Banery, ordery i inne bajery

sobota, 25 maja 2019

Wrrr...

Jak pewnie niektorzy z Was wiedza, moja najmlodsza corka zostala oddelegowana, na razie na pol roku, potem sie zobaczy, do Lubeki. Troche sie zastanawiala, troche zalowala, ze akurat wymienila w mieszkaniu umeblowanie, bo do starych mebli przyjelaby kogos na wynajem czasowy, ale nowych jednak szkoda. W koncu sie zgodzila, zwlaszcza ze warunki placowe byly nie do pogardzenia, dostala do dyspozycji sluzbowe mieszkanie i ma placony zwrot kosztow za dwie jazdy w miesiacu do domu. Nam przybylo obowiazkow z podlewaniem kwiatkow i pilnowaniem jej poczty, co w normalnych warunkach byloby do przelkniecia, ale akurat ulica, ktora sie do niej jedzie, jest zablokowana z powodu robot drogowych i trzeba jechac przez pol miasta objazdem.
Dziecie juz sie zadomowilo w nowym miejscu, poznalo nowych ludzi, wyczailo, gdzie jest silownia.
Bo trzeba Wam wiedziec, ze Mloda ma lekkiego bzika na punkcie fitnesu i zdrowego odzywiania. Bywaja gorsze nalogi ;)
Jej lubeckie mieszkanie miesci sie w samym srodmiesciu, a wszystko, czyli miejsce pracy i silownie ma o rzut beretem, wiec z samochodu korzysta bardzo sporadycznie. Ale w srodmiesciu nielatwo o miejsce do zaparkowania, a jak juz jest, to trzeba za nie srodze bulic, wiec dziecko znalazlo sobie w pewnym oddaleniu publiczny darmowy parking i tam zostawila swoj skarb, Merola znaczy. Kiedy po dwoch tygodniach znow chciala jechac do Getyngi do domu, na parkingu Mietka nie bylo! Najpierw pomyslala, ze zaparkowala w innym miejscu, obeszla caly parking - nie ma sladu! No ukradli - pomyslala sobie. I tylko zal jej bylo tego wyjazdu do domu, bo wiadomo, ze juz tego dnia nie pojedzie.
Zaczely sie formalnosci, czyli klasycznie telefon do przyjaciela na policje. Dyzurny przyjal zgloszenie, ale kazal poczekac, bo musi sprawdzic, czy jej auto nie zostalo przypadkiem odholowane, bo wtedy mialby slad w dokumentach. Najpierw powiedzial, ze nie ma takiego numeru rejestracyjnego, pozniej jednak znalazl. Pol wielkiego kamienia spadlo corce z serca! No bo skoro policja zlecila odholowanie, to pol biedy. Zaczela dopytywac, dlaczego, skoro Mietek stal na publicznym nieplatnym parkingu. Ano bo otoz: sluzby zieleni miejskiej mialy przycinac drzewa wokol tego parkingu i wystawily ktoregos dnia powiadomienia, ze za dwa dni na tym miejscu parkowac nie wolno, bo beda roboty. Wszyscy pousuwali samochody, Mietek zostal, bo corka o niczym nie wiedziala, auto nie bylo jej przeciez potrzebne. No to wzieli Mietka przestawili na pobliski drugi parking, na ktory policjant dal namiar i gdzie go szybko znalazla.
I bylby to happy end z cyklu zyli dlugo i szczesliwie, gdyby nie koszty calej tej akcji. Corka dostala
poczta mandat od policji w wysokosci 15 euro za to, ze stala na zakazie. No ok, nalezalo sie, chociaz zrobila to niechcacy, mogla byc przeciez na urlopie w Honolulu. W dalszej rozmowie jednak dowiedziala sie, ze bedzie jeszcze ponosic koszty przestawienia samochodu, a tu juz nie skonczy sie na kilkunastu euraskach. Jeszcze rachunku nie dostala, ale moge sie domyslac jego wysokosci, bo nam kiedys tez zabrali auto z ulicy, stalo na zakazie czy skonczyla sie waznosc biletu, nie pamietam, to bylo pod koniec lat 80-tych. Wtedy zabrali auto na policyjny parking, do odebrania po uiszczeniu cos kolo 400 marek. Podejrzewam wiec, ze teraz bedzie podobnie, ale w euro.
Pytala tego policjanta, jak to jest, kiedy np. jest sie na urlopie albo w szpitalu i auto zostawia sie na legalnym publicznym parkingu lub na ulicy. Ano przepisy sa takie, ze ktos musi kontrolowac auto co dwa dni, bo moze sie stac wlasnie cos podobnego, co ja spotkalo. Jesli zostawia sie samochod na prywatnym podworku czy prywatnej drodze, to te przepisy nie dotycza, ale na publicznej trzeba stale pilnowac, bo dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie zaparkowaniu tam auta, a juz jutro moga postawic znak zakazu.
Ordnung muss sein!





38 komentarzy:

  1. Wspólczuję Młodej kosztów przeparkowania auta. U nas takim drobiazgiem, jak stojące auto na parkingu podczas przycinania krzaków, czy koszenia trawników, to się nikt nie przejmuje, a jeszcze ogłoszenie w tej sprawie - to fanaberia. Na osiedlu u Mamci, jak kosili trawę, to tak upierniczyli mi fiacika, że nie mogłam ruszyć,dopuki nie wyszorowałam wszystkich szyb. Telefon do adm, nic nie daje, bo nie mają obowiązku informować mieszkańców o przycinaniu krzewów, czy koszeniu traw...😠

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powinni, bo w koncu zawsze mozna przypadkiem uszkodzic czy zarysowac pojazd. Albo na ulicy cos sie moze zepsuc, a auto stoi na wlazie do kanalizacji.
      Kiedy u nas kosza trawe albo przycinaja zywoploty, tez nikogo nie przepedzaja, bo te prace nikomu nie zagrazaja, a ze mozna pojazdy trawa popryskac, to sie wytrze :)

      Usuń
  2. Spotkałam się już z tym. Np koło mnie jest taki parking i w tygodniu można tam stać, a w weekendy (ale nie wszystkie, dlatego trzeba "kontrolować"), są tam imprezy, ewenty, targi, cyrk czasem stawiają, lunapark itd. I wtedy może się zdarzyć, że faktycznie auto przestawią. Ja bym się pewnie kłóciła, ale wiem, że nic bym nie wygrała, bo przepisy. Jednak sprawiedliwości w tym nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ogolnie podoba sie niemiecki porzadek, jednak czasami przeginaja z trzymaniem sie sztywno przepisow. Nie ma o co walczyc, bo szanse na wygrana bliskie zeru. Trza placic i w przyszlosci co dwa dni kontrolowac stan rzeczy na parkingu.
      Kiedy dziecko mieszkalo jeszcze w Getyndze, czesto wyjezdzalo sluzbowo. Wtedy zawsze zostawiala samochod u nas na ulicy, ale bardziej przeciw zlodziejom niz z powodu, o ktorym dotychczas nie wiedziala. Teraz wie. :)))

      Usuń
    2. Mieliśmy raz problem z samochodem, bo wyrejestrowaliśmy go przed przyjazdem nowego właściciela, który go od nas kupował. I stał kilka dni bez blach, ktoś zakablował i przyjechała policja. Otóż samochód bez blach nie może stać przy jezdni. Musieliśmy znaleźć jakiś parking. Generalnie lepiej mieć własne miejsce wykupione albo garaż.

      Usuń
    3. U nas jest dokladnie tak samo, auta bez rejestracji nie maja prawa stac na ulicach czy parkingach publicznych. Jedynie na prywatnych.

      Usuń
  3. Nie lubię takich sytuacji kiedy prawo staje się ważniejsze od obywatela!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z drugiej strony, gdyby zaczeli robic wyjatki, nie doszliby z niczym do ladu. Oraz mylisz sie, prawo nie jest wazniejsze od obywatela, o czym przeczytasz w kolejnym poscie.

      Usuń
  4. Niby dobrze, że zawiadamiają, ale pilnuj tam, pamiętaj o tym, tu wolno, za chwilę nie wolno, to jednak uprzykrza życie. Mam nadzieję, że koszty nie będą zbyt wielkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam znac, kiedy dostanie rachunek, ale jak napisalam, przypuszczam, ze beda spore, bo firma od odholowania musi miec koszty pokryte.

      Usuń
  5. Oj nie fajnie.Ale gdyby dziewczę mieszkało wcześniej w Polsce, to miałoby nawyk "odwiedzania" najlepiej codziennego swego samochodu i to nawet na strzeżonym parkingu.Tu już się do tego przyzwyczailiśmy, bo parkujemy w różnych miejscach na ulicy, czasem tak nawet ok. 1km od domu i trzeba sprawdzać, bo tu co jakiś czas każą zwalniać dane miejsce bo np. będą jakieś prace porządkowe albo ktoś się sprowadza/wyprowadza i potrzebne jest miejsce dla ciężarówki no i wtedy stawiają tu słupek z odpowiednią informacją, kilka dni wcześniej.Ale są dokładni jak szwajcarski zegarek, zawsze podają datę od- do kiedy i nawet godziny. A tu z miejscami do parkowania to grób/mogiła bo samochody stoją jak przyrośnięte a naród na co dzień jeździ komunikacją miejską,, bo nie da się ukryć, że jest świetnie zorganizowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest wlasnie ten legendarny niemiecki ordnung i nie ma, ze boli. Ale tez urzednicy sa dla petentow, a nie odwrotnie i tu nikt nie da Ci do zrozumienia, ze jestes intruzem. Denerwujaca i to bardzo jest niemiecka biurokracja, zanim cos zalatwisz, musisz przyniesc milionpincet podkladek. Ale w sumie wole to niz polski urzedniczy burdel.

      Usuń
    2. Ale jeśli mieszkasz np. w Berlinie i potrzebujesz swoją metrykę z Kolonii, to nie musisz sama tego załatwiać, urząd za ciebie załatwi, bo wszak wszystko tu skomputeryzowane jest. Lekarz specjalista wpisuje w kompa co "wynalazł", drukuje od razu, jeden egz. ten dla "rodzinnego" da ci w grabę, oprócz tego dostaniesz jeszcze to samo na adres domowy, wysłane pocztą.Mnie ze szpitala nadgorliwie przysłali dwa razy te same dokumenty, tylko nie wiem po co, bo na odchodnym też dostałam stosik papierków.Mało tego, do rodzinnego też przesłali komplet, pocztą.Kasa Chorych też się wykazała pracowitością przysyłając mi kilka faktur, na każdy przedmiot oddzielną, tak jakby wpisanie wszystkiego na jedną kartkę było dla mnie zbyt trudne do zrozumienia w czym rzecz.
      Tu tylko można sfiksować z różnymi skierowaniami, bo jak ci recepcja u lekarza wystawi na złym kolorze druczka to musisz to odkręcać.

      Usuń
    3. Marnotrawia papier w nadmiarze, to fakt, wszystko w kilku egzemplarzach. Czasem dwa urzedy tuz obok w ratuszu nie sa ze sobba polaczone komputerowo, choc to ulatwiloby wszystkim prace. Ale nie, nie wie lewica, co czyni prawica, a ty petencie lataj po pietrach. :)

      Usuń
  6. Mojego bratanka cuś takiego kosztowało o ile dobrze pamiętam 1500 złotych polskich, znaczy się odholowanie za złe parkowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce, we Wrocławiu, jakoś rok temu, a może już dalej.

      Usuń
    2. Tez nie tanio. Na polskie warunki to nawet bardzo drogo.

      Usuń
  7. Ordnung Ordnungiem, ale i kasa na rozdawnictwo dla krymigrantów musi się skądś brać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo bym się wku...rzyła na miejscu Twojej córki. [Jeszcze bym ich opierdoliła, że mnie stresują i straszą] Bo trochę to nieżyciowe/gówniane podejście/ a nawet bardzo. nie mam rodziny a z przyjaciółmi wyjeżdżam na dwa tygodnie wakacji... poza tym nie ważne na ile wyjeżdżam skoro z dnia na dzień mogą postawić zakaz a Ty w szpitalu... policja powinna być przede wszystkim od tego, żeby cię zlokalizować w takiej sytuacji i powiadomić dając 24 godziny na reakcje. POMAGAĆ!!! to pierwsze przykazanie i ułatwiać życie,od tego są!!! według mnie. a nie od lepienia mandatów i pałowania na demonstracjach oraz na posyłki dla polityków, jak w kraju tutejszym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dura Lex, Sed Lex. I co zrobisz? Ja nie moge narzekac na niemiecka policje, ich haslo sztandarowe "Policjant - twoj przyjaciel i pomocnik" zgadza sie co do joty. Teraz tylko maja zakaz scigania niektorych przestepcow, takich bardziej opalonych, ale poza tym nie mam zastrzezen.

      Usuń
  9. Oj, szkoda kasy, ale co poradzić, za to pewnie mozna poprosic o rozlozenie na raty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby mozna, ale po co, corke stac akurat na te kilka stow, choc pewnie wolalaby sobie za to kupic jakies ciuchy albo dzies pojechac. Teraz ma nauczke i bedzie Mietka pilnowac i odwiedzac co dwa dni :)

      Usuń
  10. Niezbyt wiem jak skomentowac bo nie widze tu zadnego wykroczenia ze strony miasta. Jesli ludzie mysla ze przepis zbyt surowy czy nielogiczny moga probowac zmienic ale dopoki jest musza przestrzegac.
    Glowe dam ze gdyby nie wymagano na czas prac usuniecia samochodow i zostalyby uszkodzone to ludzie tez mieliby powod do niezadowolenia i zazalen - typowe i tak zle i tak niedobrze.
    Wyglada ze Pantera i corka rozumieja iz wina po jej stronie bo miasto tu nie zawinilo co nie znaczy ze zadowolone z wydarzenia.
    Ja rowniez, jak Pantera, mam duzy szacunek dla policji i nigdy nie mysle o nich jak o wrogach, tym bardziej ze na kazdym kroku spotykam sie z pomoca, zyczliwoscia z ich strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mamy zadnych pretensji, choc kasy szkoda. Dotad nie wiedzialysmy o koniecznosci sprawdzania auta co dwa dni, teraz wiemy. Nauczka na przyszlosc, nic wiecej.
      Szkoda tylko, ze nasza policja nie wzoruje sie na Waszej i czesciej do kolorowych nie strzela. Boja sie ich, boja sie zrobic czegos wbrew poprawnosci politycznej, a tamci o tym wiedza i wykorzystuja.

      Usuń
    2. Zgadzam sie z Serpentyna, bo obie mieszkamy w tym samym kraju z takimi samymi jak w Niemczech pod tym wzgledem przepisami.
      Przepis jest przepis i nalezy go przestrzegac, dobrze, ze odholowali a nie zostawili na ewentualne mozliwosci uszkodzenia. Zaplata mimo, ze boli to jednak jest jak najbardziej uzasadniona.
      My mamy garaz wiec to rozwiazuje sprawe.
      Tatek mimo, ze mieszka w budynku, gdzie ma "przypisane" miejsce parkingowe jak wyjezdza na tydzien czy dluzej to zostawia samochod na posesji przyjaciol. Robi to wlasnie dlatego, ze nigdy nie wiadomo co sie moze zdarzyc w budynku (np. pozar, ewakuacja itp.) i wszystkie samochody musza byc usuniete.
      Upierdliwe?
      Pewnie tak, ale logiczne.

      Usuń
    3. Garaz to fajna rzecz, nie tylko samochod mniej rdzewieje, nie trzeba go w zimie rano skrobac, placi sie mniejsza skladke ubezpieczenia, to jeszcze nie trzeba sie niczym przejmowac podczas wyjazdow albo pobytu w szpitalu.
      Teraz corcia lata karnie co dwa dni i sprawdza, czy nie ma jakichs niespodzianek :)

      Usuń
    4. Bieg to zdrowie!!!
      Dziwie sie, ze nie wymysla jakiegos systemu powiadamiania w inny sposob niz zostawianie kartek za wycieraczkami. Moga bys setki powiadomien na komorke i zalatwialoby to sprawe. Cos takiego jak przy zakupie biletu lotniczego zawiadamiaja o ewentualnych spoznieniach itp. Byc moze, ze te miejsca wolne od oplat parkingowych sa takimi miejscami dla anonimowych kierowcow wiec za to sie mimo wszystko placi jakby z gory w wiekszym mandacie i innych oplatach. I doopa zbita. Jak sie to tez mawia 'nie ma darmowych obiadow'!!! Bo co tanie to w 'praniu' okazuje sie drogie. Niby to truizmy ale rozumienie ich sensu moze zaoszczedzic kieszen.
      W zyciu powinno sie 'wszelkiego' posmakowac i wyciagnac wnioski. Znaczy sie, ze nauka kosztuje.
      Mam nadzieje, ze Corka jak i Wy otrzasniecie sie jednak po tym upadku i pojdziecie dalej.
      U mnie pada deszcz!!! Jest buro, chmuro i zimno! Byle do lata!
      W skrytosci ducha czekam na Twoje zdjecia ze slonecznej wycieczki po bezdrozach okolicy aby odreagowac wlasna pogode-nie-pogode.

      Usuń
    5. Jutro beda zdjecia i to w nadmiarze.
      A chytry dwa razy placi :)))

      Usuń
  11. O Mietka trzeba trochę dbać jednakowoż ;) coś na ten temat wiem :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. O tym to sie mowi: 'Płacz i płać'. Nie ma zmiluj sie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bolesna nauczka. Życzę, aby więcej już się to nie zdarzyło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trudno, frycowe trzeba placic. Stokroc gorzej byloby, gdyby Mietka ukradli :))

      Usuń
  14. Poguglowalam sobie na temat ;) bo cos tam wiedzialam, np ze pojazd bez motoru, jak np przyczepy, nie doczepione do auta, moga stac max. 3 dni bez poruszania, potem musza byc ruszone. Ponoc policja sprawdza, czy byly ruszane, po pozycji wentylu o_O
    Auta wlasciwie nie tzreba przeparlkowywac, ale trzeba sie liczyc z czyms niespodziewanym, jak wlasnie ustawione 2 dni wczesniej szyldy animujace do opuszenia tego wlasnie parkingu, badz tez- co wielu nie wie- auto odstawione i nie poruszane tez nalezy regularnie kontrolowac w kierunku stanu technicznego, np czy nie gubi olej.
    Jestem szzesliwa wlascicielka podwójnego garazu i podwórka o wielkosci 140 metrów kwadratowych (wyliczyli mi ci od wody, wzgledem podatku od deszczu ;)) i mam w tym temacie luz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My musimy parkowac na ulicy, ale na ogol auto nie stoi dluzej niz 1 dzien bez ruchu, bo wciaz sie je uzywa. Przyczepy na szczescie nie mam :))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.