To zezwlok wielkiego, choc moze na zdjeciu tego nie widac, szerszenia. Dziwne troche, bo wydawalo mi sie, ze szerszenie zyja dluzej niz jeden rok, ze gdzies tam sie chowaja, zeby przezimowac. Ten jednak byl zimny i sztywny, bez pulsu i odruchow zyciowych, co stwierdzilam, lapiac go za nadgarstek :)))
Chcialam nawet reanimowac metoda usta-usta, ale zrezygnowalam, byl zbyt martwy.
Wedrowalismy sobie po lesie, gaworzac radosnie, dzieci od czasu do czasu zatapialy nosy i cala swoja uwage w ichnich bajeranckich telefonach komorkowych, zamiast rozgladac sie za grzybami. A tych nie bylo specjalnie duzo, co najmniej na poczatku drogi, jakies gaski-balbinki, czy czort-wie-co, ja tam sie na tych blaszkowych nie wyznaje.
Psy szalaly po lesie, biegaly od jednego z nas do drugiego, walczyly o patyki, cieszyly sie swoja obecnoscia, bo ze wzgledu na Kirusiowa cieczke, dosc dlugo sie nie widzialy.
W naszym lesie jest pelno dziwnych skalistych tworow, ale zawsze ogladalismy je z pewnej odleglosci. Tym razem postanowilismy obejrzec z bliska. Przedzieralismy sie przez geste chaszcze, platanine pedow malinowych, na ktorych tkwily jeszcze ostatnie owoce, uwazajac zeby nie wejsc w kontakt z wszechobecnymi pokrzywami.
Odkrylismy niewielka pieczare, w ktorej lezal sobie gustowny fioletowy dywanik. Ktos musial chyba korzystac z noclegu, miejsca bylo dosyc na dwie osoby. Jak widac, Kira nie chciala zbadac tej malenkiej jaskini od srodka i predko stamtad uciekla.
Od drugiej strony odkrylismy ciasne wejscie, ktore mialo polaczenie z pieczara dywanikowa, ale czlowiek raczej by sie tym tunelem nie przedostal. Pewnie niedlugo roslinnosc tak pokryje te skaly, ze przestana byc widoczne.
Pisalam juz o wszechwiedzy mojego slubnego w sprawie grzybow, terminow i miejsc ich wystepowania. To dzieci, nieswiadome niczego, poszly w rejony, ktore maz okreslil jako jalowe. Tam mialo w ogole nie byc grzybow, tymczasem...
... potomstwo wrzask podnioslo, ze sa i to jakie fajne! Glowa rodziny ze zdziwienia wyjsc nie mogla. Nazbieralismy tam naprawde sporo prawdziwkow, wszystkie wielkie, zdrowe, bez robali, choc troszke nadgryzione przez slimaczki, ale to przeciez nic nie szkodzi. Nawet przyszly niemiecki ziec, ktory na grzybach zna sie mniej wiecej tak, jak byk na astronomii i byl z nami raczej towarzysko, upolowal dorodnego borowika. Jakze on sie cieszyl!
Okazuje sie, ze dzieci, bez wzgledu na wiek, pozostaja dziecmi. Kiedy ja bylam mala, nie bylo murku, pienka, na ktory bym nie weszla. Moje znalazly zwalony pien i tez wszystkie trzy na niego wlazly, a potem kazaly sie focic, rowniez podczas opuszczania go wdziecznym skokiem w dol.
W koncu zadecydowalismy, ze polowanie czas konczyc, bo jak na jeden raz grzybow mielismy dosyc.
W domu wysypalam wszystko na dwie tace, jedna z samymi borowikami, druga z cala reszta, czyli sitarzami, zajaczkami, podgrzybkami. TADAM! Oto wynik naszego polowania:
Pora brac sie do czyszczenia i wydlubywania pasazerow na gape, jakichs slimaczkow, pajaczkow i innych takich. Ciekawe, ile kleszczy przyniosly na sobie psy. Z ubieglej niedzieli Kira miala dwa.
Nie obylo sie bez wypadkow. Najpierw papa sie poslizgnal przy schodzeniu z dosc stromego stoku, jedna noga pojechala do przodu, druga zostala na gorce. Prawie dokonal szpagatu a´la Van Damme, po czym spoczal zadkiem na mchu. Dzielnie oznajmil, ze nic sie nie stalo, ale w domu jeczy i gdacze, ze jest ciezko ranny. Nawet zaczal utykac. Co ja z nim mam! Przy dzieciach gral bohatera, a ja musze wysluchiwac jego stekania i co chwile zalowac, jaki jest biedny.
W powrotnej drodze ja z kolei potknelam sie o galaz, ktora przydepnelam druga noga i rymnelam twarza w pokrzywy. Grzyby sie rozsypaly z koszyka, ja podnioslam wrzask, zeby dzieci ratowaly grzyby, a nie mnie. Na szczescie zamortyzowalam sie rekami i twarz oszczedzilam, natomiast rece pala mnie zywym ogniem od tych wstretnych pokrzyw. Nie wiem, czy zdolam doprac spodnie.
Jejku, ale ten grzyb wielki w porównaniu z ręką!
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba, cała relacja, ale najbardziej trzy gracje :)
Specjalnie kazalam najstarszej reke przylozyc, zeby bylo widac wielkosc tego borowika :))) W rzeczy samej fajnie i rodzinnie spedzilismy niedziele.
UsuńAle grzybobranie :) no i wszystko inne z pokrzywami włącznie (zdrowymi zresztą w kontaktach wszelkich). Co powstało z tych grzybów?
OdpowiedzUsuńWieksza czesc sie suszy, trzeba w koncu myslec o wigilii. Reszta czesciowo poszla na zupe i na potrawke.
UsuńSzerszeniowi! Reanimację usta - usta! Dobrze, że złapanie za nadgarstek wykazało całkowitą nieżywość tego osobnika:)
OdpowiedzUsuńGrzybki super, spacer po lesie też, a dziewczyny - jak maliny!
Ninka.
No co? Szerszen tez czlowiek ;)
UsuńEkstra wyprawa! Na dodatek rodzinna. Ach... To moje klimaty!
OdpowiedzUsuńMoi byli w sobotę w lesie i stwierdzili,że nie ma grzybów. Troszkę przywieźli, ale niedużo! Na wierzchu przecież musiało być Mężowskiego! Według niego grzyby mają być dopiero w połowie września. A zatem następne grzybobranie będzie zapewne udane!
Serdeczności.
Upowazniam, a nawet zobowiazuje Cie do pokazania tego posta Mezowskiemu. On zdaje sie byc takim samym znaffca grzybow, jak ten moj :)))
UsuńDobrego tygodnia, Dorocia.
Ale super spędziliście czas. I jakie atrakcje. Trup. Grzyby - jak śmiały być tam gdzie nie miało ich być !!! Super urodziwe 3 kobitki. Pustostan który ktoś zasiedlił. Wypadki pokrzywowe. Ach życie jest cudowne - chyba też się wybiorę na grzyby :)))
OdpowiedzUsuńKoniecznie! W lesie jest tak cudownie! A to byla jedna z nielicznych niedziel, kiedy moglismy sie zebrac wszyscy do kupy i spedzic ja rodzinnie.
Usuńtęsknię za zapachem takich swieżych grzybów:)
OdpowiedzUsuńZabralam ten zapach ze soba do domu, cala chalupa pachnie suszonymi borowikami.
UsuńIva, jaka moze byc przyczyna, ze moje posty nie aktualizuja sie w czytelniach? U wielu osob na blogach tkwi jeszcze moj post niedzielny. Zauwazylam, ze mam dzisiaj slaba frekwencje na blogu i odkrylam, ze nie ma dzisiejszego wpisu w czytelniach.
Cześć co tak się tu zawiesiło ? już drugi raz, musisz skargę złożyć , w południe tu byłam to miałaś wczorajszy post .....kto tam przy kablach majstruje to nie wiem:)
OdpowiedzUsuńSuper wypad z dzieciakami miałaś , trochę wyrośnięte te dzieciaczki , ale widać grzecznie grzybków szukały i znalazły :)
Mamusia pewno dumna i z plonów i dzieci :)
Moje takie chętne nie są niestety, łazić po lesie ? źle je wychowałam oj źle :)
Uściski ślę :)
Ilonus
Nie martw sie, Ilonus, moje w wieku Twoich tez nie chcialy z nami jezdzic, teraz im sie odmienilo i dojrzaly do kontaktow z rodzicami. To przyjdzie z czasem.
UsuńZ tym zawieszeniem nie mam pojecia, pierwszy raz mi sie cos takiego przydarzylo. Kiedys Maskotka skarzyla sie, ze jej posty sie nie aktualizuja. Tym razem mnie to trafilo. Wrrr...
Buziole
Już Ci niedawno pisałam , że weszłam a tu nowy post a w tej czytelni jeszcze nic nie było żadnej zajawki, raz też tak miałam i Kinga coś pokombinowała i wskoczył :)
UsuńJa nie mam Kingi pod reka. Cos probowalam, ale boje sie zepsuc do reszty.
UsuńSzerszeń stary już widać był i żywot zakończył ;)
OdpowiedzUsuńGrzybów imponujących nazbieraliście, pal sześć spodnie, jak się nie dopiorą, to zawsze mogą być na "do lasu". A smaganie pokrzywami ponoć zdrowe jest i reumatyzmy wygania, więc same zyski :))
Mężowskiego może wymasuj tam, gdzie go boli, to przestanie jęczeć ;)
Znaffcy grzybow zapodalam Mobilat, coby se smarowal. Jeczy juz jakby troche mniej i nie utyka. O pokrzywach wprawdzie slyszalam, ale tak tydzien po tygodniu sie smagac, to chyba przesada, nie uwazasz?
UsuńNo ja tam bym się nie smagała tak tydzień w tydzień, ale kto co lubi ;)
UsuńAle ja sie dobrowolnie nie smagam, pokrzywy same mnie znajduja i atakuja :(
UsuńTo pokrzywami je, pokrzywami ;)
UsuńDomyślam się, bo w przeciwnym razie napisałabyś entuzjastyczny post, wychwalajacy uroki biczowania się nimi ;)
Niezłe okazy z tych grzybów
OdpowiedzUsuńNooo, a wszystkie zdrowiutkie i bez robali. :)))
UsuńTo widzę, fajnie spędziłaś niedzielę :) Grzyby robią wrażenie, takie dorodne....
OdpowiedzUsuńLidka ma rację, pokrzywy dobre na reumatyzm ;), kiedyś czytałam, że najlepiej się w nich położyć ;)
Brzmi jak zdanie z poradnika dla masochistów :))) - to ostatnie Twoje stwierdzenie, Beato :)
UsuńZa to Was kocham!
UsuńIde polozyc sie w pokrzywowisku, a dodatkowo bede sie smagac i samobiczowac ;)
I koniecznie opisz, Panterko, jak było :)))
UsuńBolesnie :)))
UsuńZaraz, boleśnie..tylko trochę swędzi...a jakie zdrowe ;)
UsuńTo ja juz wole nie byc taka zdrowa ;)
Usuńfaktycznie olbrzym się trafił...
OdpowiedzUsuńTen z reka jest faktycznie najwiekszy, ale pozostale sa niewiele mniejsze.
Usuńjakie plany odnośnie grzybów?
OdpowiedzUsuńCzesc do suszenia, czesc do jedzenia.
Usuń...ale wyprawa, spacer, grzyby i łapanie zająca...
OdpowiedzUsuńRaczej pokrzyw i rozsypanych grzybow :)))
UsuńA tego mojego komentarza, że pięknie to nie ma? ;/
OdpowiedzUsuńNawet do spamu zajrzalam. Nie ma.
UsuńPanterko! Juz widać twojego aktualnego posta u mnie. Czasem są takie dziwaczne opóźnienia. Kiedyś mojego nie było widac. Teraz padło na Twój wpis. Ale było i na szczęście mineło!
OdpowiedzUsuńGrzybów zazdroszczę, bo naprawdę piekne mieliscie grzybobranie. Czyzby wszystki grzyby od nas uciekły do niemieckich lasów? Moze zastrajkowały widzac, jak nasze lasy zasmiecone?Bo kurcze, mimo nowych przepisów smieciowych stare nawyki pozostają i nowe wory ze smieciami beztrosko lądują w rowach i parowach. A moje ciekawskie, ufne kozy każdy smieć biorą w pyszczki i przezuwają. Musze im wyrywać a to puszki ,a to papierki po lodach, a to plastikowe butelki. To jakis koszmar!
Ale wróćmy do Twych grzybów. Wyglądają relelacyjnie. Tak tęsknie za ich zapachem. Za zupą z prawdziwków!
Ja sie tak nie bawię! Ja chcę borowików. A przynajmniej maslaków! Nawet w Australii były maslaki i rydze. A tu co? Psińco!
Uściski ciepłe zasyłają niepocieszone brakiem grzybów na Podkarpaciu Kangurki!:-))
Dziwne to, bo skoro sa grzyby u nas, to i w Polsce byc powinny, w koncu to po sasiedzku. Powiem wiecej, one na ogol wczesniej bywaly wlasnie u Was.
UsuńNie wiem, co sie dzieje, nie mnie jednej sie przytrafia brak aktualizacji, bloger cos ostatnio swiruje.
A grzyby beda na pewno, moze dotychczas bylo za sucho?
Sciskam z mieszkania pachnacego suszonymi prawdziwkami.
Kochana Pantero, jak mawiają wojskowi: straty muszą być - jak nie w sprzęcie , to w ludziach :)).
OdpowiedzUsuńGrzybobranie wspaniałe, aż zazdraszczam!
Ja poparzona, chlop okulal, potomstwo zadowolone, psy jeszcze bardziej, a grzyby sie susza i pachna w calym domu. Takie krotkie podsumowanie niedzielnego wypadu ;)
UsuńJakie fajne zdjęcia, aż sama się poczułam jakbym na grzybach była...
OdpowiedzUsuńTo szerszenie żyją jeden rok ??
Tego nie wiem, wydawalo mi sie, ze dluzej. Ale kto ich tam wie?
UsuńHo, ho, ho....! Ale nagrzybobrałaś!U nas końcówka lata była bardzo sucha i grzyby jeszcze się nie pokazały, ale teraz sie rozpadało i trzeba będzie też pójść w las zapolować. My jeździmy do dawnego NRD, a tu po niemieckiej stronie Niemcy grzybów nie zbierają.
OdpowiedzUsuńMasz racje, zbieraja tylko Polacy. Dlatego ksztalce przyszlego ziecia, juz polknal bakcyla :)))
UsuńFajnie Ci, patrzę na te grzybki i nawet tego czyszczenia zazdroszczę ;) a to już do mnie nie podobne. Grzybki okazałe! Pieczary ciekawe! Z dywanikiem, ktoś miał całkiem dobry pomysł :P
OdpowiedzUsuńOoo, to cos nowego! Mirabelka zazdrosci! :)))
UsuńAle, że co? Że niby Mirabelka nie powinna, nie może? :P Normalnie mnie ścięło i znów się "potkłam" :D
UsuńUwazaj na nuszki! Sie nie potykaj :)))
UsuńZnowu grzyby!!! To juz jest znecanie sie nade mna, ale z racji slicznych zdjec grzybow wybaczam. Super wyprawa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidzisz, Halutka, gdyby te Wasze sluzby celne nie byly takie skrupulatne, wyslalabym Ci troche suszonych, bo mam naprawde duzo, a tak...
Usuń