Dla naszej wnusi byly to najpierwsze swieta i na te okolicznosc dostala odpowiedni stroj w postaci eleganckiego body z napisem na piersiach My first Christmas, do tego czerwona spodniczka z tiulu i opaska na glowke z czerwona roza. Te ostatnia uparcie sciagala, widocznie mocno musiala jej przeszkadzac. Ledwie zdolalismy w biegu zrobic kilka zdjec ku pamieci.
Mloda przemieszcza sie na czterech z predkoscia fretki w zalotach i wlasnie znajduje sie w apogeum okresu szkodnikowego (czytaj: sciagania wszystkiego, co znajdzie sie w zasiegu lapek i pchania do otworu gebowego). Trzeba miec oczy dokola glowy i refleks polujacego drapieznika, zeby w pore zapobiegac nieszczesciom. Wigilie spedzalismy wiec zajmujac sie zamiennie malym szkodnikiem, kolejno dyzurujac, zeby ciekawski maly odkrywca nie zrobil krzywdy sobie ani wyposazeniu mieszkania. Szczegolna atencja cieszyla sie chujanka i dyndajace bombki, ale jakos obylo sie bez strat na mieniu. Lezace pod drzewkiem prezenty budzily wielka ciekawosc, a pysio usilowalo zjadac papier, w ktore byly opakowane.
Dobrze, ze ta iskierka ma dwie mlode ciotki, ktore za nia lataly i pilnowaly, zeby w szkode nie weszla, ja juz jestem za stara i refleks nie ten, a plecy bolo od chodzenia w polzgieciu. Na szczescie mloda szybko padla po dniu pelnym wrazen i reszte wieczoru moglismy spedzic spokojniej. Ufff...
Dla naszego adoptowanego dziecka byly to juz drugie swieta w zyciu, ale pierwsze w nowym zyciu, czyli w naszej rodzinie jako jej pelnoprawny czlonek. Troche byla niespokojna, z racji obecnosci Placzka, nie moze mu zapomniec "serdecznego" powitania z udzialem zebow i po prostu sie go boi, choc Placzek teraz juz zachowuje sie jak prawdziwy dzentelmen. No prawie, po prostu ja ignoruje, stare marudne dziadzisko, a ona i tak przechodzi obok niego bardzo szerokim lukiem.
Czworonozne dzieci dostaly troche smakolykow wigilijnych, ale nie chcialy przemawiac ludzkim glosem, nie wiedziec czemu. Nie szkodzi, przeciez gadaja przez caly rok jak najete, a ja czasem to spisuje. Nie musza wiec wysilac sie akurat w wigilie, co nie?
owszem tak ))))) moje czworonogi też gadać nie chciały )
OdpowiedzUsuńsiostrzenica Naczelnika tez w fazie szkodnika jest, oj zasnąć nie mogła po tylu wrażeniach. Świętujcie przyjemnie dalej )
Nasz szkodnik padl jak kawka. I dobrze, bo gdyby ona nie padla, to padlabym ja. :)))
UsuńPierwsze Święta wnusi i pierwsze Toyki u Was, wiec jakżeby tego nie odnotowac:)
OdpowiedzUsuńPrzy dziecku w tym wieku babcia ma radochę, ale jednocześnie gimnastykę, ktora podobno wychodzi na zdrowie. Wiem cos o tym, choc czasem po takiej gimnastyce nie mogłam się wyprostować:) Po dluzszym przebywaniu z wnukami nie trzeba bylo mi spacerów z kijkami czy innych aerobicow! Nie narzekam jednak, wszak dzieciaki tak szybko rosną...
Nie no, mamy ciotki w odwodzie, ktore chetnie zajmuja sie siostrzeniczka. We trzy plus czwarta mama, dajemy jakos rade szkodnikowi. :)))
UsuńU nas też pierwsze święta z Małym :) :*
OdpowiedzUsuńAle Twoj maluszek jeszcze nie dorosl do wieku szkodniczego i pewnie slodko sobie spal, nakarmiony i przewiniety. ♥
UsuńNie zasuwal na czworaka jak Twoja wnusia ale aktywnie uczestniczył w spotkaniach, był w centrum zainteresowania:) Fakt, jeszcze nie broi bo ma dopiero 4,5 miesiąca więc nie umie się przemieszczać, ale chętnie ciągnął za serwety, mazal lapkami lustra żeby dotknąć kolegę po drugiej stronie... :D Za to w nocy spokojnie spał :)
UsuńPamietam, jak spokojny byl nasz szkodnik w wieku Twojego synusia. Tylko jadl, spal, wydalal, przygladal sie i spal - co za spokojne czasy byly! :)))
UsuńNo tak!
OdpowiedzUsuńCzyli wigilia gwarna i śmieszna
Lubię takie: ))
Dobrej kontynuacji
A jak pogoda?
Taka sobie, raczej zimno, ale chociaz nie pada. :*
UsuńMoi śledziowie też nie byli przesadnie gadatliwi :)
OdpowiedzUsuńCzy mam przez to rozumiec, ze kotowate przemowily? :)))
UsuńKotowie przemawiają codziennie i to tak, że nam w pięty idzie :)
UsuńTo calkiem jak moje.
UsuńNasz półtoraroczny basałyk miał większą obsadę pilnowaczy, jednak do choinki dostać się nie mógł bo na piec za wysoko, to tylko dla Myka w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńA Myko uznał, że świetnie się z choinką komponuje, bo na piec bez tej ozdoby w tym sezonie grzewczym nie wchodził, a teraz z lubością się tam wyleguje :)
Kiedys to byly mieszkania! Jedynie koty mogly je eksplorowac i chowac sie przed nachalnymi pieszczotami malenkich dzieci w miejsca niedostepne. :)))
UsuńTrzódka tez gadac nie chciala :(((. Tuttaj tylko 25 to swieto, wiec dzisiaj juz normalny dzien i spokój :).
OdpowiedzUsuńMam wolne do konca roku, wiec wyleniuchuje sie do wypeku. :)
UsuńJa tez i mam nadzieje dosjc do siebie, choc jeszcze kaszle, jak pies gruzlik.
UsuńE tam jak pies, jak zwykly czlowiek-gruzlik. :)))
UsuńZdrowka! :*
Moja najmłodsza jakoś nie miała fazy pchania wszystkiego do paszczy, ale pilmować też trzeba, bo nawet miękkie lądowanie pod stołem może być bolesne. No i tatuś czasem znikał z pola widzenia co graniczyło z tragedią.
OdpowiedzUsuńFutrzak nic nie powiedział,rano "przyozdobił" wykładzinę, wczoraj stwierdził że goście przez cały dzień to za dużo dla kota, za to dzisiaj stoi pod drzwiami na klatkę i zawodzi, bo chce wyjść. Słońce piękne było cały dzień.
Naszym kotom goscie zostali oszczedzeni, to my wychodzilismy z domu. W wigilie z Toyka, a dzien pozniej sami. Nie moga wiec narzekac. ;)))
UsuńMoże w siatkę na motyle się zaopatrz i w razie czego wnusię zlapiesz 😂😂😂 masz kot też nam nic nie powiedział ludzkim głosem... Wtulil się tylko w moją twarz o tak sobie spalismy w tę wigilijną noc 😉
OdpowiedzUsuńSmycz, szelki, kaganiec, lancuch, kajdanki i dopiero wtedy siatka na motyle. :)))
Usuńno to musicie mieć oczy na około głowy i refleks lepszy od szachisty ;)
OdpowiedzUsuńJa na szczescie przebywam ze szkodnikiem sporadycznie, ale wspolczuje corce. :)
UsuńJa po trzech dniach - na szczęście niecałych, z małym szkodnikiem, już dziś prawie wymiękłam. Dziś Młoda skończyła rok i na czworakach zasuwa jak torpeda. Dziś usłyszałam największy komplement od zięcia - że jako jedyna potrafię spacyfikować trzy wnusie na raz...:)))
OdpowiedzUsuńOesu, ja jednej nie daje rady!
UsuńTrzeba wiedzieć, czym Je zająć...Pięciolatka i dwulatka były dumne, ze mogły pomagać babci pilnować małej, a później dziwiły się, że Mikołaj w tym roku był tak roztrzepany, że w różnych domach zostawił dla nich prezenty...:)))
UsuńNasz szkodnik jest jeszcze malo komunikatywny, gadaj co chcesz, a ta sie tylko smieje. I robi swoje. :)))
UsuńMoja w pierwsze swe święta BN miała prawie pół roku i...."trzydniówkę" z wysoką
OdpowiedzUsuńtemperaturą. Ale choinka z kolorowymi bombkami i migającymi światełkami bardzo
się jej podobała. Oczywiście całe święta spędziła u nas na rękach, żebyśmy czasem nie zapomnieli, że mamy dziecko.
Nasza miala trzy miesiace i slodko przespala cale swieta, z przerwami na karmienie. :))
UsuńDziecko w tym wieku to zadanie dla młodszych, mnie jeszcze bycie babcią omija, ale też bym chyba zbudowała jakieś zasieki, bo nadążyć za takim szybkim bąblem pełzającym po podłodze jest prawie niemożliwe. Rozumiem obawy drugiego dziecka adoptowanego, wcale jej się nie dziwię. Uściski świąteczne Aniu!
OdpowiedzUsuńJakby sie moje bestie bardziej i wczesniej postaraly, ich dzieci mialyby mlodsza babcie, a tak...
Usuń