Usmiech nie jest wylacznie przypisany do dobrych ludzi. Psychopaci takze lubia sie usmiechac.
Banery, ordery i inne bajery
▼
wtorek, 12 marca 2013
Skad my to znamy?
Czy Wasze koty tez tak za Wami laza i przeszkadzaja w kazdej czynnosci? Mnie tu jeszcze brakuje walizki z samopakujacym sie kotem. Za kazdym razem, kiedy przygotowujemy sie przed wyjazdem, Miecka wpelza do walizki jako pierwsza, a pozniej jeszcze wielokrotnie "ugniata" soba zapakowane manatki.
I chyba tylko nie siada mi zadkiem w talerzu, choc oczywiscie tkwi obok na stole i zapamietale wacha, co jemy. W lozku wprawdzie nie parkuje na mojej glowie, ale zawsze kladzie sie na mnie i z upodobaniem wydaje odglosy jak kosiarka do trawnikow.
Na klawiaturze lapka wysiedziala juz wglebienie ;)
Zima nie popuszcza, w nocy znow napadalo! Chyba sie wezme i zaszczele na smierdz.
Tak :) Nasze kociska też podobnie :). Do talerza tylko ogon :D. I rzeczywiście brakuje samopakujących się kotów ;). Nie daj się :)! Będzie jeszcze wiosna! (kiedyś....)
OdpowiedzUsuńNie wierze, ze bedzie. Alem sie dzisiaj slizgala w drodze do pracy.
UsuńPanterko, one nie przeszkadzają...pilnują, kontrolują ;)Każdy posiłek wygląda tak samo.....ja próbuję jeść...a kociska "wiszą" nad talerzem i żebrzą ;) Muniek obowiązkowo usypia mnie swoim mruczando :) Figa natomiast ma tak donośny "mruk", że mi robi pobudki :)
OdpowiedzUsuńU mnie śniegu zero! Mróz trzyma :(
A, pilnuja! To zupelnie zmienia postac rzeczy :)))
UsuńMiecka mnie jeszcze dodatkowo ugniata lapakmi przed snem.
U mnie też tak jest;))
OdpowiedzUsuńLucek mniej, ale Gacek to wypisz wymaluj kot z obrazka ;))
Panterko, zimA za chwilkę sobie pójdzie! Ja wychodze z założenia, że niech się wymrozi i wyśnieży w marcu to może wtedy to cholerstwo nie wróci w kwietniu, co się zdarza czasem ;))
Bo czarne koty sa madrzejsze od innych, nie wiedzialas?
UsuńJa raz w zyciu przezylam snieg na pochodzie pierwszomajowym.
Myślałam,że tylko moje kocurki są takie bezszczelne i niewychowane.Lżej mi się zrobiło czytając o kocich przyzwyczajeniach.Pewnie taka ich natura.
OdpowiedzUsuńZima staje się już bardzo uciążliwa i chyba każdemu psuje nastrój.Słoneczka życzę(spoglądam przez okno i znowu śnieg pada)
Sypie przez caly czas, to nie do wytrzymania. Plugi i piaskarki jazdza w te i nazad. Nie mam juz sily na te wredna zime.
UsuńNie mam kota. Ale coś mi chętka na futrzaka przychodzi. Kto wie?
OdpowiedzUsuńAaa, to tylko od Anki Wroclawianki bierz tymczaska.
Usuń...co od kociaków nie mogę się wypowiedzieć, bo takowego nie posiadam. Podobny w zachowaniach był mój psiutek, chociaż on uwielbiał ze mną spać, oglądać tv i pisać na komputerze... :))
OdpowiedzUsuńJak maly pies, to idzie wytrzymac, Kirunia juz by cala klawiature, by, caly lapek soba zaslonila. :)))
UsuńTak, koty mają tę dziwną właściwość,że zawsze jest ich pełno.
OdpowiedzUsuńU mnie najczęściej pod nogami...
Zabić się można wiele razy w ciągu dnia ...
Ja tez kilka razy o malo nie wywrocilam sie przez placzaca sie pod nogami Miecke.
UsuńO, tak! Wiśka jest niesamowita pod tym względem, bo nie dość, że łazi za nami jak pies, to jeszcze gada i to tak uroczo, że serce mięknie. Potrafi też zaprowadzić człowieka, tam, gdzie chce czyli do sypialni, bo tam jest najlepsza zabawa sznureczkiem :))
OdpowiedzUsuńA to mala cwaniara! Jeszcze troche, a oba rasowce beda sie od niej mogly uczyc. Nie ma jak kundle, psie albo kocie.
UsuńO tak, łażą wszędzie, podsiadaja, wyjadają z misek i wogóle ;)
OdpowiedzUsuńPsy sa jakos bardziej powsciagliwe w tej kwestii.
UsuńMój tchórz robił dokładnie to samo co te koty na rysunku. Co wszystkie koty ;-)
OdpowiedzUsuńOraz gdy wychodziłam z domu, zawsze wiedział kiedy mam zamiar go zostawić i wtedy był pierwszy przy drzwiach.
A moze to byl kot w przebraniu? Male kochane cwaniaki!
UsuńOj miałam kiedyś kota lubiącego biegać całymi nocami hałasować. Lubił także na szafkach przesiadywać. Na wysokościach.
OdpowiedzUsuńPo za tym najukochańszy kot jakiego miałam...
Miecka czasami dostaje glupawki wieczornej, lata i tupie jak nawiedzona. Trzeba bedzie egzorcyste sprowadzic :)))
UsuńSłyszałem,ze od poniedziałku ma iść na lepsze,jeśli chodzi o pogodę,także cierpliwości.Miałem kiedyś kota,który jeśli mi coś dolegało,zawsze kładł na to konkretne miejsce. Lubił zawsze siedzieć gdzieś na szafie i jak przychodził ksiądz z tej to właśnie wysokości przypuszczał atak.Skubany,skąd on wiedział kiedy kolęda.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
Bardzo madry kot! Wie, na kogo sie rzucac.
UsuńTe zwierzaki maja jakis szosty zmysl. W Angli kot mieszkal w zakladzie opiekunczym i zawsze kladl sie na lozku tego, kto mial niedlugo umrzec, zawsze prawidlowo wywrozyl.
Lesio ma dużo z kota;) Chodzi za mną krok w krok jak ciele za krową;) Mrautusia tez pchała się wszędzie wyraźnie zaznaczając, zajmuj się mną:)
OdpowiedzUsuńTak, to wyrazny sygnal od kota, zeby sie nim zajmowac, a nie np. w komputer sie wgapiac.
UsuńA Lesio to sierotka, potrzebuje ciepla.
nie wiem czy powinnam się wypowiadać, ale skoro na mojej głowie śpi mój pies, wchodzi do walizki, torby, koszyka, czasem ugniata sobie miejsce na ubraniach złożonych na półce w garderobie, to pomyślałam sobie, że mogę, bo ma wiele z kota;))
OdpowiedzUsuńTo chyba jest tez przebieraniec, jak u Akulara Jej tchorz. Pod futrem skrywa sie kot ;))
Usuńnieraz zadawałam sobie to pytanie czy Chińczycy do stworzenia rasy shih-tzu nie wykorzystali kota;))
UsuńTego nie bedzie wiadomo, dopoki nie zobaczysz, co ten pies(?) ma w srodku. ;)))
UsuńŻyciowe, od pierwszego obrazka do ostatniego. Kot, najlepszym środkiem antykoncepcyjnym jest i basta... te wpatrzone oczęta... aż z gwizdem opada :))))
OdpowiedzUsuńNo to wszystko jasne, dlaczego nie macie dzieci ;)))
UsuńU nas Fusel byl takim srodkiem anty, Kirze to nie przeszkadza, a Miecka olewa.
Moja Kota, często jest blisko, ale nie wyobrażam sobie kota na stole, ani obok mnie gdy jem...hierarchia musi być. Od zawsze miałam zwierzęta, czy mieszkając z rodzicami, czy teraz z mężem, mimo, ze kocham zwierzęta, to one muszę znać swoje miejsce. Kot śpi z nami, ale gdy trzeba kulturalnie wychodzi:D
OdpowiedzUsuń"Gdy trzeba" - ladnie to nazwalas, Gosiu. ;)))
UsuńCudowne i takie prawdziwe obrazki z życia nas,będącymi za pan brat z tymi milutkimi demonami:)
OdpowiedzUsuńNie trzeba sięgać daleko w tej chwili walczy mój Agres o moje zainteresowanie,gramoląc się na kolana i zasłaniając monitor,ałć wbił mi pazurki w nogę,to chyba znaczy koniec pisania.
Ale w sypialni pozwalają nam na miłe chwile bez wtrącania się,dobrze wychowane?:)))
Pewnie, inaczej pozostalibyscie bezdzietni do konca zycia ;)))
UsuńU mnie tylko Kicia się nie naprzykrza, bo ją..wywalam na korytarz.
OdpowiedzUsuńJagoda ciągle ma coś do powiedzenia i włazi co chwila do kuchni....Skąd ją wywalam, bo nie znoszę kotów na stole i meblach kuchennych :)
Ale Ty jestes! Ja juz sie przyzwyczailam do kocich klakow w jedzeniu i samej Miecki w lozku.
UsuńGodzina 6 rano, moja córcia wybiera się na studia, czyli wstaje i kieruje swoje kroki do toalety. Siada i po paru sekundach na jej kolanka wskakuje ziewający kot, mości się i zasypia w kolejne 3 sekundy.
OdpowiedzUsuńI weź tu człowieku potem wstań! :)
Miecka uwielbia towarzyszyc mi w lazience, a kiedy zdaze sie zamknac, dobija sie do drzwi, skaczac na klamke, w nadziei, ze zdola sobie otworzyc.
UsuńDzień dobry Panterko! Z moimi kotami jest bardzo podobnie tylko razy cztery. Aż dziw, ze nie oszalalam jeszcze z tymi wścibskimi, wszędobylskimi stworzeniami!:-))
OdpowiedzUsuńOj, to u Was strach lodowke otworzyc! ;o
UsuńU mnie to samo. A odkąd mam Rudzika często jem na stojąco. :)
OdpowiedzUsuńCzlowiek nie ma gdzie sie schowac przed tymi kotami.
UsuńTa zima daje w kość wszystkim i nie zaszczelaj sie , wiosna tuż, tuż...
OdpowiedzUsuńTo jakies pomowienie, Alinko, plotka i niessprawdzona pogloska. Nie wierze ani jednemu Twojemu slowu. A dowod mam za oknem, sniegu po kolana... no, dobra, po kostki. ;o
UsuńI dlatego nie mam kota. Zraziłam się do kotów jeszcze w dzieciństwie, kiedy dwa takie czarne diabły omielały się wiecznie o łydki i plątały pod nogami. I dopóki robiły to "na sucho", człowiek wytrzymywał. Jednak kiedyś taki kocur zaplątał mi się między nogi, kiedy niosłam garnek z wrzątkiem. Na szczęście garnek wypsnął mi się do przodu a wrzątek oparzył koniuszek ogona zawalidrogi. Wtedy powiedziałam sobie: koty w moim domu???? NEVER!
OdpowiedzUsuńJa odwrotnie, przez cale zycie tylko psy, a na starosc nagle kot w domu. I wyobraz sobie, ze ten kot mnie do kotow przekonal, pokazal roznice miedzy nim a psem, obalil stereotyp o wrednosci kotow, nauczyl innego spojrzenia i szacunku do tych zwierzat.
UsuńKocham te moja Miecke i widze, ze ona kocha mnie, mimo ze nie okazuje tego tak otwarcie jak Kirunia.
Bardzo prawdziwe! Jeżeli któryś z moich kotów nie robi czegoś, co tu narysowane na obrazku albo opisane w komentarzach, to na pewno robi to drugi, albo trzeci, albo czwarty...
OdpowiedzUsuńAle w łóżku nie śpi z nami żaden. W łóżku śpi z nami Wrona.
Kirunie dostalismy juz nauczona spac w swoim koszyczku, a w lozku rzadzi Miecka. Kiedy jeszcze zyl Fusel, spalismy w czworke z psem i kotem, obydwoje na mojej polowie.
UsuńCo jak co, ale pomoc w pakowaniu walizek to specjalność Dyńci! A śpi na zmianę raz u nas, raz u córki w łóżku. W zależności na kogo jest aktualnie obrażona:D
OdpowiedzUsuńNasza Miecka nie ma wyjscia, bo nikt inny nami nie mieszka ;)))
UsuńSię nie zaszczelaj, bo będziesz żałować - w końcu ta zołza przyjdzie! :))
OdpowiedzUsuńNasza dawniejsza kocica chodziła za mną (mąż miał zawsze psa), ale na widok pakowania tobołków w cudowny sposób się dematerializowała.
Miecka dematerializuje sie w niemniej cudowny sposob, kiedy przynosze z piwnicy transporter w celu przewiezienia kota do weta. Teraz bierzemy ja sposobem, zamykamy drzwi na klucz, a potem przynosimy torbe. Nie ma gdzie uciec i juz jest nasza!
Usuń