W zyciu kazdego czlowieka, chocby byl najwiekszym cwaniakiem i wszystkie rozumy pozjadal, nadchodzi taki dzien, ze sam jest bezradny. Nie zebym uwazala sie za jakas alfe z omega, ale zakladajac kacik "ciocia dobra rada", zakladalam go z mysla o takich kompletnych laikach, jakim ja bylam na poczatku mojej komputerowej kariery. Ktos mi cos tlumaczyl, a ja nie znalam podstawowych pojec, jak scrollowanie czy enter, byl to dla mnie jakis zawodowy belkot, z ktorego kompletnie nic nie rozumialam. A niewiele bylo zdjec czy rysuneczkow pogladowych, gdzie szczalka wskazywalaby, ktory to ten "enter" na przyklad. Stad moj pomysl na kacik lopatologiczny ze zdjeciami i wydaje mi sie, ze niektorym z Was mocno sie przydal, co najmniej w akcji logowania sie na bloggerze czy g+.
No i chyba popadlam w jakis samozachwyt, ktory oslabil moja czujnosc i zaczelo mi sie wydawac, ze te najprostsze funkcje nie stanowia dla mnie zadnego problemu. Ach, jakze sie mylilam!
Przyjezdzam ci ja z Polski, odpalam laptoka i wszystko gralo i buczalo. Do momentu, kiedy pokazala sie strona na panelu administracyjnym bloggera z postami, bo chcialam na szybko skonstruowac nowy post z tulipanami w roli glownej. O ile bowiem strona glowna panelu byla jak zwykle po polsku, to strona z postami pojawila sie, nie wiedziec czemu, po angielsku. Nawet mi to specjalnie nie przeszkadzalo w pracy, choc niekoniecznie sie spodobalo, przeciez po wieloletnim blogowym doswiadczeniu, znalam na pamiec polozenie wszystkich linkow i posty moglam konstruowac nawet wtedy, gdyby napisy byly po chinsku. Nie w tym tkwil problem.
Gorzej, kiedy przyszlo do zaprogramowania publikacji posta, bo otoz nagle, zamiast godziny 00.00, ktora zawsze wybieram, pokazaly sie dwie 12.00, jedna AM, druga PM. No nie, nie myslcie sobie, ze nie wiedzialam, o co chodzi, ale ktora z nich to polnoc, a ktora poludnie, to juz nie wiedzialam. Od czego jednak wujek gugiel? On musi wiedziec, on wie wszystko! A gowno! Tak tam bylo pokretnie tlumaczone, na jakichs forach odpowiadajacych na pytania publiki, bylo raz tak, raz inaczej, wiec im bardziej czytalam, tym bylam glupsza. No ze tez te anglojezyczne ludzie nie mogo miec jak wszyscy inni zegara 24-godzinnego! Spedzilam nad rozwiazaniem tego problemu sporo czasu i wreszcie znalazlam, ale logicznie nie da sie tego wytlumaczyc. No bo wezmy poludnie, poludnie to umownie godzina 12.00. PM to po poludniu, AM przed poludniem, ale ta dwunasta jest w samym srodku i sam diabel nie wie, jak oni ja traktuja, czy jest przed czy po. To samo zreszta z polnoca. W koncu wpisalam wedle porady AM, zaprogramowalam i, o dziwo, bylo prawidlowo, post ukazal sie o polnocy. Ufff...
Jednak to wszystko tak mnie rozzloscilo, ze postanowilam ten angielski usunac. No bo wdarl sie na moje tereny bez zaproszenia, intruz jeden! Jak wyjezdzalam, to go nie bylo, a kiedy wrocilam, tkwil tu i sie rzadzil na moim blogu. Ruszylam po panelach w poszukiwaniu language, bo na szczescie to slowko jeszcze pamietalam. I co? Ano jajco! Nie chcecie wiedziec, ile razy nastawialam na polski albo niemiecki, zatwierdzalam, a ta angielska cholera nie chciala mi zniknac. Ile czasu spedzilam w guglach, probujac znalezc remedium na tego szkodnika. A on nic, tkwil tam nieporuszony i tylko usmiechal sie szyderczo pod wasem. Nawet w odruchu rozpaczy fidbaka wyslalam temu blogeru, ale do dzisiaj nikt nie zareagowal. Nie wyobrazacie sobie, jak bardzo bylam swoja niemoca wkurzona.
Ale chyba jednak cos tam zmajstrowalam niechcacy, bo kiedy nastepnego dnia rano wlazlam na bloga, wszystko bylo jak dawniej i kolejne wpisy moglam juz zaprogramowac na godzine 00.00, czyli po ludzku. Pewnie wszystkie te moje zabiegi nie wystarczylo zatwierdzic, ale dodatkowo wystartowac laptoka od nowa, zeby zadzialalo.
Czy ja mam za malo problemow w zyciu albo za duzo czasu, zebym dodatkowo musiala sie zmagac z jakims angielskim inwazorem, bezczelnym i bezwstydnym intruzem?
Niczego nie zmajstrowałaś. Ten angielski pojawił się u wszystkich (albo u większości) na jeden dzień i musiał być wynikiem jakiejś awarii na serwerze.
OdpowiedzUsuńTo dlaczego nikt mnie o tym nie poinformowal? A ja, jak ta goopia, wypowiadam wojny maszynom, ktore musialy miec niezly ubaw. Foch!
UsuńAcha, to nie tylko ja tak miałam, a juz myślałam, że coś pomajchrowałam, bo czasami ukazuje mi się meldunek, że mogę sobie języki pozamieniać. Aktualnie mam w blogu niemiecki, zdaje mi się, że przedtem miałam polski?? Bo mi to wsio rybka i czasami nie kojarzę różnicy.
UsuńMam podobnie, np. ogladajac telewizje, nie zawsze do mnie dociera, czy ogladam polska czy niemiecka, a juz zwlaszcza podczas reklam, bo nadaja te same tylko w innym jezyku. :)))
UsuńWłaśnie, ja też miałam angielski i bardzo się mnie to nie podobało tesz 😉 na szczęście się naprawiło.
OdpowiedzUsuńAngole mają swoje własne koncepcje i nic na to nie poradzisz...
Patrz na komentarz wyzej, u Frau Be. Moglam se walczyc z tymi angielskimi wiatrakami do us... smierci. :)))
UsuńJa jestem takim laikiem.I jeszcze do dziś myślałam,że Panterka siedzi zawsze do 24 aby post się o tej godzinie ukazał.Dziś mnie wyprowadziłaś z błędu.
OdpowiedzUsuńNo co Ty, Gosia, naprawde? :))) To kiedy ja bym spala?
UsuńZ ciekawosci szukalam tego miejsca do zaplanowania godziny ukazania sie wpisu, alem nie znalazla. Taka noga ze mnie.
UsuńMam material na kolejny post w kaciku Ciocia Dobra Rada. :)))
UsuńTo i u mnie się ten angielski pojawił. Ale że to akurat przyjazny mi język to zostawiłam. Uznałam że to oręż do walki z tym Niemcem na A
OdpowiedzUsuńNo pacz, Rybenka, a ja myslalam, ze mi sie umiejetnosci stepily. :)))
Usuńu mnie to się zbiegnęło z npowym lapkiem i myślałąm, że to jakaś nowelizacja przypadkowa
Usuńi u mnie się wyświetla napis po polsku, gdzoe kliknąć żeby mieć dowolny inny język
U mnie tez sie wyswietla, ale probowalam zmienic ten jezyk bezskutecznie. :)
Usuńaaaaaaaa
Usuńech, ten blogger
To nie blogger, to wyzsze sily zewnetrzne.
UsuńAle cyrk, bo u mnie odwrotnie, mialam porzadnie wszystko po angielsku i nagle okolo tygodnia temu, zaczal mi sie polski wtracac tam gdzie nie trzeba, np data, najpierw miesiac a potem dzien, co za durnota, dzisiaj 5/7/2018, czytam 5lipca, drugi przyklad szukam po angielsku lokalizacji sklepu w Melbourne a na mapie po polscu jakies informacje o innych sklepach w poblizu, zupelnie mi niepotrzebne, jeszcze sie po polsku troszcza ile mi czasu zajmie dojazd.
OdpowiedzUsuńSlowem jedna wielka kolomyja powstala i to nie z naszej winy, a ja sie zamartwiam i robie sobie wyrzuty, zem goopia. :)))
UsuńZ ta data to rzeczywiscie w Polsce swiruja, a przez dziesieciolecia bylo normalnie, to musieli zrobic po amerykansku. Na szczescie w Niemczech jest normalnie.
Ha! Sparzywszy się razy kilka na arbitralnie wypowiadanych, przeze mnie oczywiście, opiniach, zaczęłam być ostrożna:D:D:D. A jeśli chodzi o komputer czy komórkę, to wciąż się czegoś uczę. Jednak ostatnio bardzo byłam z siebie dumna, bo mój mąż, informatyk zresztą, nie wiedział, jak skadrować zdjęcie w telefonie, a ja umiałam mu pokazać. No, ale on nie bawi się takimi rzeczami, a ja lubię robić zdjęcia, a że kadrowanie w trakcie fotografowania średnio mi wychodzi, to muszę kadrować później:D
OdpowiedzUsuńJa jestem najbardziej z siebie dumna, kiedy ktores z moich dzieci wychowanych w koncu z komputerami, pyta mnie o cos, jak to sie robi. A jeszcze do niedawna to ja bylam ciemna jak tabaka w rogu. :)))
UsuńMNie z kolei jakies potora tygodnia temu z jakos wzgledow pojawil sie jezyk portugalski i nie znika...tez sobia z nim daje rade ale wolabym polski...
OdpowiedzUsuńA probowalas zmieniac w ustawieniach?
UsuńWiec weszlam do ustawien i byl tam jezyk portugalski-brazylijski!! wyobraz sobie...jakim cudem sie pytam?
UsuńZmienilam na polski juz jez ok!!! wiec dzieki ciociu dobra rado!
Do uslug! :)))
UsuńCiągle jestem do tyłu ze znajomością różnych funkcji komputera i boję się ruszać bo zepsuję. Niestety ciężko nauka mi idzie, ale starość nie radość. Na szczęście posty piszę rzadziej i wrzucam jak napiszę, bo ustawiać mi się nie chce, ale to chyba potrafię.
OdpowiedzUsuńNa pewno bys umiala, to proste jak konstrukcja cepa. I nie ma sie czego obawiac, nic nie zepsujesz, a najwyzej cos sobie skasujesz.
UsuńJak sie nie przewrocisz, to sie nie nauczysz (chodzic) i tak samo jest z kompem.
Wiem jak to jest :) na szczęście am w domu bezpłatną całodobową pomoc w tym zakresie
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam, wiec z tego powodu musialam sie sama nauczyc i w miare mozliwosci sama sobie pomagam, a kiedy juz to zawiedzie, dopiero wzywam mojego guru. Nie chce naduzywac jego uprzejmosci, wiec robie to jak najrzadziej.
UsuńJa mojego dokarmiam więc specjalnie łaski nie robi :))))
UsuńNie no, ja guru tez dopieszczam, kiedy przychodzi. :)))
UsuńTeż przeżyłam zdumienie, gdy na pulpicie nawigacyjnym wykwitł mi język angielski i to na cały piękny dzień.No cóż, serwer jak człowiek, może zachorować. A że nie podali komunikatu? O byle katarze królowej angielskiej się komunikatu nie podaje, o "drobnej" awarii jakiegoś serwera też nie. Zresztą być może, że był to efekt ostatnich aktualizacji Windows 10, bo te ostatnie Windowsy i ich ciągłe aktualizacje zawsze coś narozrabiają i często googlowcy muszą coś na prędce improwizować, żeby jako/tako wszystko grało.
OdpowiedzUsuńPodobno na przeglądarce Chrome po ostatniej aktualizacji ( a było z 15 różnych zmian) występował nawet "efekt niebieskiej śmierci ekranu" a przeglądarka nie wykonywała żadnych pleceń i trzeba było resetować komputer wyłączając go brutalnie z sieci. Te wojenki na linii Microsoft-Google może i są zabawne, ale zawsze godzą w użytkowników. Odkąd mam Windows 10 wyraznie wzrósł mi wskażnik ilości używanych przekleństw.
Ja jestem z dziesiatki bardzo zadowolona, nie mam z nia zadnych problemow (tfu tfu odpukac), a jako przegladarki od poczatku uzywam Firefoxa i tez jestem zadowolona. Ostatnio chromowcy skarza sie, ze nie moga komentowac na blogach mimo, ze sa zalogowani na bloggerze. Cos ten Chrome jest nie do konca dopracowany.
UsuńPo 10-tce juz miechem zadarzalo mi sie rzucac conajmniej w czterech jezykach :(. Co gorsze, z ta wredota nawet tutejszgo PIT-u nie mozna zlozyc. Na szczescie w lapku zostawilam 7-ke i przynajmniej finanse nie beda mnie scigac. Z przegladarek od poczatku jestem wierna Operze i nigdy sie na niej nie zawiodlam :).
UsuńTeż korzystam z Firefoxa.Ale wnerwia mnie nowość w Firefoxie w postaci tych miniaturek stron. Może gdybym nie dzieliła kompa ze ślubnym to by mi nie przeszkadzało, ale teraz mi to przeszkadza.
UsuńNiekoniecznie. Przez całe życie (internetowe) byłam fanką Firefoxa i zagorzałą przeciwniczką Chrome. Po czym Firefox zaczął knocić i musiałam się przeprosić z Chrome, który współdziała ze mną jak należy.
UsuńJa juz poprzedni lapek mialam z ósemka, a ona jest praktycznie taka sama jak dziesiatka, wiec specjalnie mi to nie przeszkadzalo, nie musialam sie ponownie przestawiac, jak to mialo miejsce, kiedy siodemke zastapila ósemka.
UsuńA ostatnio naszej kolezance cos tak bardzo zainfekowalo Opere, ze wszystkim znajomym z fb wysylalo z jej konta tony spamu. Musielismy usunac ja ze znajomych, dopoki nie uporzadkuje sprawy z tym wirusem na przegladarce.
Anabell, musisz koniecznie zanabyc wlasny lapek! Cale szczescie, ze moj kompletnie niekumaty, wiec mam swoj do dyspozycji. Nie podzielilabym sie! :)
UsuńFrau Be, co Ci znowu Firefox knocil? Ja mam go od poczatku i nigdy nie mialam z nim problemow.
UsuńOpery jak dotad nic mi nie tknelo, przynajmniej tej na kompa/lapka, bo srajfonowej nie znam. Fakt, ze po FB sie nie szlajam, a i antywirus mi natychmiast reaguje na cokolwiek podejrzanego.
UsuńChyba czlowiek pozostaje wierny tej przegladarce, z ktora zaczynal kariere, przyzwyczaja sie. Mnie raz kiedys cos sie stalo z Foxem, juz nie pamietam, wiec przeszlam szabko na Chrome. Ale jakos mnie nie zachwycilo, wiec rownie szybko powrocilam na Foxa.
UsuńA ja domyśliłam się, że bloger zwariował.
OdpowiedzUsuńBo Ty, Jaska, jestes jasnowidz. :)))
UsuńCzasami czarnowidz, ale zależy na co paczam.
UsuńNo w tym przypadku na bloggera paczalas. :)
UsuńTeż miałam ten angielski na bloggerze. Ale przeszło, minęło jak sen i już niby z nim spokój (odpukać!):-))
OdpowiedzUsuńNo masz! Wszyscy mieli, a nikt sie nie odezwal i nie poskarzyl, pozwalajac mi myslec, ze zglupialam. :)))
UsuńTyż miałam angielski, ale że bloggerowi się od czasu do czasu czka, więc sobie pomyślałam, że pewnie niedługo mu przejdzie, no i przeszło na drugi dzień. A jeszcze Chrome zaproponowało mi tłumaczenie strony i skorzystałam z tej propozycji :)
OdpowiedzUsuńW mojej ponad siedmioletniej karierze na bloggerze (do rymu!) jeszcze mi sie nie zdarzylo takie pomieszanie jezykow. Blogus czasem swirowal, to fakt, ale po polsku. :)))
UsuńKochani moi, a wiecie co wystarczyło zrobić, aby język blogera przestawił się jeszcze tego samego dnia na polski? Nie żadne grzebanie w ustawieniach i bezsensowne zmienianie języka(co i tak niewiele dało), ale, uwaga, uwaga, w pasku wyszukiwania stron(nie wiem jak on się fachowo nazywa, w każdym razie w miejscu gdzie wpisujecie adresy stron www) wpisać tylko i wyłącznie www.blogger.com. Bo założę się, że większość z nas, jeżeli nie wszyscy, korzystali z funkcji autouzupełniania bądź ulubionych stron, a wtedy po prostu po www.blogger.com pojawia się jeszcze dalszy ciąg adresu strony, który w sumie nie jest tak bardzo potrzebny :). Nie pytaj mnie Aniu jak do tego doszłam, bo to tak naprawdę była metoda prób i błędów - być może skuteczna. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa to nie wpadlabym nigdy w zyciu. Ale podejrzewam, ze w tym przypadku niewiele by to pomoglo, jezyk by sie nie zmienil z powrotem na polski, bo to blogger cos napsocil. O tym jednak dowiedzialam sie dopiero dzisiaj z komentarzy, wczesniej myslalam, ze tylko u mnie byly zaklocenia.
UsuńTeż mi się kilka dni temu ta angielska wersja pokazała i też podobnie wkurzyła. Chyba restart pomógł.
OdpowiedzUsuńNie, restart nie pomogl, to byla jakas ichnia usterka i sami ja w koncu zlikwidowali.
Usuń