Noc ciemna trwa za oknem, choc zegar glosi ranek,
w pólsnie jeszcze sie wtulam w mile cieplo poscieli.
Glowe wciaz mi otacza mych marzen sennych wianek,
znika na dzwiek budzika. I tyle go widzieli...
Zaklinam rzeczywistosc, trzy chwile zostac pragne
w tej lózka przytulnosci i ze snow pelną glową,
lecz budzik bezlitosnie dzwoni i bezpodstawnie
zmusza do wyjscia w ciemnosc, tak zimną i surową.
Wypelzam wiec niespiesznie i po omacku sune
przez uspione mieszkanie, najpierw do lazienki,
prowadzona przez nikla swiatel ulicznych lune,
zanim rozblysna pierwsze zwiastuny jutrzenki.
Skradam sie po cichutku, by bliskich nie pobudzic,
drzwi zamkne delikatnie, zapale slabe swiatlo,
dzien nowy sie zaczyna, wiec nie ma co marudzic,
bo nikt nie obiecywal, ze dzis mi bedzie latwo.
I juz jej czas nadchodzi, mojej porannej kawy,
co stawia mnie na nogi i mysli wnet przywraca.
Powoli mnie kieruje na tor wlasciwej jawy,
a moje postrzeganie stopniowo sie wzbogaca.
Haust pierwszy drązy przelyk, jestestwo me ogrzewa,
rozplywa równomiernie, poprawia mi krązenie
i humor w takim stopniu, ze chce mi sie zaspiewac,
lecz stop...! bo kogos zbudza skowyty me syrenie.
Łyk drugi i nastepne dodaja przytomnosci,
zyc chce sie coraz bardziej i biceps sie napina,
pokonac jestem w stanie najwieksze przeciwnosci,
na twarzy zas wykwita zwyciezcy dumna mina.
Przez okno zerkam w ciemnosc, ukladam w glowie plany,
zbywa mi na energii, góry przeniesc gotowam,
a w zyciu przeprowadzac li tylko dobre zmiany
i pozbyc sie na zawsze losowych zawirowan.
Drugi kubek wypijam juz calkiem rozbudzona,
moge sprostac wyzwaniom porannych wiadomosci,
skutecznie pokonalam sennosci mej demona,
dzieki kawie zyskalam ciut na atrakcyjnosci.
Wypelzam wiec niespiesznie i po omacku sune
przez uspione mieszkanie, najpierw do lazienki,
prowadzona przez nikla swiatel ulicznych lune,
zanim rozblysna pierwsze zwiastuny jutrzenki.
Skradam sie po cichutku, by bliskich nie pobudzic,
drzwi zamkne delikatnie, zapale slabe swiatlo,
dzien nowy sie zaczyna, wiec nie ma co marudzic,
bo nikt nie obiecywal, ze dzis mi bedzie latwo.
I juz jej czas nadchodzi, mojej porannej kawy,
co stawia mnie na nogi i mysli wnet przywraca.
Powoli mnie kieruje na tor wlasciwej jawy,
a moje postrzeganie stopniowo sie wzbogaca.
Haust pierwszy drązy przelyk, jestestwo me ogrzewa,
rozplywa równomiernie, poprawia mi krązenie
i humor w takim stopniu, ze chce mi sie zaspiewac,
lecz stop...! bo kogos zbudza skowyty me syrenie.
Łyk drugi i nastepne dodaja przytomnosci,
zyc chce sie coraz bardziej i biceps sie napina,
pokonac jestem w stanie najwieksze przeciwnosci,
na twarzy zas wykwita zwyciezcy dumna mina.
Przez okno zerkam w ciemnosc, ukladam w glowie plany,
zbywa mi na energii, góry przeniesc gotowam,
a w zyciu przeprowadzac li tylko dobre zmiany
i pozbyc sie na zawsze losowych zawirowan.
Drugi kubek wypijam juz calkiem rozbudzona,
moge sprostac wyzwaniom porannych wiadomosci,
skutecznie pokonalam sennosci mej demona,
dzieki kawie zyskalam ciut na atrakcyjnosci.
Uau, odda do kawy :D. Nawet po dwóch kubkach swiezo zaparzonej kawy jestem w stanie wrócic do wyra i spac, jak niemowle. Jako niskocisnieniowiec kawe uznaje raczej za lekarstwo, a jesli juz ma mnie cos budzic, to jedynie herbata, taka w kolorze kawy. Niestety, zyjac w "kawowym kraju", upolowac dobra herbate to raczej syzyfowa praca :(.
OdpowiedzUsuńHerbate pije od wielu lat jedynie zielona, a czarna calkiem sporadycznie. Kawa natomiast slabo na mnie dziala, choc bez niej nie zaczelabym dnia. :)
UsuńBrawo! Podziwiam umiejętność mowy wiązanej, kawa zawsze rarta pochwały. Ja zaczynam dzień najpierw herbatą, potem kawą.
OdpowiedzUsuńU mnie pierwszy herbata dopiero po poludniu, rano rzadzi kawa. :)
UsuńPrawie jak u mnie- poranna kawa i.....proch na obniżenie tętna i ciśnienia.
OdpowiedzUsuńPrzekonałam się, że w moim przypadku kawa to tylko przyzwyczajenie smakowe- poranne "zaspanie" mija mi dopiero po uzupełnieniu poziomu tyroksyny w organizmie.Średnio/przeciętnie do południa funkcjonuję na temperaturze 35,3 lub 35,5, normalna czyli 36,4 wraca do mnie ok.godz. 12,00. I jakoś daje się z tym żyć, tyle że kawa nie ma tu nic do powiedzenia.To po prostu przyzwyczajenie.
Miłego dnia;)
Moze i ja uodpornilam sie na pobudzajace dzialanie kawy? Moge wypic ja krotko przed pojsciem spac i nie zakloca mi rytmu. Nie wiem, ile musialabym wypic, zeby nie moc zasnac. Ale ten poranny rytual, ten smak - nie wyobrazam sobie inaczej.
UsuńKawa to taki dziwny napój, który "ożywia" chwilowo. bo chwilowo podnosi nam ciśnienie. Po dwóch godzinach od wypicia kawy ciśnienie nam siada poniżej tego "wyjściowego", które mieliśmy przed wypiciem kawy.
UsuńAle to pożyteczny napój, bo zawiera sporo flawonoidów, z tym,że nie powinna to być kawa typu "plujka", czyli z fusami.
Jak ja nie lubie plutej kawy! Zawsze potem mam fusy w zebach.
UsuńTylko filtrowana.
Bez wielu rzeczy mogłabym się obyć. Ale bez kawy????
OdpowiedzUsuńSuper wierszyk!!
Dzien bez kawy to dzien stracony. :)
UsuńNiczym Bach, napisałaś kantatę o kawie;)
OdpowiedzUsuńNie pije kawy już od dawna, a szczególnie rano na czczo,nie,nie,nie , z kawy najbardziej lubię jej zapach:) Pewnie, czasami mam ochotę ,to i łyknę ze dwa trzy łyki, no i popijam zbożówkę z mlekiem do porannej kanapki.
Nie no, bez kawy zaczynac dzien? Sie nie da. A dopoki moge, to bede pila, bo nie mozna odmawiac sobie drobnych przyjemnosci.
UsuńMnie już nic nie budzi, mogę wypić 15 kaw i guzik. Ja muszę po prostu odespać...
OdpowiedzUsuńPolecam zatem kokaine, skutecznie budzi i daje kopa na cyly dzien. :))
UsuńGdzie się kupuje i po ile?
UsuńNie znam dilerow w Twojej okolicy, musisz popytac. No i tanie to nie jest.
UsuńNo to dupa stroskana.
UsuńTo uzywka dla zamoznych.
Usuńuwielbiam i to najprzyjemniejszy początek dnia jaki znam )) no może pływanie z delfinami w ciepłym oceanie byłoby bardziej aleee wiadomo ))))
OdpowiedzUsuńOj tak, delfiny moglyby z kawa konkurowac.
UsuńPięknie napisane, Aniu!:-) Rozkręcasz sie coraz bardziej w poetyckim dziele! Tak trzymaj!:-))
OdpowiedzUsuńA co do kawy, to pije, ale już nie czuję jej pobudzającego działania. Piję z przyzwyczajenia i dla jej aromatu. A na pewno lepiej zrobiłyby mi rano jakieś ziółka. Mam ich przecież mnóstwo i to własnoręcznie zbieranych. Czas byłoby rzucić ten kawowy nałóg. I co dzień tak sobie mówię, i co dzień znowu kawę parzę...
Buziaki serdeczne zasyłam w grudniowy poranek!:-))
Olenka, zycie jest za krotkie, zeby odmawiac sobie wszystkiego. Pij te kawe nadal, jakies przyjemnosci trzeba miec w zyciu, a nie za ascete robic. :))
UsuńOraz dziekuje bardzo za przychylna recenzje. :*
KAPITALNY wiersz, pisz je jak najczęściej!!!
OdpowiedzUsuńNigdy nie nauczyłam się pić kawy, wypiłam w swoim prawie 60 letnim życiu chyba trzy i to tak dawno, że dokładnie nie pamiętam ;) Po prostu mi nie smakowała, a dodam jeszcze, że poranki kiedyś były także bardzo ciężkie dla mnie. A teraz poranną kawę, zastępuje mi poranna gimnastyka ;)
Mnie chyba pierwsza kawa tez nie smakowala, pozniej bardzo nie lubilam kawy "plutej", parzonej od razu w szklance, bo mi fusy przeszkadzaja. Teraz mam genialna maszyne do parzenia i moglabym pic kawe bez przerwy.
UsuńMoze i u Ciebie to kwestia przyrzadzenia?
Super:)))
OdpowiedzUsuńU mnie kawa dopiero po śniadaniu, do komputera i wtedy zaczynam żyć... albo i nie:)))
Ja pije kawe jako pierwsza, pale, a potem dopiero jem sniadanie, kiedy juz sie troche rozbudze.
UsuńNastepny wiersz, dobrze sie czytalo, podziwiam bo widze ze latwo Ci przychodzi pisanie wierszy, i to jest to, ze piszesz o codziennym zyciu czy wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńKawy jakos nie udalo mi sie polubic, w domu nie pije, wole przerozne herbaty, kawe tylko pije w kawiarni.
Ja mam kaw do wyboru, dwie maszyny do parzenia, rozpuszczalna tez do dyspozycji, cappuccino, ale to ostatnie pijam rzadziej. Zawsze mam zapas kawy, bo nie wyobrazam sobie bez niej zostac. :))
UsuńWow! Jaka oda do kawy Ci wyszla... SUper!
OdpowiedzUsuńMnie to nic tak nie budzi jak wyspanie sie do poludnia ;-)
Kiedy moge sie wyspac, zawsze budze sie wczesniej z przyzwyczajenia, bo przez caly tydzien wstaje dosc wczesnie. Do niczego taki weekend. Musze wiec ratowac sie kawa.
UsuńMoze i delfiny mogly by konkurowac, byle po 12-ej, bo wszystko przed, to blady swit. Wlasnie klne szpetnie, bo obudzono mnie brutalnie, choc moglam sobie pospac (obchody "Odzzyskanie Niepodleglosci"), grrrrr...
OdpowiedzUsuńCzy sie myle, czy u Was tradycyjnie pija sie duzo kawy? Jak we Wloszech. Nie bylam, wiec nie jestem pewna, ale wydaje mi sie, ze wszystkie panstwa z tamtego rejonu sa raczej kawowe.
UsuńOj, kawy skolko ugodno, nawet w najzapadlejszej dzurze. Czy duzo? Ja zaliczam 5 - 6 dawek dziennie.
UsuńNo to sie nie pomylilam i dobre przeczucia mialam. :)
UsuńJa rano dwie, po obiedzie jedna, a pozniej zielona herbata.
Nie wyobrażam sobie rozpoczęcia dnia bez kawy, może nie stwia mnie od razu na nogi ale pomaga obudzić się. A po drugiej, mogę już w miarę normalnie funkcjonować.
OdpowiedzUsuńMasz zatem tak jak ja, nie wyobrazam sobie poranka bez kawy.
UsuńPozdrawiam Cię poetko kawoszko :)
OdpowiedzUsuńOdpozdrawiam zawziecie! :))
UsuńPo przebudzeniu, papieros i kawa, potem leki na obniżenie ciśnienia. Śniadanie na obiad, obiad na kolację, w międzyczasie jeszcze dwie kawy...tak już mam. A co se będę żałować.
OdpowiedzUsuńWiersz cudo.
Oj, Bezowa, najpierw sobie podnosisz kofeina i nikotyna to cisnienie, a potem piguly na zbicie. Baaardzo zdrowo!
UsuńJa to mam chociaz niskie, wiec na razie udary mi nie groza.
A piernik wie z czego ten udar miałam. Wszystko do kupy się skumulowało.
UsuńZ wysokiego cisnienia chyba wlasnie.
UsuńPrędzej ze stresu, bo miałam bardzo ciężki czas, a ciśnienie doprawiło.
UsuńBezowa, Ty prowadzisz przy okazji szalenie niezdrowy tryb zycia, masz za malo ruchu, a Ty zamiast psa, bierzesz se kota, zeby nie wychodzic za czesto. Nie kazdy, kto ma stres, od razu dostaje udaru.
UsuńŁadnie napisane wersy o kawie. Ja niestety nie mogę za bardzo kawy pić, za wysoki puls mam, a raz na uczelni mało się nie przekręciłem po dużym kubku tego napoju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak nie musisz wspomagac sie niczym, zeby sie obudzic, to tym lepiej. Ja bez kawy chodzilabym jak zombie. :))
UsuńJa też piję kawę .TEraz rano nie pilę bo mi się z Luną kojarzy .Nawet rano komputera nie otwieram.Piję w pracy jak tylko przyjadę.Czyli po 10.Mrugająca kawa super i wierszyk też.
OdpowiedzUsuńWszystko sie kojarzy i musi uplynac duzo czasu, zeby przestalo tak bolec.
UsuńPoranną ostatnio pijam wodę z cytryną, ale kawę też lubię. Ale to tylko rytuał, mogłabym go zamienić na każdy inny :)
OdpowiedzUsuńMoze to rzeczywiscie tylko autosugestia, ze kawa budzi? :)
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń