Ostatnio jakos mnie nosilo, zeby pojechac do lasu. Zatesknilam za wielkim skupiskiem drzew, tym specyficznym dzwiekiem szumiacych koron i ptasich odglosow, jedynym w swoim rodzaju zapachem runa i igliwia, za cala ta lesna atmosfera. Mowie do meza:
- Wezmy koszyczki i noze, bo w ostatnich dniach byly opady, wiec byc moze cos sie znajdzie.
- Czys ty zwariowala? Bede lazil po lesie i wlokl ze soba pusty koszyk, bo tobie sie cos wydaje. Dopoki kukurydza na polu, nie ma grzybow.
Ciekawe, skad to wytrzasnal, nigdy dotad nie przejawial znawstwa agronomia i jej zwiazkami z mykologia.
- Ale przeciez niektore mozna zbierac juz latem... - zaoponowalam.
- Chcesz, to bierz, ja nie mam ochoty targac pustego koszyka. Nie bedzie zadnych grzybow!
Patrze ci ja na moje sloneczko w krotkich spodniach i t-shirtcie i pytam, czy sie przebiera. Nie, nie przebiera sie. Wyskakuje wiec z dlugich spodni, wzuwam takie za kolana. Kiedy sie przebieralam, slubny zdazyl nalozyc dlugie portki i dlugi rekaw.
- Co to ma byc? Przeciez pytalam, czy sie przebierasz.
- A bo pomyslalem, ze komary, pokrzywy i inne takie, to sie przebralem. Gotowa jestes, bo czasu nie ma? Jedziemy!
Nasz kochany las zdawal sie na mnie czekac, machal do mnie galeziami, szumial cichutko powitalne slowa, zapewnial o swojej za mna tesknocie. Oddychalam pelna piersia, napawalam sie jego zapachem, stalam i sluchalam znajomych dzwiekow. Bylo pieknie. W ostatniej chwili zlapalam jakas reklamowke z bagaznika, co slubny skwitowal pelnym politowania usmiechem.
Tak sobie wedrowalismy, a ja czulam oddalajacy sie stres i naplywajaca energie. W lesie to ja jestem energetycznym wampirem i to ja tankuje sile, jaka daja mi drzewa. Las jest hojny, chetnie dzieli sie tym, czego ma dostatek. A tego dnia dysponowal takze innymi skarbami.
Oczom naszym ukazalo sie miejsce, gdzie rosnace na nim grzyby mozna bylo przyslowiowo kosa kosic. Dobrze, ze mialam w kieszeni chociaz te reklamowke i scyzoryk. Wzielismy sie do roboty. Tyle tego bylo, ze obcinalismy tylko same lebki, bo cale chyba by sie nie pomiescily. Pozniej nie bralismy nawet tych lekko podgryzionych przez slimaki. Podreptalismy dalej i znow natrafilismy na kolejne zbiorowisko takich samych grzybow. Sama nie wiem, co to za gatunek, cos zajaczkowo-maslakowego. Kiedy torba byla pelna, zarzadzilismy odwrot.
- Szkoda, ze nie wzielismy koszykow - zamarudzil slubny.
- Mam ci do tylka nakopac? - spytalam rezolutnie, wiec sie obruszyl:
- A kto to wiedzial?
- JA! A w ogole chyba ci jednak nakopie - postanowilam, drapiac sie po odkrytych czeciach ciala, ktore dostapily kontaktu z pokrzywami i innymi ostrymi rzeczami.
Rece mialam brudne, jakbym w glinie kopala, a lydki poparzone pokrzywami i podrapane do krwi. Gdyby nie te male nieszczescia, spacer uznalabym za niezwykle udany.
Ze zlosci nie pozwolilam sobie nawet zdjecia zrobic. Chyba mu jednak nakopie!
Z godzinnego spaceru przywiezlismy do domu tyle samych tylko kapeluszy grzybowych. Gdybysmy mieli koszyki, mozna byloby nazbierac znacznie wiecej, ale ja postanowilam akurat grac posluszna zone i uwierzylam na slowo, ze o tej porze roku grzybow byc nie moze, bo za sucho bylo. Jedna nauczka wiecej na przyszlosc: nie sluchac meza. W kazdym razie nie zawsze.
w grzybowych sprawach to ja się akurat męża słucham, bo ona ma jakiś zmysł do znajdowania. w innych niekoniecznie...
OdpowiedzUsuńNa grzybach to my sie znamy obydwoje i maz tez umie je znajdowac, ale w tym przypadku autorytatywne stwierdzil, ze nie bedzie ich w ogole.
UsuńA po tym wszystkim nawet dzisiejszy poniedzialek mi niestraszny!
Milego, Ewcia
Pantero dziękuję za świetny post na zakończenie niedzieli.
OdpowiedzUsuńUśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Wspaniałe grzybobranie co tam bliskie spotkanie z pokrzywami i krwiopijcami,najważniejsza satysfakcja z udanej wyprawy do lasu.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Musze Cie poprawc: nie na zakonczenie niedzieli, a na rozpoczecie poniedzialku. Pisalas przeciez juz w poniedzialek :)))
UsuńNie lekcewaz pokrzyw, do teraz jeszcze mnie piecze.
Dobrego tygodnia, Malgos.
Ile grzybów- aż mi przyszła na myśl zupa grzybowa :-) ahh...
OdpowiedzUsuńWitaj, Agnes, w mych progach.
UsuńNa razie suszymy. Zawsze przyda sie do bigosu, sosow i wlasnie zupy, a kto wie, czy pozniej beda. W calym domu pachnie upojnie lasem i grzybami.
Uwielbiam grzyby, uwielbiam zbierac, oczyszczac oraz jesc we wszelkich postaciach, ze smietana, w occie oraz suszone dodawalabym do kazdego dania. Bardzo, bardzo dziekuje za ten wpis, nawet zapachnial mi Polski las, za ktorym tesknie o tej porze roku szczegolnie.
OdpowiedzUsuńWlasnie, polski las, taki nieuporzadkowany, w ktorym rosnie kazde drzewo. Tu brakuje mi sosen, nie sadza, bo drewno jest nie bardzo przydatne. Przez to i grzybow mniej niz u nas w Polsce. Przez te ichnia pielegnacje, wycinanie zbyt gesto rosnacych drzew, psuja runo, a przeciez ono daje grzybni rosnac. Ale ok, grzyby sa i to sie liczy.
UsuńDobrego tygodnia, Halutka
Las.. Najlepsza maseczka dla mojej duszy :-) Piękny zbiór :-)
OdpowiedzUsuńJestes w tym podobna do mnie, ja rowniez czuje sie cudownie wsrod natury. I nawet gdyby grzybow nie bylo, taki spacer daje mi ogromny zastrzyk energii.
UsuńMoge gory przenosic!
Milego tygodnia, Pozytywna Mamo!
U nas ponoć tez wysyp grzybów, ale Mężowski, podobnie jak Twój, wie lepiej! Cóż...
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Pokaz mu zdjecie, a najlepiej daj przeczytac caly post, moze uwierzy :)))
UsuńDobrego tygodnia, Dorocia!
Pokazałam artykuł w lokalnej gazecie ze zdjęciami , oczywiście... Hi., hi, hi
UsuńNo, no! Mezowskiemu pokazuj!
UsuńŚlubny trochę się nie popisał ( hahahaha) , ale wycieczkę mieliście super. Piękny las - zatrzęsienie grzybów ( haha - szkoda że koszyków nie wzieliście) Wspaniałe grzyby.... zjeść taki sosik mniam,mniam - uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNo, nie popisal sie, sam potem marudzil o koszykach, ale zeby tak przyznac sie do bledu, to nie.
UsuńGrazus, przyjemnego tygodnia.
Piękne plony nazbierałaś, jeszcze w tm roku za grzybami nie patrzałam , też zbieram , choć zawsze mam obawy czy trujaka nie znajdę, gdyż nie raz tak bywało , nawet w fachową literaturę się zaopatrzyłam.
OdpowiedzUsuńMiłego PONIEDZIAŁKU życzę :)) mojej ulubionej Klachuli znaną jako PANTERKA
Ilonus
O, odezwala sie ta milczaca klachula! ;)
UsuńJechalismy z zamiarem spacerowania i nikla nadzieja na jakiekolwiek grzyby, a tu taka niespodzianka!
Dobrego tygodnia, Ilonus.
A ja byłam pewna, że Ty swój koszyk to jednak wzięłaś a tu mi wyskakujesz reklamówką! ;))
OdpowiedzUsuńGrzyby niesamowite. Mój tata był zapalonym grzybiarzem, potrafił godzinami chodzić z nożykiem i wycinac grzybki;) A ja jestem antytalenciem w tej kwestii;)))
No przeciez nie moglam tak ostentacyjnie kosza brac, skoro znaffca orzekl, ze grzybow niet. Trzeba zaczac czesciej tam bywac.
UsuńPiękny zbiór. grzyby uwielbiam, niestety nie mam umiejętności ich zbierania, nad czym bardzo ubolewam, ja ich po prostu nie widzę !!!!!
OdpowiedzUsuńMamy las niedaleko i nawet jesli nic nie znajdziemy, to spacer zawsze sie oplaca. Niektore faktycznie chowaja sie pod sciolka, ale te byly widoczne z kilometra, nawet Ty bys je zauwazyla, Beatko.
UsuńSame maślaki i to te co się nie najlepiej obierają... - mówi Robercik:) co do lata to w zeszłym roku Robercik siatami nosił grzyby reklamówkami... a w tym roku... no cóż... a było to zamarynować? Teraz żałuję...
OdpowiedzUsuńMaslaki to to nie sa, bo zupelnie nie maja na sobie sluzu. Obierac nie musialam.
UsuńNic straconego, sezon na grzyby dopiero sie zaczyna, szykuj sloiki :)))
żona podpowiada że jest dużo rodzajów maślaków. To co zebrałaś to są maślaki. W większości. Bardzo ładne dobre grzybki:D ich nie trzeba obierać tylko dobrze umyć. - Mówi żona.
UsuńWidze, ze Robercik to grzybiarz, co sie zowie.
Usuńoj tak lubi je zbierać a ja jeść:) słoiczki gotowe:D mniam mniam...
UsuńUwielbiam grzyby!
Usuńu nas też chyba grzybów nie ma, tak powiedział mój kumpel i się go posłuchałam, ale teraz wiem, że zrobiłam błąd:)))
OdpowiedzUsuńjadę w niedziele i basta :P
Otoz to, facetow nalezy sluchac jednym uchem, a drugim wypuszczac, bo wbrew temu, o czym sa przekonani, nie zawsze maja racje.
UsuńŚwietnie napisany post z jajem i pełnymi poczucia humoru dialogami, co uwielbiam!:-))
OdpowiedzUsuńI w ogóle domieszka tej poetycznej atmosfery w opisach Twojego nastroju i przyrody sprawiła, ze czytałam ten tekst z prawdziwą przyjemnością i rozmarzeniem! Zaraz idę właśnie na spacer z kozami, to i ja sie ponapawam tymi lesnymi cudami!
Grzybów strasznie Wam Panterko zazdroszczę, bo u mnei w lesie rzeczywiscie na razie ich nie ma a mogłabym je zajadać z pod kazda postacią. Jestem w lesie codziennie, wiec wiem na pewno. Ale i my sie tutaj doczekamy grzybobrań. Niech tylko zdrowo i długo popada.
Uściski siostrzane zasyłam i wielu jeszcze takich cudownych zbiorów grzybowych. A męza nie torturuj za bardzo tym razem, bo przyda sie przecież do pomocy przy oczyszczaniu grzybów!:-)
I tu musze meza pochwalic, juz w lesie oczyscil wszystkie grzyby, zeby nie robic balaganu w domu. Ale za numer ze spodniami jeszcze mu nakopie do zadka, bo nadal mnie piecze i lydki mam poryrane. ;)
UsuńSerdecznosci
Podoba mi się założenie, bo tak się składa, że to my kobiety mamy większą intuicję i najczęściej jak coś przewidujemy, to tak jest! :)
OdpowiedzUsuńAle grzyby!!!
udanego tygodnia Panterko!
Skad on wzial te kukurydze, jak zyje nie slyszalam!
UsuńSciskam mocno-mocno.
Super! mnie też grzyby wołaly , ale na spacerze się skończyło i Tinusia nasza psicunia jechała na spacerek 70km, spacerek był super, niestety mój mąż miał rację bo grzyby się pochowały.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam joguzia
Joguzia! Gdzies byla, jak Cie nie bylo?
UsuńW Polsce byly wieksze upaly i mniejsze opady, wiec byc moze grzyby postanowily poczekac jeszcze troche. My do naszego lasu mamy tylko kilkanasci kilometrow, wiec mozna od biedy skoczyc w wolnej chwili.
Buziaki
bagażnik samochodu ma tę cudowna moc, że nie trzeba niczego nosić na darmo. Trzeba było koszyczki schować do niego i nie zwalać teraz na mężą;))))
OdpowiedzUsuńZapach Twoich grzybów doszedł i do mnie:)
To nie takie proste, bo grzybowe koszyki wraz z odpowiednimi nozykami sa w piwnicy, a maz tak poganial, ze nie zdazylam ponownie spodni zmienic. Zreszta, ktos musi byc winien, padlo na niego.
UsuńFakt, mieszkanie pachnie lasem, a ja wiatraczkiem skierowalam zapach na wschod :)))
:)
Usuń;)))
UsuńWszystkie chlopy to marudy przekonane o swojej wszechwiedzy, a w gruncie rzeczy sa jak dzieci.
OdpowiedzUsuńA w ogole to witaj u mnie, Askadasuna!
Grzybobranie niesamowite :). Bardzo mi się cały wpis podoba :), bo ten las - las uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Moglabym zamieszkac w tym lesie.
Usuń...coś się i u nas ruszyło z grzybami, chociaż susza. Tez bym sobie połaził po lesie ale robactwo do mnie lgnie
OdpowiedzUsuńJakos szczesliwie obeszlo sie bez komarow, ale oparzenia pokrzywami pieka mnie do teraz. :(
UsuńAle grzyby! Ja bardzo lubię zbierać, ale nie lubię obierać:) A w ogóle to o mało co nie napisałabym wcale komentarza, bo nie widać napisów, dopiero po najechaniu kursorem (zrobiłam to przypadkiem) pokazują się na czerwono; czy to tylko u mnie? Nicki osób komentujących są też ledwo widoczne, z wyjątkiem "Anonimowy". Nie widać daty itp.
OdpowiedzUsuńI chciałam napisać coś innego, a skoncentrowałam się na sprawach technicznych(:
Ninka.
Juz poprawilam, przepraszam. Chyba mi sie nudzilo, bo zaczelam ulepszac i tak ulepszylam, ze nie bylo nic widac.
UsuńJa bym nie popuściła i wróciła z koszykami na drugi dzień...Kocham grzyby i zbierać i jeść a w moim lesie trzeba znać miejsca, żeby coś znaleźć a ja nie znam. W tym roku nawet jednego grzyba jeszcze nie widziałam i pewnie zobaczę dopiero opieńki jak będą...
OdpowiedzUsuńW tygodniu nie bardzo jest czas, ale pewnie w niedziele znow tam zawitamy, tym razem z koszykami. Corka juz sie zapisala na grzybobranie, kiedy zobaczyla zdjecie na fb.
UsuńTakich blaszkowych grzybow tez bylo sporo, jakies tam gaski czy sarenki, nie znam sie. Zbieram tylko te bez blaszek.
Panterko, genialnie napisane, ale moją uwagę zwróciło jaką masz piękną fryzurę! Super!
OdpowiedzUsuńDzięki za banerek. :)
Zadna tam fryzura, ot, spielam wlosy, zeby nie przeszkadzaly. Tak chodze na codzien, bo mi po prostu wygodniej.
UsuńBanerek pewnie dlugo nie powisi? :)))
Panterko, jak ja Ci tych grzybow zazdroszcze. W naszch okolicznych lasach grzyby jadalne niestety nie rosna, pozostaja nam tylko pieczarki i hodowlane grzyby. Czasami ktorys ze znajomych ja przemyci suszone grzyby z Polski to sie podzieli z nami, nie wyobrazam sobie bigosu bez suszonych grzybow.
OdpowiedzUsuńSpacery po lesie rowniez uwielbiam to chyba jedno z niewielu miejsc gdzie mozna porzadnie naladowac akumulatory, a maz moze mial zly dzien:)
Milego tygodnia Panterko:)
Nie macie w ogole w Ameryce grzybnych lasow? Czy tylko w Twojej okolicy? Nie wolno tez oficjalnie wwozic suszonych? Chetnie bym Ci wyslala, ale jak maja nie przepuscic, to byloby szkoda.
UsuńTobie rowniez dobrego "weeku" Renatko.
Nie wiem czy w calej Ameryce, ale w naszym stanie nie ma. Wypytywalam nawet roznych ludzi mieszkajach gdzies na przedmiesciach, niestety nie ma. Slyszalam, ze rosna w lasach w stanie Michgen, ale tez trzeba wiedziec gdzie, a jak ktos wie gdzie to nie powie, taka nasza polska zyczliwosc.
UsuńZ tego co wiem to zywnosci nie mozna przywozic, ani przesylac. Niektorzy ryzykuja i jest to na zasadzie albo sie uda albo nie.
Dziekuje Ci Panterko, ze pomyslalas o mnie. Mysle jednak, ze nie ma co ryzykowac.
Buziaki:)
Szkoda. Moglabys bigosik uwarzyc.
UsuńMarzę o połażeniu za grzybem (nie starym! :)), ale kiedy ja bym je przerabiała, jak ja w nocy chcę...spać!!!! :D :D
OdpowiedzUsuńMoze mame zapros, we dwie zawsze szybciej. Od dziecinstwa uwielbiam grzybobranie i samo wloczenie sie po lesie.
UsuńEhh. Na początku się uśmiałam, ale potem jednak żal tych grzybów pozostałych...
OdpowiedzUsuńA w końcu rozszyfrowałaś, co to za grzyby? nie trujące chociaż? ;)
Grzyb nie zajac, nie ucieknie. W przyszla niedziele pojedziemy znowu, tym razem wyposazeni w odpowiedni sprzet.
UsuńMam polski atlas grzybow lesnych i to, co zebralismy to maslaki sitarze (suillus bovinus) i sa jadalne, jak cholera. Gdybym nagle przestala zamieszczac posty, to znaczy, ze jednak nie byly jadalne ;)
Pozdrawiam
Gdzie są te grzyby? Piękny zbiór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Masz na mysli, gdzie sa te zebrane przez nas? He he he! Te sa ususzone i czekaja na czas gotowania bigosu.
UsuńPodejrzewam jednak, ze interesuje Cie, gdzie je zebralismy, prawda? Jest taki las niedaleko Getyngi, tam sobie jezdzimy na spacery i czasem sie cos trafi.
Odpozdrawiam.
Na moje oko, to maślak sitarz, czyli tak zwane sitki.One nie maja lepkiej mazi na sobie. Rosną przeważnie stadnie :) Po obgotowaniu robią sie fioletowe ;)
OdpowiedzUsuńOj poszłabym na grzyby, poszła! Nawet boso ;P
O kulach? Troche trudno sie schylac i kozikiem operowac. Ale pewnie dla Ciebie nie ma rzeczy niemozliwych :)))
Usuń