Minelo kilka lat. Jeden z synow Aldony swietowal uroczyste zakonczenie szkoly i bardzo chcial, zeby dziadkowie tez wzieli w nim udzial. Niestety, w domu dziadkow byly na stanie trzy koty i dwa psy, nie mogli wiec razem wybrac sie na dluzszy wyjazd. Przyjechala tylko Marysia, za to na caly miesiac, zeby moc pobyc dluzej z wnukami, ktorych na codzien jej brakowalo.
Ktoregos dnia zadzwonil z Polski Gustaw, ze Remek zmarl nagle, a jego zona (UWAGA!) zyczy sobie, zeby mogl zostac pochowany w grobie rodzicow. Czaicie? W grobie, za ktory od dziesiecioleci placila Marysia, na ktorym na wlasny koszt postawila pomniki i ktory byl przewidziany dla niej i dla Gustawa. A ktory na szczescie figurowal w biurze cmentarnym na jej nazwisko. To, i to, ze nie bylo jej akurat na miejscu, zapobieglo nieszczesciu. Bo Marysia, jak to Marysia, miala miekkie serce. Smierc mlodszego brata wstrzasnela nia do glebi, na tyle, ze bez dluzszego zastanawiania sie powiedziala mezowi, gdzie leza wszystkie papiery i pozwolila pochowac brata w grobie rodzicow, godzac sie z mozliwoscia, ze kiedy na nich przyjdzie pora, Aldona bedzie musiala szukac dla nich miejsca albo na odleglym nowym cmentarzu, albo przeplacac krocie za odzyskane po kims miejsce na starym.
Gustaw poszedl wiec z Baska i papierami zalatwiac miejsce pochowku. Baska juz byla w ogorodku i witala sie z gaska, z nieba bowiem spadlo jej miejsce na dawno juz zamknietym cmentarzu, calkiem za friko i jeszcze z pomnikiem w gratisie. Tymczasem pani cmentarna zachowala daleko idaca czujnosc, odkryla bowiem, ze wprawdzie nazwisko wlasciciela grobu zgadza sie z nazwiskiem Gustawa, a nazwiska pochowanych tam wczesniej osob z nazwiskiem Baski, ale nie zgadzaly sie imiona. No i plec wlasciciela. Nie pomogly zapewnienia, ze dysponentka jest wlasnie za granica i nie moze pojawic sie osobiscie, ale pozwolila na pochowek i oto dokumenty na dowod. Pani cmentarna wypalila, ze nie takie przekrety usilowaly sie dokonywac na ich cmentarzu, ze ona nie wie, czy np. Gustaw nie jest kochankiem Baski i oboje nie maja zamiaru wspolnie wyrolowac Marysi. Nie i koniec! Decyzja nie podlega dyskusji, no chyba, ze Marysia sama sie pojawi. A Marysia nie miala zamiaru. Juz i tak wykazala maksimum dobrej woli, choc Aldona przekonywala ja, zeby i tego nie robila, bo oni nie zasluguja na zaden przejaw dobroci, zreszta i tak by go nie docenili, bo wedlug ich zyciowego motta, rodzina miala im bezustannie pomagac. Ich zdaniem rodzina to banda frajerow i ma stac na bacznosc do dyspozycji, kiedy tylko oni beda potrzebowali jakiejs pomocy. No i przejechali sie w oczekiwaniach. Musieli szukac sobie wlasnego miejsca na zycie po zyciu, placic za nie i stawiac pomniki.
Bo z rodzina czasem, nie zawsze, dobrze wychodzi sie jedynie na zdjeciach.
Koniec
No tego to się nie spodziewałam, że do końca będą kombinować :)
OdpowiedzUsuńTego nikt sie nie spodziewal, a najmniej Marysia i jej rodzina. I jakie to szczescie, ze nie bylo jej wtedy w Polsce.
UsuńPrzerazajace jak mozna do konca chciec zerowac na innych, w tym przypadku wrecz okrutna proba wykorzystania Marysi.
OdpowiedzUsuńWielkie szczescie od losu, ze na probie sie skonczylo. Strach pomyslec, jakby ja wycyckali, gdyby byla na miejscu.
UsuńBrawa dla pani cmentarnej!
OdpowiedzUsuńAnuśka, super opowiadanie.
UsuńPrzynajmniej jedna uczciwa i czujna urzedniczka.
UsuńA dziekuje, Bezowo, ale nawet nie musialam wymyslac fabuly, bo zycie ja za mnie napisalo.
Fajowa pani cmenterna :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze wielu za pózno odkrywa, ze rodzine wprawdzie sie ma, ale czasem trzeba zdecydowac miedzy naszym zdrowiem psychicznym i fizycznym, a wiezami krwi :(.
Marysia juz dawno odkryla prawdziwa twarz brata, ale zawsze kolatala sie w niej ta starsza siostra i obowiazek opieki nad malym braciszkiem.
UsuńCzy aby nie opisałaś historii prawdziwej?
OdpowiedzUsuńOczywiscie, najprawdziwsza. Nikt by czegos takiego nie wymyslil.
UsuńDobre zakończenie. Te przepisy cmentarne, chociaż upierdliwe całkiem niegłupie są.
OdpowiedzUsuńNajgorsi tacy "braciszkowie" którzy dobroć utożsamiają ze słabością co należy wykorzystać.
Dobrze sie skonczylo jedynie dzieki przypadkowi, ze Marysia nie byla na miejscu. Bratowa wziela ja z zaskoczenia i gdyby byla w domu, juz byloby po grobowcu rodzinnym.
UsuńCzytając po kolei wszystkie odcinki zastanawiałam się do czego zmierza ta opowieść. napisałaś w odpowiedzi dla Bezowej, że fabułę napisało życie. Tak też mi się wydawało. I tak jak pisze Ewa2, ludzie często uważają, że dobry = słaby i jeszcze na dodatek głupi i można się na nim wozić jak na przysłowiowej łysej kobyle.
OdpowiedzUsuńW sumie jednak ta historia, choć niewesoła, jest optymistyczna. Marysia się nie poddała terrorowi cwanego braciszka i jego rodziny, mimo że potrzeba było przy tym trochę pomocy ze strony innych ludzi.
Marysia przez cale zycie dzielnie stawiala czolo zakusom braciszka, pozniej jej corka przejela paleczke, ale to, co wydarzylo sie po smierci Remka, przeszlo wyobrazenie wszystkich.
UsuńMiejsce na cmentarzu to w dzisiejszych czasach łakomy kąsek. No popatrz, a ja zostawiłam nasz własny grób urnowy na 10 lokatorów sproszkowanych i jest w nim jeszcze 8 miejsc wolnych.
OdpowiedzUsuńA z rodziną z reguły tylko wtedy wychodzi się dobrze na fotografii jeśli nie stanie się z boku, bo wiadomo, że wtedy obetną cię w kadrze.
Miłego;)
Tu na szczescie mozna byc pochowanym anonimowo, wiec moje dzieci nie beda mialy problemow z pozniejszym oplacaniem miejsca i organizowaniem pomnika. Nie chce miec zadnego grobu, one maja mnie nosic w sercach.
UsuńTak samo uważam.
UsuńTen caly polski cyrk z chowaniem zmarlych, a potem obchodzeniem wszystkich swietych, wystawianiem pomnikow - zmarlym i tak jest wszystko jedno, a robi sie, zeby sasiad zdechl z zawisci.
UsuńI fajnie, że tym razem los okazał się sprawiedliwy :)))
OdpowiedzUsuńUrzędniczka cmentarna na pewno zetknęła się z takimi historiami rodzinnymi, że włos jej się jeżył na głowie, więc była czujna.
To byl nieprawdopodobny przypadek z nieobecnoscia Marysi w Polsce. Nawet nie chce myslec, jak by sie to skonczylo, gdyby byla na miejscu.
UsuńSwoją drogą na pani na cmentarzu na pewno wiele w życiu widziała...
OdpowiedzUsuńUrzednicy maja swoje przepisy, ktorych musza sie trzymac i nie ma, ze boli albo jeszcze cos innego. Na gebe nic sie nie zalatwi. I chwala opatrznosci!
UsuńNaprawdę chwała
UsuńAle po tych wszystkich cwaniackich zagrywkach, na sam koniec taka wisienka na torcie. U niektorych bezczelnosc i cwaniactwo nie znaja granic.
UsuńTo i tak im sie udalo, ze Remek dostal powolanie do nieba:))) w tak mlodym wieku, przeciez mogl spokojnie zyc jeszcze ze 20 a nawet 30 lat i truc dupe wszystkim dookola.
OdpowiedzUsuńMoj Remek napisal kiedys do Wspanialego oczywiscie po... polsku :D :D :D
A Wspanialy polecial truchcikiem do tlumacza, bo taki byl ciekawy, co tez swagier od niego sobie zyczy. Buhahaha!
UsuńNie, Wspanialy wie co z tym robic, po prostu wrzucil do kosza i tyle. Jakos nie jestesmy az tak bardzo ciekawi:))
UsuńNo przeciez wiem, na tyle zdazylam Twojego chlopa "poznac" :)))
UsuńA mnie sie wlos na glowie jezy jak slysze o tych cmentarzach, o tych pochowkach, pomnikach itd itd.
OdpowiedzUsuńDlatego moje dzieci juz znaja wytyczne, ze maja mnie pochowac calkowicie anonimowo, bez zadnych nagrobkow w granicie, ani nawet bez sladu, ze tam spoczywam.
UsuńU nas, a zwłaszcza na "moim" cmentarzu tego nie ma. Właśnie zastanawiam się nad swoim pochówkiem, aby nikogo nie obciążać, ale to się nie da. Chciałabym tak, jak Ty.
UsuńAnia, przeciez te pazerne klechy nie wypuszcza z chytrych lap takiej okazji jak skasowanie Was za pogrzeb, za miejsce na cmentarzu i cotamjeszcze. Moze na cmentarzach komunalnych bylaby taka mozliwosc, na pewno zas sa inne mozliwosci, spopielenie i jakies malutkie miejsce w scianie na urne?
UsuńChciałam wykupić miejsce na urnę, kazało się droższe od grobu ziemnego i to na cmentarzu komunalnym.
UsuńCos takiego! A na logike wydawaloby sie, ze mniej miejsca zajmuje. Ja ciesze sie bardzo, ze mamy tu mozliwosc tego pochowku anonimowego, przynajmniej dzieci nie beda mialy wydatkow w przyszlosci.
UsuńW Polsce też mamy taką możliwość już ... np.w Szczecinie jest tak zwane pole pamięci. Po kremacji i uroczystościach pogrzebowych, robią tam małą dziurkę i zasypują. Obok są dwa murki, na których można powiesić tabliczkę z napisem.
UsuńW moim mieście też chyba coś takiego jest. Muszę się dokładnie dowiedzieć. Miejsce to u nas nazywa się Ossuarium.
Napisem, w sensie imienia i nazwiska i dat urodzenia, oraz śmierci. Do dziury wsypywane są prochy, rzecz jasna ;) Bo tak się jakos niejasno wyraziłam.
UsuńNie no, bardzo jasno sie wyrazilas. U nas tez sa takie murki/slupy, gdzie mozna powiesic tabliczke, ale po co. Jesli juz decyduje sie na pochowek anonimowy, to licze na to, ze nie bedzie po mnie sladu.
UsuńOjej, nie udało się wyłudzić miejsca pochówku i pomnika ?
OdpowiedzUsuńJaka szkoda ;-)))
Prawda? A juz bylo tak blisko...
UsuńPrzepraszam za ciekawość,ale zastanawiam się czy syn Remka jest podobny do ojca ?
OdpowiedzUsuńI też kombinuje jak tu przeżyć a nie narobić się.
Trudno mi powiedziec, nie znam dalszego ciagu ai dalszych losow rodziny Remka.
UsuńNa pewno jest zrypanym genetycznie pisiorem :)
UsuńMoze tak, a moze nie...
UsuńAment! :)))))
OdpowiedzUsuńI aleluja!
UsuńRodzice chyba z zaświatów czuwali nad córką i jej rodziną ...
OdpowiedzUsuńByc moze, choc wczesniej matka faworyzowala Remka. Za to ojciec zawsze stal po stronie swojej pokrzywdzonej Marychny.
UsuńI koniec a tak si fajnie czytało.Będą następne opowiadania w odcinkach.
OdpowiedzUsuńChodzi mi pewna historia po glowie, ale wiele elementow wylecialo mi juz z glowy, pozapominalam. Musialabym pogadac o szczegolach z jej bohaterka. Daleka droga do napisania, ale jestem na dobrej drodze.
UsuńCzekam na kolejną historię:)
UsuńKiedys pewnie sie zepne.
Usuń