Znow byl odplyw i wielu turystow maszerowalo wglab morza w tej przedwieczornej godzinie, wypatrujac w szlamie muszli.
W lewo od kapieliska wchodzil w morze na kilkaset metrow ulozony z kamieni pomost (falochron?), ktorego z pewnoscia nie widac podczas przyplywu, bo zakrywa go woda. Postanowilismy przejsc sie na jego kraniec. Po drodze fotografowalam tereny wattowe, widoczne wylacznie podczas odplywu.
Pomost porastaja rosliny, ktorym nie straszna zalewajaca je dwa razy dziennie slona woda.
Straszny kawal drogi zawedrowalismy od brzegu, a konca pomostu nie bylo widac, za to zmienila sie jego struktura i Ela z Kira wrocily na brzeg. Ela miala nieodpowiednie buty, a w przypadku Kiry zachodzilo niebezpieczenstwo, ze lapka zeslizgnie jej sie miedzy kamienie i zrobi sobie sunia krzywde. Oprocz roslin przypominajacych zwykle trawy, wokol pomostu sporo bylo wodorostow, czekajacych na kolejny przyplyw.
Wreszcie dobrnelismy, nie bez strachu o nasze konczyny, na sam skraj falochronu, dalej bylo juz tylko otwarte morze. Na brzegu widac las elektrowni wiatrowych, ktorych tam, na polnocy jest zatrzesienie. Nic dziwnego, skoro wciaz tam wieje.
W oddali widac bylo masywna budowle Eidersperrwerk, a ludziska nadal snuli sie po blocie w nadziei na wyrzucone przez wode muszle. Podobno nawet samo chodzenie po tym szlamie jest bardzo zdrowe.
Powoli kolory dnia zaczynaly blaknac, mglic sie i zmieniac odcien.
Stadko dzikich gesi udawalo sie zapewne z powrotem do miejsca gniazdowania.
Wial nieludzki wiatr, zaczynalo robic sie chlodno, choc w dzien bylo goraco. Siedzielismy na lawce i w milczeniu przygladalismy sie przedstawieniu, jakie wystawiala dla nas natura.
Ojcowie z dziecmi wykorzystywali porywy wiatru, by puszczac latawce, a kolejne gesi spieszyly do gniazd.
A slonce chylilo sie coraz nizej i nizej, jakby szukalo ochlody w zimnych wodach morza.
Jeszcze tylko malenka iskierka na horyzoncie i... koniec. Czlowiek bez mala instynktownie oczekiwal syku wody, ktora pochlonela te goraca kule, ale slyszalny byl tylko gwizd wiatru. Niebo pozostalo nadal rozpalone blaskiem, rozowo-zolte. Choc ze zdjec zdaje sie przemawiac spokoj i cisza, to jednak jest to wrazenie mylace. Silny wiatr bylo slychac i czuc jego uderzenia, wdzieral sie wszedzie.
Postanowilismy wracac. Na walach sztormowych pracowaly flegmatycznie czworonozne kosiarki do trawy. Jeszcze ostatni rzut oka ze szczytu walu, ale nie... juz wszystko sie skonczylo, jakby jeszcze przed chwila nie plonelo cale niebo. Szybko zaczela zapadac ciemnosc...
A jutro rano czeka nas przeciez wyjazd, czas wracac.
Już sam spacer po tym zalewanym przez morze falochronie był niesamowity ze względu na ciągłe ryzyko oraz na widmowośc tej ściezki. Natomiast oglądany przez Ciebie cudowny zachód słońca był wspaniała nagrodą na ten trud. Warto było odbyć tę daleką przechadzkę! Zresztą zawsze warto, bo im dalej sie idzie, tym ciekawiej a choć nogi bolą, to dusza sie raduje!
OdpowiedzUsuńMalownicze i niezapomniane było Twoje zakończenie tych krótkich wczasów Panterko.Przypuszczam, iż zdjęcia nie oddają nawet połowy z tego, co dane było podziwiać Twoim oczom.
Oby dużo było jeszcze przed Tobą i nami wszystkimi tak magicznych chwil!:-))
A wiesz, Olenko, ze lepiej mi sie oglada ten zachod teraz, na zdjeciach, niz wtedy, na tym szarpiacym i wdzierajacym sie w uszy i rekawy, wietrze. Kiedys na wsiach nazywano taki gwizdzacy wiatr nastepstwem czyjegos powieszenia sie. To niezwykle uciazliwe zjawisko, denerwujace, wprowadzajace niepotrzebny niepokoj do duszy.
UsuńJednak widowisko rekompensuje niewygody, bo moze ten poprzedni, balkonowy zachod byl znacznie ladniejszy, bardziej kolorowy i spektakularny, ale nic nie zastapi zachodzacego nad morzem slonca, zwielokrotnionego odbicia jego luny w wodzie i tego jedynego w swoim rodzaju nastroju.
Przyjemnosci, Kangurki.
Zdjęcia są niezwykle magiczne! Ja nie lubię wiatru. Chyba, że w upały. Tylko wtedy przynosi jakąś ulgę. Ale na co dzień: podwiewa spódnicę, niszczy fryzurę i utrudnia jazdę na rowerze, a w czasie deszczu wywraca parasole na lewą stronę ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się zawsze jak wytrzymują to mieszkańcy miejscowości nadmorskich bo dla mnie to prawie zawsze tam wieje;)
Latem to jeszcze nic, ale kiedy zaczyna sie pora sztormowa, to wieje z ogromna sila bez przerwy. Pewnie mozna sie przyzwyczaic, ale mnie to wyprowadza z rownowagi.
UsuńMaskotko - wieje, ale czuje się świeżość w powietrzu. Duszę się w takich miejscach, gdzie nie wieje.
UsuńTo nie tak. Lekka, orzezwiajaca bryza to cos fajnego, ale kiedy tak pizdzi jak na Morzem Polnocnym, staje sie to meczace.
UsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńZachody słońca nad morzem mają swój niesamowity urok. Uwielbiam oglądać zachody słońca. Fotki bardzo udane! Jeszcze raz gratuluję. Buziaki.
Wlasnie woda czyni zachody tak magicznymi, bo wszystkie efekty specjalne sa poprzez odbicie bardzo zwielokrotnione.
UsuńSerdecznosci, Dorotko.
To było coś - takie przeżycie! Nie dziwię się, że oniemiałaś z zachwytu! :)
OdpowiedzUsuńPrzez ten odpływ krajobraz zrobił się jakiś nieziemski, niezwykle oryginalny.Rewelacja!
Wlasnie dzieki odplywowi byl ten zachod taki inny, taki rozniacy sie od tego znanego znad Baltyku. Ksiezycowy krajobraz i kolory tez inne.
UsuńNiesamowite , mogę obie wyobrazić patrząc na Twe zdjęcia , jakoś zwykle codziennie mało zwracamy uwagę na zachody słońca , nie wspomnę już o wschodach , a na wyjeździe zawsze wszystko ma inny smak , widok , zapach , doznania ...
OdpowiedzUsuńPanterko czeka na Twój adres , chciałabym Cię obdarować Twoją wygraną a nie wiem gdzie ją wysłać , nie znam Twego adresu w dżungli :)))
Buziaki ślę :)))
Ilonus
Juz wyslalam, Ilonus.
UsuńTe zachody sa wszedzie inne, nie wiem, czy ma na to wplyw sklad powietrza czy wplyw morza, ale tu, u siebie nie widzialam tak ladnych.
Piękne fotki, romantyczne bardzo
OdpowiedzUsuńNie moja to zasluga, Basiu, to natura jest taka piekna.
UsuńTo się Wam w końcu udało obejrzeć piękny zachód nad morzem :) Jest w tym faktycznie coś magicznego i przy okazji można zrobić piękne fotki.
OdpowiedzUsuńSamo wędrowanie falochronem w głąb morza jest niesamowite, nad Bałtykiem tego nie ma.
Niby też morze, a już inne widoki i zachowanie.
Nie tylko "niby tez morze", ale niedalekie, tuz za rogiem ;), a tak bardzo rozniace sie od Polnocnego, wlasciwie we wszystkim. Baltyk jest przyjazniejszy dla turystow, mozna sie stale kapac i nikt nie kradnie wody co 6 godzin. :(
UsuńNo brawo!!! Cudo!!! :), bardzo podoba mi się brzeg podczas odpływu (drugi i trzeci szereg zdjeć).
OdpowiedzUsuńCzekalam, marudzilam, ale wreszcie sie spelnilo moje marzenie sfotografowania zachodu nad morzem.
UsuńSzczerze? Zaczynam mieć dość lizania cukierka przez papierek(szybkę)!
OdpowiedzUsuńJa chcę tam być!!!!!!!!!!!!!!!!! Teraz, zaraz i już!
:)
To dawaj! Az tak daleko nie masz. :)))
UsuńTo juz koniec, wiecej nie bede Was denerwowac. :(
Witaj....
OdpowiedzUsuńPrzepięknie :)
Witam, Martusiu, dziekuje.
Usuńfantastycznie na zdjęciach, zresztą bardzo udanych:)
OdpowiedzUsuńUslyszec pochwale z Twoich ust - bezcenne! :)
UsuńNie przepadam, za wyjazdami nad morze. Nie lubię leżeć na plaży, a ile można patrzeć w to samo, i chodzić w te i we wte...ALE! Zachody słońca widziane nad morzem, zawsze mnie wzruszają!
OdpowiedzUsuńJa tez nie cierpie lezec, ale spacerowac po plazy i nie tylko to cos fantastycznego.
UsuńPanterko, cudnnie, cudnie, cudnnnnnnie uchwycilas zachod slonca! To najpiekniejszy spektakl ktory kazdy z nas odbiera inaczej - ja zawsze jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńPrzyplywy i odplywy to kolejne doznanie ktore warto przezyc, a mul to same witaminy prawie jak algi:)))
P.S. Teraz przeprosiny, sorry nie zagladalam codziennie ale niestety brak czasu. Jednak nadrobie zaleglosci, bo pieknie opisalas i "zezdjeciowalas" swoja wakacyjna przygode.
I Jesli wywalisz mnie z listy obserewatorow, to tez sie nie obraze - buziaki:))))
Oczadzialas? Nie bede Cie wywalac, bo mi sie statystyki popsuja ;)
UsuńI cesze sie niezmiernie, ze podobaja Ci sie zdjecia.
Zawsze jestem rada, kiedy do mnie wpadasz, ale czasu nie da sie rozciagnac, czasem doba nie wystarcza na wszystkie zaplanowane czynnosci. Mam wyrozumienie :)))
Caluski
Syszalas ten huk, to kamien ktory spadl z mojego serca:)))) Panterko, bardzo lubie do Ciebie zagladac ale niestety czasami padam na pysk - samo zycie.
UsuńPozdrawiam:)
A ja juz myslalam, ze to trzesienie ziemi w Peru, tak zakolysal ten kamien w posadach ziemi :)))
Usuń...piękny zachód, myślałem nawet że w sepii zdjęcia robiłaś ale myślę że to barwy zachodu...
OdpowiedzUsuńNie obrabialam tych zdjec, wszystko jest naturalne. Tyle, ze kazdy aparat nieco przeklamuje kolory.
Usuńja jako że komórką robię pogłębiam kolory i wyostrzam... muszę zainwestować w normalny aparat...
UsuńNiektore z aparatu tez przyciemniam albo obrabiam w inny sposob.
Usuńprzepiękne! kolorystyka tych zachodów zawsze mnie zachwyca :)
OdpowiedzUsuńDla samych zachodow moglabym juz mieszkac nad morzem. :))
Usuń