Banery, ordery i inne bajery

sobota, 30 stycznia 2016

Dla nauki.

Ciagne dalej te ponure tematy, bo jakos nie jestem w nastroju do czegos innego. Stracilam radosc samotnego szwendania sie po okolicy. Kira nie daje rady nawet krotkim spacerom, a Placzek mieszka za daleko, zeby codziennie po niego jezdzic. Poza tym, biorac pod uwage, jak niebezpiecznie stalo sie na ulicach i w okolicach zakwaterowania tych biednych uchodzcow, nie ma we mnie tej dawnej beztroski i bezwarunkowego poddania sie naturze. Lapie sie na tym, ze nieswiadomie rozgladam sie dokola, zmysly mam wyostrzone i wystarczy, ze z przeciwka zblizaja sie dwaj niewinni spacerowicze, zaczynam sztywniec i zastanawiam sie, czy nie zboczyc z drogi, zeby mnie nie zauwazyli. Popadam w jakas obsesje i, choc rozsadek podpowiada, ze na dluzsza mete tak sie nie da, nie moge sie tego pozbyc, siedzi za mocno w podswiadomosci. Ale ja nie o tym przeciez...
Wiadomo, ze pogrzeb to dla rodziny niemaly wydatek i bez wzgledu na to, jak tani pochowek sobie wybierzemy, zawsze to spore obciazenie finansowe dla nieutulonych w zalu. Mozna jednak to obejsc i calkiem oficjalnie miec wypasiony pogrzeb gratis. Tyle, ze z pewnym opoznieniem, nawet kilkuletnim. Otoz za zycia wyszukujemy sobie instytut naukowy, klinike, uniwersytet czy inna placowke, ktora potrzebuje zwlok do celow poznawczych. Inaczej bowiem wyglada nauka na najlepszym nawet i najdokladniej oddajacym rzeczywistosc fantomie, a inaczej na prawdziwym czlowieku, chocby i nieboszczyku. A jak wiadomo, nieboszczyki zuzywaja sie z uplywem czasu i staja nieprzydatne do dalszych badan. Nie ustaje wiec popyt na jeszcze cieple truchla, zeby kolejne zastepy przyszlych konowalow mialy na czym trenowac.
Kiedys medycy mieli ulatwione zadanie, bo po bitwie udawali sie na pobojowisko i mieli do wyboru, do koloru materialu cwiczebnego. Gorzej w czasach pokoju, ale i z tym sobie radzili krotkim nocnym wypadem na pobliski cmentarz.
Taka opcja jest wygodnym rozwiazaniem dla osob samotnych, niezamoznych, bez rodziny, ktora moglaby zajac sie nimi po smierci, a pozniej dbac o grob. Albo dla ludzi, dla ktorych wazny jest postep nauki. Kiedys nawet zastanawialam sie nad ta opcja, ale ja zawsze mialam i mam do dzisiaj wielkie kompleksy w kwestii mojej figury i swiadomosc, ze kiedys jacys mlodzi ludzie beda ogladac moje nagie truchlo, chocby w najbardziej szczytnym celu poszerzenia wlasnych horyzontow, predko kazala mi z takiego rozwiazania zrezygnowac.
No wiec najpierw trzeba znalezc taka placowke, podpisac z nia umowe jeszcze za zycia, gdzie my im  swoja padline, a oni nam wypasiona trumne, orkiestre deta i miejsce na cmentarzu. Moze ktos chetny? ;)





56 komentarzy:

  1. haha pamiętam jak mój sąsiad alkoholik z drugim kolegą od kieliszka szukali takiej placówki co w zamian za swoje ciała chcieli pieniędzy:)
    No nie wiem czy teraz to takie czasy pokoju... jak człowiek boi sie przedstawiciela swojego gatunku - to straszne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, pokoju na swiecie to nie ma, ale pobojowiska szybko sprzataja z trupow. ;)

      Usuń
  2. Rok temu zrobił to mój przyjaciel, kiedy udawał się na operację raka trzustki. Zapisał swoje ciało Akademii Medycznej w Poznaniu. Niestety, trafnie się wytypował. Operacja się udała, pacjent zmarł. Przyjechali panowie, zabrali i tyle. Nie było pogrzebu, niczego nie było. Będzie być może za 4 lata - wtedy oddają skremowane szczątki. Wedle życzenia rodziny albo je rozsypują gdzieś, w sobie wiadomym miejscu, albo się odbiera urnę i można zrobić pogrzeb. Do wyboru.
    Kurde, Pantera, wymyśl jakiś bardziej doczesny temat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co, tematy jak wszystkie inne. Ja tam nie wiem, co macie przeciwko tak dobrym tematom?

      Usuń
    2. Nie no, fajowski jest, życiowo -smiertelny taki. Ale jakby bardziej taki zyciowo żyjący dać?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Wejszlo mi nie tam gdzie trzeba.


      Usuń
    5. Tak mysle i analizuje i raczej juz skoncze, bo wyczerpalam. No chyba, ze cos mi sie jeszcze przypomni... :))

      Usuń
  3. jesooo Pantera zmień temat... znasz przysłowie o niewywoływaniu wilka z lasu ???

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematy cmentarne u Ciebie jak widzę dobrze się mają :))
    Też bym teraz sama po jakimś pustkowiu nie spacerowała, szczególnie bez psa.
    A dziś i z psem wdepnęłam w takie g...o, że chyba buty wyrzucę, bo nie domyję!
    Póki co wystawiłam na dwór, niech trochę odmokną! :)
    I tak z tematu grobu wyszłam na temat gówniany, ale jakoś taki bardziej żywy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja Was nie rozumiem! Zachowujecie sie wszystkie, jakbyscie zamierzaly zyc wiecznie. :p
      Memento mori!

      Usuń
  5. E tam czekać na wypasiony pare lat ? To już rodzina dawno by o mnie zapomniala he he

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sie ma taka rodzine, co zapomina, to tym bardziej oddac sie nalezy obcym. ;)

      Usuń
  6. ło matko... kochana! przeczytałam dwa ostatnie wpisy i jakoś mi się cmentarnie zrobiło pod sufitem ;) wiem, że są ludzie którzy mają swój pogrzeb zaplanowany od a do z. Ja nie należę do takich osób bo sobie myślę, że moi bliscy wiedzą że ja się po śmierci nie obrażę jak mnie rozsypią na najbliższej łączce albo nawet we własnym ogródku. Jeśli natomiast będą chcieli mieć grób na który będą mogli przyjść kiedy będą chcieli to też ich sprawa. W sumie jak się nad tym zastanowić to ten cały pochówek generalnie jest bardziej dla rodziny niż dla trupa...niech oni sobie to zrobią tak, żeby im pasowało... :)
    brrrrrrrrrr
    a teraz idę się leczyć żeby jakoś specjalnie szybko anicmentarza ani łączki nie zaliczyć ;)
    Buziole kochana sobotnie :************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie wiem, wszyscy sie od tematu odzegnuja, a jak przychodzi co do czego, to rodzina zostaje bez dyspozycji. :)))
      Buziaki :****

      Usuń
  7. A ja sie ciesze ze moge jeszcze pisac o umieraniu. Dzisiaj, u mnie sobota godz.17.30, sprawdzam, oczom nie wierze, 120 komentarzy do poprzedniego postu, czytam wszystko od deski do deski, taka fajna dyskusja, tyle ciekawych rzeczy, a ja co spalam wtedy? no bo mamy ta wielka roznice czasowa.
    W Australii pogrzeb swiecki jest wlasnie taki jak w Czechach, wiem dokladnie bo przeciez zalatwilam sobie, mam wszystko spisane, zaplacone, pani z biura pogrzebowego odwiedzila mnie w domu i wszystko razem ustalilysmy, utwory muzyczne mozna wybrac nawet trzy, ja wybralam dwa, jest to moja ulubiona muzyka, sentymentalna, nastrojowa, raczej do placzu, na pewno nie do smiania sie, bo chce smutno a nie wesolo, zaznaczylam tez zeby duzo nie mowic o mnie. Koszt wcale nie jest taki duzy, cmentarz tez wybralam bo musial mi sie podobac, nie wiem taka jestem ze chce miec to zakonczenie zycia tak bardzo dla mnie, wiec po mojemu. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to nazywam realistycznym podejsciem do zagadnienia. Nikt nikomu umierac nie kaze, a co najmniej sprawy sa uregulowane i nic nie stanie sie wbrew woli samego zainteresowanego. ;))

      Usuń
  8. Nie ma nad czym dywagować.Niech każdy robi tak,jak mu sumienie ( i portfel)pozwala.W pewnym wieku,to chyba już każdy ma obgadane i opłacone te sprawy.No i podział majątku musowo za życia zrobić:)
    Młodzi o tym nie myślą ,i dobrze.
    Miłego dnia
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie ma nad czym dywagowac? Przeciez nikt z nas nie zyje wiecznie, a niektorzy umieraja nawet bardzo mlodo. To jest takie zaklinanie rzeczywistosci, a przeciez powinno sie za zycia uregulowac wlasne sprawy, nawet te w zaswiatach. ;)

      Usuń
  9. mój znajomy z Belgii jak dowiedziała się, że ma raka trzustki od razu podjął decyzję o oddaniu swojego ciała do badań. Miał żonę i dorosłe dzieci, rodzina chyba bez problemu uszanowała jego wolę. Wierząca rodzina zresztą.
    Po jego śmierci odprawiono w kościele adekwatne nabożeństwo.
    Nie jestem pewna, ale pogrzebu chyba jeszcze nie było, minęły ze trzy lata
    miałam mieszane uczucia w stosunku do tego, bo wyobrażam sobie że to może być bardzo trudne dla rodziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie tacy ludzie godni sa najwyzszego podziwu, ich ofiarnosc zasluguje na wielki szacunek.
      To z pewnoscia jest nielatwe dla rodziny, szczegolnie gleboko wierzacej, ale wole zmarlego trzeba uszanowac, chocby nie wiem co.

      Usuń
    2. nie wiem, czy wiara ma tu coś do rzaczy,
      ale fakt, decyzja tego człowieka była piekna, wielki szacun, ja jak sobie wyobraziłm, że by mi ciało studenci pbrabiali, brrrr, chyba nie jestem tak wspaniałomyslna

      Usuń
    3. Mam tak samo. Czesci zamienne - prosze bardzo, ale reszte szybko spalic.
      religia ma duze znaczenie, np. muzulmanie musza zostac pochowani w przeciagu dwoch dni. Dla chrzescijan jest bardzo wazne obchodzenie sie ze zwlokami z najwyzszym pietyzmem, a ceremonia pogrzebowa tez ma swoje wytyczne, wiec obracanie ciala przez kilka lat gdzies po prosektoriach, na pewno sie w tym kanonie nie miesci.

      Usuń
    4. Też myślę, jak Rybeńka, że w tej kwestii nie o wiarę lub jej brak tu chodzi. Mnie tam titi riti co z moim ciałem po śmierci. Natomiast moje dzieci, szczególnie córka ma opór na hasło kremacja, więc o oddaniu ciała (mojego;-))) do ćwiczeń nawet słyszeć nie chce. Myślę, że to pewna blokada w głowie, wynikająca z uszanowania ludzkiego ciała i argument, że to dla nauki, choć logiczny, to wymyka się, gdy dotyczy osób najbliższych.

      Usuń
    5. Ja jednak obstaje przy swoim, ze wiekszy szacunek do zwlok maja ludzie wierzacy, ateisci biora to bardziej na luzie. Nie bez znaczenia jest, w jakim kraju czowiek sie wychowywal, wiec i polscy ateisci inaczej na to patrza, niz inni.

      Usuń
    6. nie bardzo się znam na całym swiecie, ale np w Indiach pogrzeb tez jest bardzo ważny,
      nie mam pojęcia, trzeba by socjologa albo antropologa kultry zapytać, czy podejście do ciała zależy od wychowania
      ale czyż np nawet plemiona wędrownne nie chowaja ciał pod ziemia, zeby nie stały się pokarmem dla zwierząt?

      Usuń
    7. Gdzies tam w swiecie, w gorach, nie grzebie sie zmarlych, tylko wlasnie zostawia zwierzetom padlinozernym. Jednak w wiekszosci grzebie sie w ziemi lub ukrywa w jaskiniach przed zwierzetami.

      Usuń
    8. Aniu, myślę, że polski ateizm różni się od tego w świecie, w tym w Europie. Już choćby dlatego, że katolicyzm jest silnie związany z naszymi tradycjami. Nie jestem pewna czy precyzyjnie to ujmę, ale polski ateizm nie jest światopoglądem całkiem samoistnym, bo jest podszyty sprzeciwem.

      Usuń
    9. coś w tym może być
      ale wiecie co?
      im bardziej ateistyczne społeczeństwo, tym większy odczuwałam szacunek do mojej wiary
      może jak juz ateizm przestaje być podszyty sprzeciwem to jest bardziej tolerancyjny?

      Usuń
    10. Rybenka, ja bym z Toba polemizowala. To nie ateizm jest nietolerancyjny, a wprost przeciwnie. To dzieci ateistow cierpia w szkolach w Polsce, sa przesladowane i wmawia im sie, ze sa zlymi ludzmi i pojda do piekla.
      W Polsce panuje terroryzm religijny.

      Usuń
    11. no cóż, wszystko zalezy od punktu siedzenia
      ja akurat spotykam się z poglądami, że religia to opium dla ciemnych ludzi, żę Kościół tresuje ludzi i takie tam :)))))

      Usuń
    12. Podpisuję się pod słowami Rybeńki!

      Usuń
    13. Rybeńko, z mojej perspektywy uważam, że to nie Twoja wiara wzbudza szacunek, tylko szanowani są niektórzy katolicy. Pewnie należysz to tej grupy, która nie nawraca, nie jest agresywna w swojej wierze, hołduje zasadzie żyj i pozwól żyć innym. Znam wiele takich osób i to one budzą szacunek. Wszystkie te osoby nie traktują swojej wiary jak maczugi i przyjmują do wiadomości, że każdy ma prawo do swoich wyborów. Gdy w jednym środowisku spotykają się różni ludzie, różnych wyznań i bezwyznaniowcy mogą fantastycznie współgrać, pracować razem i bawić się pod warunkiem, że swój światopogląd uważają za sprawę osobistą oraz cała grupa ma podobny system wartości. A czy on zasadza się na przykazaniach jakiejś wiary czy zwyczajnej przyzwoitości i moralności już nie ma znaczenia.

      Usuń
    14. Aniu, to zależy gdzie. W dużych miastach dzieci ateistów coraz powszechniej traktowane są normalnie. Już chociażby z tego powodu, że jest ich coraz więcej. Poza tym wśród dzieci, które na religię nie chodzą jest coraz więcej dzieci z rodzin wierzących, które zdecydowanie i kategorycznie są antykościelne. Wśród znajomych moich dzieci tych ostatnich jest większość. Nieco inaczej zapewne wygląda to w Polsce gminnej, szczególnie południowo-wschodniej. Tam nadal władcą dusz jest proboszcz i to on niepodzielnie jest sędzią w ocenie, kto jest dobrym, kto złym człowiekiem.

      Usuń
    15. Zante, slyszalam o przypadku ateisty przebywajacego w szpitalu, ktoremu bez uzgodnienia klecha udzielil ostatniego namaszczenia, kiedy ten byl nieprzytomny. I nie mogl sie tlumaczyc niewiedza, bo facet wczesniej odmawial z nim kontaktow, co wyraznie wskazywalo na ateizm.
      Dlaczego pedofile w sutannach pozostaja bezkarni, a ich przelozeni sugeruja, ze to dzieci ich prowokuja. Przykladow jest bez liku.
      Jakim prawem panstwo finansuje kosciol kosztem wszystkich i wszystkiego?

      Usuń
    16. Aniu, wszystko to prawda i nie dyskutuję z tym. Kościół jako instytucja jest nienażarty i bezkarnie odcina kupony od swego udziału w tworzeniu wolnej Polski. Rola w tym wszystkim JP2 jest niepodważalna, natomiast nieustanne ciągnięcie profitów z tego faktu przekracza dopuszczalne granice. Mnie mierziło niepomiernie mieszanie się kleru do spraw państwa za czasów poprzednich rządów, ale też trzeba uczciwie powiedzieć, że zawsze rządy w wolnej Polsce były wobec kleru uległe. Teraz to po prostu jest zwyczajne rozzuchwalenie. A będzie gorzej.

      Usuń
    17. Sam JP2 moglby na rzesach stanac i tez nic by nie wskoral. To byla umowa miedzy Rosja i USA, Rosja po prostu odpuscila i ten obronca pedofilow nie ma z tym za wiele wspolnego. To tylko dopisana przez kosciol filozofia.

      Usuń
    18. Ja to oceniam jednak nieco inaczej.
      Nie mamy się co jednak przerzucać w tym temacie, bo to i tak wszystko hipotezy.

      Usuń
  10. A mi takie tematy odpowiadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zle sie dzieje w moim zyciu, wiec nielatwo mi pisac o rzeczach wesolych.

      Usuń
  11. Mysle, ze dla rodziny taka decyzja musi byc bardzo trudna do strawienia...
    A jezeli chodzi o poczucie bezpieczenstwa a raczej niebezpieczenstwa na spacerach czy poza domem, to wypisz wymaluj tak sie zachowuje w Wenezueli a tam uchodzcow niet!
    i nie jest to bo mam wybujala wyobraznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli macie w brod wlasnych lokalnych bandziorow? U nas kiedys byla naprawde bezpiecznie, wieczorami wychodzilam z psem do pobliskiego parku, wracalam po nocach do domu z pracy, kiedy jeszcze pracowalam w knajpie, okna w domu zostawialo sie uchylone, a drzwi nie zamykalo na klucz. Teraz nie do pomyslenia.

      Usuń
    2. moja znajoma Wenezuelka mói, że nie ma rodziny nie dotkniętej jakimś porwaniem
      mieszka teraz w Belgii i jest przeszczęśliwa...

      Usuń
    3. Omatkojedyno! To prawie gorzej niz u nas.

      Usuń
    4. To tak jak Rybenka mowi, albo jak jej opowiedziala Wenezuelka. Tam trzeba bardzo byc ostroznym a po zachodzie slonca malo kto wychodzi.

      Usuń
    5. Aniu! duzo gorzej, nieporywnywalnie gorzej...

      Usuń
  12. Haq ha ha, ale masz tematy ostatnio :-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedna kobitka zwierzyła się z takiej decyzji na imprezie towarzyskiej i cały wieczór nabijali się z jej męża, że w razie gdyby ją przeżył to z zasiłkiem pogrzebowym może się pożegnać. Towarzystwo spłakało się ze śmiechu - taki tam czarny humor :-)).Przy wódeczce.
    A tak całkiem poważnie: każdy ma prawo dysponować sobą w dowolny sposób i prawo to wszyscy muszą uszanować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie wszyscy szanuja, Joasiu, bo "co sasiedzi powiedza... bez ksiedza?"

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.