały, więc te gumki chyba odruchowo.

      Usuń
    5. Mnie tam czasem pekaly, ale mialam agrafki na te okolicznosc.

      Usuń
  13. Nie mialam rodziny na wsi, ale nieco szalona rodzicielka dbala, abym miala staly kontakt z wszelkimi zywiolkami, czy to hodowlanymi, czy dzikimi :).
    Ach, snieg i lód to jedne z najprzyjemniejszych wspomnien z dziecinstwa i mlodosci. W podstawówce wypadalo sie ze szkoly, aby pozjezdzac z górki na teczkach (zniszczylam ich cala masse), jakies 15 metrów od bram szkoly i byla to frajda jakich malo. Albo w czasie zimowych ferii zapadanie sie po szyje w sniegu, kiedy nieopatrznie zdjelo sie narty biegówki. Teraz tesknie do czegos zupelnie innego... Do zielonego... W okolicach grajdolka, przez wieksza czesc roku, króluja wszelkie odcienie zóci i brazu :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wszystko sie zmienia, a Ty mieszkasz w szczegolnym miejscu, gdzie ani bieli w zimie, ani zieleni w lecie. Smutne to dla osoby wychowywanej w innych okolicznosciach przyrody. Zeby jeszcze jakas woda byla w poblizu...

      Usuń
    2. Ciek powierzchniowy nawet niedaleko jest. Gorzej z okolicznosciami klimatycznymi - czesto od konca kwietnia az do pazdziernika zdechnac z ciepelka mozna :).

      Usuń
    3. Nie o cieku myslalam, raczej o Atlantyku, z fajna plaza. No ostatecznie jakies galante jezioro w poblizu. A nie tam jakis ciek, cieczek, strumyczek. ;)

      Usuń
    4. Ach, co tak lekcewazysz najwieksza rzeke calego poludnia tego kraju, na której utworzono jeden z najwiekszych zalewów zachodniej europy. A to, ze latem mozna ja przejsc bez zmoczenia kolan to tylko nieistotny drobiazdzek :))).

      Usuń
    5. Boszszsz... co za nietakt z mojej strony!

      Usuń
  14. Pamiętam ślizgawki na chodnikach wyjeżdżone dziecięcymi butami i jakoś nikomu to nie przeszkadzało ;) Pamiętam także, że sąsiad mieszkający niżej zrobił kiedyś ze swoimi synami sztuczne lodowisko na pustym placu koło naszej kamienicy. Zrobili obramowania z ubitego śniegu, potem wiadrami nanosili wody, woda zamarzła i było lodowisko jak tra la la :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys to woda zamarzala na zewnatrz, bo zima byla zimowa, nie to co teraz. U nas strazacy lali wode na boisko szkolne. Taka slizgawka nic nie kosztowala, a radochy bylo wiecej niz dzisiaj pod Rockefeller Center na drogim lodowisku. ;)

      Usuń
  15. no a los krów mlecznych dość chujowy jest...
    i cieląt, którym zabiera się mleko.
    Świadomość tego co robimy i dlaczego i możliwość wyboru. podstawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bez mleka to jak bez reki, te wszystkie erzace sa psu o kant dupy potluc.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.