Byl za to bardzo medialny, trafil w okres narodzin i rozkwitu telewizji, wpuscil media do bialego domu, uchylil rabka tajemnicy swojego zycia prywatnego, chetnie fotografowal sie z rodzina. Do historii przeszly zdjecia jego dzieci baraszkujacych obok biurka, przy ktorym nad losami Ameryki pracowal ich ojciec, najmocarniejszy mezczyzna na swiecie, a taki swojak. Najbardziej
jednak u publiki zapunktowala jego zona, Jackie, nie tylko piekna i wyznaczajaca trendy w modzie i stylu bycia, ale jednoczesnie kobieta wyksztalcona, zadna kura domowa, jak poprzedniczki (i kilka nastepczyn), swiadoma swojej wartosci i stojaca rownorzednie przy mezu, a nie trzy kroki za nim.
Nie bez znaczenia byla potega calego klanu Kennedy´ch, z ich ambitnym ojcem, Josephem Patrickiem, na czele, ktory robil wszystko, by jego synowie trafili na najwyzsze panstwowe stanowiska. Wojenna smierc najstarszego syna, Josepha Patricka Juniora, z ktorym ojciec wiazal najwieksze nadzieje, pokrzyzowala jego plany, a na czolo wysunal sie John Fitzgerald.
Jak to najczesciej w takich przypadkach bywa, jego przedwczesna i dramatyczna smierc rzucila w niepamiec jego bledy i ekscesy, a z niego samego zrobila ikone. Nie wiadomo, jak potoczylyby sie dalej jego losy, czy zostalby wybrany na druga kadencje, a gdyby tak sie stalo, jaka opinia cieszylby sie wsrod swoich rodakow i reszty swiata, jak by sie zestarzal i kiedy umarl smiercia naturalna. To dosc typowe zjawisko, ze tragiczne wydarzenia idealizuja nieco postac ofiary.
Podobnie rzecz sie miala z najslynniejsza kochanka Kennedy´ego, Marilyn Monroe. Swoja rzekomo samobojcza smiercia oszczedzila wszystkim widoku starzejacej sie, uzaleznionej od lekow gwiazdy. Zostala legenda, owiana mgla tajemnicy, powiazana z najwyzej stojacymi personami w kraju i byc moze na ich zlecenie zamordowana.
Ale ja nie o tym chcialam, te fakty znaja wszyscy.
Kiedy Kennedy zostal wybrany 35 prezydentem USA, ja pomieszkiwalam u dziadkow w Warszawie i mialam 5 lat. W tym czasie dziadek stal sie dumnym posiadaczem telewizora Szmaragd. Cala rodzina wgapialismy sie w niewielki ekranik, bo byla to ogromna atrakcja dla wszystkich. Nawet sasiedzi przychodzili ogladac jakies audycje.
Tam wlasnie po raz pierwszy zobaczylam Kennedy´ego i oddalam mu cale swoje dzieciece serce. Bo byl fajny, ladnie sie usmiechal, mial piekna zone i dzieciaki, ktorymi sie chwalil, a byly one mniej wiecej w moim wieku. Wtedy juz wiedzialam, ze zyje w Ameryce, a nawet umialam ja pokazac na mapie. Pewnie jednak nie zdawalam sobie sprawy, ze to tak daleko, bo na mapie wygladalo blisko.
ze strony Allegro |
Taki obraz prezydenta mialam w glowce, a o wielkiej polityce, jaka prowadzil - zielonego pojecia. Dla mnie byl dobrym czlowiekiem, bo sie ladnie usmiechal i kochal swoje dzieci, o PR-owskich trikach nie mialam wowczas wiedzy zadnej. Dlatego wlasnie, kiedy po ponad dwoch latach inny juz
telewizor, u moich rodzicow w domu, powiadomil mnie, ze zastrzelono tego wspanialego czlowieka, wybuchnelam niepohamowanym placzem. Nie moglam za nic zrozumiec, dlaczego zabito tego czlowieka, za co, przeciez byl dobry. Pozniej, ogladajac migawki z jego pogrzebu, utozsamialam sie z osieroconymi przez niego dziecmi i sama bardzo sie balam, ze to mogloby sie przytrafic mnie, ze moglabym stracic ojca. Tylko moj nie mialby takiego pogrzebu.
Niedlugo pozniej zaczela sie wojna w Wietnamie, a ja bylam przekonana, ze to Johnson jest wszystkiemu winien, bo "moj" prezydent przeciez by do niej nie dopuscil. Kibicowalam Robertowi, chcialam, by przejal schede po bracie i zakonczyl te glupia wojne. Z czasem coraz wiecej rozumialam, choc jeszcze nie dopuszczalam mysli, ze polityka jest czyms brudnym, a amerykanska w szczegolnosci. Kiedy zginal w zamachu Robert Kennedy, mialam 12 lat. Juz nie plakalam, ale nadal nie rozumialam, dlaczego. Bylo mi go szkoda juz nie dlatego, ze byl przystojny i rownie pieknie sie usmiechal jak jego starszy brat, ale nadal bylam przekonana, ze oni
obaj chca dobrze dla swojego kraju. Czas weryfikowal bezlitosnie te wszystkie moje mity, wiele czytalam o tej nieszczesnej rodzinie i moj wczesniejszy sielankowy obraz poteznego klanu powoli chwial sie w posadach. Nadal jednak, podswiadomie jakos, darzylam ich sympatia, jakis cien wczesniejszej fascynacji we mnie pozostal. Kolejne lata utwierdzaly mnie w przekonaniu, ze pogloski o klatwie rzuconej na wszystkich Kennedych, musza zawierac jakies ziarno prawdy. Prawdziwym szokiem byla dla mnie wiadomosc o kolejnej tragicznej i nie do konca wyjasnionej smierci Johna F. Juniora w 1999 roku, tego malego smyka salutujacego na pogrzebie wielkiego ojca. Przeciez "znalam" go od dziecka, trzymal sie z daleka od polityki, byl wielokroc przystojniejszy od ojca, wszechstronnie wyksztalcony, swiat stal przed nim otworem. Dlaczego? Klatwa? Chyba tak...
Wszystkie zdjecia pochodza z netu, ze stron poswieconych Kennedy´m.
No właśnie tajemnicę śmierci poruszył Max Kolonko:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=gK_xpL2k64s
W jakims filmie, ktory widzialam wczesniej, mowiono o strzelcu zza plotu. Wszystko to jest niezwykle tajemnicze, ale i perfekcyjnie dopracowane. Prawdopodobnie zagadka nie zostanie nigdy rozwiazana.
UsuńJa tu tylko pisalam o swoich odczuciach wtedy, kiedy mial miejsce zamach, widziany oczyma dziecka z Polski.
To bardzo ciekawe i tajemnicze. Co roku wszyscy zastanawiaja się jaka była prawda. Od wczoraj dużo o tym w TVN24 się mówi. Minęło już tyle lat - myślę że sprawa pozostanie niewyjaśniona :)
OdpowiedzUsuńTemat Kennedy´ch, jak interesujacy, tak staje sie juz powoli nudny, bo i tak nie ma zadnych perspektyw na poznanie prawdy. A ilez w koncu mozna walkowac to samo?
Usuńsą sprawy, które nigdy nie zostaną rozwiązane. O niektórych mówi się mniej o niektórych więcej... ale najbardziej przerażający dla mnie był moment, kiedy zorientowałam się, że w aparacie państwa, sądownictwa, policji, szpitalach i wszystkich innych miejscach, które uważałam za wszechwładne - siedzą tylko ludzie - nie zawsze nawet zainteresowani czynieniem swoich powinności. Myślę, że to był dla mnie istotny element dorastania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Mocarni tego swiata zabrali te tajemnice do grobow, jak i wiele innych. My sobie co roku w listopadzie mozemy podywagowac.
UsuńChcialam tylko te smierc przedstawic oczami dziecka.
Dobrego dnia, Emko.
a ja Ci przyszłam dać buziaka
OdpowiedzUsuń:***
I to jest bardzo wazny dla mnie powod Twoich odwiedzin.
UsuńOdbuziakowuje stokrotnie. :*
Kennedy nigdy mnie jakoś specjalnie nie interesował; był po prostu kolejnym amerykańskim prezydentem zapamiętanym właśnie ze względu na tragiczną śmierć. Ale bardzo interesowało mnie pismo "Ameryka". W moim domu również ojciec je kupował stale, a ja uwielbiałam oglądać i czytać. Ojciec nie wyrzucał przeczytanych czasopism; ale po jego śmierci z bólem serca musiałam się rozstać z całymi starannie posegregowanymi rocznikami ; jednak kilka " Ameryk " w całości i trochę w kawałkach mam do tej pory. I muszę powiedzieć, że jakość zdjęć, papieru i w ogóle strona plastyczna zdecydowanie przewyższa większość dzisiejszej kolorowej prasy.
OdpowiedzUsuńNasze Ameryki poszly na makulature, kiedy babcia z racji wieku, przeprowadzala sie do rodzicow do Lodzi. Jedno trzeba Amerykanom oddac, ze juz 50 lat temu potrafili wydawac doskonalej jakosci pisma :)))
UsuńPrzypomniało mi się inne zdarzenie z tego samego okresu - wizyta w naszym mieście kosmonauty Walerego Bykowskiego. To pamiętam bardzo dokładnie, łącznie z pogodą i z tym, że żałowałam, że nie była to Walentyna Tiereszkowa. Od tego czasu, a właściwie od lotu Gagarina zaczęła się moja fascynacja kosmosem i fantastyką naukową.
UsuńDziadek mial w domu model Sputnika (pamietasz?) i ja mu jedna z czerech antenek urwalam. Jakos slabo byla przyspawana :)))
UsuńSpojrzenia na świat oczami dziecka - próbowałam sobie przypomnieć, ale czas zatarł ślad...
OdpowiedzUsuńWiele zdarzen sie zatarlo, pamiec bywa zawodna. Jednak akurat to dosc mocno wbilo mi sie do glowy, Czlowiek pamieta, wydawaloby sie niewazne i blahe rzeczy, a zapomina o waznych, mozg dziala czasami bardzo wybiorczo. A zamach na Kennedy´ego byl dla mnie pierwszym dowodem na to, ze gdzies tam swiat jest bardzo zly i brutalny i ze bajki nie zawsze koncza sie happy endem.
UsuńHmm, a ja tego wcale nie przeżyłam...
UsuńChyba świadomość społeczna włączyła mi się później...
Ciebie chyba na swiecie jeszcze nie bylo, a jesli, to w pieluchach. Jak wiec moglas cokolwiek przezywac? :)))
UsuńZainteresowanym polecam książkę "Kobiety Kennedych.Życie Rose,Rosemary i Jakie w pełnym świetle."
OdpowiedzUsuńKsiążkę napisał dziennikarz Laurence Leamer,autor biografii wielu sławnych ludzi,ujawnia fakty dotyczące rodziny Kennedych i chociaż wydana została dawno(1996r.),to czytałam z wielkim zainteresowaniem.
Tej akurat nie przeczytalam, ale zdarzylo mi sie czytac wiele innych publikacji. O tej rodzinie zostalo juz chyba powiedziane wszystko, z wyjatkiem tego, kto stal za zamachami.
UsuńPamiętam tak mniej więcej jak i Ty. Oglądałam (ojciec kupił telewizor, jako dziecko uwielbiałam patrzeć w okienko) i słuchałam co mówili "mądrzejsi" na ten temat. Pamiętam ten klimat, obudziłaś wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńPotem czytałam sporo czytałam na ten temat różne artykuły, książki między innymi właśnie że Oswald został wrobiony. Z innej beczki:
Chodzi mi po głowie taki pomysł by napisać cykl notatek o kobietach znanych - mniej znanych, ale które się czymś wyróżniły w historii. Na razie poleciałam książki które napisały kobiety, niezwykłe kobiety, ale chcę inaczej bliżej, emocjonalnie. Chyba dziś zacznę, męż w Wa-wie posprzątane a wczoraj o mudrach-gestach pisałam i posągach Buddy to dziś napiszę o kobiecie której życie bardzo było dziwne. Może się dołączysz i też napiszesz krótki artykuł o kobiecie której życie zrobiło na tobie wielkie wrażenie? Hm? :) Ciepło pozdrawiam.
Pomysl niezly. Wczesniej pisalam juz posty o znanych kobietach, ale byly to wpisy raczej malo emocjonalne. Musze pomyslec i znalezc czas na pogrzebanie w sieci. Nic nie obiecuje, ale postaram sie sprostac wyzwaniu, jesli tylko czas mi pozwoli.
UsuńSerdecnosci :)
Na tej stronie sa informacje dotyczace J. Kennedy edukacji na Princeton. To taka mala ciekawostka.
OdpowiedzUsuńhttp://blogs.princeton.edu/mudd/2013/11/john-f-kennedys-princeton-university-undergraduate-alumni-file/
Pozdrawiam.
Dzieki, Halutka, nigdy wczesniej tego nie ogladalam.
UsuńDobrego weekendu!
Życie pisze różne scenariusze.Jedno trzeba przyznać medialność i zaradność seniora rodu Kennedy była ogromna.
OdpowiedzUsuńZ taką precyzją pociągał za sznurki...mistrzostwo,aż zamilkł unieruchomiony przez chorobę ,c'est la vie...
Byl bardzo wplywowym czlowiekiem, a niemala role w rozkwicie i sukcesach klanu pelnila rowniez jego malzonka, Rose.
UsuńZgadza się jak widać wszystko zależy od dobrego kierownictwa,a w tym wypadku zapobiegliwych rodziców.
UsuńI zasobu portfela, zwlaszcza w Ameryce, gdzie dobre studia kosztuja majatek. .
Usuńna mnie jakoś szczególnego wrażenia kennedy nie robił. nawet nie podobał mi się i byłam zdziwiona, co w nim kobiety widzą. śmierć też nie była dla mnie jakimś szokiem.
OdpowiedzUsuńw dzień jego śmierci szłam do kina. na film 'm jak morderca". i miałam białą czapkę. taka dziwna ta pamięć.
No wiesz! :)))
UsuńMnie pozniej tez przestal sie podobac jako mezczyzna, ale wtedy bylam nim oczarowana jako tatusiem.
ahaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.........
UsuńNo! Bo post nie byl w sumie o Kennedym, ale o moich o nim wspomnieniach :)))
UsuńTen temat zawsze jakoś od dziecka mnie fascynował. Może za sprawą mediów, które ówcześnie w całości opanował. Też miałam w domu sławetny telewizor Szmaragd. To były czasy...
OdpowiedzUsuńMam wrazenie, ze my inaczej odbieralismy media. Nasze serwowaly nam przedestylowana papke, wzniosla i przasna. Nasi politycy "nie mieli" rodzin, skandali i zycia prywatnego, zyli wylacznie praca. Tamten swiat od poczatku byl bardziej egzotyczny i kolorowy, podawany przez kolejna atrakcje, telewizor. Wiedzielismy tyle, ile oni chcieli, zebysmy wiedzieli.
UsuńA ja zbudowalam sobie idealny obraz faceta za oceanem. I tyle.
50 lat temu to mnie na świecie jeszcze nie było, ale historią owego prezydenta zainteresowałam się przy okazji, a minowicie dzięki MM. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńCzasem wierzyc mi sie nie chce, ze pamietam tak odlegle wydarzenia, ze tyle historii wydarzylo sie podczas mojego zycia, ze ja w ogole tak dlugo juz zyje...
UsuńBuziaki, Dorocia
Pamiętam , podobnie jak Ty, Panterko odebrałam te wiadomość sprzed 50-ciu laty. Nie dyskutowałam , ale słuchałam, nie rozumiałam dlaczego tak się stało ale również co będzie dalej, czy wojna? Bo pamiętam , że takie były "słuchy".
OdpowiedzUsuńFakt jaka polityka była i jest brudna. Zagadki pozostają:) Przypomniałaś mi jak widziałam tę Amerykę - Wielką , piękna i kolorową .
Tak, szeptalo sie o wojnie. I wojna wybuchla, tyle ze nie u nas, a mnie szkoda bylo tych biednych Wietnamczykow i "wiedzialam" dokladnie, ze gdyby Kennedy zyl, nie wybuchlaby nigdy.
UsuńO, ja naiwna!
Panterowska ,,ameryka" i u nas w domu była za sprawą Ojca mego .Długo była w dużym wydaniu a potem a malutkim .Z niej poznawałam ,,śliczny świat" - nie dosięgniony
OdpowiedzUsuńz centralnej - Gryzmo
A teraz, kiedy ja mam, te Ameryke, na wyciagniecie reki, bez wiz i proszenia sie, jakos mi sie tam nie spieszy, bo i pieniedzy brak na jej beztroskie zwiedzanie.
UsuńBuziole
Jakoś nigdy nie fascynowali mnie wielcy tego świata, ale Ty ładnie o Kenedych opowiadasz :)
OdpowiedzUsuń"Przypadli" na moje dziecinstwo, wiec inaczej to widzialam.
Usuń