Post przygotowalam jeszcze przed wyjazdem do Polski, wiec nieco stracil na aktualnosci, ale co tam!
Juz od dluzszego czasu zastanawiam sie, jak smakuje pieczen z kota albo potrawka z psa na kwasno-slodko. Wietnamczycy sa zdania, ze to calkiem smaczne mieso, wiec chyba niebawem sprobuje. Moze macie jakies sprawdzone przepisy? Przy okazji zyskam dwie kocie skorki na reumatyzm. Moze psia tez sie nada, chocby do ogrzewania nog zima? Bo tylko zamordowac szkoda, zawsze sie przyda cos z tego wymodzic.
Pierwsza na liscie jest Toyka, ktora znow sie wytarzala w jakims goownie i mimo dokladnego wymycia miejsca zbrodni na jej marnym psim jestestwie, smierdziala jak niewiemco oraz skutecznie zasmrodzila kocyk w koszyczku. Wyrok zapadl: bedzie znow kapana. Ja osobiscie oraz kilku psich ekspertow jestesmy zdania, ze psa nie nalezy za czesto kapac, ale czasem nie ma innego wyjscia. Mam nadzieje, ze ten goopi Burek wreszcie kiedys zaprzestanie tych ablucji w smrodach, inaczej zuzyje sporo kasy za ciepla wode albo bede bestie kapala w zimnej, ktora jest tansza.
Zdjecia sa, jakie sa, bo niespecjalnie chciala pozowac, a dosc niewygodnie pstryka sie jedna i to mokra reka. Zmienilam Burkowa posciel w koszyczku, przy okazji dorzucilam kocie kocyki do pralki.
Poniewaz dzien wczesniej padal deszcz, pozdejmowalam siedziska z balkonu, zeby nie zmokly i postawilam (tak, postawilam na sztorc) oparte o skrzynie w salonie. Kiedy skonczylam walke na smierc i zycie z wyrywajacym sie z wanny Burkiem, zauwazylam, ze jedno siedzisko lezy i widnieje na nim mokra plama. No, rece i cycki opadly mi do ziemi! Zeby zrobic dla Was zdjecie, zawleklam siedzisko do kuchni, gdzie najpierw sprawe obadala Miecka, ale nie dala sie przy tym sfotografowac.
Dopiero kiedy zdegustowana zachowaniem mlodszej siostry usiadla, zeby powygladac przez okno, dalo sie jej zrobic zdjecie. Na koniec nadciagnela Bulka, ktora zdawala sie nie miec poczucia winy, ba, zdawala sie ani troche nie kojarzyc, ze to jej siki. Spokojnie zaczela bawic sie troczkami od siedziska.
To jak tam z Waszymi typami i poradami w sprawie dan z kotow i psa?
Widzisz to wyglada tak. Jak sie nie ma tej calej roboty, ktora wykonujesz i opisujesz, no i nie czuje smrodu wytarzanej Toyki w goownie, a widzi sie na zdjeciu Toyke doslownie w cierpieniu, to komu ja wspolczuje, jak sadzisz?
OdpowiedzUsuńA Buleczka na ostatnim zdjeciu wyglada uroczo, taka zgrabna panienka w podskokach, tylko ja ukochac a nie zjadac.
Taaa... ja wiem, ze pozory myla i na zdjeciach to uosobiona niewinnosc. Za to ja wychodze na oprawce. One juz trenuja, zeby na mnie donosy pisac do TOZu, a sobie zapewnic alibi.
UsuńDalas sie na to nabrac, nie Ty pierwsza i zapewne nie ostatnia. :)
Jakby to nie byl piesek, lecz wieprzek, to calkiem fajna pieczen bylaby z naszej Miroslawy ;) ale nie bedziemy szlachtowac, szkoda taaakie poklady inteligencji zamordowac ;)
OdpowiedzUsuńA tak na serio, Mirka jest niezwykle czystym psiakiem, omija kazda kaluze, a w gównach sie tarzac, co to, to nie! Czy w bloto wejsc. Tak wiec filmiki, znane z youtube, gdzie pada tylko stwierdzenie, nie mam recznika w aucie... raczej mi sie nie szykuja. Mirka byla wystarczajaco dlugo psem ulicznym, i nachapala sie brudu, smrodu, glodu, deszczu i ma tego najwyrazniej po sama obroze. Lubi czysto, sucho i cieplo.
Na wieprzka to ja tez mam przepisy, a po wietnamsku czy tam chinsku czytac nie potrafie. :))
UsuńOraz to nie inteligencja, ale bandyckie cwaniactwo. Doszly w tym do perfekcji! :)
Przepisów na psine brak, ale kocine chyba udusze razem z zajacem, którego mi wczoraj wreczono ;). Po dobrym przyprawieniu nikt sie nie kapnie :D.
OdpowiedzUsuńAle czy tez trzeba wywieszac za okno, zeby skruszaly? Bo wiesz, to podpadajace, przechodnie mogo zobaczyc i donioso...
UsuńZawsze mozna od strony wewnetrznej, ewentualnie przeciag zrobic ;)
UsuńAlbo do lasu wyniesc i powiesic wysoko na drzewie. :)
UsuńÀ jak dzikie koty znajdo i sie poczestujo?
UsuńNo tak, nie wzielam tego pod uwage, a sa jeszcze ptaki-scierwojady. Pozostaje zamrazarka.
Usuńe nieee żadnych dań z kotów a zwłaszcza Erny.
OdpowiedzUsuńNo szkoda... a juz myslalam...
UsuńTakie słodkie zwierzaczki... Czepiasz się :D
OdpowiedzUsuńSlodkie? Myslisz, ze w smaku tez?
UsuńTo ja chcę jedną skórę z kota! Mam w rodzinie pijaka!
OdpowiedzUsuńA to skorki z kota przeciwdzialaja? Myslalam, ze dobre sa tylko na reumatyzm. :)
UsuńMoże należy pijaka taką skórą poddusić, to mu przejdzie?
UsuńNo pacz, Agniecha, Rybenka nie chce zdradzac sekretow relacji kocich skorek z pijakami. :))
Usuńczekaj, ja mam RZS to coś jak reumatys, może nie dam pijakowi ( kładzie sie pod poduszkę!) tylko sobie wezne??
UsuńDla pijaka szkoda takiej ladnej skorki. Jeszcze zarzyga i bedzie do wyrzucenia.
Usuńale dla dobra rodziny !
UsuńBy się pijak wzion i wyleczył może!
Niech se esperal wszyje, a nie bedzie sie moimi kotami odzwyczajal.
Usuńno i w kńcu Ciem mam!
Usuńżal Ci kotuf!;))
E tam! Pijakuf nie lubiem.
Usuńno właśnie kocia skórka na reumatyzm jest dobra, poproszę zatem drugą dla mnie, bo mnie coś strzyka w krzyżu:-)
OdpowiedzUsuńA dla mnie juz nic nie zostanie? E tam!
UsuńNo wiesz?!Ty się w ogóle nie znasz na biologi i jeszcze do tego chcesz mordercą seryjnym zostać.Lubię Cię więc tylko powiem :nie ryzykuj bo jak zapewne wiesz ino nie zdawałaś sobie z tego sprawy,ale cechy zabitych i zjedzonych przechodzą na jedzącego.Na pewno nie raz słyszałaś,że ktoś zachowuje się jak świnia albo ryczy jak krowa albo wyszło bydło na ulicę/mogą być faszyści i narodowcy i mohery/.To są właśnie ci jedzący.Chyba nie chcesz witać swojej wnuczki szczekaniem i szczerzeniem zębów albo szczać sobie na fotel,no możesz jeszcze się również wytarzać na jakimś spacerze z rodziną.To może zmienisz zdanie co do onych krwawych porachunków???
OdpowiedzUsuńZaryzykuje, a potem opisze to na blogu. Moja zadza zemsty jest silniejsza.
UsuńPrzeczytałam z opóźnieniem poprzedni post i myslę, że po perturbacjach z polską słuzbą zdrowia niezbyt przyjemne Twych zwierzaczków mogą być uznane za całkiem miłą rozrywke.Nie ma to jak w domu! A w ogóle, to jak będą wielkie mrozy to zupa z psa i kotów przyda sie jak znalazł.Takoż skórki na ogrzanie i przeciw reumatyzmowi. U nas już minus siedem - w razie czego będzie zupy a zupy i skór a skór!:-))
OdpowiedzUsuńOmatulu! Zimno jak w lodowce. U nas jeszcze dodatnio, ale tez zimno i niefajnie.
UsuńNadal jednak nie mam zadnego sensownego przepisu na te potrawy z psow i kotow. :)
Pantero, chcesz mieć skośne oczy ? ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie? Takie... nomen omen kocie. :)
UsuńChyba jednak okład z żywego kota skuteczniejszy. Teraz poczekają aż złość Ci przejdzie do następnego razu. Przepisów nie znam.
OdpowiedzUsuńSzkoda. A zlosc przez czas pobytu w Polsce jakos uleciala.
UsuńJeszcze raz udalo sie bestiom ocalic zycie.
Eee tam, na słodko-kwaśno; po polsku, czosnek i majeranek! A żeby skruszało, wystarczy zamrozić na parę dni:D:D:D:D:D Będzie świąteczna pieczeń:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńZ chudej Bulki? Nawet na jedna porcje nie wystarczy.
UsuńA czosnku nie jadam, wiesz przeciez. :)
Dorzucę Ci kilka futer jeśli Cię to interesuje ;>.
OdpowiedzUsuńPierwszy-koci poganiacz Czoki-ten adoptowany.
Druga Tośka zwana "pchłą czochrajką"-bije inne koty.
Maciek,którego zabrałam do auta, bo szwendał się po parkingu przy mojej firmie. Też się bije ale Czochrajki boi się mimo, że 2 razy większy.
Reszta ferajny ukradła mi dziś minso mimo że rano były nakarmione do rozpęku. Wylegują się w kotłowni centralnego ogrzewania i nie wiem czy ich nie owędzić w kotle c.o.
Tylko skórki szkoda ;D
Dawaj te wszystkie koty, otworze wedliniarnie, a skorek wystarczy na pokazny dywan. :))
Usuń"pchla czochrajka" cudne, tylko jezyk polski ma takie urocze slowka
UsuńChyba kazdy jezyk ma takie swoje charakterystyczne fajnostki.
UsuńNie mysle ze w tlumaczeniu na angielski bedzie tak zabawnie, chyba przetlumaczylabym jako rozczochrana pchla i wcale nie bedzie smieszne.
UsuńNie mam na mysli akurat tej rozczochranej pchly, ale jakis taki typowo angielski smaczek, nieprzetlumaczalny na inne jezyki.
UsuńCzochranie to jest w przenośni ;)
UsuńBo ta najmniejsza pchła bije koty.Ot tak po prostu "z liścia wali" z zaznaczeniem, że ma 3 nogi!!!!!! A skojarzyła mi się z pchłą szachrajką, więc przeinaczyłam. To tak pieszczotliwie, bo bestia da się lubić ;))
Dzielna mala!
UsuńNo i wybór jasny! Zamiast steku z kota słuchać jego mruczenia:))
UsuńMrrrrrr.....
Miecka do tej pory chodzi wqrwiona, warczy i prycha na wszystkich. Byly dzisiaj z Bulka na szczepieniu. Az orzygala kontenerek ze zlosci.
UsuńJa bym Ci podala przepis na danie z kota, ktore gdzies kiedys przypadkowo wyczytalam, ale nie zrobie tego bo sie porzygam, juz mi sie zbiera :-)))
OdpowiedzUsuńMoze chociaz lineczke? :))
UsuńOk, specjalnie dla Ciebie http://zjemcikota.pl/index.php/przepisy/pokaz/KOTtail-
UsuńBleeeeee.....
Wsadze sobie do archiwum, bo nigdy nie wiadomo, kiedy sie przyda.
UsuńDanke. :))
:) mój kolega mawia że koty są fajne tylko się długo gotują. A jak kąpię psicę to później w kolejce są dwa mniejsze futra żeby nikomu nie było żal...
OdpowiedzUsuńTe mniejsze, przy probie wsadzenia ich pod wode, raczej by mi rece odgryzly, zwlaszcza Miecka. Wiec nie zaryzykuje. :)
UsuńDziecek mi pomaga.... Dajemy radę. :) a psica jest pokorna i nauczyła się nawet nie otrzepywać w wannie
UsuńToya przez caly czas kapieli kombinuje, jak tu wyskoczyc z wanny.
Usuń
OdpowiedzUsuńMój jamnik jako okaz o bardzo niskim zawieszeniu, po każdym błotnistym spacerze jesienno-zimowo-wiosennym lądował w brodziku. Regularna kąpiel z psim szamponem była raz w miesiącu,bo taki nisko-podłogowy pies zbiera strasznie dużo tego wszystkiego co opada na trawniki i chodniki, a co jest dość szkodliwe dla psa.Poza tym nauczył się, że suszarka do włosów to przyjaciółka nie tylko pańci ale i psa. Ilekroć suszyłam swoje włosy przylatywał do łazienki i kazał się "suszyć".
Na szczęście nie miewał okazji wytarzania się w czymkolwiek śmierdzącym, bo całe życie był na smyczy.
Ale gdy suka mego ojca (cudniasta irlandzka seterka) wykąpała się w rowie melioracyjnym to i trzy dni kąpieli pod rząd nie było w stanie ją odsmrodzić.
I gdyby nie straszliwe protesty jego żony ojciec był bliski ogolenia jej do łysej skóry.Kota się przyprawia tak jak królika, bo smakowo to takie samo mięso. Słyszałam od wtajemniczonych, że we Włoszech , gdzie często się serwuje potrawkę z królika, można okazjonalnie zjeść kota,bo gdy królika zabraknie to w zastępstwie podaje się kota. Podobno kota od królika poznaje się po nasadzie kości obojczykowej- jedno z nich ma nasadę okrągłą, drugie spiczastą. Rzecz w tym ,że nie pamiętam które jaką ma ową nasadę. Od zawsze wiadomo, że człowiek nie świnia- zje wszystko.
A dlaczego ta kicia tak wciąż posikuje? Słyszałam coś o odzwyczajaniu szczeniaków od znaczenia- po prostu jakiś czas chodziły w pampersach i potem im przeszło bo nie było związku pomiędzy siknięciem a zapachem.
Kicia znajomej natomiast zawsze sikała domownikom do butów i kapci oraz na zaścielone łóżko.Minęło jej gdy ją wysterylizowali.No ale Twoja to chyba już sterylna, więc czemu?
Miłego;)
Pojecia nie mam. Co dziwniejsze, ona nie sika bez przerwy, ma czasem kilkutygodniowe pauzy w obsikiwaniu, a potem robi kilka razy dziennie. Nie widze zadnego zwiazku przyczynowo-skutkowego ani regularnosci.
UsuńNo i chyba nielatwo byloby wsadzic kota w pampersy? :))
Musze sprobowac zrobic Bulke a´la krolik. :)))
Co nieco wiem na ten temat. Moje koszatniczki miały w zwyczaju obsikiwać wszystko wkoło, a najlepiej to mnie oznaczały. A potem smrodek był dość znaczny. Nic nie można było z tym zrobić, w końcu jakoś to zaakceptowałem. :) Co do psiaków to kiedyś jak mieliśmy jamnika to wytarzał się w jakichś odchodach, został wykąpany, a nadal ciągnęło. Okazało się, że za obroże sporo powłaziło tego badziewia i stąd problem był.
OdpowiedzUsuńCo do dań z kota to polecam kisiel i ciastka. Tak jak w skeczu Ani Mru-Mru o chińskiej restauracji. :D
Pozdrawiam!
Ooo, kisiel z kota! Dobry pomysl!
UsuńToya tez kiedys uwalala obroze, wiec wrzucilam ja do pralki z innymi klamotami i jest jak nowa, nie wonieje.
W obsikiwaniu moje lotki tez moga stawac do konkursów. Na dobitke, nie tylko obsikuja, ale znacza dosc intensywnym zapaszkiem ze specjalnych gruczolów. A o samcach juz lepiej zapomniec :)
UsuńA to ich sie nie kastruje? Tych "latawcow". :))
UsuńChodzi o lotopałanki (nie wiem czy dobrze pamiętam ich nazwę)? Jak dla mnie są cudne, jednak nie jestem pewny czy takie latające zwierzaki (dosłownie właściwie) to coś dla mnie.
Usuń:) Ale to pomysł nie mój, tylko z kabaretu.
No i nieźle, ważne tylko jest to, by w porę wychwycić sytuację z pobrudzoną w ten sposób obróżką. Bo wtedy nawet w miarę może być.
Chyba tak sie nazywaja, lotopalanki, ale ja wciaz cos wymyslam, a to nietoperze, a to latawce. W kazdym razie sikaja na wszystkie strony i na wyposazenie mieszkania w locie koszacym. :))
Usuń:) Ważne jest to, że wiadomo o jakie zwierzaki chodzi. No to racja, do tej pory jakoś jedynie zachwycałem się nimi w Sieci, a nie pomyślałem, że mogą działać jak prysznic. I to niezbyt miły.
UsuńLeciwa ma je w domu. Sa slodkie, ale i nie bez wad.
Usuń:D To jadę tam. Bo czasem mam tak, że jak jakiś zwierzak mi się spodoba to dostaję fioła na jego punkcie. Tak mam na przykład z Twoimi zwierzakami.
UsuńA na poważnie to zawsze przed przyjęciem takiego czy innego towarzysza trzeba się dobrze przygotować, poczytać, zważyć plusy i minusy, a dopiero na końcu decydować. :)
Zawsze, kiedy mialo zawitac do nas nowe zwierze (najpierw byl to chomik, potem szczurki), kupowalam o nich ksiazki.
UsuńJa swojemu od lat obiecuję nadzianie wątrówbką i upieczenie w piekarniku. Za to szczanie, futrynaw kuchni obszczana i spuchnięta, trza było wycinać spuchliznę, dywany wywalilam ze trzy, w końcu już żadnego nie mam. Podłoga w dużym spaczona tu i ówdzie od szczyn. Teraz jest szczęśliwy bo państwo w domiciu, ale jak tylko wyjedziemy na zakupy czy do przychodni to natychmiast naleje. Ma czasem tygodnie, że nie leje, a czasem leje non stop. Nie wiem o co mu chodzi, ale już jest za stary, żęby oduczyć.
OdpowiedzUsuńMopek tak sobie poczyna? A w pieluche go zapakuj i nie ma, ze za stary. On sie sam wlasnymi zapachami nakreca i leje w te same miejsca. :)
UsuńNie masz serca kobieto, przecież Toyki mina Swiadczy o tym,że to gówno to się do niej przykleiłó a nie ona do niego. A Bułka to złośliwa bestia trzeba przyznać.
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo mi przykro z powodu wypadku Twojej Mamy. Nie mam nawet siły aby skomentować zachowanie służby zdrowia w Polsce, bo po prostu wszystko opada.
Współczuję Ci z całego serca, przeżyłaś swoje ech...
Miałam awarię komputera i za nic nie mogłam nigdzie zostawić komentarza stąd mojej opóżnienie.
Trzymaj się, pozdrawiam.
Ehhh... szkoda gadac, Ataner. Tam naprawde trzeba miec konskie zdrowie, zeby chorowac. Jak wyzej pisze Masza, nawet zeby zrobic glupi termin, trzeba pojsc osobiscie, bo te bezczelne rejestratorki nie chca odbierac telefonow. To sie po prostu w glowie nie miesci. A mnie sie zarzuca, ze przesadzam.
UsuńNo dobra, Burek się wytarzał, Bułka naszczała, ale dlaczego z Miećki ma być potrawka? Nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńA co? Sama ma zostac? Dla towarzystwa Cygan dal sie powiesic, wiec Miecka tez zostanie zjedzona.
UsuńMasz pewnie jakąś chińską restaurację w pobliżu, to się spytaj, czy przyjmą dwa koty i psa na potrawkę ;) dobrze odżywione :))
OdpowiedzUsuńTaaa, trzeba bedzie u zrodla poprosic o dobry przepis. Z Miecki kilka stekow wyjdzie, blisko 6 kilo kota, gorzej z Bulczykiem, nie najemy sie. :))
UsuńPanterko Fajnie,że wróciłas.Z żalem mówię,że w środę pożegnałam Moją Lunkę.Odeszła przy mnie.
OdpowiedzUsuńGosiu... tak mi przykro...
UsuńAle co sie stalo, ze tak nagle?
Strasznie Ci wspolczuje.
No, ja Ci przepisu nie podam, bom wegetarianka...
OdpowiedzUsuńOd kiedy?
UsuńW niedziele było wszystko w porządku.Rano zwróciła.Poszedł mój do weta.Dostala leki.Ja we wtorek miłam wolne.Całą noc zwracała.Piła i zwracała.Moja wetka nie ma tu rentgena,ani usg.Pojechaliśmy na cito tam gdzie był.Pobrali jej wyniki.Zrobili rentgen .czy czekoś nie połknęła.Dali nam kropłówkę do domu.i Kontrast jej dałam bo miała miec na drugi dzień znów prześwietlenie czy nie ma czegoś w jelitach.Rano przy mnie zmarła.Zawieżliśmy Lunę na sekcję.Musieliśmy wiedziedzieć co zabrało nam psa w dwa niecała dni.Wynik ostre zapalenie trzustki.A przecież dwa miesiące temu robiłam wszystkie wyniki.,wszystkie.Miała jak roczny pies.żadnych objawów co by na to wskazywało.
OdpowiedzUsuńSkad u niej tak niespodziewanie ostre zapalenie trzustki??? Czy wet sugerowal, co moglo go wywolac? No nie do wiary!
UsuńAniu, jak masz zamiar zrobić potrawkę z tych piękności, to ja je zabieram do siebie - tylko musisz je przetransportować do Łodzi... :)))
OdpowiedzUsuńZapekluje, popakuje w sloiki i Ci wysle. Nie ma sprawy. :)
UsuńSuszone lepiej się sprawdzą;P
UsuńMoge uwedzic.
Usuń:) Nie chcę żadnego przetwarzania. Mają być w doskonałej kondycji, żebym mogła się nimi nacieszyć. :) Miałam zamiar napisać, to dużymi literami, ale jeszcze bym oberwała, że krzyczę na Ciebie...:)))
UsuńNo dobra, ostatecznie zamroze, a Ty je sobie wybudzisz na miejscu z hibernacjí.
UsuńŻadna hibernacja, mają miałczeć i szczekać, oraz merdać ogonkami....
UsuńBedo szczekac i miauczec. :)
UsuńW piątek zrobiliśmy domowe konsylium.Jak do tego mogło dojsc.I doszliśmy dziś zastało to potwierdzone przez pana co robił sekcje.W lipcu zapolowała luna na kota.Wskoczyła na blat w kuchni,Pozrzycała rzeczy.Talerze ,szklanki i czajnik.poślizgnęła się na kuchence i spadła na lewy bok.Na kuchence były włosy Luny i był pękniety gruby blat.Nie mogła tego zrobić Pusia,która waży 2 kilo.W zeszły roku wróciła z lasu z dziura w brzuchu.Też na lewym boku.A 6 lat temu wpadła pod auto.Ale ten upadek z blatu czy z kuchenki był kropka nad I.Po upadku nic jej nie było.Jadła ,nie była osowiała.Kupy były normalne.Nie zwracała.Niestety trzustka nie daje objawów.A jak dała to już nic nie dało się zrobić.
OdpowiedzUsuńPatrz, cale zycie czlowiek sie uczy. Nigdy bym nie przypuszczala, ze to moga byc przyczyny zapalenie trzustki. Dotad zawsze kojarzylo mi sie ono z nadmiarem alkoholu.
UsuńOt co.A tu biedna Lunka.Nawet moja wetka się popłakała.Co wiele widziała.Pusto w domu.Pusia jej szuka.Muszę sama się zmierzyć z tym bólem.
OdpowiedzUsuńWielka strata! Biedactwo.
UsuńTulam, Gosiu :*
Dziękuję Panterko.
OdpowiedzUsuń♥
UsuńPsie nieszczescie.... I za co ja tak pokarala niedobra pani?
OdpowiedzUsuńAle gdyby mi futrzak tak podsikiwal jak Bulka, to moze by sie okazalo, ze zamiast kota mam lotopalanke czy jak jej tam? Zawsze mniej wysilku niz gotowanie potrawek z chudych kosci ;)
Dlaczego mnie nikt nie zaluje? :(
UsuńToyka to jak i Rico w kąpieli. A ile to żali i płakań bo takie piękne zapachy mu zmywamy. Chyba od goowna gorsza ryba. Przerabialiśmy to i to.
OdpowiedzUsuńA padline w stanie daleko posunietego rozkladu tez?
UsuńDobrze, że moja Kicia mimo wszystkich problemów, które z nią mamy, jeszcze nigdy nie załatwiła się gdzie indziej, niż do kuwety, a jak czasem nie trafi, to znaczy, że w kuwecie za mało posprzątane, albo za mało żwirku, albo jest w kołnierzu. Nie znam się więc kompletnie na poradach dotyczących posikiwania kotów, oddam więc lepiej głos innym.
OdpowiedzUsuńZa to Schwarz regularnie się za młodu tarzał w różnych smrodach i takich kąpieli też przeżyłam mnóstwo. Najpierw tylko musiałam się rozebrać do bielizny, bo mnie potem cały spryskał wodą, z której się pracowicie po kąpieli otrzepywał.
Koleżanka-wolontariuszka powiedziała mi, że to może oznaczać brak pewnych pierwiastków i doradziła karmienie go takimi smrodliwymi suszonymi krowimi żołądkami, żwaczami. Potem problem faktycznie w zasadzie ustąpił, więc może spróbuj.
Uściski!
A ja tych smierdzacych pansen unikam jak ognia, wlasnie ze wzgledu na walory zapachowe. Chyba bede musiala jej kupic i zakladac na nos klemerke do prania.
Usuń