Wrocilismy wlasnie z kliniki. Niestety, spelnily sie moje najczarniejsze koszmary, guz okazal sie byc zlosliwy. Wetka powiedziala, ze wprawdzie nie zaatakowal jeszcze usunietych wezlow chlonnych, ale nie ma zadnej gwarancji, ze nie posial sie dalej.
Chemioterapii nie bedzie, bo w przypadku tego rodzaju tumorow, nie sprawdza sie ona. Zaproponowala terapie homeopatyczna, na ktora przystalismy, choc koszty wyniosa znow okolo 500 euro.
Wybaczcie, ze wylaczylam komentarze, ale nie jestem w stanie czytac, ze wszystko bedzie dobrze. Dobrze mialo juz byc po operacji.
To by bylo tyle na swieta.