Banery, ordery i inne bajery

czwartek, 23 sierpnia 2018

Podwieczorek na trawie.

W niedziele umowilismy sie cala rodzina, to jest trzy corki, dwoje wnukow i my, na leniwe nicnierobienie na memlonie natury. Jako miejscowke wybralismy skrawek w cieniu drzewa przy malym kapielisku niedaleko Kiessee. A to dlatego, zeby dziecko chodzace i pies mialy latwy dostep do plytkiej wody i nie utopily za szybko. Przygotowalismy w domu obrane i pokrojone owoce, plastikowe widelczyki, jakies przegryzki dla najmlodszych, dojechalismy i zaleglismy na kocach. Nie sposob byloby siedziec na sloncu, bo temperatura przekraczala 30°, ale w cieniu bylo bardzo przyjemnie.
Niestety moje wyobrazenie o spokojnym odpoczynku daleko mijalo sie z rzeczywistoscia. Burek wymyslil sobie, ze bedzie bronil terenu i kiedy tylko pojawila sie obca osoba w poblizu, lecial z pyskiem, ze tu wszystko zajete i ze maja sobie isc precz. Mimo szczelnie pozamykanych plastikowych pojemnikow z owocami, zwiedzialy sie o nas osy z calego miasta i ruszyly do ataku, trzeba wiec bylo pilnowac dzieci, ktorym lataly blisko buzi - tym zajmowal sie dziadek. Bezlitosnie eliminowal jednego owada za drugim, choc w Niemczech osy sa pod ochrona i za zabicie groza kary finansowe. Roboty mial na caly ten czas, ktory tam spedzilismy. My zreszta tez, bo i na nas sie bestie zasadzaly i trzeba bylo nie lada sprytu, zeby jakiejs nie polknac razem z kawalkiem owocu. Na jednej z corek usiadl sobie pajak, takiego wrzasku i histerii dawno nie slyszalam. Znow tata musial interweniowac, zlapac bestie i przeniesc w oddalone miejsce.
Bapcia latala zas za chodzacym przedstawicielem trzeciego pokolenia, bo lazic toto potrafi, ale zrozumiec, ze czegos nie wolno, to juz nie. Niechodzacy przedstawiciel jest na etapie pelzania i calkiem zmyslnie umie sie tym sposobem przemieszczac, wiec tez ciagle wchodzil w szkode i probowal na przyklad, jak trawa smakuje.
Ludzie, dawno tak sie nie zmeczylam jak tego dnia przy tej trojce nieposlusznych dzieciakow. Do domu wrocilismy tak skonani, ze juz przed 22.00 dawno spalismy. Ja chyba jestem za stara na bapciowanie takiej wczesnej mlodziezy.
















Nie wiem, skad ja wczesniej znajdowalam sily na wychowywanie moich trzech corek. Tyle mojego, ze sobie chociaz kfiatki i bzykadla pofocilam. Oboje ze slubnym stwierdzilismy, ze nie dla nas taka robota, za bardzo meczaca. Wolimy dreptac te 10 kilometrow, byle we dwojke (no w trojke z Toyka).





80 komentarzy:

  1. Memlon bardzo gustowny :). Po Twoim sprawozdaniu coraz bardziej sie ciesze, ze nie mam dziecka pod reka i jak sie rozmnozy, to nawyzej bede babciowac przez skypa :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, az tak to bym nie chciala, bo jednak fajnie jest przytulic takie male. Nie ma piekniejszego widoku, jak taki berbec leci do Ciebie z wyciagnietymi lapkami i buzia w ciup, zeby dac Ci bardzo wilgotnego calusa.

      Usuń
  2. Niestety bapciowanie wymaga energii a z ta w naszym wieku juz cienko:))
    Jakim cudem wychowalysmy swoje? bez cudow po prostu bylysmy mlode. Natura wie co robi:)) wiec przychodzi taki czas, ze macierzynstwo juz czlowiekowi nie grozi i to jest plus starosci:)) O minusach innym razem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie jestem na szczescie bapciom-wariatkom i w zupelnosci wystarczaja mi sporadyczne spotkania. Od razu zapowiedzialam corce, ze pomoc czasem moge, ale wychowywac za nia nie bede, wiec niech na mnie specjalnie nie liczy. Juz swoje wychowalam i wystarczy, teraz moge porozpieszczac.

      Usuń
    2. Ja tym bardziej mam sporadyczne spotkania z wnukami, no i nasze juz teraz nie wymagaja lazenia za nimi, wiec jest spokoj. Jest wystarczajaco czasu i okazji do rozpieszczenia, chociaz tu rodzice sa temu bardzo przeciwni, wiec rozpieszczamy tez w minimalny sposob.

      Usuń
    3. Bo dziadki sa wlasnie od rozpieszczania, od wychowywania sa rodzice. Co za luksus! Jak mam dosc, zabieram sie i sobie ide. :)))

      Usuń
  3. No bo trza było zostać bapcią w wieku 41 to dałabyś radę w obsłudze biegająco pełzajacej.
    Przeczytałam polecony"artykuł"i...wrrr.
    Dziś se przejrzę polecone linki.
    Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ja poradze, ze bestie sie nie spieszyly z prokreacja? :))
      Znany Ci nasz znajomy zostal ojcem po 40-tce, dziadostwa chyba juz nie doczeka.

      Usuń
  4. Co ja tam będę gadać, skoro babciowanie zaczęłam od 45 lat. Teraz mi jeszcze jakoś idzie, ale na szczęście nie muszę na cały etat.
    Osy lubią owoce to się zleciały, dobrze że się obyło od użądlenia.
    Też pamiętam jak moja wnuczka spełzała z kocyka żeby paść się trawką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w wieku 45 lat nie bylam jeszcze gotowa na bapciowanie, a teraz jestem za stara. Moja corka wie, ze ja sie juz na nianke nie nadaje, jeszcze pracuje i juz nie mam sil do latania za malymi dziecmi. Moze pozniej, kiedy bedzie mozna z nimi porozmawiac. :))

      Usuń
  5. Taaa... teraz to bym mogła się poopiekować takim jeszcze nie chodzącym. Wozić w wózku na spacerki, śpiewać do snu itp. Ale ganiać za żywym sreberkiem to już by mi się baaardzo nie chciało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Ja z lezka w oku wspominam czas, kiedy wnusia byla niechodzaca i nieklopotliwa, byle miala sucho i byla syta. Teraz to chyba najgorszy okres dla za starej bapci. :)))

      Usuń
  6. Piekna rodzinna niedziela na lonie natury.
    Zdjecie Wasze na kocu pod drzewem przypomina mi niektore obrazy Renoira.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze tez na to wczesniej nie wpadlam! Bylabym rodzine upozowala (ciekawe tylko, kto podjalby sie roli tej naguski) :)))))

      Usuń
  7. Jak teraz gdzieś jedziemy z jednym dużym dzieckiem to sobie zadaje pytanie jak umiałam spakować auto mając 3 i to małych?? ten wózek łóżeczko nocnik. I oczywiście w między czasie trzeba było się tymi małymi zajmować
    Jest to czas słusznie miniony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam dokladnie to samo, kazda podroz do Polski byla jak wyprawa na ksiezyc, a audo zaladowane po dach. Jak dobrze, ze te czasy juz mam za soba. :)))

      Usuń
    2. Choć mam wrażenie że spakowanie 3 osób znowu zaczyna mu przypominać pakowanie się na podróż na księżyc😂

      Usuń
    3. My juz zostalismy tylko we dwojke, wiec pakujemy sie szybciutko. Dla Toyki bierzemy przegryzke i picie, ona wiecej nie potrzebuje. :)))

      Usuń
    4. no tak, ja jak na króki wyjazd to też szybciutko
      ale jak do PL na miesiąc jadę to o matko!

      Usuń
    5. No na miesiac to co innego. Ja tez pewnie dlugo bym sie pakowala.

      Usuń
  8. Właśnie z powodu różnego rodzaju insektów nie lubię posiadów na trawiastym, łąkowym memłonie. Sierpień to notorycznie jest pełen os, na nadmorskich plażach także.Trzeba było przynieść miseczkę papu dla os i powiesić ją w pewnym oddaleniu od rozłożonych kocyków. Babcią zostałam już w bardziej "stosownym wieku" i babciowałam z odległości ponad 1000 km, na Skype. Ale ociupinek przyjeżdżał do nas, a nawet był kiedyś ze 6 tygodni. Pies mało nie zgłupiał doszczętnie z zazdrości o mego zięcia, którego uwielbiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawilismy dla nich kawalki arbuza w oddaleniu, ale te cholery wolaly te kawalki, ktore wlasnie wkladalismy sobie do ust. Gupie insekty! :)))

      Usuń
  9. Oj mój młody ma 7 lat i ja nie wiem jak ja te kolki co noc przetrwalam i te pieluchy obserane i robienie tych mlek i kaszek będąc polprzytomnym. Nie wiem. Jakby mi ktoś powiedział żeby mieć drugie to nieee... Mowy nie ma. mam wrażenie ze nie dałabym rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dalam rade trzem i teraz sama sie zastanawiam, JAK? A mialam jeszcze psa w domu. Drugie pietro bez windy, piece kaflowe, noszenie wegla i palenie, a maz wyjechal, kiedy druga miala trzy miesiace. Zostalam z nimi sama i jakos sobie poradzilam.

      Usuń
    2. Moja babcia była.9 najmlodsza ja nie wiem jak oni dali rade.
      Moja mama tez nie wiem.jak dala rade z nami dwoma bo siostrę mam narwana :D

      Usuń
    3. Nie.no 7 lat różnicy sama nie wiem czy to ma znaczenie, ale może gdybym pomyslala wczesniej póki na wychowawczym sie bylo a tak.jak już człowiek w pracy i jakoś ma.poukladane to ciężko by mi było. Chyba trzeba po prostu chcieć mieć takie pragnienie?
      Czy nieplanowane były aż 3 osobniki? ,,:)

      Usuń
    4. Wtedy ludzie miewali po kilkanascie dzieci, przy tak duzej smiertelnosci niewiele dozywalo doroslosci.
      Ja jestem jedynaczka i przez cale zycie marzylam o rodzenstwie. Juz jako dziecko wiedzialam, ze wlasnym dzieciom nie zrobie takiego swinstwa i bede miala dwoje. Najmlodsza urodzila sie juz tutaj, bo w Polsce chyba bym nie zdecydowala sie na trzecie. Nie, nie byla planowana, to byl wypadek przy pracy. :)))

      Usuń
  10. Oj te "dziecka"poyrafią wymęczyć...ja po 40 i czasami naprawde mam DOŚĆ..Bubu to nie Kogut..Bubu ma rozne pomysl,a czasami spacer to męka,bo Mlody ucieka np.w drugą stronę,albo usiadzie na polnej drodze i nie chce wstać itp😬
    Pantero i tak masz super kondycję,a rodzinka jak z obrazka......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeszcze troche tej kondycji mi zostalo, inaczej w ogole nie dalabym rady. Dobrze, ze jeszcze jestem szybsza od wnusi, ale jak dlugo? Na razie doganiam. :)))

      Usuń
  11. Pantero, jak ci sie udaje znalezc czas, aby codziennie napisac nowa notke, przeciez Ty pracujesz ?!
    No, ale dobrze, ze piszesz, bo to sa bardzo ciekawe obserwacje , od tych politycznych i powaznych, do tych wzietych
    z zycia i najblizszego otoczenia. Nigdy nie wiem, w co “wdepne “ u Ciebie nowego dnia, to lepsze niz loteria !:)
    A dzisiaj wdepnelam w sliczna , bzyczaca lake i obrazek sielski jak z obrazka :)
    A propos, jedna z Twoich corek ma cudne wlosy…
    Wyobrazam sobie jak sie umordowaliscie, swieze powietrze, upal i pelne zycia male ludziki naokolo, to juz tez nie na moje sily, choc niestety jeszcze nowych malych ludzikow sie nie doczekalam. Male dzieci sa strasznie zajmujace, ciagle trzeba im podsuwac nowe rzeczy do zabawy, bo szybko sie nudza, ciagle zmieniaja miejsce i przemieszczaja sie z predkoscia swiatla. Najbardziej “kochalam” taka jedna kolezanke, ktora przychodzila w towarzystwo naszej wiekszej grupy z dwulatkiem i oddawala sie imprezie towarzyskiej, zupelnie nie zwracajac uwagi na dziecko. Przyjmowala, ze inni sie nim zajma, a ona sobie wreszcie odpocznie, ona chciala sie bawic. Raz siedzialam naprzeciwko niej, obserwowalam ja i dziecko, bo ciarki mi przechodzily , widzac co sie dzieje - doslownie w ostatniej chwili sciagnelam dziecko z parapetu ( 3-cie pietro! ) – ona miala je za swoimi plecami, ale nie zwracala na nie uwagi, a malec nagle myk, i wywiesil sie polowa na zewnatrz nozkami machajac w powietrzu ! A ona jeszcze byla oburzona, czego my panikujemy. W ogole jej to nie ruszylo, uznala, ze przesadzamy.
    Toyka, jak zwykle gwiazda :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znosze "bezstresowych" matek, bo one nie wychowuja dzieci bezstresowo, a puszczaja na zywiol, zeby same stresu nie miec. Moglabym bachora zamordowac, a zaraz potem mamusie.
      Sa dni, ze nie mam czasu w ogole pisac, za to w weekend nadrabiam, bo mam wiecej czasu. Jak mam natchnienie, to robie trzy posty naraz i je sobie programuje, jak nie mam, to czasem pisze glupotki. A czasem jest taka posucha, ze w ogole nie ma postu, rzadko jednak, bo potem musze sie nasluchac wymowek. :)))

      Usuń
    2. Ja tez jestem z tych , co w ogole malych dzieci nie lubia, wyjatkiem bylo wlasne, nigdy nie prowadzalam sie z innymi matkami kupa z cala chmara drobiu dookola, jak to robily moje kolezanki. Ale jak widze jak ktos dziecku robi krzywde, czy zaniedbuje , to moge byc niebezpieczna.Ta sama kolezanka o malo tego dzieciaka nie stracila jak mialo 4 miesiace. Postawila nosidelko z dzieckiem obok swojego samochodu na parkingu - ktos obok wsiadl w ogole tego nie widzac i ruszyl, Brakowalo doslownie centymetrow a przejechalby po glowce dziecka. Wiesz ona wcale nie wychowywala dzieci bezstresowo wrecz przeciwnie, dosc surowo i egoistycznie - bo to ona zyla bezstresowo dla siebie, a dzieci mialy sie dostosowac... no ale wychowaly sie i dobrze sie zapowiadaja:)

      Usuń
    3. No przeciez mowie, ze te, ktore najglosniej krzycza o bezstresowym wychowywaniu, maja na mysli wlasny brak stresu.

      Usuń
  12. Mnie tez kompozycja na jednym ze zdjec skojarzyla sie z jakims znanym obrazem sielanki. Patrzac na nie kto by pomyslal ze tyle sie dzialo :)
    Jak wiesz goscilam przez pare dni u mlodych a tam dwoje dzieci ktore chociaz wcale nie male to zwyczajnie bardzo nieznosne, kaprysne, glosne i bez pojecia o jakichs manierach. Niby nie musialam sie nimi zajmowac ale obcowanie pod jednym dachem zupelnie mi wystarczylo. Dalo mi rowniez duzo porownan - raz ze ja ( i moje kolezanki, mlode matki) tak bezproblemowo i sensownie radzily sobie z opieka nad dziecmi, a to polegalo nie tylko na zapewnieniu bytu ale wpajaniu pewnych regul tez. Twoje wnuki zbyt mlode wiec ta strona wychowania ich nie tyczy ale wiem z obserwacji ze obecne matki bardzo ja zaniedbuja a przy tym wciaz narzekaja jak to posiadanie dziecka zrujnowalo ich sily, czas i energie - jakby sobie poradzily z praniem pieluch, gotowaniem pozywek co bylo przeciez normalka dla nas?
    Ale to inna sprawa - wiem ze obecnie brakloby mi energii i cierpliwosci do malutkiego dziecka.
    Okolicznosci sprawily ze z moimi wnukami mialam kontakty przewaznie na odleglosc wiec tych doswiadczen nie mam ale wiem iz zdecydowalabym podobnie jak Ty - okazyjne wizyty czy pomoc, nic codziennego.
    W Twym poscie zaskoczylo mnie cos - ze istnieja kary za zabicie pszczoly! Wydaje mi sie to bezsensownym zarzadzeniem - moge zrozumiec zakaz niszczenia pasiek czyli pszczelego wandalizmu ale byc ukaranym za samoobrone przed ukaszeniem? Czyli me dziecko/wnuk czy ja sama ma cierpiec kosztem ochrony pszczoly? A co z ludzmi uczulonymi na ich uzadlenia ktore moga byc w niektorych przypadkach smiertelne?
    Mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My musialysmy jeszcze chodzic po zakupy, kiedy w sklepach malo co bylo i wszystko trzeba bylo "zalatwiac", ja dodatkowo musialam palic w piecu. I jakos dawalysmy rade wszystkiemu.
      Zle przeczytalas, pszczoly sa w ogole pod bardzo scisla ochrona, jest ich coraz mniej i moze dojsc do katastrofy ekologiczniej bez nich. Ja pisalam o osach, ktore uwazam za szkodniki, bo nie zapylaja, tylko chca moich owocow i napojow. Otoz one tez sa w Niemczech pod ochrona, nie wiedziec czemu. Rowniez trzmiele i szerszenie. Pszczoly nigdy bym nie zabila, ale dla os jestem bezlitosna.

      Usuń
  13. W życiu nie pojechałabym na taki piknik - wiadomo, że małe dzieci to kłopot! Ale za to Edouard Manet miałby tam co robić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, raz na jakis czas mozna sie poswiecic, zeby wnuki nie zapomnialy jak wygladamy.

      Usuń
    2. Od tego są zdjęcia :)

      Usuń
    3. Uwierz mi, nie przesadzam z czestotliwoscia. Zreszta sama zobaczysz, jak Letnia sie kiedys rozmnozy.

      Usuń
    4. Ona już zapowiedziała, że tego nie zrobi i ja jej wierzę.

      Usuń
  14. Ja tam malych dzieci nie lubie, i dobrze, ze nie mam wnukow! Pewnie bym nogi z d.. powyrywala, jakby mi wlazly za skore :))) Cudzych wnukow tez nie podziwiam, wole zwierzeta! :)
    A teraz mnie ukrzyzujcie….

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pierwsza do ukamienowania, bo mam tak samo. Myślę, że jest wielu takich ludzi, tylko boją się do tego przyznać.
      W każdym razie jak zginiemy, to razem.

      Usuń
    2. To Wy jeszcze nie wiecie, jak ja dzieci nie lubie. Swoje jeszcze toleruje, z obcymi nigdy nie wybralabym sie na taki piknik. Dlatego rzadko spotykam sie z wnukami, ot, zeby nie zapomnialy.

      Usuń
    3. To jest nas trzy baby co nie lubia zieci, bo ja tez ich nie lubie i omijam szerokim lukiem. Jak jestem czasem jestem w miejscu gdzie sa male dzieci,to nie nawiazuje z nimi zadnych kontaktow, nie dotykam i robie wszystko aby do mnie nawet nie podchodzily. Z mlodsza wnuczka mam kontakt prze messengera, a starsza sama juz do nas przyjezdza. Mlodsza na zywo widzialam dwa razy.
      I to prawda takich jak my jest wiecej, tylko one sie do tego nie przyznaja, bo nie jet to akceptowane spolecznie, bo kobieta ma kochac i rodzic dzieci, a potem kochac opiekowac sie wnukami.

      Usuń
    4. Ja dzieci nie lubię. Mojego kocham, a reszta... :)))
      tylko teraz nie wiem sama co począć bo Pantera pisze ,z e jedynak to świństwo jest :P tego sie nie robi kotu tfu dziecku

      Usuń
    5. Nooo, dziewczyny, szacuneczek! Ja naprawde wole zwierzeta, bo sa bardziej szczere nawet od dzieci, ze nie wspomne o doroslych. :)))

      Usuń
    6. Ja też dołączam do grupki. Całą swoją miłość przelałam na siostrzenicę, miałam wówczas 19 lat. Wnuki mi nie grożą, bo nie mamy dzieci. Całkiem fajnie nam we dwoje + Beza.

      Usuń
    7. Dzieci sa stanowczo przereklamowane, w przeciwienstwie do zwierzat. ;)

      Usuń
    8. Oooo, to juz klub mozemy zakladac :).

      Usuń
    9. He he he! Witaj zatem w klubie osob niechetnych malym dzieciom. :)))

      Usuń
    10. Pantero, nie łżyj - gdybyś nie lubiła dzieci, nie dałabyś sobie za Chiny Ludowe zrobić (z przeproszeniem) drugiego i trzeciego!

      Usuń
    11. Nie chcialam ich tak unieszczesliwic, jak sama bylam jako jedynaczka. Trzecie to byl wypadek przy pracy. Poswiecilam sie dla idei. :))

      Usuń
    12. I tak Ci nie wierzę! Zwłaszcza, że przez 13 lat sama byłam jedynaczką i wale nie chciałam mieć rodzeństwa, tylko psa!

      Usuń
    13. No Moj mlody rodzenstwa nie chce, jakis okrutnik no :)

      Usuń
  15. Do dzieci trzeba mieć cierpliwość i kondycję. Ale dałąs radę! Wię jeste s w swietnej kondycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeszcze troche tej kondycji mi pozostalo ze spacerow z Toya, gorzej z nerwami i cierpliwoscia.

      Usuń
  16. Ja dziś miałam popołudnie ze starszą Wnusią, a wczoraj z najmłodszą. Za, to jutro skoro świt będę głaskała czyjeś zwierzaki. Ruszam za dwie minuty.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że Pewna Pani jutro skoro świt, obierze mnie z dworca...

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mam wnuków, to i doświadczeń nie mam. Ale chyba nie dałabym rady babciować na zawołanie. Ale to tylko teoria:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale masz co najmniej widoki na wnuki. Okaze sie w praniu, moze akurat zwariujesz i bedziesz bapciom stulecia? :)))

      Usuń
    2. Coś Ty! Moja córka powoli robi się ZA STARA!

      Usuń
    3. W XXI wieku? No co Ty! Teraz 60-tki rodza, wiec moglybysmy sie nawet my zalapac.

      Usuń
    4. Ja tam widziałam kampanie kiedyś ze po 35 to już ryzyko chorób itd.
      Mam 31 lat i sama myślę że jeśli bym chciała to ostatni moment.
      Ale to może ja mam takie wrażenie.
      Ale Szkodnik rodzeństwa nie chce, a i ja jakoś nie mam.nastroju na pieluchy ludzkie :)

      Usuń
    5. Taaa, AMP, o niczym innym nie marzę.

      Usuń
    6. Kocur, co to jest 31 lat? Moja srednia corka tyle ma, a najstarsza jeszcze o dziecku nie mysli, a ma 36.
      No co, Hana? Przeciez teoretycznie mozemy, ale nie musimy.

      Usuń
  19. No wyprawa była daleka od odpoczynku.Plus ten ,że z rodziną i na powietrzu.Choć Ty Panterka nie możesz narzekać na brak świeżego powietrza przy twoim zamiłowaniu do pokonywania kilometrów.Nasz pies przed poprzednią Luną,dalmatyńczyk choć był spokojny, jak się leżało gromadnie na kocu tez bronił zaciekle terenu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co tej Toyce odbija, leci do ludzi i drze paszcze, a takiego psa ludzie sie boja. Jeszcze mi klopoty na glowe sprowadzi.

      Usuń
    2. Potwierdzam. Nasz.spaniel Falkor pies szczęścia tez pilnował terenu a to działki, a to koca, nie ma płotu ale piesek wie gdzie jest magiczna linia i trzeba robić buchbuch!

      Usuń
    3. Ale takie zachowanie jest i dla nas, i dla niej niebezpieczne.

      Usuń
  20. Osy pod ochroną??? Tylko Niemce mogły wymyśleć coś takiego! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osy, szerszenie, pszczoly i trzmiele sa pod ochrona. Wymieraja, wiec trzeba je chronic.

      Usuń
  21. Ale osy??? Pod ochrona? To juz przesada. U nas osy sa traktowane jako szkodniki.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.