Ech.... :)... Ciekawe jaka byłaś w wieku np. 17 lat.. zrobisz post o sobie w tym wieku? strasznie jestem ciekawa?Postanowilam sprostac zadaniu (prosbie) i wrocic wspomnieniami do czasu sprzed... hmmm... wielu, bardzo wielu lat.
Tak mniej wiecej wowczas wygladalam. Bylam uczennica drugiej klasy liceum i, jak to w tym wieku, glowe mialam nabita roznymi wznioslymi idealami. Swiat byl w tamtych czasach troche inny od dzisiejszego, wazne byly inne wartosci, nikt nie tracil glowy w pogoni za pieniadzem, liczylo sie, jakim jestes czlowiekiem, a nie ile posiadasz ty, wzglednie twoi rodzice. Tacy tez i my bylismy, nie liczyly sie dla nas markowe ciuchy, zreszta, skad je bylo brac? Pozostawal Pewex, ale te 7 dolarow (bonow) za spodnie bylo zawrotna suma. Swoja droga, teraz wydaje sie to niewielka kwota, zwazywszy, ze najbardziej g***ne nie markowe spodnie kosztuja ok.20 euro. Jednak przelicznik byl wtedy zupelnie inny.
W cenie byla wlasna kreatywnosc, umiejetnosc szycia, przerabiania, robienia na drutach czy szydelku. Mielismy nawet takie zajecia w szkole, ale ja posiadlam te umiejetnosci od mojej cioci. Wyzywalam sie wiec w robotkach i zawsze mialam dosc oryginalne ciuchy, choc wlasnorecznie wykonane metoda chalupnicza, czesto ze sprutej welny, bo trudno bylo dostac ladna wloczke. Dorabialam sobie, dziergajac dla mniej zdolnych kolezanek czapki, szaliki czy swetry. Sporo tez szylam, nie tylko ubrania, ale zabawki ze skory pozyskanej ze starych torebek albo rekawiczek, szylam torebki, kosmetyczki i takie tam drobiazgi.
Czynnie uprawialam sport, gralam w koszykowke w lodzkim klubie sportowym, LKS-ie. Dwa razy w tygodniu byly treningi, a w weekendy mecze, nierzadko wyjazdowe.
Dzialalam z zapalem w harcerstwie, wtedy juz mialam wlasna druzyne w szkole podstawowej. Kiedys juz pisalam o mojej przygodzie z ta mlodziezowa organizacja, wtedy jeszcze nie tak upolityczniona, jak obecnie. Bylo wiele zabawy, ale i ogrom pracy, bo celem naszym byla wszechstronna pomoc osobom potrzebujacym, ktore sami wyszukiwalismy wsrod sasiadow lub znajomych. Wiele dobrego robilismy dla wlasnych szkol, praca spoleczna byla dla nas wyzwaniem i wielka frajda, okazja do spotkan i pozytecznej zabawy. I nie odczuwalam tego jako przymusu.
W zwiazku z moimi zajeciami, ferie i wakacje mialam zawsze wypelnione, jak nie obozami sportowymi, to harcerskimi. Cala Polske zwiedzilam prawie za friko, bo wyjazdy wakacyjne byly dofinansowywane przez rady zakladowe u rodzicow, czy kluby sportowe. A ze nie wyjezdzalam za granice? Pewnie, ze marzylam o wyjezdzie na zachod, jednak bardziej w celach turystycznych, a nie jak dzisiaj, za praca i godnym zyciem. Ale znow tak bardzo mi tej zagranicy nie brakowalo.
A jaka ja kulturalna wtedy bylam! Szkoly organizowaly tanie bilety do teatrow, do opery, operetki, filharmonii, wiec bywalam wszedzie, poznalam cala klasyke operowa, operetkowa i teatralna na zywo. Dbano wtedy o kulture w narodzie.
Uczennica bylam nienajgorsza, choc juz nie prymuska, jak w podstawowce, ale trzymalam sie czolowki. Mimo, ze byla to juz szkola srednia, nadal wymagano od nas strojow szkolnych, kapci i tarcz na rekawach. Strasznie sie przeciw temu buntowalismy, bo uwazalismy sie za doroslych, no prawie. Jednak wejscie w pelnoletniosc nic nie zmienilo w obowiazkach ucznia, praw nam tez nie przybylo, np. nie moglismy palic ani pic alkoholu.
Jakichs tam dochodzacych miewalam, wtedy "chodzilo sie" ze soba, ale nie sypialo, ledwie jakies niesmiale, nieporadne pocalunki, a na ulicy tylko obok siebie, bo za raczki... jeszcze by kto zobaczyl. Nigdy nie bylam cizia rozrywkowa, nie lubilam dyskotek, choc bywalam, jak wszyscy. Bylo mi na nich za glosno, zbyt tloczno, zreszta nie lubilam tanczyc sama, wolalam w parze. Preferowalam spotkania bardziej kameralne, przy niezbyt glosnej muzyce, za to pelne dyskusji i pomyslow na ratowanie swiata albo filozofowanie na tematy wszelkie, miedzy innymi o literaturze, bo czytywalismy, co w rece wpadlo. Poza tym bardzo duzo czasu spedzalam na nauce, wymagania byly wysokie i zeby im sprostac, trzeba bylo naprawde duzo czasu poswiecac na doksztalcanie. Nikt wtedy nie martwil sie, ze jestesmy przeciazeni pracami domowymi i ze od tego mozemy sie stresowac, wiec tyralismy jak woly, zeby te oceny byly godne. Pojecia stresu nikt nie znal, choc niewatpliwie bylismy nieco zestresowani.
Dorosli byli dla nas autorytetami, nauczyciela sie szanowalo, a przed rodzicami stalo na bacznosc, nawet po skonczeniu osiemnastki. Panowala dyscyplina i nikt na nia nie narzekal, kazdy znal swoje miejsce. Za niesubordynacje kary byly dotkliwe, z wyrzuceniem ze szkoly wlacznie. Nikt sie jednak nie uskarzal. Dziwne, prawda?
Taka to byla moja mlodosc, durna i chmurna.
przeczytałam jednym tchem. Wszystko takie inne, takie jak być powinno, przepaść niesamowita pomiędzy tym co było a co obserwujemy dziś.
OdpowiedzUsuńJa też lubię kulturę z tym, że nie bardzo stać mnie na bywanie, ale jak mam okazje to chętnie. Również nigdy nie przepadałam za dyskotekami.
A kogo przecietnego stac teraz na kulture, kiedy panuje komercja? Wtedy wszystko bylo finansowane przez panstwo i kazdy, bez wzgledu na dochody, "bywal" na wielkich salonach. Mnie tez juz nie stac tutaj na tak wielkie odchamianie, jak w Polsce, za drogo. Pozostaje mi telewizja, ktora czasem emituje teatralne i operowe perelki. Ale to nie to samo...
Usuńprawie moge się pod tym co napisałaś podpisać. prawie, bo jednak nie wszystko było tak jak u ciebie.
OdpowiedzUsuńbo ja na wagary chodziłam....
Sporadycznie i mnie zdarzaly sie wagary, ale zawsze mialam lekarskie usprawiedliwienie :)))
UsuńŁo matko jedna! Czy Ty tak poważnie? Jasne, nie mam wątpliwości, że tak. Dałaś mi do myślenia. Aż posmutniałam. I to z różnych, dość złożonych powodów. Może i ja kiedyś znajdę swoje siedemnastoletnie zdjęcie...
OdpowiedzUsuńMoze i komuna nie byla najlepszym rozwiazaniem, ale dawala wszystkim rowne szanse. Ja nie wspominam jej z obrzydzeniem.
UsuńTo prawda, jednak tylko z grubsza biorąc. Patrząc na coś z perspektywy lat mamy skłonność do upraszczania. Kultywowania naszych ulubionych wycinków rzeczywistości. Czy szanse naprawdę były równe? Ja tego stwierdzić nie mogę. Wszak panował dyktat proletariatu. Jednego natomiast jestem całkowicie pewna; czasy ucisku zawsze sprzyjają wolności ducha. To, co wyrosło na glebie pogardy, wydało wspaniałe owoce. Które zresztą teraz toczy robactwo. Nieprędko duch się odrodzi...
UsuńA na wspomnienie wszystkich tych krajoznawczych wyjazdów za friko, łezka się w oku kręci.
Moim zdaniem dzisiejszy ucisk jest nieporownanie wiekszy i bardziej uciazliwy, ale to ucisk "boski", wiec malo kto mu sie sprzeciwi.
UsuńBoski... W pewnym sensie każdy ucisk można by tak określić.
UsuńGdyby nie byl boski, lud juz dawno wyleglby na ulice. A tak, sie boi.
UsuńPanterko pięknie to opisałaś. I najważniejsze z taką radością, nie żalem do tamtego ustroju. Brawoo!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cię cieplutko aga
Bo tamten ustroj byl dla ludzi i zupelnie nie rozumiem, w czym im tak bardzo przeszkadzal, ze go obalili. Do dzisiaj nie pozostawiaja na nim suchej nitki. Kazdy mial prace, wszyscy mniej wiecej mieli rowno, nikt sie nie wyroznial, ceniono wiedze, a nie koneksje. A lecznictwo, choc siermiezne, bylo dostepne dla wszystkich, bez kilkuletnich kolejek.
UsuńSciskam
Też przeczytałam jednym tchem tym bardziej że te czasy dotyczyły też mojej osoby. Wspominam je z rozrzewnieniem. Było pięknie. Wcale mi ta okropna komuna nie przeszkadzała. Żyłam swoim życiem. I było tak jak napisałaś - spokój - to co bardzo lubię. Nikt nie gonił za pieniądzem. Ha ha - a Ja te spodnie z PEWEXU miałam. Wypłakałam !! powiedziałam że wszyscy mają w klasie co nie było prawdą. Chodziłam w nich aż mi za przeproszeniem z tyłka nie spadły a jak szanowałam !! nigdy ich nie zapomnę. Myślę że to były wspaniałe czasy.Czytałam tak jak ty - wszystko aż popsułam sobie wzrok. Kulturalnie stałam wysoko bo chodziłam do Szkoły Baletowej i wejściówki na wszystkie przedstawienia miałam za darmo .Do kina też chodziłam często bo jakoś mi się wydaje że wszystkich na to kino było stać. Jeśli chodzi o modę to miałam szczęście bo w Warszawie byl Hoffland i kilometrowe kolejki wychodzące aż na ulice. Pamietam że kupiłam tam marynarkę - tez jej nigdy nie zapomnę - cudo - pasowała do wszystkiego - wełniana , gruba,beżowa do tego moje wypłakane jeansy , biała podkoszulka - super. Pamiętam jak farbowałam koszulki i wychodziły takie fajne kółka, robiłam frędzle w bluzkach a pamietasz spódnice bananowe ? też miałam wystana w kolejce.Wtedy nie było nic a umiałam lepiej się ubrać niż teraz - miałam dobry gust - parę rzeczy i wyglądałam zawsze dobrze.Ach to były super czasy - dziękuję Ci za ten post - miło było powspominać :)
OdpowiedzUsuńAcha !!!! jeszcze jedno .... byłaś piękną laską :)))))
UsuńGrazynko, mialam babcie w Warszawie, wiec bylam tam czesto i sama zaopatrywalam sie w Hofflandzie, zreszta znalo sie ludzi z branzy. Spodnice bananowa sama sobie uszylam, w jakims pismie byl wykroj. Podobnie, jak Ty, lepiej chodzilam ubrana niz teraz ;) A jeansy tez wyplakalam u babci, tej warszawskiej :))) Fajne byly czasy!
UsuńA jeszcze mi się przypomniało że mój ojciec miał w pracy dobrego kolegę który miał w Niemczech brata i przysyłał mu Bravo a on przynosił mojemu ojcu plakaty z Brava - miałam wyklejony cały pokój tymi plakatami - wszyscy mi zazdrościli a Ja miałam po prostu szczęście . No i była moda na puszki po piwie też miałam przyczepionę na ścianie Ech !! było super - człowiek się cieszył ze wszystkiego a jak wtedy smakowało wystane w Wedlu ptasie mleczko,hałwa,torcik wedlowski - palce lizać - teraz nikt tego nie docenia. A szyyyyyyyyyyynka :)))))))
UsuńA bo to byla jeszcze prawdziwa szynka, a nie natryskiwana saletra, gdzie z kilograma miesa wychodzilo 2 kg "szynki".
UsuńNie mialam dostepu do plakatow i zazdroscilam tym, co mieli :)))
Fajnie siebie opisałaś, Panterko :) Tak, jakbyś opisywała najlepszą przyjaciółkę. A uśmiech na zdjęciu - niesamowity :))
OdpowiedzUsuńTaka bylam, wiekszosc z nas byla taka, wazniejsze bylo dla nas BYC niz MIEC, inne wartosci byly dla nas priorytetowe, a i ustroj bardziej przyjazny dla czlowieka.
Usuń...pięknie i ciekawie opisałaś tamte lata. Oj tak, wtedy dało się żyć, dbano o człowieka, nie to co teraz. Czasami tęskno mi do tamtych czasów, do lat osiemdziesiątych. Wiem wiem młodziak jestem, ale pamiętam jak z PGRu dzieciaki wyjeżdżały na obozy i kolonie, zabawy. Nie to co teraz. Teraz liczy się kasa i metka, a szkoda...
OdpowiedzUsuńMoze nie byl to ustroj idealny, ale na pewno lepszy niz dzisiejszy, co najmniej dla ludzi slabych. Na pewno nie bylo tak skrajnej nedzy, nie bylo bezdomnosci i tak wielkiej przestepczosci. Ja nie zaluje, ze moja mlodosc przypadla na tamte czasy.
UsuńNo, popatrz, a ja niczego bardziej nie żałuję. Byś teraz młodym, mimo bezrobocia, niepewnego jutra i całej tej zrobaczywiałej ideologii kultu pieniądza. Zawsze ci, co przychodzą po nas, mają nad nami przewagę. Nowe zawsze lepsze jest od starego.
UsuńA guzik prawda! Nowe pokolenia nigdy nie beda tak wszechstronnie wyksztalcone, jak my bylismy. Nie beda mialy tak latwego dostepu do kultury. Teraz byc mlodym, to miec szanse na wyjazd w poszukiwaniu godnego zycia, nic wiecej.
UsuńZ tymi "szansami" to bym nie przesadzała:-). Z wykształceniem zaś tym bardziej:-).
UsuńMysmy nie mieli religii ani rekolekcji, zamiast rzetelnej nauki. A prace domowe na kilka godzin roboty. I to procentuje. Dzisiejsi mlodzi ludzie maja wstydliwe luki w wiedzy ogolnej.
UsuńŚwietny wpis!!! To prawda, że te czasy miały taką zaletę, że ludzie dużo ze sobą rozmawiali a dzieciaki nie siedziały przed telewizorem i komputerem tylko biegały całe dnie po podwórku.
OdpowiedzUsuńJa urodziłam się 10 lat z małym haczkiem później. Moi rodzice, mimo że mieli własne mieszkanie ledwo wiązali koniec z końcem. Na dzinsy z pewexu nie było nas stać. Chociaż zdarzało się, że tata dostawał jakąś fuchę w Szwecji czy Danii i przywoził wtedy dla mnie i siostry dwa egzemplarze Bravo! Cóż to była za radość! ;))
Ale ogólnie na dzieciństwo nie narzekam, bo rodzice robili wszystko żebym nie odczuwała nigdy braku pieniędzy w domu.
AAAA, zapomniałam napisać, że dotarła wczoraj do mnie paczka!!! Ślicznie dziękuję! :))
UsuńPrzypuszczam, ze gdyby wtedy panowala dzisiejsza technika, tez bysmy spedzali wiekszosc czasu przed komputerem, ale nas ta pokusa ominela. Moze nie bylo Twoich rodzicow stac na kupowanie w Pewexie, ale na pewno wajacje miewalas dobrze zorganizowane. Ja za swoj urlop placilam 1/10 zarobkow, kolonie dla dzieci byly jeszcze tansze, wiele dzieciakow mialo wakacje w gratisie.
UsuńFajnie, ze paczka doszla, jeszcze tylko Ilonus sie nie zameldowala.
Panti:)
OdpowiedzUsuńToś była pilną i GRZECZNĄ uczennicą, opisałaś tamte czasy jakby to było wczoraj, i ta dziewczyna ze zdjęcia ....no chyba każdy chłopak się w tobie kochał ....
Uściski ślę :)i buziaki :)
Na chlopakow to ja nie mialam specjalnie czasu, szkola i zajecia pozaszkolne wypelnialy mi dni i tygodnie. I moze nie uwierzysz, ale wcale znow takiego wziecia nie mialam, moze stawialam kandydatom za wysokie wymagania? :)))
UsuńCaluski
17 lat...jak ja chciałbym mieć te lata. Swoją młodość wspominam z rozrzewnieniem, te fartuszki, tarcze...... Spodni z Pewexu nigdy nie miałam, bo za drogie były. Swoim postem mnie ubiegłaś, bo też planuję coś o Pewexsie ;)))))))
OdpowiedzUsuńJa pisalam o sobie, wiec nic nie stoi na przeszkodzie, zebys Ty o Pewexie napisala. Nigdy w zyciu nie chcialabym miec ponownie 17 lat, bo za najlepsze w zyciu uwazam dziesieciolecie 30-40. Moglabym byc wieczna czterdziestka :)))
UsuńA widzisz! Tu Cię mam:-))). Jednak wcale nie chciałabyś wrócić w tamte czasy. Ja zresztą też. Wolę nowe czasy, tylko miło by było uszczknąć sobie trochę z biologicznego wieku.
UsuńW tamte czasy tak, ale juz jako starsza, nigdy jako siedemnastka.
UsuńCzyli odwrotnie, niż ja:-). Wolałabyś wrócić starsza tam, gdzie byłaś młoda(niespotykane). Ja wolałabym żyć tu i teraz, ale młodsza. Najlepiej zaś w całkiem innym wcieleniu:-).
UsuńMnie tam moje wcielenie calkiem pasuje, a dzisiejsze czasy uwazam za niezwykle trudne.
UsuńHa! Też nie lubiłam dyskotek, więc bywałam rzadziej niż rzadko, chociaż tańczyć umiałam. Nie mam pojęcia jakim cudem.
OdpowiedzUsuńNie grałam w koszykówkę, ale za to parałam się uprawianiem siatkówki, oraz gimnastyką arytstyczną. Byłam bardzo zajętą jednostką i lubiłam tę swoją zajętość. Byłam też zaczytaną nad miarę, stąd przyspieszona ślepota. Czytałam bowiem nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach i niemal bez przerwy. Jak trafiłam ciekawą pozycję, potrafiłam nawet na lekcjach w szkole czytać. Kilka razy mię na tej czynności przyłapano, swoją drogą.
I co by nie mówić, żyło się wtedy ciekawie i kreatywnie. I chyba trochę innym wartościom się hołdowało. No cóż, świat się zmienia tak szybko, że strach się bać czasami.
Świetny pomysł z tym postem Pantero!
Acha....śliczna dziewczyna z Ciebie była.
Pomysl nie moj, jak pisalam na poczatku, ten post macie do zawdzieczenia Abigail, bo to Ona wykazala ciekawosc, jaka ja bylam w tym wieku. Mnie oczy posypaly sie dopiero po 40-tce, teraz juz bez akularow nic nie przeczytam, nawet wlasnego posta ;) Starosc nie radosc.
UsuńJa tesknie za tamtymi czasami i to nie tylko dlatego, ze bylam mloda. Zreszta to wlasnie komuna raczyla mnie wypuscic za granice, wiec niech nikt nie probuje mi wmawiac, ze nie pozwalali wyjezdzac.
Tak, bo wbrew pozorom wtedy też można było wyjechać. Teraz natomiast, mimo tej okrzyczanej "wolności" (cudzysłów nieprzypadkowy) mało kogo stać na wyjazd. Nawet taki "za chlebem", bo na to też potrzebne są środki.
UsuńJak ktos za wiele nie podskakiwal, mozna bylo jezdzic na zachod bez problemu.
UsuńTo co napisałaś mogłabym skopiować i napisać jako moje. Byłyby tylko małe poprawki. Nie Łódź a Gdańsk , nie uprawiałam sportu bo zawsze gruba byłam, nie nosiłam tarcz bo moja średnia szkoła była mundurowa więc jeszcze więcej rygów było(np nie wolno było nam nosić spodni) a z Pewexu to kupiłam dopiero materiał na sukienkę ślubną . Dziękuję Ci za ten wpis i wspomnienia. Często mam inne poglądy i podejście do życia niż Ty ale bardzo Cię cenię za indywidualność. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa tez mam zwyczaj szanowac wszystkich ludzi, no chyba, ze zdarzy sie osobnik, ktory zupelnie na cudzy szacunek nie zasluguje. Zupelnie nie interesuja mnie swiatopoglad, wyznanie, czy wyksztalcenie, wazne jest dla mnie, zebym miala do czynienia z dobrymi ludzmi. Tak mam i juz.
UsuńTo dla mnie zaszczyt, ze mimo roznic, potrafisz we mnie dostrzec czlowieka.
Wielkie uklony!
Janeczko, Gdańszczaneczko miła, ale się uśmiałam. Pozdrowienia. Z Gdańska, jakby nie było:-))).
UsuńPanterko, wiem, że szanujesz ludzi bez względu na "przynależność". Dlatego ja też dostrzegłam w Tobie człowieka. A mało brakowało...
Gdzie? Kiedy? Mow szybko!
UsuńWszystko jeszcze ma szansę wyjść w praniu:-))).
UsuńTy mnie tu pralnia nie strasz, tylko gadaj wprost ;)
UsuńAch, Panterko, jak pięknie opisałaś również moją młodość. Ile nostalgii jest w Twoim tekście! Wspomina to bardzo podobnie, uprawiałam sport, wciąż byłam w ruchu, jak nie rower, to wrotki, bieganie, zabawy na podwórku, a potem zabawy klasowe (pamiętasz e emocje?), no i harcerstwo - ważna dla mnie działalność.
OdpowiedzUsuńW liceum już było ze mną inaczej, niezłe ziółko - tak można to określić :)
Głowa pełna ideałów, którym nie umiałam sprostać, bo nikt by nie umiał... Nie było mi łatwo być nastolatką.
Nie bylo latwo, to prawda, ale czlowiek znal swoje miejsce, brykal w granicach rozsadku i umial cieszyc sie najmniejszymi drobnostkami, jak "nowe" spodnie, ktore sobie uszyl ze sprutego welnianego plaszcza po dziadku i "nowy" sweter z roznych welen. Nikt takiego nie mial, co to byla za satysfakcja!
UsuńCzy nasze dzieci umialyby to zrozumiec?
Ja też dużo sobie szyłam. Bo taka była konieczność. Inaczej było się skazanym na tuzinkową, sklepową konfekcję. A przecież każdy pragnął zaznaczyć swoją indywidualność.
UsuńTak, potrzeba rozwijala kreatywnosc. Komu by sie dzisiaj chcialo przerabiac, pruc swetry?
UsuńZgadzam się ze wszystkim,co napisałaś,tym bardziej,że to i mój czas.Może nie było bogato ale były marzenia i ideały,autorytety i cele. A ty byłaś ( i nadal jesteś,na pewno)piękną dziewczyną. Mnie przypominasz młodziutką Tyszkiewicz.Dobrze,że napisałaś "o dziewczynach z tamtych lat"!
OdpowiedzUsuńJuz nie jestem taka wyjsciowa, jak onegdaj, zab czasu nadgryzl mi paszcze, wiec sie specjalnie nie wychylam. A czasy wspominam z lezka w oku, bo choc nielatwe, to byly jednak piekne!
UsuńPiękno czasów miało odniesienie przede wszystkim w naszej sferze ducha. To on był piękny, więc teraz projektuje wspomnienia.
UsuńNooo, a zmarszczki przynaleza do wieku, co nie znaczy, ze trzeba sie wychylac :)))
UsuńFajny wpis i fajne to były czasy a moje życie wyglądało trochę podobnie...Bardzo tęsknię nie za młodością ale za czasami spokojniejszymi i fajniejszymi bez tego wszechobecnego pędu, stresu, bez tej presji i agresji...
OdpowiedzUsuńSwiete slowa, Agatko, ja tez tesknilam za tamtym poczuciem bezpieczenstwa i godnym zyciem. Teraz juz tylko ciesze sie, ze nie musze tam zyc i tesknie jedynie za rodzicami, nie za ojczyzna. Wiem, to moze podle z mojej strony, ale to juz nie jest moja Polska.
UsuńA czyja ona naprawdę jest... Chyba niczyja. Niestety.
UsuńWatykanska.
UsuńAno, tu Cię boli...
UsuńI to jak!
UsuńO! I ja przeżyłam młodość w tym samym mniej więcej czasie! Na tylu premierach teatralnych i ambitnych filmach później już nigdy nie byłam, nigdy też nie wyjeżdżałam w różne zakątki polski tak często, jak wtedy, nigdy potem już nie kupowałam tylu książek, a sport i taniec były niemal codziennością. No, może tylko z tym niezwracaniem uwagi na pieniądze było inaczej - widocznie trafiłam w nieco inne środowisko. A dżinsów z peweksu nie miałam; pierwsze tego typu spodnie uszyła mi mama z polskiego teksasu.
OdpowiedzUsuńPewnie, ze kazdy wolalby miec nadmiar pieniedzy, niz ich nie miec, ale wtedy pieniadz nie byl bogiem i nie dominowal tak innych wartosci, jak ma to miejsce dzisiaj. Nie tylko zreszta w Polsce.
Usuńmyślę, że każdy człowiek ma sentyment do czasów młodości niezależnie o tego jak te czasy w przyszłości są postrzegane i nie mam mowy o ich porównywaniu. Dzisiejsze dzieci uznałyby je za nudne, mimo, że o nudzie nie było mowy. Przynajmniej ja nie nudziłam się i zawsze dzień był dla mnie za krótki, podobnie jak i dziś:)
OdpowiedzUsuńSentyment sentymentem, ale mlodziez miala lepsze perspektywy na rynku pracy, staranniejsze wyksztalcenie i kierowaly nia inne wartosci. Sa plusy i minusy obu systemow, ale moim zdaniem, tamten byl mniej krzywdzacy.
UsuńMogłabym się pod tym podpisać. Tylko zdjęcie miałam chyba mniej udane :)
OdpowiedzUsuńMirabelko, z Ciebie jest jeszcze mloda koza. Co Ty mozesz pamietac, bedac wtedy w pieluchach? :)))
UsuńHarcerstwo, Pewexy, szacunek...to i moje czasy! Czarno-biały telewizor miałam, dobranockę o 19-stej, teleranek w niedzielę...nie to co teraz. Nie wykluczaj mnie ;( Cztery dychy na karku to nie taka znów koza, no chyba że ty do mnie o tej z nosa, no to insza inszość. W końcu baba jest baba. :P
UsuńCzy Ty wiesz, jak ja bym chciala miec te cztery dychy? Ehhh...
UsuńNo ładnie. Tyle nowych tematów: koty, domki, jesień, retrospekcje... a ja się opierniczam. No karygodne. Zaraz Mania powie, że do diabla z takim przyjacielem from Hel(l) :D
OdpowiedzUsuńNo a czy ja kogos przymuszam do czytania, Przyjacielu? Widac, sa ciekawsze zajecia :)))
UsuńMoże nie tyle ciekawsze a konieczne, Maniu. Szara rzeczywistość mnie trochę dopadła, I trzyma jędza ...:)
UsuńTo mlotkiem ja w leb i po klopocie! :)
UsuńJuż dostała:)
UsuńI dobrze jej tak!
UsuńPrzypomnialy mi sie slowa mojej mamy, za moich czasow.... I Wiesz kiedys mnie bardzo draznily a dzisiaj sie z nia zgadzam, bo za moich mlodzienczych czasow tez bylo inaczej, fajniej, lepiej i dlugo by tu wymieniac.
OdpowiedzUsuńMasz racje Panterko, nasze dzieci sa juz inne i dla nich sa wazne inne wartosci. Najwazniejsze, to nie dac sie zwariowac i mimo wszystko zyc w zgodzie ze soba i swoimi wartosciami chociaz nie jest to latwe.
Laska z Ciebie przepieknej urody i zmarszczki nic nie znacza!
Chyba uzyje zelazka i je sobie wyprasuje, te zmarszczki. Raz a dobrze! :)))
UsuńBuziaczki
Jaki piękny wpis! Dziękuję za odpowiedź Panterko... :)! Zaimponowałaś mi :)!... ach... i zatęskniłam na młodością... za harcerstwem, pomaganiem, ideałami, ludźmi o podobnych ideałach...
OdpowiedzUsuńCudnie to opowiedziałaś...!
Zrobilam to specjalnie dla Ciebie :)))
UsuńWiem. Jestem Ci bardzo wdzięczna :).
UsuńCala przyjemnosc po mojej stronie :)))
UsuńWitaj,Pantero! Wpadam tu do Ciebie poczytać, muszę przyznać , że podoba mi się to o czym i jak piszesz Więc z chęcią wracam tu.:) To , co napisałaś o sobie to wspomnienia moich czasów i mojej młodości. Pewnie jesteś dużo młodsza ale tamte lata, spokojne to znaczy jakby wolniejsze a po drodze człowiek był na pierwszym miejscu. Szacunek do starszych, była konkurencja ale zdrowa. Teraz czasami idę do Opery czy Teatru ale ostatnio rzadko, kiedyś te bilety w szkole czy w pracy mobilizowały , poza tym w tv był Teatr w każdy poniedziałek i też oglądało się , później dyskutowało:) Czytałam również o Twojej córci , świetne:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa wcale nie jestem taka mloda, jakby sie moglo wydawac po tym, co pisze. Moj duch pozostal mlody, ale metryka jest bezlitosnie prawdomowna, tak dlugo ludzie nie zyja :)))
UsuńZreszta, czy wiek jest az tak wazny? Jestesmy z "tamtego" pokolenia, rozumiemy i darzymy przeszlosc szacunkiem i bola nas te nieuniknione zmiany, jakie dotknely nastepne generacje.
Ciesze sie, ze Ci sie u mnie podoba, zapraszam serdecznie do rozgoszczenia sie.
Ach, te nasze metryki, nieubłaganie nas demaskujące:-).
OdpowiedzUsuńA zniszczyc ich sie nie da, zeby zatuszowac. ;)
Usuń