Banery, ordery i inne bajery

poniedziałek, 30 lipca 2018

Lody dla ochlody.

Moja babunia byla jezykowa purystka i zawsze bardzo sie denerwowala, kiedy ktos cos zle mowil, szczegolnie w telewizji, a przeciez wtedy nie przyjmowano do pracy ludzi z lapanki, jak to ma miejsce dzisiaj. Czlowiek pracujacy w radiu czy telewizji musial wykazac sie nie tylko perfekcyjna dykcja, ale rowniez bezblednym uzywaniem jezyka polskiego. Najczesciej byli to ludzie po studiach polonistycznych. Owszem, zdarzaly sie smieszne wpadki, glownie reporterom sportowym, probujacym nadazyc z relacja za akcja, a nie bylo to wcale latwe. Stad takie kwiatki jak:
- pani Szewinska nie jest juz taka swieza w kroku       albo:
- Deyna skacze... Nawalka, co dalo sie slyszec jako Deyna skacze na walka.    albo:
- Szurkowski to utalentowane dziecko dwoch pedalow.
No bylo czasem rzeczywiscie smiesznie.
Babcia bardzo dbala, zebym wyrazala sie stosownie i czesto mnie poprawiala. Jednym z wyrazow, ktore wbily mi sie w pamiec byly LODY.
- Babciu, kup mi loda...
- Nie mowi sie loda, tylko lody, a wiec babciu, kup mi lody.
- No ale ja chce tylko jednego loda.
- Ty chcesz tylko jedna porcje (kulke, opakowanie) lodow.
I tak w kolko do znudzenia, az wreszcie sie nauczylam, a kiedy sie nauczylam, straszliwie razi mnie, kiedy ktos mowi o lodzie, zamiast o lodach. No bo lód to tylko zamarznieta woda i... ekhem... to czym mozna zrobic przyjemnosc pci brzydkiej (w tym kontekscie: zrobic loda). Natomiast to, co z przyjemnoscia jemy w upalne letnie dni, to zawsze LODY. Lizemy wiec jedna kulke lodow, jedno opakowanie lodow Bambino, zajadamy sie lodami, a nie lodem. No chyba, ze wyjmiemy zamrozona wode z zamrazalnika, wtedy ochlodzi nas lód.





132 komentarze:

  1. O, mnie też razi ten lód:) I dzieci swoje poprawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalipso, jestes chyba unikatem, wymierajacym gatunkiem. Kocham Cie!

      Usuń
  2. Prawda, z tymi lodami, szczegolnie kiedy właśnie dwuznaczność tak modna i mlodzież chętnie używa, by wzbudzić konsternację.
    Coraz mniej kontrolujemy poprawność językową, a warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ten horror lodowy tak sie przyjal w jezyku potocznym, ze ostatnio nawet moja mama pochwalila mi sie, ze zjadla loda. I ino moj warkot przez sluchawke polecial do niej. :)))

      Usuń
  3. Mialam 'swiatowa' ciocie ktora czasami dawala mi lekcje dobrego zachowania. Zabrala mnie to kawiarni wlasnie na lody, przy sasiednim stoliku siedziala mloda kobieta i tez jadla lody.
    I na jej przykladzie dostalam lekcje jak sie lodow nie je, ze na lyzeczce nie moze byc tak duzo ze za jednym zamachem nie zjem, ze nieladnie jest miec tak duzo ze kilka razy, na raty jedna porcje z lyzeczki zlizuje. Odechcialo mi sie lodow i rzadko kiedy jem lody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze ciotka je, te lody, rowniez prawidlowo nazywala. :)))

      Usuń
    2. Ciotka wszystko poprawnie nazywala, byla inteligentna, swiatowa bo duzo podrozowala.

      Usuń
    3. Mari, przeczytaj komentarz Rybenki. Okazuje sie, ze dopuszczono forme lód nawet w slowniku polszczyzny. Swiat sie konczy!

      Usuń
    4. Przeczytalam, zawsze czytam komentarze, ale i tak bezpieczniej jest uzywac forme liczby mnogiej zeby zberez'nicy nie mieli skojarzen.

      Usuń
  4. Widzialam Szurkowskiego jak pedalowal przez Wroclaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mari, wtedy wszyscy interesowali sie wyscigiem pokoju, to bylo wielkie wydarzenie, a telewizory nie w kazdym gospodarstwie. Ludzie wynosili radia na ulice, zeby wiecej moglo posluchac. Fajnie bylo. A widziec Szurkowskiego na wlasne oczy, to bylo sie kims. :)

      Usuń
    2. Bylysmy z kolezanka doslownie metr od niego, ale on doslownie mignal nam przed oczami, ale pamietam do dzis ten moment i byl taki zablocony.

      Usuń
    3. Wtedy to byla jedyna okazja, zeby zobaczyc kolarskie slawy na zywo, stac na trasie wyscigu pokoju. Kiedys przejezdzali przez Lodz, ale nic nie widzialam, bo byly tlumy, a ja malutka. :)

      Usuń
  5. Uwielbiam lody...ale dopiero dziś się dowiedziałam,ze tak się poprawnie mówi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, mam nadzieje, ze puscisz to dalej w swiat, ze juz bedziesz pamietala i uwazala, ze jesz tylko i wylacznie lody. :)

      Usuń
    2. I zamawia sie mówiac: prosze jedne lody? Czy prosze jednego loda Magnum np? To pierwsze jakos na jezyku nie lezy...

      Usuń
    3. - Prosze o jedno Magnum
      - Prosze o jedno opakowanie Magnum
      - Prosze lody Magnum
      Wszystko lezy, jak sie postarac :)))

      Usuń
  6. Muszę się zastanowić jak mówię, chyba jednak lody, ale głowy sobie nie dam uciąć. ostatnio łapię się na tym, że wcale poprawnie nie mówię, a trudniejsze dyktando pewnie bym oblała. Żenada...a powinno być:wstyd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie malo co rusza, kiedy ludzie nie mowia prawidlowo po polsku. Mielismy swietna polonistke, ktora zaszczepila w nas, zeby ladnie i prawidlowo mowic.
      I wiesz co? Mniej razi mnie qrwa jako przecinek niz jedzenie loda. :)))

      Usuń
  7. Komentatorzy sportowi są wykształceni lingwistycznie- inaczej:)Pamiętam wpadkę w dodatku sportowym do gazety, opis dotyczył meczu dwóch drużyn, z których jedna miała strój sportowy w paski. Tytuł relacji: pasiaki wygrały w Oświęcimiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boszszsz... I smieszne, i zalosne. Usprawiedliwieniem tych, ktorzy relacjonuja na zywo, jest totalny brak czasu na myslenie. Ale to, o czym piszesz, to byla gazeta. Niepojete!

      Usuń
  8. Problematyczne w języku polskim, i w sumie nielogiczne, jest występowanie pewnych rzeczy w liczbie mnogiej, chociaż sa pojedynczej jak właśnie 🍨 i spodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nozyczki, spodnie, okulary i wlasnie lody. Ja wciaz w niemieckim myle sie, bo podswiadomosc pcha mnie do tej liczby mnogiej i mowie die Brille sind, zamiast ist.

      Usuń
  9. No i zobacz co narobilo sie przez loda, pytam wujka Googla grzecznie a on mnie zawstydza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic sie nowego nie narobilo, to bylo zawsze, tylko ludzie z lodow zrobili loda. :)))

      Usuń
    2. A zobacz, jak pieknie brzmi to po lacinie: FELLATIO, jak muzyka. A nie tam przyziemne robic loda, fuj! :)))

      Usuń
    3. Rzeczywiscie brzmi bosko 'fellatio'
      i teraz wiadomo dlaczego nie jemy loda

      Usuń
    4. Nooo, tego loda to sie akurat robi, nie zjada. :)))))

      Usuń
  10. Język jest rzeczą żywą i się zmieniają zasady. Kiedyś słowa radio czy studio się nie odmieniało i oglądało się program nagrany w studio A nie w studiu jak teraz. To taki przykład bo mi się ciągle wydaje że nie powinno się odmieniac

    A co do lodów - jak mam w zamrażarce pojedyncze lody np magnum to mówię dziecku weź sobie loda. Inaczej wyzarlby od razu wszystko😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powinnas mu powiedziec: wez sobie jedno opakowanie lodow. Nie byloby pomylek.

      Usuń
    2. I wygląda na to że używanie pojedynczej liczby w sprawie lodów jest już dozwolone
      https://przelom.pl/14369-zjadlbym-lody-kilka-galek-i-zjadlbym-loda-na-patyku.html

      Usuń
    3. Ania nie obraz się ale nie masz racji
      Już w 73 roku dopuszczono używanie liczby pojedynczej w sprawie loda w jednej porcji

      Zasady języka się zmieniają. Inaczej ciągle byśmy mówili do siebie Kali jeść Kali pić

      Usuń
    4. Nie wiedzialam, ze dopuszczono liczbe pojedyncza. Chyba tylko dlatego, ze tylu juz ludzi zle mowilo, ze postanowiono to usankcjonowac. Ja pozostane sobie jednak przy tej bardziej eleganckiej formie, a Wy jak chcecie.

      Usuń
    5. No wiesz
      Ja też jestem długo za granicą
      Dlatego autorytetem dla mnie jest słownik języka polskiego A nie koleżanka co mieszka poza Polską jeszcze dłużej:)))

      Nie wyobrażam sobie mówienia- weź sobie jedną porcję lodów jak chodzi o jednego loda na patyku. Brzmi strasznie sztucznie. Dlatego większość A nawet prawie wszyscy mówią jak ja i wielkie profesory dopuszczają

      Usuń
    6. Choć oczywiście jak są lody w gałkach to mówię idziemy na lody

      Usuń
    7. No nie wiem, czy wiekszosc, ale wielu tak mowi.

      Usuń
    8. Osobiście nie znam nikogo kto by mówił w sposób przez Ciebie sugerowany
      Co oczywiście nie jest żadnym badaniem statystycznym:)

      Usuń
    9. Za to ja znam wiele osob, ktorym przez gardlo nie przeszedlby lód. :)))

      Usuń
    10. a z ciekawości - na codzień więcej używasz polskiego mówionego czy niemieckiego?
      bo tak sobie wyobrażam, że niemiecki jest w Waszej rodzinie teraz najważniejszym językiem komunikacji

      a jak to jest z lodami po niemiecku?

      często mi się zdarza, że nie wiem, czy dobrze odmieniam np rzeczowniki, na pewno robię błędy, niestety, choć na pewno nie da się od razu wyczuć, że od dawna nie mieszkam w Pl, zresztą bywam tu bardzo często
      i zdarza mi się widzieć, jak bardzo ludzie kaleczą język, wtedy sobie myślę - nie jest ze mną tak źle:)

      Usuń
    11. Rybenka, w porownaniu do niektorych rdzennych Polakow to my mowimy jezykiem najbardziej literackim z mozliwych. Czasem zastanawiam sie, czy ktos nie mial w planie zwyklej prowokacji (jak my miewamy na ten pszykuad), bo wierzyc mi sie nie chce, ze mozna tak bardzo nie znac jezyka ojczystego.
      My w domu mowimy wylacznie po polsku, z wyjatkiem komend dla Toyi, ktora uczyla sie ich po niemiecku ;) Z dziecmi rozmawiamy, ja po polsku, one po niemiecku. :))
      W fabryce tylko po niemiecku, a w internetach przewaga polskiego.

      Usuń
    12. Rybenko, w niemieckim lody wystepuja wylacznie w liczbie pojedynczej, i sa rodzaju nijakiego: das Eis. Tak wiec, nawet jak idzie dwoje ludzi, to idzie faktycznie na jednego loda ;)

      Usuń
    13. No a przede wszystkim robic loda brzmi calkiem inaczej, wiec nie moze byc pomylek. :)))

      Usuń
    14. A jak??!!
      Bardzo chcę wiedzieć:))

      Usuń
  11. Ja tam biore sobie loda i go lize. :)) Wybieram loda poprawnego bez laktozy i glutenu!!! :D
    Mnie zawsze bawily wpadki jezykowe. Np. Rajd Pokoju dookola swiata... czy Tablice pamiatkowa odslonil syn Żwirki i Wigury... Teraz tez sledze takie kfiatuŻki w gazetach.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to ja tak prowokacyjnie ;)
    Czy lepiej dla świata jest być kanalią i jeść lody, czy może być przyzwoitym człowiekiem i jeść loda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej byc przyzwoitym czlowiekiem i lizac lody. :)))

      Usuń
    2. Jeżeli używamy łyżeczki to jemy nie liżemy, przynajmniej ja tak robię ;)))

      Usuń
    3. No to jemy albo lizemy, ciuckamy, gryziemy, jak zwal... Byle pozostac przyzwoitym. :)))

      Usuń
  13. Taaa,wyrażenie jeść loda to nastało dopiero za rządów ludu. Przed wojną to zawsze jadało się lody, nie loda. A ci co szkół nie pokończyli starali się raczej dorównać tym co je pokończyli. Po wojnie kierunek się odwrócił i nastąpiło równanie w dół, nie w górę. I ta opcja niestety na nowo wygrywa.Widziałam Szurkowskiego na własne oczy, poza tym i Królaka i Elka Grabowskiego, właściwie wszystkich kolarzy tamtego okresu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mialam tyle szczescia, zeby widziec te kolarskie slawy, ale zawsze bardzo interesowalam sie wyscigami pokoju, to bylo prawdziwe swieto sportu.
      A z lodami tak rownali w dol, ze Teraz ponoc obie formy sa prawidlowe (patrz komentarz Rybenki), ale ja i tak pozostane przy lodach.

      Usuń
    2. Bo jakiś debil orzekł, że język żyje i się zmienia. Jak dłużej pożyję to się jeszcze doczekam pisania bez ortografii, fonetycznie, bo prościej i myśleć nie trzeba czy to ma być "rz" czy może "ż" i gdzie wstawić "ó" a gdzie "u".
      Już widzę oczami wyobrazni takie zdanie: "miud lubili wszyscy ale każdemu
      pszypadła tylko łyszka miodu"
      Miłego;)
      No to idę wziąć sobie porcję lodów, a co, upał przecież;))))

      Usuń
    3. Tak, to naprawde straszne, ze rownanie w dol stalo sie normalnoscia. Owszem, jezyki zyja, zmieniaja sie, ale te zmiany widzialabym w nowo powstalych slowac typu komputer, telewizor, bo jakos trzeba bylo te sprzety nazwac, a nie w powtarzanych przez niedoukow wziaSC, ktore tez pewnie niedlugo moze trafic do slownika jako slowo prawidlowe.

      Usuń
  14. Niezapomniany redaktor Ciszewski, ktory tak sie ekscytowal, ze z wrazenia wrzeszczal :
    “ I juz jest jeden jeden dla Polski ! “
    Albo inaczej : “Antonioni, poganiani …”
    ( mialo byc Antonioni poganiany !)

    Co do loda, to trzymam sie wersji poprawnej, bo jakbym powiedziala, ze chce LODA, to moj by mi
    nie przepuscil ! A juz scenka przy budce z lodami typu pani pyta pana : Chcesz loda? – w obecnym kontekscie
    skonczy sie smiechem calej kolejki. I po co sie narazac?
    Tak wiec jezyk sam wyregulowal –
    nic sie nie martw, nie trzeba ich uczyc, mlode pokolenie znakomicie umie odroznic loda od lodow !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, ze tyle ludzi i tak dlugo nazywalo rzecz nieprawidlowo, ze w koncu lód trafil do slownika i obie wersje sa prawidlowe, co wyjasnila Rybenka. A sprzedawczyni lodow pewnie nieraz slyszy te januszowe odzywki w sprawie loda.

      Usuń
  15. Chociaz nigdy nie spotkalam oficjalnej formulki jak okreslac "lody" to czesciej slyszalam ta forme i sama stosowalam i stosuje. Jakos bardziej pasuje, odroznia od zwyklego lodu tez.
    Jest troche takich kontrowersyjnych slowek - np. ja, pochodzaca z krakowskiego mowilam "idziemy na pole" (chodzilo o pojscie na zewnatrz) a znajomy warszawiak wciaz mnie poprawial ze mowi sie na "dwor", na co ja argumentowalam ze dwor to siedziba szlachty a takze otoczenie krola czy innego ksiecia. Faktem bylo ze kazdy krakowiak tak mowil a sluchajacy wiedzial o co chodzi.
    Gdy znajdziesz czas przeczytaj moja odpowiedz na Twoj komentarz w moim blogu jako ze dodalam w niej pytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz odpowiedzialam. :)
      Regionalizmy sa czasami bardzo zabawne, np. gruba igla do cerowania nazywa sie w Lodzi groszowka (bo tyle chyba kosztowala), a gdzie indziej cerówka - tez logicznie. Jak pomieszkiwalam w Krakowie, to tez latalam na pole, a kiedy wrocilam, to tylko na dwor albo podworko.

      Usuń
    2. Ani wychodzenie na dwor (tak sie mowilo u nas) ani na pole nie jest prawidlowe moim zdaniem, bo ze niby co mieszkam w miescie i ide na pole? z plugiem czy z kosa?
      Najlepszym rozwiazaniem jest wyjscie na zewnatrz, ale to jakos sie nie przyjelo w gwarze regionalnej.

      Usuń
    3. Na podworko tez jest wlasciwie. Chyba.

      Usuń
    4. Ja wychodzilam na dwor :)
      Loda od lodow do tej pory jakos nie odroznialam :) chyba mowie i tak i tak, zreszta teraz pytam i mowie po nieniecku, wiec sprawa stala sie nieistotna :))
      Natomiast drazni mnie, jak ktos mowi ta reke (tom renke), ta forme, ta dziewczyne - prawidlowo: te (tem) :))) W domu tepiono te! forme :)
      Ale jak czasem sama siebie slysze, jak niedouczona niemiecki kalecze, to mi dusza placze!!! Czyli: czego Jas sie nie nauczyl...

      Usuń
    5. Ja tez wychodze na dwór, a na dworze albo upal, albo pada deszcz.

      Usuń
    6. Ja dostaje szalu na wylanczac, wziasc i na ta kobiete.
      A z niemieckim sie nie przejmuj, najwazniejsze, ze sie dogadujesz, a Goethem i tak juz nie zostaniesz. :)))

      Usuń
    7. Basiu ja tez jak mam ochote to moge zjesc lody i zrobic loda tez:))
      Natomiast do wkurwa gigantusa doprowadza mnie "mi" mi sie podoba, mi sie zrobilo... nie, nie ma w tym nic zlego, ale szyk wyrazow to chyba jednak powinien byc odwrotny "podoba mi sie, zrobilo mi sie itp"
      A juz jak ktos zaczyna zdanie od MI to dostaje bialej goraczki, a takich nawet w blogowym srodowisku jest mnostwo.
      Jakims cudem podejrzewam, ze "mnie" juz w jezyku polskim nie istnieje zupelnie. A przeciez MNIE nauczono, ze jedno i drugie jest poprawne ale uzyte w odpowiednim szyku wyrazow w zadaniu.

      Usuń
    8. Teraz wiele osob zaczyna zdanie od TO ZNACZY. Qrna, co to ma znaczyc?

      Usuń
    9. Mam to samo. Mnie i mi ludzie nagminnie mylą. Jak słyszę "mi się podoba" to mnie denerwuje, albo "nóż mi się w kieszeni otwiera.
      Ten pomarańcz i winogron znacie? Na targowiskach tego pełno.

      Usuń
    10. Oj, znamy az za dobrze ten pomarancz i ten winogron. Skad oni to wzieli?

      Usuń
    11. To znaczy (;D) "noz mi sie w kieszeni otwiera" (choc nie nosze noza w kieszeni) brzmi lepiej niz "noz mnie sie w kieszeni otwiera". Mnie sie wydaje (nie pasuje 'mi sie wydaje' bo wtedy umniejsza sprawe). To 'mi' jest uzywane w zdaniu mowionym, lepiej i latwiej brzmi, ale jest zle odbierane w zdaniu pisanym, bo tu oczekuje sie raczej powszechniejszego jezyka literackiego (lub zblizonego literackiego). Takich skrotow mowionych jest wiele w roznych jezykach (ja nazywam to lenistwem wyslawiania sie) ale takich np., nr, itd., itp. ps, Sz.P., Ob. jest tez wiele w jezyku pisanym i to jest normalne (obecnie zastepuje sie tez graficznymi znakami jak ;), :/. :-0 lub lol, btw, pozdr., (i KUPA INNYCH 'usmieszkow i rysuneczkow').

      Usuń
    12. Jesli chodzi o skrotowce w esesmanach czy innych podobnych wiadomosciach, to mam dla nich wyrozumienie, bo sama nie lubie wystukiwac. Zreszta najbardziej i najszybciej ewoluujacym jezykiem jest jezyk mlodziezowy, bez wzgledu na lokalizacje. Niby jest jakas netykieta, ale internet rzadzi sie troche innymi prawami niz mowa czy pisanie.

      Usuń
  16. Serpentyno – to jest znana roznica miedzy krakowskim a mazowszanskim czy tez pomorskim chodzeniem na zewnatrz.
    U nas na Pomorzu tez sie mowi, “chodzic na dwor” , ale nie mowimy jestem “na dworze “ , co by sugerowalo dwor krolewski, ale NA DWORZU.

    Natomiast nas zawsze smieszylo to chodzenie na pole – jednak dla ludzi z duzego miasta ma to bardzo smieszny wydzwiek, i choc mam rodzine w Krakowie to zawsze sie z nich nabijam – bo jakos nie widze, aby po polu latali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie to pole pochodzi jeszcze z czasow, kiedy za plotem rozciagalo sie prawdziwe pole. Pole zabudowano, powstalo miasto, a powiedzenie pozostalo.

      Usuń
    2. To musi na Pomorzu same dwory staly :))...

      Usuń
    3. Mnie sie wydaje, ze dwor to skrot od podworka, bo my mowilismy zamiennie, ida na dwor albo na podworko.

      Usuń
    4. My tez tak mowilismy.

      Usuń
    5. Bo pole bylo chyba tylko w Krakowie, cala pozostala Polska chodzila na podworka.

      Usuń
    6. U mnie tez sie chodzilo na dwor:)) a to akurat rowno po srodku miedzy Krakowem a Warszawa.

      Usuń
    7. No bo wszedzie bylo normalnie, tylko nie w Krakowie. :)))

      Usuń
    8. Pantero, ty masz racje – ten Dwor nie pochodzi od Dworu , tylko od Podworka ! I jest wreszcie wytlumaczenie dla Krakowiakow, zadnego dworu nie bylo, tylko po-dwo-rze !
      Podworko czy dwor u nas tez bylo zamiennie – ale czasam ganialismy na plac zabaw, i wtedy sie mowilo:
      Jestem na placu , ale z kolei moj tesciu jak szedl na plac , to znaczy sie , ze szedl na rynek !
      A najlepsze jak go jego tesciowa wyslala po borowki do miesa ( Pomorzanka ) …to przyniosl czarne jagody :)
      ( on Krakowiak )

      Usuń
    9. Wiem, ze gdzies regionalnie na jagody mowilo sie czarne borowki czy jakos tak. U nas byla roznica miedzy jagodami, borowkami i zurawina.

      Usuń
    10. Okazuje sie, ze poprawna nazwa jest borowka czarna, borowka czernica, jagodzina - co oznacza potocznie czarna jagode, czyli tesciu jak uslyszal borowka, to przyniosl te czarne. Na Pomorzu czarna to jest jagoda i juz, a tesciowa chciala borowke –czyli czerwona.
      A to czerwone , co my nazywamy borowka, to oni zdaje sie brusznica nazywaja i to jest poprawna nazwa na borowke brusznice.
      A zurawina to jeszcze inna inszosc… - ale dla zmylenia moze sie nazywac : borowka blotna !!

      A zebys jeszcze wiedziala jak smiesznie wychodzilo, kiedy tesciu chcial zalozyc kapcie czyli …pantofle!
      A tesciowa jego oczy zrobila, co ty, w damskich pantoflach chcesz chodzic?
      Na Pomorzu mowi sie kapcie albo papcie, na Mazowszu ciapy , a w Krakowie pantofle.
      Mamy naprawde bardzo ciekawy i bogaty jezyk :))

      Usuń
    11. Zaiste. U nas tez na papucie mowilo sie pantofle albo bambosze. Pamietam, ze jako dziecko ogromnie sie zdziwilam, kiedy gdzies przeczytalam, ze kobita szla na bal w pantoflach. Jak to? W domowych kapciach na bal? :)))

      Usuń
    12. Jeszcze byly chapcie!

      Usuń
    13. Podobno na kapcie mamy chyba najwiecej okreslen niz jakikolowiek inny jezyk, u nas w domu byly na ogol laczki:) A moja babcia mowila : idz mi stad, bo jak ci laczem przyleje to...( do to niegrzecznych dzieci swoich).

      Usuń
    14. Papcie i lacie tez istnieja ;D

      Usuń
    15. Toya tez juz reaguje na: bo wezme kapcia. :)))

      Usuń
    16. Na Podkarpaciu, też chodzi się w pantoflach, lub kapciach na pole, nie na dwór. Jak czytam, że coś tam na dworzu... śmiech mnie ogarnia.

      Usuń
    17. Bezowa, na pocieszenie ja tez wychodze z Toyka na pole, w sensie doslownym. :)))

      Usuń
    18. Bezowa, zwroc uwage : na dworzU, nie na dworzE !
      My nie chodzimy na Dwor dworski, ale na dwor , od po-dworka...
      Taka drobna roznica :)

      Usuń
    19. Jak go tam zwal... Byle przyjemnosc byla, co nie?

      Usuń
    20. Kitty Katty, nie chodzi mi o określenie, że np. dzieci wychodzą pobawić się na dwór (obojętnie czyj on jest haha), tylko o sam wyraz na "dworzu". W moim regionie chyba nikt tego nie słyszał. Ja przeczytałam i to całkiem nie dawno w internecie i śmiech mnie za każdym razem ogarnia, ale co kraj, to obyczaj.

      Usuń
    21. Bezowa, bo Wam blizej do Krakowa niz gdziekolwiek indziej. :)))

      Usuń
  17. Pantero, ale tak wlasnie ewoluuje jezyk , jesli cos jest uzywane czesto i przez wiekszosc, po jakims czasie staje sie norma.
    Mnie dobilo, ze ponoc forma “poszlem” stala sie norma !!

    Prostestuje jednak w imieniu Janusza – czemu “januszowe” ?
    Moze raczej prymitywne, tanie , wyswiechtane ?:)
    Prosze o wzglad na wszystkich Januszow i ich zony – nie chcialabym byc na ich miejscu .
    Maz mojej kolezanki ma na imie Janusz, bardzo fajny facet i musi jej byc bardzo nieswojo , ze jego imie stalo sie takim jezykowym “wycieruchem”.
    Jemu rowniez – a poza tym Janusze to bardzo fajni ludzie .
    Szkoda , ze Joanna Chmielewska nie zyje, potwierdzilaby – jej najlepszym zyciowym przyjacielem , na ktorego zawsze mogla liczyc , byl Janusz, wystepujacy w paru ksiazkach.
    Tak ze wiesz, w imieniu wszystkich Januszow – ja tu sie upominam o zaprzestanie uzywania takiej formy i skladam maly protest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama znam kilku Januszow i zaden z nich nie jest januszem. Ale tak sie przyjelo, co najmniej w internecie, wiec sobie zapozyczylam. Odszczekuje zatem hau hau.

      Usuń
    2. Jakis czas temu Zenek byl na tapecie, teraz Janusz, zaraz potem bedzie Kazik czy tez inny Marek, widocznie sprawiedliwie na kazdego przyjdzie kolej.
      Kiedys byla Maryska, teraz slysze, ze jest Grazyna... kto by za tym nadazyl:))

      Usuń
    3. Mariolka tez byla, ale Ania nigdy. :))

      Usuń
    4. A w Niemczech za Januszów i Grazyny, robia Kevin i Chantal. Ot takie zezowate imienne szczescie. Jest nawet okreslenie Kevinismus i Chantalismus- nie wiem, jak to przetlumaczyc, kewinactwo i szantalactwo?

      Usuń
  18. Jezyk sie rozwija, juz za moich czasow polonistka (a mialam najwspanialsza na swiecie) zwracala nam uwage, ze owszem to, co kiedys bylo poprawne nadal poprawne jest, ale dopuszcza sie takze inne formy i na to trzeba zwracac uwage. Cos co kiedys bylo niedopuszczalne dzisiaj staje sie norma spoleczna, jak najbardziej poprawna.
    Moja rodzina jest prosta, niezbyt wyksztalcona, wiec po prostu tolerowalam ich "kruczki jezykowe" i nadal toleruje. Ale rodzina mojego eks-meza, nauczyciele po studiach, w tym byly tesc polonista wlasnie, a popelniali takie gafy ze az mnie zeby bolaly. Na przyklad potrafili zapomniec "praw jazdy", "odgartali" snieg i jedli "to pomaranczo". No i akcentowali ZAWSZE na druga sylabe od konca, np. widzieLISmy, zrobiLISmy. Bardoz mnie to razilo.
    Ja purystka jezykowa nie jestem, bawic sie jezykiem lubie i specjalnie niekiedy slowa przekrecam, zeby bylo smiesznie. Lody uwielbiam, zawsze mam w zamrazarce i jak dzieci przyjada to sie pytam czy chca lody, jak chce im nalozyc z duzego pojemnika do miseczek, albo czy chca loda, jak mam Magnum na patyku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo niektorym nie moze sie pomiescic w glowie, ze jak w opakowaniu znajduje sie pojedyncze cos na patyku, to w dalszym ciagu sa to lody, podobnie jak skrzypce. Bo mimo ze jest jedna sztuka, to w dalszym ciagu mowi sie skrzypce, a nie ten skrzypiec. To samo jest z lodami, ale niektorym za ciezko pomyslec. No i doczekalim loda w slowniku. Swiat sie konczy.

      Usuń
    2. Ha ha ha, a jeszcze moglim i doczekac Drzwia na przyklad, a co ?
      Nie moze byc jeden drzwien ?

      Usuń
    3. O nie nie, kochane. Tu juz przesadzacie. Tu chodzi o cos co jest policzalne i niepoliczalne. Skrzypce to nie jest liczba mnoga, to jest rzeczownik. Skrzypiec to jest nazwa miejscowosci. Tak samo nozyczki czy spodnie. Nie ma slowa jeden spoden czy jeden nozyczek, natomiast jest slowo jeden lod. Skad sie to wzielo, wyjasnilam w ostatnim zdaniu komentarza. Kiedy lody trafily do slownika jezyka polskiego, jadlo sie je lyzeczka. Podaje za PWN:
      "Przez długi czas rzeczownik oznaczający zimny deser miał wyłącznie liczbę mnogą – lody. Wynikało to z tego, że początkowo występował w postaci masy, co uniemożliwiało wyodrębnienie z niej jednej sztuki. Już od dawna jednak kupujemy lody na sztuki, co sprawiło, że zaczęliśmy się posługiwać ich nazwą w liczbie pojedynczej (lód). Jest to praktyka powszechna, lecz mocno kontrowersyjna – wydany w 1999 roku Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN pod red. A. Markowskiego (s. 404) kwalifikuje formę ten lód (‘jedna porcja, jedna sztuka lodów’) jako błędną, ale już PWN-owski Wielki słownik ortograficzny pod red. E. Polańskiego (z 2016 roku) [https://sjp.pwn.pl/szukaj/l%C3%B3d.html] kodyfikuje formę lód. Jako że lód w bierniku przybiera końcówkę -a, pytanie Chcesz loda? jest poprawne, choć (rzecz jasna) dwuznaczne. Ja sama staram się nie prosić o loda, nie kupować loda itd. – jeśli chcę zjeść ten przysmak, to wolę go kupować na porcje, co jednak nie zawsze jest możliwe – o deserze sprzedawanym na sztuki (lody na patyku) nie da się chyba już inaczej powiedzieć niż lód."

      Usuń
    4. Da sie, jak komus bardzo zalezy, a ze mnie bardziej podoba sie lody, to poprosze zawsze o jedno opakowanie, a nie o loda. :))) No i sama widzisz, ze jeszcze do 1999 uzywano pojecia lody jako prawidlowego.

      Usuń
    5. A najbardziej mnie drazni, jak widze "w internetach" pisane wyrazy bez znakow diakrytycznych >>>> na przyklad JA tak pisze!!!!! Na usprawiedliwienie podaje, ze nawet sie nie staram nauczyc pisania polskich znakow na niemieckiej klawiaturze, bo jest to niestety niebywale uciazliwe…

      Usuń
    6. Ja sie kiedys postaralam i poprzestawialam sobie tastature tak, ze nie moglam dojsc z nia do ladu, a kiedy w koncu udalo mi sie wrocic do poprzednich niemieckich ustawien, to juz nigdy nie probowalam. Nie mam znakow i juz, wszyscy musza sie z tym pogodzic.

      Usuń
    7. Tez nigdy nie mialam ochoty zawracac sobie glowy znakami diakrytycznych, a po kiego licha mialabym sie katowac? Jak ktos nie chce niech nie czyta, laski nie robi, mleka nie daje:)))
      Ale jak zaczlam pisac bloga to sie czesc czytelnikow czepiala, ze ponoc mieli problem z czytaniem. Dziwne, bo w telefonach komorkowych nie maja znakow a wszyscy namietnie wysylaja te esesmany w lewo i prawo przez caly bozy dzien.
      Jak bylam w Polsce to stwierdzilam, ze Polacy sa uzaleznieni od esesmanow:))) przez cale zycie nie wyslalam tyle co niektorzy w ciagu jednego dnia:))

      Usuń
    8. Dobrze, ze teraz mamy te whatsappy, bo nie tylko za darmo, w przueciwienstwie do esesmanow, ale jeszcze mozna mowic, a nie slipic w te maciupka tastaturke w telefonie.

      Usuń
  19. Odszczekane, zupelnie jak w Chmielewskiej :)

    Wiesz, tak sobie pomyslalam, ze to my sami potrafimy zohydzic jakies slowo, i teraz na przyklad imie Janusz ( ktore nosi wielu facetow z pokolenia lat 50/60-tych ) stanie sie jakims idiotycznym pejoratywnym synonimem , a w rezulatacie ludzie przestana nadawac dzieciom to imie – a czemu takie ladne imie ma zniknac z jezyka polskiego? Nie mowiac o zyjach Januszach, ktory sa niczemu niewinni.

    Bardzo nie lubie imienia Mariola – ale rowniez o nie sie upominam –imie niczemu nie zawinilo , zawinil stereotyp , ktory nalezy nazwac jakos inaczej.

    Kiedys synonimem chlopa, wiesniaka byl Jozek – i tym sposobem powojenne “nowoczesne “ pokolenie dokonalo wymazania tego imienia praktycznie z uzycia…Ostatnio do lask powrocil Antos ( Antek ) , chyba na przekor wlasnie zasmiecaniu polskiego jezyka obco brzmiacymi imionami – a w dodatku ze straszliwie zgruchotana pisownia.
    No jak ja widze : Dzesike, Sajmona i Majkela – to naprawde mam ochote pojsc kopnac w doope rodzicow, ktorzy tak oszpecaja swoje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i slynny Brajanek. Ja tez mam podobnie mordercze mysli, kiedy natykam sie na cos takiego. Nie wiem, dlaczego rodzice tak nachalnie szukaja dla dzieci zagranicznych imion, pozniej wychodza takie kwiatki jak Dolores Kielbasa.

      Usuń
    2. Tacy rodzice musza naprawde szczerze nienawidzic swoje potomstwo, zeby je tak od razu na progu zycia napietnowac.

      Usuń
    3. Wprosz naprzeciwko, kochaja je miloscia malpia i bezmyslna. :))

      Usuń
    4. A wiesz, ze "malpia milosc", pomimo istnienia i w niemieckim takiego pojecia, czyli Affenliebe, jest w Niemczech dosyc nieznane? Pomimo rodziców kochajacych malpia miloscia.
      https://de.wikipedia.org/wiki/Affenliebe

      Usuń
    5. A to dziwne, bo ja w rozmowach czasem uzywam i jeszcze nikt sie nie zdziwil, ani nie pytal, co to jest. :)

      Usuń
  20. O wlasnie, zapomnialam o slynnym Brajanku !
    Uwazam, ze takie przesmiewcze imie , taki wlasnie ni pies ni wydra, bardziej pasuje na oddanie sterotypu : “emigranciarzy “ ,
    a nie nasz serca porzadny Janusz! Janusz jest git :)

    Mysle, ze powinnysmy zaczac uzywac Brajanka jako synonimu “janusza” ,
    a Dzesiki zamiast “mariolki” , co Ty na to ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sek w tym, ze Brajanki i Dzesiki to juz nastepne pokolenie, po Jan uszach i Halynkach. :)))

      Usuń
  21. Oj, ja tez jezykowy dinozaur i takie "chcesz loda" przez gardlo mi nie przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leciwo, jestesmy gatunkiem wymierajacym. Po nas chocby potop. Gramatyczno-ortograficzny.

      Usuń
    2. Ja tak bardzo nie cierpie, bo praktycznie jezyk polski slysze tylko w telefonie, a rozmawiam wylacznie z wybitnymi jednostkami mowiacymi poprawnym polskim jezykiem :)))

      Usuń
    3. Mnie wystarczy czasem w internety zajrzec i juz chce mi sie umierac na widok bezlitosnego masakrowania jezyka polskiego.

      Usuń
  22. Zrobiłam próbę generalną i z kuchni zapytałam "Bezowyyyy, chcesz loda?" z pokoju śmiech i odpowiedź "pewnie, że chcę". Lodów toto nie lubi hahaha.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak się człowiek zastanowi to więcej takich błędów znajdzie. Ot choćby ,,włanczać", ,,pisze" coś gdzieś, ,,wyszłem", ,,poszłem" itd. Nie mówiąc już właśnie o takich sytuacjach jak błędne odmiany czy coś w tym stylu.

    Dlatego zastanawiamy się nad tym czy nie zainwestować na kolejne lato we własny klimatyzator. Sprawa wymaga zastanowienia się, bo może nie być zgody na jakieś zewnętrzne elementy z tym związane, bo budynek jest w rejestrze zabytków. Poza tym cena jest też jakąś tam przeszkodą ale i impulsem do przemyślenia sprawy. Bez tego można kupić sprzęt i żałować.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej szanuje, wrecz wielbie mlodych ludzi, ktorzy dbaja o jezyk. Mnie przeszkadza mniej qrwa jako przecinek od wlanczania i poszlem. :))

      Usuń
  24. To na zdjęciu to chyba mrożona kawa z bitą i lodami? Cudnie wygląda, też za taką przepadam.
    Akurat mnie osobiście to nie razi aż tak, są inne gorsze rzeczy, jak wziąść, narazie (pisane razem) i parę innych specjalności :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie jest mrozona kawa, tylko solidna porcja lodow. :)))

      Usuń
  25. W sumie zrobić komuś loda a zrobić komuś lody :))) a ja wolę takie z dooooobrej cukierni :) Żadna ilość mi nie straszna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez zadna ilosc nie straszna, co zreszta po mnie widac. :))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.