Siedzialam jak zwykle w kuchni przy lapku, kiedy wpadla przejeta Toya:
- Mama, mama! Chodz szybko!!!
- Co sie stalo?
- Jak nie zobaczysz, to nie uwierzysz. Chodz do pokoju.
No to poszlam...
|
Widzisz? Widzisz? |
|
Phi! Skarzypyta bez kopyta... |
|
Myslisz, ze mama mnie stad przepedzi? |
|
Mama, ja chce do koszyczka! |
|
Ale tu wygooodnieee... |
|
Nie zejde! |
- Miecius - zaczelam lagodnie - to koszyczek Toyki, ty masz swoja biala lupinke albo miejsce na parapecie...
|
Na parapecie to juz dawno zajete. |
|
- Lupinke? Lupinke to ja mialam, dopoki nie wpadlas na pomysl wyprania tego bialego w srodku, teraz lupinka smierdzi chemia i nie bede tam wchodzic - zbuntowala sie Miecka.
- Oj, Miecius, to biale bylo czarne od twoich klakow i innego brudu, musialam wyprac.
- To teraz se sama wchodz do lupinki. No dooobra, zejde juz.
|
No! Bo juz sie szykowalam ugryzc cie w zadek. |
|
Bys sprobowala! Mam ostre pazury! |
|
Wiem cos o tym, mam slady na nosku. |
|
Ojojoj! Nie chce miec podrapanego noska. |
|
No to schowaj zebiska. |
|
Tak, Toyka, z Miecka zartow nie ma. |
|
Wieeem... |
|
Wlasnie! |
|
Wreszcie moge pospac na swoim. |
|
Ale dasz czasem polezec? Tak tam wygodnie. |
|
A Toyka gdzie? Na kocim drzewie? Ona sie wspinac nie umie. |
|
I cale szczescie! Gdyby umiala, wyzarlaby nam z miski kocie jedzenie. |
|
Oj taaak... takie dobre macie, lepsze od mojego. |
- Oj, dziewczyny... nie sprzeczajcie sie! Miejsca starczy dla wszystkich. Moze w koncu Miecka przeprosi sie z lupinka... A jedzenie macie najlepsze, jakie sluzy waszemu zdrowiu.
Jaka piękna historyjka o Twoich dziewczynach :)
OdpowiedzUsuńUrocze i świetnie dobrane zdjęcia!
Moja Kicia też uwielbiała posłanie Schwarza.
Buziaki
To chyba normalne u kotow, internet pelen jest rozwalonych na psich poslaniach kotow i "bezdomnych" przez to psow. :)
UsuńWspaniale :D. Tylko szkoda, ze smiac sie nie moge :(.
OdpowiedzUsuńA co sie stalo, ze nie mozesz sie smiac?
UsuńZafundowalam sobie zapalenie oskrzeli, coby mi za dobrze nie bylo ;).
UsuńOj, biedna Ty! :( Wracaj szybko do zdrowia.
UsuńSliczna historyjka, dziewczynki sa urocze. Chociaz zal mi Miecki, tak dobrze jej bylo w tym koszyku, chociaz z drugiej strony rozumiem Toyke, ale jaka madra ze wezwala Ciebie na pomoc.
OdpowiedzUsuńNic sie Toyce nie stanie, jesli na chwilke uzyczy ktoremus kotu swojego poslania. :))
UsuńMari, jakżeby taka cudna Toyke narażać na rekiny? Teraz chyba wszystko jasne, nie bierzemy w podróż piesa. Szykuj miejsce na nasz namiot w ogrodzie:)
UsuńDobra, Iza, patrzylam na mape, na piechote i wplaw troche daleko. Bierzemy samolota.
UsuńNo nareszcie dojrzalyscie do samolota.
UsuńWidzialam oczami wyobrazni jak przemierzacie matke Ziemie,
jak plyniecie, jak walczycie z rekinami do ostatniej kropli krwi,
teraz wizualizuje jak lecicie poteznym samolocikiem.
Ale Cie wynioslo na druga strone swiata, Mari! I tak tym samolotem bedziem sie tluc dobe albo lepiej, przelatywac nad ogarnietym wojnami bliskim wschodem i daleka Azja, a potem przez cala Australie w dol. Jesusmaria!
UsuńWlasnie dlatego wybralam Australie zeby byc tak daleko,
Usuńkto wie czy nie szurne jeszcze dalej, moze Tasmania,
wtedy w zapasie bede miala jeszcze Nowa Zelandie.
Masz jeszcze w zapasie biegun poludniowy. :)))
UsuńSpytalam wujka gugla o odleglosc miedzy nami - 16.200 - a na mile 10.000. Pewnie z 10 lat bym wedrowala. :)))
No popatrz zapomnialam o biegunie, ale biegun za zimny.
UsuńMoze i 10 lat, wychdzisz z domu mlodziutka, dochodzisz do celu co nie co starsza a wracasz ...ze maz nie pozna.
Z wielu wzgledów, zdecydowanie Nowa Zelandia :).
UsuńMari, ale zimno podobno doskonale konserwuje, wiec Ty na biegunie tylko bys mlodniala, podczas gdy ja po drodze starzalabym sie w tempie przyspieszonym. :))
UsuńLeciwo, tez slyszalam, ze NZ jest bardzo dobrym miejscem do zycia. I gdyby nie ta lewizna na jezdniach, moze bym sie skusila. :)))
NZ podobno ok. do zycia, tez slyszalam, jak Mari sie przekona, to da znac:)
UsuńAniu, ale skoro tak daleko, to moze Toyke wezmiemy, zeby w razie braku sil, ciagnela nas (na wozku jakims, saniach itp.), a potem na tego samolota reflektuje, jak juz:) Jestem w gotowosci, do Aystralii zawsze!
Transport Toyi samolotem wyniosl by nas wiecej niz nasze dwa ludzkie bilety, a potem jeszcze pewnie kwarantanna. W ogrodzie u Mari pewnie jakies jadowitosci pajecze i grzmije. Lepiej ja zostawie, szkoda psa. :)
UsuńPieska nie mamy, ale takie samo legowisko tak :) Koty maja oba rozmiaru dla psa :) Ale i tak nic nie jest lepsze od ludzkiego łóżka tak duże legowisko kusi małego kotka ;)
OdpowiedzUsuńFajny fotokomiks wyszedł! :)
Ludzkie lozko to i owszem, ale tylko z zawartoscia (moja, bo maz kotow nie interesuje). Bez zawartosci jest omijane. A na psie wlazi tylko Miecka, Bulka jakos omija. :)))
UsuńOj te babsztyle jedne 😀 ale historyjka przednia, super od rana sobie poczytać coś fajnego.
OdpowiedzUsuńAniu - dziękuję bardzo za kartkę 💗 wczoraj przeleciała 😀
Cala przyjemnosc... :*
UsuńZakończyłaś tekstem na podobieństwo Stachury...? ;)
OdpowiedzUsuńA zwierzaki są takie rozbrajające!
Patrz, Jaska, jak ja sie rozwijam przy tym blogowaniu, juz Stachura lece, wierszydla kilkunastozgloskowe skladam, a niedlugo Pulitzerem mnie obdaruja.
UsuńAle super,się pośmiałam,że ho ho.I zdjęcia i to komentarze wysmienite.
OdpowiedzUsuńI o to wlasnie chodzilo, Gosiu. :))
UsuńSuper historyjka, poprawia humor:D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie komisy, skomponowane ze zdjęć, zainspirowane tym, co się naprawdę zdarzyło:)))
Nie zawsze mam aparat pod reka, ale masz racje, codziennie dzieje sie wsrod zwierzakow i mozna z tego ksiazki pisac. :))
UsuńFajny komiks fotograficzny:) Zwierzyniec przecudnej urody-powtarzam sie, ale to najprawdziwsza prawda! No i oczęta Toyki, deser na caly dzien:)
OdpowiedzUsuńToyka boi sie Miecki, z Bulka pozwala sobie na wiecej, nawet ja oblizuje. :))
UsuńHa ha ha, Toyka boi sie Miecki, a miala walczyc z rekinami.
UsuńMari, taka Miecka jest znacznie niebezpieczniejsza od stada rekinow. :))
Usuńale piękna historia obrazkowa )))))
OdpowiedzUsuńale tak to jest jak w domu cztery baby he he he
Wczesniej bylo nas jeszcze wiecej, bo jeszcze trzy corki do kompletu. Odkad odszedl nasz jamnik pci meskiej, moj slubny zostal samiutki wsrod babinca. :))
UsuńPiękna, wesoła opowiastka domowa na miły początek dnia!:-))
OdpowiedzUsuńJa również bardzo dziekuję za kartke świąteczną, która dotarłą wczoraj. Dziękuje i pozdrawiam Ciebie i Twą kocio-psią ferajnę bardzo gorąco!:-)))♥
A dziekujemy pieknie i sciskamy :***
UsuńAniu, tak pięknie opowiadasz historyjki o swoich dziewczynkach, że aż sie prosi byś zaczęła pisać bajki.Dla wnusi i dla nas, je tak fajnie się czyta. Dzieki Aniu za kartkę wczoraj przyleciała do Warszawy, a już wieczorem synek przyniósł ją na działkę. Pięknie dziękuję :)))
OdpowiedzUsuńAch, to Ty sobie wypoczywasz poza domem? :))
UsuńDom na działce już prawie wykończony, więc wygląda na to, że już się tam wynieśliśmy na dobre :)))
UsuńAaa... to nie wiedzialam, ze sie budowaliscie. Daleko od domu?
UsuńNa naszej działce zbudowalismy dom, ok 60 km od poprzedniego. W Warszawie teraz mieszka syn.
UsuńGratuluje! Jestes zatem pania na wlosciach :)
UsuńTo cud, ze kartka doszla. ;)
To rzeczywiście skandal co się dzieje pomiędzy tymi Twoimi zwierzęcymi dziewuchami!!! :)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba takie rozżabione psie siedzenie :)))
No wlasnie, adoptowalam psa, ktory w praniu okazal sie zaba. :)))
UsuńNormalna rzecz. Frodo na podłodze, Wałek na materacyku Frodo, Czajnik w koszyku Wałka. Tylko Malinka jak trzeba - w łóżeczku z napisem "Princess". Ale to przypadek.
OdpowiedzUsuńMalinka, jako jedyna kobieta w tym meskim towarzystwie, wie jak sie zachowac i gdzie jej miejsce. :))
UsuńBiedny pieseczek :)))) moje futra też wykorzystują psi.ą cierpliwość i nie dość że zalegają na psicy miejscu to jeszcze są zawsze pierwsze przy jej misce i wyżerają jej najlepsze kąski
OdpowiedzUsuńU mnie bylo odwrotnie, to Toya wyzerala kotom, nigdy odwrotnie. Teraz kocie zarcie stoi na drzewie-drapaku, wiec mimo najlepszych checi, Toya nie daje rady sie tam dostac.
UsuńNasza psica swojego nie chce jeść więc i kocie nie jest zagrożone :)
UsuńPiękna historia z happy endem. Kartka dotarła - dziękujemy za pamięć.
OdpowiedzUsuńA proszsz bardzo :)
UsuńCudna historyjka, cudowne zdjęcia. Idę kolejny raz pooglądać i poczytać, bo piękne.
OdpowiedzUsuńTeż wczoraj doszła kartka - ślicznie dziękuję.
Ciesze sie, Aniu :*
UsuńZnakomita historia. :) A Toya jak zwykle mnie rozbraja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Taki wielki pies, a ustepuje malym kotom, zwlaszcza jednemu. :))
UsuńNo ale koty mają jedną przewagę, jak w nos przyłożą, to klękajcie narody. Widocznie Toya nie chce mieć tak bliskich relacji z kotami.
UsuńA Toya ma paszcze jak wilczysko i pazury tez nie od parady. :)
UsuńWpadlam poinformowac ze czytam ale nie komentuje bo zarobiona jestem, dopiero dzisiaj uzyskalam troche czasu to sie przypominam ze jestem :-)
OdpowiedzUsuńA ja luzik! :)))
UsuńCudna historia i bezblednie dobrane zdjecia, Toyka jest przecudna, ona mowi oczami:))
OdpowiedzUsuńWystarczy sie dobrze wsluchac, co tam czworonogi mrucza do siebie, a spisanie historyjki to juz tylko formalnosc. :)
UsuńNo i trzeba dodatkowo dwa jezyki znac: psi i koci...
UsuńA zwierzaki to po kocio-psio-polsku, czy po kocio-psio-niemiecku rozmawiaja?
Wszystkie nasze dzieci, i te dwu-, i czworonozne, sa dwujezyczne. W szkole gadaja po niemiecku, w domu tylko po polsku. :)))
UsuńŚwietne!! Przydała mi się historyjka na poprawę humoru.
OdpowiedzUsuńTaki byl zamysl, zeby Wam choc troche dzien uprzyjemnic. :))
Usuńte oczy Toyki "wiem"... no cudo!!!
OdpowiedzUsuńCiotka Miecka rzadzi, po smierci Kiry to ona zostala seniorka.
Usuńmyślimy nad nowym kotowatym i drugim psiem .Patrzę jak dziadek kotowaty się męczy i smutkiem serducho zaczyna się oblewać.
OdpowiedzUsuńspokojnej nocy Anka - Dośka
Gryzmo, wiesz skad brac kotowate i psowate? Jak nie wiesz, to zajrzyj na strone Za Moimi Drzwiami, na fb.
UsuńToya lepiej, że poszłaś poskarżyć, że Miecka twoje miejsce zajęła, bo jak byś sama próbowała dochodzić swojego, to mogłoby się to dla ciebie smutno i boleśnie skończyć. Pozdrawiam wszystkich.
OdpowiedzUsuńWlasnie, wystarczy juz, ze koty nadal ze soba walcza. :)
Usuńale masz fajnie z tymi zwierzakami. istny teatr albo nawet cyrk :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bez nich zycie byloby o tyle nudniejsze. :))
UsuńSuper! Uwielbiam takie dialogi! :):):)
OdpowiedzUsuńNa czter... nie! na dwanascie nóg. :))
Usuń