Wczoraj byl chyba najgorszy dzien lata, skwar i duchota dawaly sie wszystkim bardzo we znaki. Lubie lato, lubie cieplo, jednak wczoraj pogoda mocno przesadzila. W mieszkaniu temperatura dochodzila do 30° mimo pozamykanych okien i pelnego zaciemnienia zaslonami i zaluzjami. Wentylatory pracowaly bez przerwy, a ten maly z kuchni zostal na noc przeniesiony do sypialni.
Na zewnatrz bylo blisko 40° w cieniu, nawet nie chce wiedziec, ile bylo w pelnym sloncu. Zdecydowalam, ze nigdzie nie wychodze, bo chce jeszcze pozyc. Spacerki z Kira ograniczaly sie do niezbednego minimum, bo ani maz, ktoremu przypadly w udziale, ani sama Kira nie mieli sil i ochoty isc gdzies dalej. Powietrze stalo w miejscu, oblepiajac wszystko wilgotnymi mackami. Zaden listek, zadne zdzblo trawy sie nie poruszalo. Upalna tragedia! Spogladalam z nadzieja w niebo, jako ze barometr lecial w dol, czy przypadkiem nie nadchodzi jakas burza, ktora moglaby choc troche ochlodzic atmosfere. NIC!
Dzien spedzilam wiec bardzo leniwie i na zmniejszonych obrotach, a moja jedyna czynnoscia bylo wyprobowanie lakieru od Anki i podlanie kwiatkow wieczorem na balkonie. A i tak spocilam sie jak kobyla po wielkiej pardubickiej. Bolala mnie glowa, bylo mi niedobrze. Pilam jak smok wawelski po siarkowym baranie, glownie ciepla herbate. Trzy razy bylam pod prysznicem, bez wycierania.
Ja sie juz na TAKIE upaly zwyczajnie nie nadaje.
Zwierzaki tez przez caly dzien robily za padline, Kirunia dodatkowo ma jeszcze cieczke, wiec o kapieli mogla zapomniec, a w domu musi nosic majteczki, jakby bylo jej nie dosc goraco. Tez wypija hektolitry wody wiekszosc czasu ziaje glosno.
Obie z Miecka leza na podlodze, rezygnujac ze swoich ulubionych miejsc do spania, bo tylko tam dociera powiew z wentylatora. Zadna nie ma apetytu, za to pragnienie dopisuje obu.
Dopiero poznym wieczorem otwiera sie okna i probuje wywolac chocby najmniejszy przeciag w domu. Daremnie, nic sie nie rusza, choc okna pootwierane na przestrzal.
W taki dzien jak ten chcialoby sie juz byc nad morzem, tam jest zawsze mala bryza, a bliskosc wody pozwala lepiej wytrzymac upal. Jednak wyjezdzamy dopiero we wtorek po pracy, dzien wczesniej niz planowalismy. A to dlatego, ze w czwartek zaczyna sie jakis festiwal na polnocy Niemiec, wiec od srodowego popoludnia wszystkie drogi beda zawalone do granic wytrzymalosci. Chcemy tego uniknac, wiec jedziemy dzien wczesniej.
Tak wiec ogloszenie wynikow zabawy w odwodki i altruitki, bedzie nadawane z dalekiej polnocy.
Przypominam wszystkim, ze termin mija we wtorek, czyli macie jeszcze tylko dwa dni. Szczegoly pod banerkiem na pasku bocznym.
Z ostatniej chwili: zbliza sie polnoc, a temperatura na dworze spadla zaledwie do 26°, w mieszkaniu jest 28°. Jak tu spac?
U nas też upał, ale jeszcze nie taki straszny jak u Ciebie. A mimo to padłam dzisiaj na godzinkę na kanapkę w cieniui nie dałam rady ani nic robić ani mysleć. Trudno - niech sie wali i pali. Człowiek potrzebuje czasem chwili oddechu i ochłody, bo się stopi jak serek.
OdpowiedzUsuńOby te upały odpusciły szybko i nie zrobiły krzywdy sercowcom oraz innym słabszym osobom.
Trzymajmy się jakoś Panterko i wachlujmy sie powiewem dobrego słowa!
Serdeczne mysli zasyłam!:-)
Olenko, kochanie Ty moje, gdzies byla, kiedy Cie nie bylo? Nie piszesz, nie komentujesz, juz sie martwilam.
UsuńWczoraj tez drzemalam w czasie dnia i to kilkakrotnie, w takie upaly dopada mnie skrajne przymulenie. Mimo wentylatora, w nocy budzilam sie kilka razy spocona, pewnie dzis znow bede dogorywac.
Przesylam Wam najbardziej lodowate usciski ku ochlodzie.
Jak rura od odkurzacza wciągnęło mnie życie codzienne wraz z jego intensywnością i problemami. Psychicznie też przez jakis czas nie było ze mną najlepiej.Wreszcie się jednak jakos pozbierałam. Wyrwałam się na chwilę z odkurzacza i jestem.
UsuńA propos dogorywania, to u nas dzisiaj kupa zapowiedzianych od tygodnia gości. Mamy grilla w ogrodzie wieczorem.Mam nadzieje, ze da sie wysiedzieć. Najwyżej wszyscy pochowamy sie w kurnikach - tam najchłodniej!
Uśmiech przesyłam o poranku i lekki powiew wiaterku z podkarpackiej wsi!:-))
No to pozostaje mi zyczyc przyjemnego, pogodnego, ale chlodnego popoludnia na grillu.
UsuńUsciski dla Cezarego.
I jeszcze jedno - widze, ze blogger nadal cos szwankuje. Mam od wczoraj nowego posta a chyba nikomu nie wyswietla sie on w aktualizacjach. Czyli nadal mnie nie ma! Moze to ten upał psuje mi szyki?!
UsuńZajrze, bo w aktualizacjach rzeczywiscie go nie ma. Mnie wchodzi wszystko bez zarzutu. Moze to kara za dlugotrwale Twoje milczenie? Popraw sie, Olenko! :)))
Usuńja w piątek myślałam, że umrę, autentycznie
OdpowiedzUsuńleżałam w łóżku z kompresami na głowie przez 5 godzin
Lulka też dyszy, Szercia lezy pod kołdrą :)
pzdr :)
To Szerci zimno, ze chowa sie pod koldra? :))) Nasze z podlogi przez caly dzien nie schodza, co w przypadku Miecki jest wyjatkiem, ona normalnie spi w dzien w sypialni. A kiedy Kira nie chce juz chodzic na spacery, to znak, ze nie jest dobrze.
UsuńA ja w piatek musialam pracowac, zas najwieksza radoche mialam, kiedy po pracy wsiadalam do samochodu stojacego na pelnym sloncu. Zanim klima zaskoczyla, myslalam, ze mnie sczysci.
Wam rowniez macham lodowato.
Mam wrazenie, ze cala Polska meczy sie z ta temp i pewnie tylko ci co wybyli nad morze czuja schlodzeni. Mieszkajac w USA na wschodnim wybrzezu corocznie doswiadczam goracych frontow z Afryki z wilgotnoscia, ktora powoduje, ze wszystko sie klei. Roznica tylko w tym i to raczej istotna, ze wiekszosc ma klimatyzacje. Nie daloby sie ani pracowac ani mieszkac przy takich temp. Kiedys wynajmujac mieszkanie bez klimatyzacji zabieralam swoja dziatwe do biblioteki albo marketu zeby sie schlodzic. Zal stworkow, poniewaz one znosza upaly gorzej niz ludzie. Pozdrawiam i zycze nizszych temp, ale nadal cieplego i slonecznego lata.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko dwa dni i bede nad chlodniejszym morzem, zreszta od poniedzialku ma sie ciut ochlodzic, akurat dobrze na podroz. W naszych szerokosciach w Europie klimatyzacja bylaby nonsensem na te kilka dni upalow w roku, trzeba je wytrzymac i ratowac sie wentylatorami. Dobrze, ze w pore kupilam, teraz wszystkie poznikaly ze sklepow.
UsuńDobrze, ze znow jestes, Halinko.
U nas też żar aż płakać się chce ze wściekłości. Nie znoszę gdy wszystko się do mnie lepi. Prysznic pomaga na 10 min. póżniej znów to samo. Zwierzaki też padniete - mało jedzą , dużo piją. Dobrze (odpukać) że mnie jeszcze głowa nie boli a bóle miewam migrenowe czyli potworne. Oby do wtorku - podobno ma być ochłodzenie hurra.
OdpowiedzUsuńPrzygladalam sie prognozie dlugoterminowej dla nas i nad morzem, podobno szykuje sie nam nienajgorsza pogoda, ale ciii... zeby nie zapeszyc, bo tam jest wszystko mozliwe. Jeszcze dwa naprawde ciezkie dni pracy przede mna, pozniej odpoczynek.
UsuńPanterko , my też lepiej nie mamy , co Ty na upał ciepłą herbatę pijesz ?
OdpowiedzUsuńO konkursie pamiętam , cosik tam na kartce popisałam , z obawy że w komputerze mi się to zgubi ...
Palusie masz urocze , w modnym kolorze , a ja myślę ile to lat temu miałam szpony temu pomalowane ? będzie z cztery :)))
Buziaki , i jeszcze się widzimy , przed Twoim wjazdem , mam nadzieję , że i na północy nie znikniesz z zasięgu :))
Ilonus , chłodu Ci życzę :)
Ano powiadaja madrzy ludzie, ze w upaly nie powinno sie pic zimnych napojow, bo potem jest jeszcze bardziej goraco i czlowiek sie podwojnie poci. Trzeba pic plyny w temperaturze powietrza.
UsuńJa tam pazury u nog maluje przez caly rok, tylko u rak od wielkiego dzwonu, bo przy pracach domowych mi lakier odpryskuje, a nie umiem w rekawiczkach pracowac.
Z zasiegu na pewno nie znikne, bo Ela ma wszystko, co potrzeba, ale pewnie nie bede miala czasu na pisanie i czytanie. Moze sporadycznie wieczorem, o ile nie padne ze zmeczenia po zwiadzaniu. Nie liczcie wiec na moja obecnosc.
Lodowate usciski
Dużo chłodu życzę ale pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNie zanosi sie na chlod dzisiaj, niestety. Znow boje sie ruszyc, zeby sie nadmiernie nie spocic.
UsuńLodowate pozdrowienia sle dla ochlody.
Powkurzam Cieę troszkę- u nas od morza orzeźwiająca bryza wiała. Pogoda - istny dla mnie raj. Za to dzisiaj się już chmurzy....
OdpowiedzUsuńJuz niedlugo bede wystawiac i ja swoja paszcze na morska bryze, nie moge sie doczekac.
UsuńMasakra... jak ja widzę, że zwierzak się bardzo męczy biorę troszkę wody na dłonie i głaszcze go dzięki temu sie troszkę orzeźwi
OdpowiedzUsuńKira przed wyjsciem na spacer w taki upal zawsze jest moczona. Z Miecka jeszcze nie probowalam, bo ona boi sie wody :)))
Usuńa chętnie sie poddaje? Rodo najpierw sie wycofuje potem warczy...
UsuńKira uwielbia wode, nawet do wanny daje sie wsadzic.
UsuńDokladnie, nad morzem jest lepiej, czego reszcie życzę :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, jak powietrze w mieszkaniu stoi, mimo pootwieranych okien, ale to minie.
Pozdrawiam chłodno ;)
Ooo, jak dobrze od Twoich chlodnych pozdrowien, tak mi rob!
UsuńNie ma sprawy ;) Tyle, że u nas też gorąco, na plaży skwar, rozwiewany lekką bryzą. Dla nas nie do wytrzymania. A piasek gorący, że aż w stopy parzy .... po godzinie się ewakuowalismy, podziwiając tych, którzy wytrwale smazyli się w tym ukropie.
UsuńJaponek zapomnialas? :)))
UsuńJa tez dziwie sie ludziom, ktorzy moga bez przerwy kilka godzin smazyc sie na tej patelni.
"Jak tu spac?" - najlepiej z zmknietymi oczami, snic o zimie na Alasce...
OdpowiedzUsuńChlodniejszego choc pogodnego duchem urlopu!
A nie, nad morzem to niech se bedzie upalnie, moze zazyje kapieli...
UsuńTylko jak ja przezyje te ostatnie dwa dni w pracy?
Ja poczekam az o tym napiszesz, kiedys, to sie dowiem. :D
UsuńCierpliwosci wiec swietej i chlodnej!
Jesli przezyje, to napisze.
UsuńSpoko. Jak napiszesz, to i ja przezyje :D
UsuńTy? Za tym kolem polarnym? Ha! Ha! Ha!
UsuńNo, mi chlodno i szube nosze :)
UsuńDmuchnij troche do nas :)))
UsuńWrzucilismy zimny kamien Zoski do jeziora. Na wiosne, w maju, pod koniec idzie sie zamoczyc futro w wodzie. Po zimnej Zosce znow sie te barchany zaklada. Huuuuuh! Zrobione.
UsuńOooooooooooo, jak dobrze!!!
UsuńJa pracuję w chłodni i gdy z takiego upału idę do pracy wtedy jest dopiero szok temperaturowy i ciśnieniowy.Samopoczucie jakbym miała 139 lat ;)
OdpowiedzUsuńPonadto w dzisiejszy upał Chłop kosi zboże.Ciekawe jaką temperaturę ma rozgrzana blacha kombajnu.My sobie połazimy z kąta w kąt lub podrzemiemy,a ci co muszą pracować to mają prze...walone ;>
Ale dostaja dodatek niedzielny, przynajmniej tutaj, wiec jakies zadoscuczynienie za meki jest. Ja juz jutro ide sie meczyc, bez dodatku, ale podobno ma byc nieco chlodniej.
UsuńI dobrze, że z domu nie wychodzisz, bo to się może skończyć jak u mnie... Dowiesz się :)
OdpowiedzUsuńCzyży to TEN lakier? Ładny, gołębi kolor :)
:*
Oj, chyba czytamy bez rozumienia tekstu, albo ten upal wplywa na komorki szare ;))). Oczywiscie, ze to TEN, toc stoi napisane! Jakbym mogla nie wyprobowac go od razu??? :)))
UsuńKurcze, dwa razy czytałam, czy jest coś o lakierze i nie było! Dopisałaś jak nic! :)
UsuńMasz rację to przez upał. :)
A wcale ze nie, bylo od poczatku i mam na to swiadkow jehowy. ;)
UsuńTo pokaż :D
UsuńNie dam sie! Bede zeznawac dopiero przed trybunalem w Strassburgu.
UsuńDo tego czasu ide w zaparte i swiadkow jehowy NIE UJAWNIE !!!
A nie, bo u mnie (Wielkopolska) kumulacja temperatury jest dzisiaj! 44 w cieniu, w słońcu nie wiem, bo na 50 skończyła się skala! To wygląda tak, jakby miało zostać na zawsze, ja tam nie chcę Was straszyć - znów coś wokół bieguna się zawinęło i wisi, jak z tym śniegiem w kwietniu. To jest klimat umiarkowany??? Ściema! Jak już wieczorem trochę chłodniej, to komary żrą jak oszalałe. Jak żyć???
OdpowiedzUsuńWszyscy skarza sie na komary, u nas jakos nie ma tej plagi, co najmniej w mieszkaniu, bo wszystkie okna zaopatrzylam w siatki.
UsuńNie zazdroszcze Ci, Hano, tych temperatur. Jeszcze gorzej niz u nas wczoraj, bo dzis mamy juz lekkie zachmurzenie i temperatura spadla do 28°, za to duchota zostala i burza nie chce przyjsc, choc barometr spadl do piwnicy :)))
Jak zyc? Otoz polozyc sie i czekac na lekka smierc, jak ja wczoraj. Nie nadejdzie, to wstac i zyc dalej :)))
Siatki mam, jasna sprawa. Na wsi bez siatek (muchy!) nie ma życia. Ale komarów w tym roku jest jakaś opętańcza ilość i nic nie pomaga, kwiatków podlać nie można, bo natychmiast rzucają się na świeże mięcho! Wycwaniłam się i powiesiłam moskitierę w ogrodzie. Można przysiąść, ale wchodzenie tam i wychodzenie jest lekko upierdliwe. Rzucają się na psa - ma tak gęstą sierść (biduś), że się nie przebiją. Ale oblepiają mu nos - dosłownie! I jak tu nie jojczyć?
OdpowiedzUsuńBiedna psinka, nawet go autanem wysmarowac sie nie da, bo wylize i sie zatruje. Patent z moskitiera w ogrodzie moze i upierdliwy, ale lepszy od zjedzenia zywcem przez tych krwiopijcow.
UsuńU nas też upał, spędzam go w miarę możliwości na spokojnie. Pracę zrobię dopiero teraz, bo przez te dwa dni trudno było mi myśleć, a mam coś do skończenia na jutro.
OdpowiedzUsuńAle już czuję się wypoczęta po weeekendzie :)
Widzialam, ze pedalowalas. Ja nie dalam rady nawet chodzic, umarlabym na rowerze.
UsuńŻyć się po prostu nie da w takich warunkach. Ale podejrzałam już prognozę na kolejne dni i ponoć od wtorku ma się ochłodzić
OdpowiedzUsuńAkurat na nasz wyjazd, ale to dobrze, przynajmniej woda w chlodnicy sie nie zagotuje. A od srody znow ma pogoda dopisywac :)))
Usuń...normalnie padaczka. W pracy dzisiaj nie lepiej, kolejny wentylator ma przerąbane i pracuje wystraszony...
OdpowiedzUsuńNie rob tego w pracy, bo Cie wsadza za nieobyczajnosc :)))
Usuń