Minal kwiecien, zaczal sie maj, wreszcie nadszedl oczekiwany niecierpliwie 11 dzien miesiaca. Nie dzwonilam juz, tylko od razu pojechalam. A tu ZONK! Gabinet zamkniety, wisi kartka, ze do 11 maja jest urlop. Pomyslalam, ze dziwne to, ale moze mialo byc do 11-go wlacznie. Wrocilysmy do domu i ponownie pojechalysmy 13-go. Gabinet zamkniety, a kartka dalej informuje o 11-tym. Przez caly nastepny tydzien probowalam telefonicznie, ale nic sie nie zmienilo, jak gadal o 11 maja, tak gada do dzisiaj. Zaczelam sie niepokoic, ale pomyslalam, ze moze capneli go na kwarantanne, w koncu spedzal ten urlop jak co roku w ojczyznie i nie pytajcie mnie, gdzie dokladnie, bo nie wiem, ale wypytam go przy okazji. W kazdym razie domniemywam Afryke.
No ale widac nie tylko ja zamartwialam sie, co dzieje sie z naszym ludozerca, wiecej osob przebieralo niecierpliwie nogami, w koncu ktos przytomnie zapytal na naszej miejskiej stronie na fb, czy nie wiadomo, co sie z nim dzieje. Jedna z osob odpowiedziala, ze nie moze wydostac sie ze swojej ojczyzny i nie ma jak wrocic, bo samoloty nie lataja. No niby Niemcy sciagali swoich obywateli z roznych zakatkow kuli ziemskiej i ulatwiali czy wrecz umozliwiali powrot do domu. Czy on jest na takim zadupiu, ze nie oplacalo sie wysylac samolotu po niego jednego, czy nie chcial wracac wczesniej w nadziei, ze jakos to bedzie, no i utknal na dobre.
Zrobilam szybko termin do innego weta i w koncu Burek zostal zaszczepiony, bo nie wiem, jak dlugo musialabym czekac na powrot jej lekarza rodzinnego. Cena tez byla akceptowalna, choc nieco wyzsza niz u naszego. No i psina cierpiala podwojnie, bo nie pozwolono mi stac przy niej i pocieszac, jak to zwykle mialo miejsce, tylko kazano trzymac odstep. Musialam oczywiscie nosic ten szmaciany kaganiec i w ogole wszystko bylo jakies strasznie meczace. No ale mamy z glowy do nastepnego roku.
Kupilam juz sobie bilety kolejowe na wyjazd we wrzesniu nad morze, jade sama, bo ktos musi zajmowac sie kotami. Zreszta odpoczynek od slubnego tez mi sie nalezy, co nie?
Dbajcie o siebie i pozostancie w zdrowiu.
Trochę wiem jak to wygląda z tymi lotami po obywateli. No... różnie. Może nie miał szans dojechać na lotnisko. A jeśli jest w Afryce, to przecież tam długo nie było oficjalnych zachorowań. Może myślał, że jest bezpieczny, jak turyści na Bali.
OdpowiedzUsuńDowiemy sie jak wroci.
UsuńO ile wroci.
Ale mam nadzieje, ze jednak, w koncu tu ma prace i rodzine.
Współczuję braku zaufanego weta. Gutek ma szczepienia dopiero na początku czerwca. Biedna Toyka.
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki, za Jego powrót do domku i zwierzaków. Gutek za to, w środę ma strzyżenie.😘
UsuńPewnie tez kaza Ci sie trzymac z daleka i miec szmaciany kaganiec. A kiedy bedzie strzyzenie jajeczek i ogonka?
UsuńNajwcześniej w przyszłym miesiącu, bo musimy obserwować ten mięsień. Narazie tylko raz miał chrapotanie.
UsuńAle ten zadzior na serduszku usuna razem z jajeczkami?
UsuńNajczęściej słyszę jak kobieta opowiada o odpoczynku od ślubnego, że jedzie nad morze. ja też raz pojechałam właśnie tam, choć jakoś szczególnie za wielką wodą nie przepadam, bo tam nudno. 😅
OdpowiedzUsuńAnia, o ile tez przezyjesz ze swoim slubnym 40 lat razem, to z pewnoscia bedziesz chciala czasem od niego odpoczac, zwlaszcza kiedy bedzie siedzial w domu jako emeryt i stanie sie marudny. Gdybym ja miala wybor, to oczywiscie tylko i wylacznie woda, moze byc wielka, moze byc mniejsza, a gory na samym koncu, jakby juz nic innego do wyboru nie bylo. :)))
UsuńMnie chodzi o miejsce a nie sam fakt odpoczynku. ;) Lubię i dzisiaj powędrować sobie gdzieś bez męża jak za dawnych lat. :)
UsuńBo, jak pisze Rybenka, trza zachowac higiene malzenska :)))
UsuńTak czy siak dobrze, że udało sie znaleźc innego weta, i że Toyka zaszczepiona. W dobie pandemii we wszystkich dziedzinach działalności bałagan i chaos. Trudno znaleźc miejsce, gdzie jest normalnie. Może tylko nad morzem...? Fajnie, że sie,tam wybierasz po oddech!:-))
OdpowiedzUsuńOstatni raz bylismy tam jeszcze z Kira, chyba w 2013 roku i straszliwie mi teskno powdychac jodowane powietrze, uslyszec krzyki mew i innych nadmorskich stworkow powietrzno-desantowych, pozdrawiac ludzi slynnym polnocnym MOIN-MOIN zamiast Guten MOrgen i nagadac sie do umarniecia z psiapsiolka, bo przez telefon to jednak nie to samo.
UsuńFajnie, że w końcu pojedziesz nad morze :)) Zrobisz na pewno mnóstwo pięknych zdjęć, a wrażeń estetycznych będzie mnóstwo :) Z ludożercą ciężka sprawa, ale trzeba mieć nadzieję, ze wróci.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze wroci, bo oprocz tego, ze jest tanszy od innych, to ja go po prostu prywatnie bardzo lubie. Tyle lat u niego jestesmy, jeszcze z Fuslem, sa wszystkie koty z calej rodziny, od corek tez, Placzek kiedy byl u corki i teraz tez. On jest takim prawdziwym naszym lekarzem rodzinnym.
UsuńMam nadzieję, że ludożerca wróci, nie ma jak zaufany człowiek.
OdpowiedzUsuńTeż bym pojechała nad morze, dawno nie byłam, a góry już nie dla mnie.
Jak wyzej Lidzi odpowiedzialam, on leczy juz naszego trzeciego psa, wszystkie koty od nas i corek, to nasz wieloletni wet.
UsuńChyba mieszkasz niezbyt optymalnie, blisko gor i daleko od morza :(((
Ten odstęp to okrucieństwo
OdpowiedzUsuńA odpoczynek od ślubnego to wręcz kwestia higieny związku
Odstep to faktycznie bylo okrucienstwo, zwlaszcza ze wet calkiem nowy i nie zaufany jak ludozerca, no ale przezylysmy to obie.
UsuńMoze uda mi sie to morze jeszcze raz wczesniej...
Dobrze, ze w ogole odblokowali Szlezwik-Holsztyn, bo do 18 maja byl totalnie zamkniety, a moja corka, ktora tam pracuje, musiala miec stale przy sobie glejt od pracodawcy, bo wciaz ja kontrolowali na autostradach z obca rejestracja, znaczy dolnosaksonska.
UsuńO masz!
UsuńTo faktycznie!!
Nooo, nie bylo zartow, autostrady prawie puste, wiec obcy byl natychmiast namierzany :)))
UsuńTen wredny koronawirus wielu ludziom poprzestawiał życie! :(
OdpowiedzUsuńCzasem boleśnie nawet...
UsuńPrzynajmniej w jego obliczu wszyscy jestesmy rowni, trafia w bogatych i biednych, w polnocnokoreanczykow, Amerykanow czy Rosjan, w kobiety i mezczyzn, a nawet dzieci.
UsuńAle ja i tak nie moge za bardzo narzekac, bo dane mi bylo zyc prawie normalnie i gdyby nie przymusowac izolacje od mamy, to byloby zupelnie normalnie.
UsuńWiesz co, a mój pan wet nigdy nie miał urlopu. Twierdził, że dla niego urlop jest wtedy, gdy żona i jego trzej synowie wyjadą z domu.
OdpowiedzUsuńTo tez. Pewnie moj bedzie skakal do gory z radosci, kiedy ja wyjade. Bo milosc miloscia, ale jak wspomniala Rybenka, krotkie rozstania sa kwestia higieny zwiazku :)))
UsuńDobrze, że udało się zaszczepić psiaka tylko gabinet weterynaryjny do którego ogólnie chodzicie powinien dać znać, że taka sytuacja nastąpiła. Czasami urlop samemu pozwoli człowiekowi odetchnąć od realnej rzeczywistości :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie no, o urlopie powiadomil i na wywieszce w gabinecie, i w zapowiedzi telefonicznej. Nie mogl chyba przewidziec, ze gdzies tam utknie albo zachoruje, bo nie jestem do konca pewna. Na szczescie mamy w miescie wielu wetow, wiec nie ma tragedii.
UsuńMimo wszystko dobrze, że udało się znaleźć innego weterynarza. Ten wcześniejszy może faktycznie utknął na jakiejś afrykańskiej pustyni. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńZ tym nie bylo problemu, mamy wetow dostatek. Martwie sie jednak o naszego, ta niewiedza jest denerwujaca.
UsuńBiedny ten ludożerca i wszyscy Ci którym tak fatalnie się namieszało przez tą zarazę.
OdpowiedzUsuńWczoraj widziałam samolot na niebie, rzadki to teraz widok.
Fajnego wypoczynku nad morzem :)
Martwie sie, bo nie jestem do konca pewna, czy rzeczywiscie chodzi tylko o brak samolotu.
UsuńA za niecaly tydzien... ale o tym na razie... sza!
Szkoda weta, niech się jednak znajdzie. Też wybieram się z moją dziewczyną na przegląd i wybrać się nie mogę.
OdpowiedzUsuńU mnie Toyka na wiosne, koty na jesien.
UsuńBiedna Toya. stres, bo inny wet i inne miejsce...a u nas koty na wiosnę a ponieważ Maniek rytualnie w marcu chorował i w kwietniu chorował, to jeszcze nie był szczepiony już tak chyba z dwa lata. Aktualnie się musimy spiąć.
OdpowiedzUsuń[a rybę chcesz jaka mi podejdzie, czy zeżartą, czy nie zeżartą?? i trochę to potrwa]
Moze nie zezarta, taka w calosci na talerzu czy nalesniku, jak zwal :))) Oraz mam czas, poczekam.
UsuńJa miałam szczepienie Lunki wyznaczone na początek kwietnia.A ,że pandemia nas zaskoczyła,to moja wetka mówi [Prosze przyjść dwa tygodnie wcześniej bo mogę zamknąć gabinet].I tak też zrobiłam.Zdązyłam zaszczepić Lunkę przed zamknięciem gabinetu.Oby się wet znalazł.Ja też jestem przyzwyczajona do mojej.Zwierzaki też.Z Lunką pierwszą chodziłam i z Pusią do pani wetki.No Pantera super,że jedziesz....bez ślubnego.Trzeba odetchnąć raz na jakiś czas.Co prawda mój to nie mój ślubny ale jesteśmy 12 lat razem.I też on był dwa lata sam z córkami na morzem.Ja byłam sama w zeszłym roku z koleżanką.
OdpowiedzUsuńNo my juz dobiegamy powoli do 40 rocznicy, wiec i jemu, i mnie nalezy sie odpoczynek od tego drugiego, co nie? :)))
UsuńToya tez w zasadzie miala termin na prima aprilis, a przeciagnelo sie do 20 maja. U nas chyba weci nie zamykali gabinetow, w koncu zwierzaki choruja bez ogladania sie na pandemie.