Dzis wiec zapraszam Was do mojego mieszkania.
W obecnym lokum zagniezdzilismy sie w styczniu 2009 roku, a wiec uplynely juz 4 lata, a ja mam wrazenie, ze przeprowadzka byla nie tak dawno. Zgodzilismy sie przejac mieszkanie od poprzednikow bez remontu, bo mieszkali w nim niecaly rok. Jednak ich gust nie bardzo mnie zachwycil, wiec malym nakladem kosztow, troche w nim pozmienialam.
Najwiecej roboty bylo z salonem (he he, brzmi dumnie, a liczy sobie cale 12m2). Poprzednicy mieli go wystylizowany na egipsko(???)
Dla mnie bylo to stanowczo zbyt niespokojne, mozna bylo dostac oczoplasu od tych wzorkow. Poza tym piaskowy kolor gornej czesci nie pasowal do mojej koncepcji. Zamalowalam wiec gorna czesc i pasek w srodku na bialo. Dolna czesc zostala taka, jak byla.
Pierwszy blad popelnilam w doborze koloru paska. Mial wprawdzie byc zielony akcent, ale nie az tak zielony. Musial zniknac! Z deszczu hieroglifowego wpakowalam sie pod rynne wscieklej zieleni. Kupilam tapete w bardzo stonowanej zieleni i przykleilam ja na wierzchu. Ufff, lepiej!
Najpierw zamowilismy takie sofy, bardzo jasne, z materialu podobnego do weluru. Potem przyszlo opamietanie: zwierzeta w domu! Nie mialam ochoty spedzic zycia na praniu tapicerki lub okrywaniu jej jakimis pokrowcami. Odeslalismy je z powrotem.
Zamowilismy ciemniejsze ze sztucznej skory. Tamte wprawdzie duzo bardziej mi sie podobaly, ale nie mozna miec wszystkiego, zwlaszcza kiedy w domu sa czworonogi.
Zeby optycznie powiekszyc niewielki pokoj, sprawilismy sobie spore lustro, pozniej doszly regaly na ksiazki, ktore wreszcie moglam powyciagac z kartonow.
Przypadkiem stalam sie posiadaczka fantastycznej skrzyni, ktora na codzien sluzy kwiatom za postument i Miecce za legowisko, a w srodku ma duzo miejsca na wszystkie domowe pledy. Zanim jednak skrzynia zamieszkala w pokoju, kwiaty staly na malym stoliku, ktory okleilam "lustrzana" folia.
Mieszkanie mam urzadzone eklektycznie, czyli wsrod calkiem nowoczesnych mebli przewijaja sie stare akcenty. Dlatego skrzynia niezle w salonie pasuje.
A to okno i Kirunia przez nie wygladajaca. Zielono mam w domu i za oknem.
Na skrzyni widac miejsce spoczynku Miecki, bardzo lubi wygrzewac sie przy kaloryferze.
Rodzinna pamiatka czyli ampla z prawdziwego alabastru. Czekam dnia, kiedy Miecka wpadnie na pomysl wskoczyc do tej miski i czy zyrandol to wytrzyma.
Z braku kominka, moje zegary kominkowe stoja sobie na regalach Billy z Ikei.
Moja duma, lampy naftowe. Wszystkie dzialaja, ino nafty do nich nasypac. Nasz znajomy para sie odtwarzaniem takich lamp z mosieznego zlomu.
Stara drewniana szafeczka pelni u nas role domowej apteczki, stoi na podlodze obok sofy. Barometr i szkatulka z lisem to spuscizna po mojej babci.
Rozne mosiezne i nie tylko badziewie, porozstawiane dla ozdoby.
Inne bibeloty, glownie pamiatki rodzinne. Na zdjeciach sa koty mojej corki i Miecka (w srodku).
Obrazy odziedziczone po przodkach. Ja pomalowalam jedynie wszystkie ramy na jeden odcien zlota, bo byly rozne.
A tak wyglada efekt koncowy. Zeby nie bylo, ze u mnie jest jakos inaczej niz u Anki Wroclawianki , Miecka tez pakuje sie w obiektyw (na zdjeciu z lewej oswietla mi pokoj slepiami, tuz kolo drzwi, po lewej na dole).
Po raz pierwszy w zyciu paralam sie pracami malarsko-tapeciarskimi, nie tylko w salonie, inne pomieszczenia tez poprawialam na swoja modle, glownie wybielalam, ale o tym juz w nastepnych odcinkach. Mysle, ze nienajgorzej mi to wyszlo. Trwalo dosc dlugo, bo zamawialismy nowe meble (poprzednie gabarytowo nie zmiescilyby sie w tym niewielkim mieszkaniu), a wszystkie prace malarsko-remontowe moglam realizowac dopiero popoludniami, po powrocie z pracy albo w weekendy.
***********************************************************************************
A to kolorowy bukiet, jaki dostalam wczoraj od moich corek na dzien matki:
Tort sie udal, choc jedna z corek dostala na jego widok wampirzych zebow, bo jak sie okazalo, nie lubi kremu kawowego, o czym nie wiedzialam. Poskubala jednak z grzecznosci. Innym tort bardzo smakowal, szczegolnie mojemu slubnemu.
Piękny bukiet dostałaś...
OdpowiedzUsuńZawsze podobały mi się lampy naftowe,
tworzą taki klimat jak to dawniej dobrze bywało :-)
Mnie wylaczenia pradu niestraszne, bo majac te lampy, moge przy nich nawet czytac.
UsuńTylko co z lapkiem i z blogiem? Musialabym podlaczyc to ustrojstwo do roweru stacjonarnego i laczyc przyjemne z pozytecznym. :)))
Uwielbiam wszelkiej maści "badziewia" i bibeloty.
OdpowiedzUsuńLampy naftowe masz piękne :)
Drugie tyle bibelotow spoczywa gdzies po szafkach pochowane, nie mozna przeciez zagracac, bo czlowiek by nie nadazyl wycierac kurzu z tego wszystkiego. Nazbieralo sie przez cale zycie...
UsuńBukiet - piękny :) A salon zdecydowanie lepiej wygląda w Twojej stylizacji niż tej oczo.....ebnej poprzedników.
OdpowiedzUsuńA na wyłączenia prądu warto być przygotowanym ;)
Trzeba bylo widziec calosc tych naszych poprzednikow, sofy byly dwa razy wieksze od naszych, meble jak z piaskowca zrobione, podswietlane. Horror!
UsuńO matko .... pewnie się im wydawało, że są faraonami egipskimi. Pojechali po całości, no ale, skoro im to odpowiadało ;)
UsuńTacy deczko nowobogaccy, ale dosyc mili.
UsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńWow , achy , super , no piękna kolekcja wspaniałych rzeczy , lampy cudowne , ja zbieram stare samowary ale lampy też mnie kręcą , moja biblioteka też mieści się w regałach billy z ikei , ten stolik pod kwiatki to istne dzieło sztuki.
Miłego dnia Panterko :) przepraszam że tyle mnie tu nie było ale z moim małżonkiem nie wesoło i ogólnie nie mam głowy do netu .
ŚCISKAM :)
Jak bedziesz miala chwile, to dryndnij.
UsuńBuziaki
Fajnie i przytulnie:) Widzę, że lubisz książki i kwiaty. Normalnie dżungla Panterki!
OdpowiedzUsuńCzesc ksiazek zalega jeszcze w kartonach w piwnicy, nie wszystkie sie zmiescily. A kwiaty musialam porozdawac, bo tu mam za waskie parapety.
UsuńNie przepadam za pisaniem komentarzy ale czułabym się niezręcznie, gdybym po wizycie już nie tylko na blogu ale w czyimś domu,nie zostawiła po sobie śladu.Bardzo ładne i przytulne mieszkanko.Bibeloty urocze,nadają całości stylu.Pozdrawiam serdecznie Stefania
OdpowiedzUsuńDziekuje za uznanie, Stefanio, i za wyjatek, ktory dla mnie uczynilas, wpisujac komentarz.
UsuńSerdecznosci
Miło odwiedzić Twoje cztery kąty,Bardzo klimatycnie i przytulnie,jestem zachwycona lampami:)
OdpowiedzUsuńTo zaszczyt slyszec takie komplementy z ust znawczyni. Dzieki, Renatko.
Usuń...ale fajnie sobie gniazdko urządziłaś, tak przytulnie...
OdpowiedzUsuńDzieki. Trwalo dosc dlugo, ale przeciez nie od razu Krakow zbudowano, nieprawdaz? :)))
UsuńWiesz, przede wszystkim nie widać, że to tak mały pokój - a to sukces :))
OdpowiedzUsuńA ekoskóry sprawdzają się przy zwierzętach? My mamy pufy sako z eko i parę dziurek po pazurkach już jest :/ choć i tak lepiej niż z jedną z alcantry, na której wprawdzie przyjemniej siedzieć, bo nie ziębi, ani nie grzeje tyłka zależnie od pogody, za to brudzi się niemiłosiernie...
Tez mamy juz kilka malych zadrapan, przy kocie to nieunuknione. Mozna toto myc i siersc sie nie czepia, jak przy tych z materialu. Tylko dlatego dokonalismy zamiany.
UsuńBukiet prześliczny, a pokój bardzo ciepły :)
OdpowiedzUsuńDzieki, Abi, ja tez jestem zadowolona z jego wygladu.
UsuńMatko... tako piykno izba przemalowałaś????!!!!Najpierw dostałam oczopląsu od tych faraonów, apotem wpadłam w zachwyt na Twoim salonem już przerobionym:)Starocie są przepiękne, zwłaszcza ta skrzynia. Najbardziej twarzowo Twojemu salonowi z kotem, a może na odwrót?:)W każdym razie czarny kot w Twoim salonie jest niezwykle stylowy. To bardzo miłe, dostawać od dzieci takie kwiaty, prawda?
OdpowiedzUsuńMasz racje, gdyby nie zwierzaki, a w szczegolnosci kotka, pokoj bylby niepelny, a moje wszystkie starania daremne :))) Miecka to przyslowiowa wisienka na torcie :)))
UsuńMoje panienki przestaly juz malowac laurki, szkoda, bo byly znacznie fajniejsze od kwiatkow. Ale kwiatki tez moga byc ;)
Waśnie będziemy zmieniać kanapę i fotele - marzyły mi się podobne do tych z pierwszego zdjęcia, ale też musiałam wziąć poprawkę na zwierzaki; teraz rozglądam się za ciemniejszymi. Bibeloty fajne, ale faktycznie, nie można z nimi przesadzać.
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście (jak pisze "Baba ze wsi") pokój wygląda na większy, niż jest w istocie.
Twój wczorajszy wpis przeczytałam dopiero dziś i napiszę tylko, że zdecydowanie popieram ten żółtawy banerek na końcu, więc myślę, że reszta jest jasna.
Ninka.
Celowo kupowalismy male gabarytowo meble, zeby przypadkiem nie zagracic za bardzo, jak nasi poprzednicy. Przez co pokoj wyglada przestrzennie, a lustro dodatkowo go powieksza.
Usuńfajnie jest wpaść z wizytą do koleżanki:)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię jasnych ścian zwłaszcza latem. Z chwilą, gdy nastała moda na kolorowe - już do nich nie wróciłam.
Rozgosc sie i lyknij kawy!
UsuńMam przez to rozumiec, ze gorna czesc moich scian Ci nie pasuje, bo za jasna? Ok, zamaluje na czarno ;)))
~Panterka! O, jak miło u Ciebie... Podoba mi się, oj, bardzo podoba.... Chętnie wpadać będę częściej, tylko fotko od czasu do czasu o zmianach puść.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Mam cos zmieniac? Ale mi dobrze tak, jak jest! :)))
UsuńJestem oczarowana i pełna podziwu dla Ciebie i Twojego salonu ! :))
OdpowiedzUsuńTe obrazy, szkatułki, barometr i zegary i cudowna lampa, żyrandol ;)
bardzo przytulnie u Ciebie !
bardzo ładne kwiaty córki Ci sprawiły, pozdrawiam :)
Kilka spóźnionych i bardzo luźnych uwag:
OdpowiedzUsuń- książki, książki! mniam mniam!
- fajne bibeloty i obrazy...
- nie wiedziałem,że grzmije są takie pracowite... :p
A teraz idę nadrabiać blogowe zaległości. Patriotyzm się ciekawie zapowiada...