Kiedy bylismy w psiej szkole i slubny cwiczyl z Toya, ja marzlam stojac, wiec udalam sie z tego odkrytego wygwizdowa do sluzbowego baraku, bo tam jednak az tak nie pizdzilo. Akurat jeden z czlonkow klubu grilowal kielbaski. Stalam sobie blisko, napawalam sie cieplem z rozzarzonych wegielkow i obserwowalam, co tam sie wyprawialo na placu cwiczebnym. Co jakis czas kolejna kielbaska byla gotowa do spozycia, ludzie podchodzili, brali i szli gdzies na bok zjadac.
Czlonkowie klubu i trenerzy przyprowadzaja tam swoje psy, choc nie biora one udzialu w lekcjach. Siedza sobie na trawniku, oczywiscie na jakiejs cieplej podkladce, a latem pod parasolem i oblozone miskami z woda, i przygladaja sie znudzone, jak inne kumple ucza sie byc grzecznymi psami. One przeciez juz dawno sa dobrze ulozone i nie potrzebuja lekcji.
Tym razem na materacyku siedzialy dwa ridgebacki i tak siedzialy do momentu, kiedy jedna z trenerek nie usiadla na pobliskiej lawce ze swiezo zgrilowana kielbasa w rece. Psom zaczely sie wydluzac szyje, a z pyskow kapala obficie slina. Musialam to sfocic.
Myslalam, ze wyrwa z korzeniami drzewo, do ktorego byly przywiazane. Dawno nie widzialam tak intensywnie sepiacych (sempioncych) psow, ale nie dziwota, bo zapachy, jakie wokol sie roznosily, nawet u mnie spowodowaly lekki slinotok i uczucie glodu.
Byl tez ten starszy pan na wozku ze swoim rownie starszym pieskiem (kiedys juz o nich pisalam, bylo tez zdjecie psa-staruszka). Pan rowniez spozywal z apetytem swoja kielbaske, a psi staruszek?
Malo mu na ten wozek nie wlazl. Komedia z tymi zwierzakami.
Toyka, niczego nieswiadoma, pilnie uczyla sie na dalekim polu manewrowym, jak byc dobrze wychowanym i poslusznym pieskiem.
Pieskom się wcale nie dziwię, też naciągałabym szyję, bo lubię takie kiełbaski.
OdpowiedzUsuńMnie tez slinka leciala, bo pachnialo bardzo kuszaco. :)
UsuńI co, nie dostala kielbaski???? Nawet za takie pilne uczenie sie? Biedny Burek, nic tylko zaskarzyc o znecanie sie ;).
OdpowiedzUsuńTylko dziadek podzielil sie kielbasa z kundelkiem, nasza dostala to, cosmy z domu wzieli jako smaczki do nauki.
UsuńW domu tez nie wolno Toyce zebrac przy stole i kiedy my jemy, ona idzie do koszyczka, juz sama, nie trzeba przypominac.
Cudnie siedza te dwa piekne psiaki pod drzewkiem, ale jeszcze cudniej uchwycilas te przyblizania do kielbaski, a pani z kielbaska niedobra.
OdpowiedzUsuńPies nie ma nic do szukania przy stole, naszej tez nie wolno sepic. Toya wie i idzie na poslanie, kiedy my jemy.
Usuńale ta pani nie siedziala przy stole, pieski byly pierwsze pod drzewkiem a ona przyszla z pachnaca kielbasa, trudno sie oprzec takim zapachom.
Usuń"Przy stole" jest pojeciem umownym, no dobra lepiej powiedziec: przy czlowieczym jedzeniu. ;)
UsuńFajne te zdjęcia "sępiących" piesków! Co sie im dziwić, skoro i Ty doswiadczylas slinotoku:) Naszemu pieskowi tez nie wolno bylo sępić, ale dzieci pod stołem czasami przemycaly przysmaki:)
OdpowiedzUsuńMy uczylismy Toye od poczatku, zeby szla na poslanie, kiedy my jemy, bo nie znosze zebrzacych psow przy stole. :)
UsuńMądrze zrobiłaś ucząc Toye nie sępić przy stole. Moja ciocia nauczyła psa że zawsze mu coś skapnie i nie można było spokojnie zjeść bo się nawet awanturował.
OdpowiedzUsuńKapitalne zdjęcia piesków i w sumie to żal się robi jak sie patrzy na te wyciągnięte mordki.
Ani Placzek, ani wczesniej Kira, ani teraz Toyka nie sepia przy stole. Toyi czasem jeszcze zdarza sie zapomniec, ale wystarczy spojrzec i pokazac w kierunku poslania, wraca tam z wielkim fochem. :))
Usuńno właśnie Erna się zachowuje tak jakby nigdy nie jadła, za jedzenie da się pokroić, też ją gonimy na posłanie...ale jak sa goście, to ona leży pod stołem wymownie!! i puszcza bąki ...złośliwie.
OdpowiedzUsuńKiedy sa goscie i cos jemy, Toya MUSI lezec na swoim poslaniu. Cale szczescie, ze podobnie jak Kira, nie puszcza wiatrow. Albo sa one bezwonne. :))
Usuńbiedne pieski!!
OdpowiedzUsuńja bym im dała wszystko!
Jakbys miala takie sepy na codzien, przy stole, w kuchni i przy gosciach, to z pewnoscia probowalabys je odzwyczajac.
UsuńTeoretycznie jak żywa istota jest najedzona, to nie powinna mieć ochotę na więcej jedzenia, ale dobrze wiemy, że to tylko teoria ;) Skoro ludzie podjadają pomiędzy posiłkami, pomimo że nie są głodni, to dlaczego wymaga się czegoś innego od zwierząt???!!! To jest bardzo niesprawiedliwe i ta pani absolutnie nie powinna z tą kiełbaską siadać koło piesków, to było znęcanie się ;)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że nasz Myk jada tylko gdy jest głodny, zawsze tak miał :)))
He he he! Taaa... Psy sa ZAWSZE glodne tego, co my akurat jemy, a jeszcze jesli to cos bardzo pachnie, to wprost umieraja z glodu, chocby minute wczesniej od miski odeszly. :)))
UsuńKoty sa zupelnie inne. ;)
O to to, Maria ma racje, ta pani nie powinna tak siadac z ta kielbacha.
UsuńPsy zawsze sa glodne, a ta pani to co nie miala sniadania, czy tez ZAWSZE glodna?
Psy zawsze sepia, jesli choc raz im sie cos da podczas jedzenia. Potem nie mozna sie od nich odgonic.
UsuńBardzo mi sie podoba, ze nie pozwalacie Toyce na zebranie przy stole. Rozumiem milosc do zwierzakow, ale to wszystko ma miec swoje granice. A te niestety ustala czlowiek nie zwierzak;))
OdpowiedzUsuńBo takiemu kotu nie przetlumaczysz, koty sa nietresowalne, wiec chociaz niech pies bedzie u nas dobrze wychowany. :)))
UsuńMam sąsiada za płotem, on grilluje coś tak śmierdzącego, ze chyba najglodniejszy zwierzak by tego nie zjadł ...
OdpowiedzUsuńI jeszcze sam nie umarl od spozywania tych smierdzacych paskudztw? :)))
UsuńŻyje i dalej griluje, a ja nie mam czym oddychać ;)
UsuńNo moge sobie wyobrazic, sam dym bardzo dokucza, a kiedy dodatkowo griluje sie jakies smierdzidlo - calkiem nie sposob wytrzymac.
UsuńO, jakbym moje cztery sępy widziała!:-) U nas latem w ogrodzie podczas grillowania doczekać sie nie mogą swoich kostek! Cała nasza psio-ludzka rodzinka uwielbia to wspóln,e ogrodowe grillowanie. A i sam grill jest przez pieski lubiany a Jacus tak go szanuje, że nawet za często nie obsikuje!:-)))
OdpowiedzUsuńNo jakze mialby obsikiwac takie zrodlo smakolykow? :)))
UsuńKiedyś chodząc na psie przedszkole z psicą kupiłam 3 kg parówek. Patrząc na cenę nie odważyła bym się tego jeść ale psica - rasowy niejadek uwielbiała je. Jak przychodziłam oblegały mnie wszystkie psiury!! Począwszy od beagle poprzez goldeny skończywszy na barneńczykach:) wszystkie bez wyjątku leciały na powitanie....ale nie mnie tylko smakowitej parówce. Posokowiec bawarski wzgardził nawet cielęcinką a parówce nie mógł się oprzeć :))) więc wiem o czym piszesz
OdpowiedzUsuńMy dla Toyki do szkoly tez bierzemy parowki i rowniez inne psy bardzo nas kochaja.
UsuńTez nie lubie zebrzacych psow przy stole, dlatego wychowywalam moje psy zeby tego nie bylo, a w tej dyskusji chodzilo mi o to ze te dwa psy juz tam byly i grzecznie siedzialy i nagle zjawila sie ta kielbasa niewiadomo po co praktycznie im pod nos i w zadnym wypadku nie powinny jej dostac ale dlaczego tak blisko przyczlapala.
OdpowiedzUsuńTo wszystko wina kielbasy! Co ona sobie myslala, zeby tak blisko podchodzic i wodzic na pokuszenie tak dobrze wychowane psy? :)))
UsuńNo wlasnie, oczywiscie ze wina kielbasy.
UsuńPrecz z kielbasami! Przestawiamy psy na wegetarianizm! :)))
UsuńNic nie czuję, sam opis wystarczył a ślinotoku dostałem. Dzień bez mięsa (kiełbasy) to dzień stracony. :D
OdpowiedzUsuńA ja tam bylam i slinilam sie razem z psami. ;)
Usuń