Na poczatku drogi byly koty pakujace sie do walizki lub to pakowanie obserwujace.
Pozniej bylo juz tylko dlugie czekanie na dworcu na spozniajacy sie autobus...
... i zwiekszanie po drodze tegoz spoznienia do blisko pieciu godzin. A mialo byc tak fajnie, bo umowilysmy sie z Lidia na spotkanie po drodze i wzajemne przekazanie sobie malych niespodzianek. No niestety, Lidkowa niespodzianke dowiozlam do Uc, bo przez to spoznienie do spotkania nie doszlo. Natomiast na smierc prawie zaskoczyla mnie sprawnosc poczty polskiej! W dniu przyjazdu bowiem, po poludniu podskoczylam na poczte i wyslalam Lidii i jeszcze jednej osobie calkiem zwykle (nie priorytetowe!) paczki. I co powiecie? nastepnego dnia, w piatek, obydwie zameldowaly odbior przesylek. No prawie jak w moim giestapowie!!! WOW!!! Jestem pod wrazeniem.
Podroz to byl horror, nie tylko za sprawa spoznienia. Siedzenia byly wprawdzie wygodne, ale odstep miedzy nimi tak zminimalizowany, ze nogi dretwialy. Moim sasiadem byl drobny pijaczek, wracajacy z saksow do domu na swieta, mily na swoj sposob, bo nawet spytal mnie, czy nie bedzie mi przeszkadzalo, ze sie napije. Potem bylo juz tylko gorzej, bo na jednym z przystankow zostal okradziony przez Ruskich i, zamiast swoich kilku tysiecy zarobionych euro, znalazl w portfelu plik rubli. Potem pil juz bez zazenowania i pytania o zgode, ubolewal z pijacka nachalnoscia nad swoim zlym losem, zlorzeczyl calemu swiatu, chcial konczyc ze soba i takie tam. Nie nudzilam sie, ale i pospac tez nie dal. Dopiero w Koninie, kiedy sporo osob wysiadlo, udalo mi sie go namowic, zeby przesiadl sie na wolne siedzenia. Uzalal sie, ze go wyrzucam, nie kocham, a jego przeciez okradli, wiec zycie nie ma sensu. W koncu zasnal, a ja wreszcie mialam spokoj.
A w Koninie zauwazylam znajomy widok! Znajomy z wielu zdjec zamieszczanych przez 3xL-ka, czyli dymy z "Tytanika" nad jeziorem Goslawickim. Samego jeziora nie bylo niestety widac, ale kominy rozpoznalam od razu. Czy osoba zainteresowana mnie slyszy?
No i wreszcie, sponiewierana cielesnie i psychicznie, wyladowalam w miescie Uc, na dworcu Kaliskim, skad wzielam taksowke i pojechalam prosto w objecia stesknionych rodzicow.
Czyżbym w tej otwartej walizeczce widziała ...panterkę" Toż to jak raz do Panterki podobne:))
OdpowiedzUsuńNo, to żem się na podjumie ustanowiła!:))
UsuńTaki tam bardzo wygodny polarek. :)
UsuńNo i nie da sie ukryc, ze wygralas puszke dymu z komina w Koninie. :)
dla mnie taka podróż to koszmar, tyle godzin w autobusie :( po ostatniej przed kilku laty boso wysiadłam - tak mi nogi spuchły, że buty w ręku niosłam! więc gdzie mogę jeżdżę pociągiem, ewentualnie lecę, ale też do 3 godz, bo samoloty siedzenia mają jak autobusy, w odległościach "minimum konieczne"
OdpowiedzUsuńPolecam na droge podkolanowki kompresyjne, nuszki nie spuchna, bo skarpety cisna jak cholera, ale za to zakrzepicy sie nie dostanie, ani w autobusie, ani w samolocie. :)
UsuńNo rzeczywiście podróż nie do pozazdroszczenia - tyle godzin. Właśnie z powodu moich opuchniętych nóg godzina jazdy na drugi koniec miasta to dla mnie horror. Chciałabym jeszcze raz w życiu zobaczyć nasz Bałtyk, ale niestety nie zobaczę ode mnie prawie 1000 km. Trudno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania Bezowa
Anulka, mozna sie wybrac w podroz na raty, codziennie jeden odcinek. Albo przelot samolotem nad Baltyk? Trwa krociutko, to wytrzymasz. Nie rezygnuj z marzen o morzu. :)
UsuńRzuć hasło Aniu Bezowa i po drodze odwiedzisz koleżanki, a niektore z pewnością noclegu udzielą. To którędy pojedziecie?? :))
UsuńŚlicznie dziękują Liduś. Bardzo bym tak chciała jechać etapami i poznać Was. Pewnie musiałabym wziąć miesiąc urlopu, bo sama droga trwałaby dwa tygodnie - ale fajnie by było.
UsuńAnusia samolotem mogło by się udać. Do Jasionki nie jest aż tak daleko.
Buziaki dla Wszystkich.
Ania Bezowa
Miesiac urlopu musowo ;)
UsuńA wiesz co? Z ciekawości sprawdziłam od Ciebie połączenia samolotowe :))) Z przesiadką w Warszawie mozesz udać się do Gdańska albo Szczecina ( Goleniowa, a tak naprawdę to niedaleko jest taka malutka miejscowość o nazwie Mosty, ale pociagi stamtąd jeżdżą do Kołobrzegu, albo w drugą stronę) i potrwa to tylko 2,5 godziny. Cena biletu dla jednej osoby trochę ponad 700 zł.
To teraz nie masz już wyjścia, Aniu - zacznij planować ten wypad nad morze :))
U mnie to będzie w sam raz połowa drogi. Przedtem zahaczysz o Wrocek, potem ja, Lidka, Ksan, JolkaM. i Graszkowska i już tam jesteś!
UsuńNo, Andzia, mape w dlon, olowek, suwmiarke i szpilki do zaznaczania na mapie miejsc postojowo-noclegowych. ;)))
UsuńO jacie jak mi strasznie miło, że o mnie tak myślicie i pomagacie spełnić marzenie. Kto wie, kto wie - jak uzbieram kasiorę to się odezwę. Na razie kasiora potrzebna na maj - I komunia wnuczka, mojej siostry. Był prosić, to nie wypada nie iść.
UsuńAnia Bezowa
PS. Hana przed Wrockiem mam jeszcze Kraków i Ewa?
Taaa, gdyby nie ta kasiora i prezenty, o ile mniej dzieci przystepowaloby do komunii... :)))
UsuńKominy, tyle wszedzie tych kominow i ten wstretny dym to zmora, od ktorej udalo mi sie dawno temu uciec, kiedy opuszczalam Polske mialam na sobie plaszcz, ktory zanim udalo mi sie uciec nakropkowal sie dokladnie zadzami, brudami z kominow. Teresa
OdpowiedzUsuńTo bylo dawno, Terenia, teraz i Polska musi sie stosowac do wymogow unijnych jesli chodzi o ekologie itp, a poza tym nie ma juz skad dym leciec, bo przemysl popadal. Na moje oko w tym Koninie to czysta para wodna. :)
UsuńZgadza się to para wodna. Mój brat pracuje w elektrowni Bełchatów tam zbiorniki retencyjne służą do rekreacji także, a widok z pomostów jest na kominy elektrowni.
UsuńDa sie namacalnie zauwazyc poprawe jakosci powietrza (no moze akurat nie w Krakowie, ale tam, gdzie bylam).
UsuńAniu, to ile lacznie ze spoznieniem trwala Twoja podroz? Szkoda mi tego goscia ktorego okradli i nawet nie dziwie sie, ze sie upil z rozpaczy.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie zdjecie Twoich Rodzicow siedzacych na lawce w parku. Dobrze, ze moglas ich odwiedzic i pobyc z nimi.
Usciski!
Z Getyngi wyjechalam ok. 21.00, a w Uc bylam w poludnie nastepnego dnia. Wychodzi 15 godzin, a planowo mialo byc 10.
UsuńW drodze powrotnej skonczylo sie na 2-godzinnym spoznieniu. Hura! ;)
Zdjęcia rodzicow-super:-)Chciałabym i ja z moim "menszem"dozyc takiego wspaniałego wieku:-)
OdpowiedzUsuńSzkoda okradzionego faceta,ale ja nie znoszę (trauma z dzieciństwa)wyziewów alkoholowych...dlatego podziwiam Aniu Twoją wytrwałość...
Moja najpiękniejsza Buleczka chciała przyjechać do Polski:pppp kochany kotek!!!
Nawet nie za bardzo mi facet zial w nos, wiec szlo wytrzymac. J sama niepijaca, wiec bardziej irytuje mnie zachowanie niz zapachy. Ale jakos przezylam. :))
UsuńZachowanie -to juz w ogóle...a moj nochal jest niczym nos psa myśliwskiego,(to czasami jest jak przekleństwo)najmniej wyczuwalny smrodek tudzież inny zapaszek od razu wyczuję....
UsuńI tak masz u mnie Panterko medal za wytrwałość:))
Ja tez mam dosc nad-wrazliwy nos i np. czosnek wyczuje z kilometra, ale ten chlop naprawde nie wanial. ;)
UsuńTo rzeczywiście podróż uciążliwa... :/
OdpowiedzUsuńNa szczescie moglam nieco podrzemac, wiec wtedy i czas jakos szybciej uplywal. :)
UsuńNie zazdroszczę takiej podróży...
OdpowiedzUsuńOj tam, przynajmniej sie nie wynudzilam. ;)
UsuńSpóźnienie było faktycznie imponujące, ale straszne jest to, że po drodze bardzo łatwo można zostać okradzionym. Jak sprytne są te szajki, to się w głowie nie mieści - żeby zamienić euro na ruble!
OdpowiedzUsuńNiestety, nie udało się nam spotkac, bo nawet mimo spóźnienia dojechałabym do Konina, ale o tej porze wypadało, żebym była już gdzie indziej ...
Aniu, przypomina się mi Twoja poprzednia podróż do Polski, ta okrężną drogą, wtedy też miałaś niemiłą przygodę ze złodziejem.
To prawda, te szajki sa praktycznie na kazdym postoju, gdzie zatrzymuja sie autobusy liniowe czy tez prywatne samochody. Strasznie trzeba uwazac. Ja torebke nosilam na ramieniu, ale portfel juz w kieszeni spodni, a w drugiej komorke. Na to kurtka, zeby nie bylo widac. ;)
UsuńJa bym nie zgodziła się na jego picie. To jest dozwolone? Picie w autobusie publicznym? Taka podróż to jakiś koszmar. :((
OdpowiedzUsuńNie jest dozwolone, dlatego mnie zapytal. Ale gdyby nie ta kradziez i jego mendzenie, nie bylby wcale tak paskudnie. Ja tam jestem tolerancyjna i gdyby przesadzil ze zlym zachowaniem, na pewno zameldowalabym kierowcy. .)
UsuńNie wiem tylko po co się tak poświęcać...
UsuńZ drugiej strony to się rodzina twojego towarzysza podróży ucieszy z takiego powrotu po saksach!
Zwlaszcza, ze odnioslam wrazenie, ze rodzina bardziej czekala na kase niz na tatusia. Najczesciej tak bywa.
UsuńFaktycznir - podróż kijowa ale chyba najfajniejszy moment jest jak wjezdza sie do swojego miasta - ciary.
OdpowiedzUsuńLodz tak nieprawdopodobnie sie pozmieniala, ze czesci w ogole nie moglam rozpoznac, no nie wiedzialam, gdzie jestem, slowo! :))) Ulice szerokie jak w Las Vegas i takiez bogactwo neonow. ;)
UsuńTo super - juz nie jest taka smutna.
UsuńW Łodzi byłam już dawno temu i odnioslam takie wrażenie ale wiem ze sie zmieniła bo córki już tam pare razy były i mi opowiadały
Niestety nie wszedzie Lodz jest taka piekna, tylko w srodmiesciu i po wierzchu, bo podworka sa najczesciej nie ruszone - kasy brak na wszystko, a miasto sie wyludnia.
UsuńNo, to podróż miałaś... urozmaiconą:)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o kominy - w latach sześćdziesiątych wybudowano u nas fabrykę opon (najpierw nazywała się OZOS, potem dodano Stomil, a teraz po przejęciu przez francuzów Michelin), bardzo nowoczesną z filtrami na kominach, Niestety, te filtry od czasu do czasu, (rzadko, przyznaję) się psuły. Trzeba było zobaczyć, jak wtedy wyglądało miasto od nawietrznej, szczególnie zimą!
No co? Filtr tez czlowiek i chorowac musi! ;)
UsuńPowietrze jest i tak znacznie czystsze w Lodzi niz za tzw. komuny. Nie tylko nie ma przemyslu, ktory zasmradzal, ale sa tez inne normy unijne. Woda z kranu nadaje sie do picia, a wczesniej byla jak z basenu, pelna chloru. Pod wieloma wzgledami poprawilo sie, pod innymi pogorszylo.
No jak on schował tę kasiorkę, że go okradli?! Trafił Ci się absztyfikant, nie ma co ;))
OdpowiedzUsuńA na pierwszym zdjęciu z kominami widzę mocarnego faceta w tym dymie :D
Jak kazdy facet, mial portfel w zanadrzu na piersi. On sam byl bardzo zdziwiony, niby cwaniaczek, a dal sie podejsc jak dziecko.
UsuńAlucha, myslisz, ze z tym dymem to jakies objawienie? :)))
Gapa z niego.
UsuńNo pewnie, że objawienie! To idzie mocarne zdrowie i spokój do Was :D
A, no chyba ze tak. :)))
UsuńNiefajna ta podróż,co innego własnym autkiem ,a co innego autobusami.
OdpowiedzUsuńI tu jestes w mylnym bledzie, Dorka, wole autobusem byc wieziona, niz wlasnym autem kierowac. Mniej sie czlowiek meczy. ;)
UsuńA no chyba ,że jak tak to tak:)))
UsuńBo ja to ze swoej perspektywy wozonej piszę:) No lae wiem też ,ze moi kierowcy lubią jezdzić,wiec też i dlategoż.
Ja nie lubie, a w nocy to jestem slepa jak kret. :(
UsuńPoczta Polska jest pełna sprzeczności, paczuszka przyszła co prawda na drugi dzień, ale kartki z życzeniami świątecznymi szły przeszło tydzień ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to alkoholowe skłonności Twojego sąsiada były przyczyną kradzieży, alkohol osłabił jego czujność i był sygnałem dla złodziei, że będzie łatwy łup.
No ale sama powiedz, ludzie placa za jakies priorytety czy inne przyspieszacze, a mnie nie zalezalo na czasie, tylko zeby bylo taniej, bo to z kasy mamy. ;) Nigdy tej polskiej poczty nie zrozumiem... :)))
UsuńJazda autobusami to jednak ciężka podróż, która zresztą jest lekka, kiedy ma się do przejechania więcej niż kilka godzin. Takiego sąsiada współczuję, dobrze, że potem chociaż się przesiadł. Odpoczywasz Kochana?
OdpowiedzUsuńTroche niewygodnie, ale ja nawet lubie te autobusy dalekobiezne. A na pewno bardziej od pociagow. :)
UsuńDo odpoczywania jeszcze mi daleko, musze odrabiac rozleniwienie slubnego. ;)
Ja też miałam kiedyś nieprzyjemność jechać obok takiego w autobusie z Londynu (!) do Pl. Ten mój to nawet i zasnął, ale co się nagadał to jego.
OdpowiedzUsuńA Ci powiem że ja w tym dymie też faceta zobaczyłam. No cut prawdziwy!
Na poczatku facet byl do zaakceptowania, ale po tej kradziezy calkiem sie rozmarudzil.
UsuńNo w rzeczy samej atleta jakas na koninskim niebie sie objawila. :)))
Iwona ma oko! Faktycznie chmurkowy atleta jak malowany ,albo raczej jak dżnin z butelki:)
OdpowiedzUsuńNooo, taki dzinowaty, zaiste.
UsuńOkradli... jak mu się do portfela zmieściło te kilka tysięcy euro, toż to absurd. Poza tym, w dobie banków, to zawsze ryzyko, upijać się i nosić przy sobie więszką gotówkę. Chyba że pracował na czarna, co nie zmienia faktu, że zachowanie typowo januszowe.
OdpowiedzUsuńWażne, że w końcu dojechałaś i wprost w objęcia... kiss
To Ty nie wiesz, ze w Polsce nie tylko Kaczynski nie ma konta? Janusze uwazajo, ze piniondze som najbezpieczniejsze w portfelu. Jak uwazajo, tak majo. :)))
UsuńJestem strasznie zła i jakoś mi to do Twojego lirycznego pamiętnika z podroży bardzo nie pasuje. Ludzie są jednak głupi jak cholera.
OdpowiedzUsuńSwiat jest pelen takich typkow, niczego sie w zyciu nie naucza.
UsuńTe typki to moje niemieckie ciotki w bardzo bliskiej linii :| Jedna zwłaszcza.
UsuńA ja myslalam, ze zlorzeczysz na "mojego" okradzionego pijaczka. :)
UsuńA propos powyższego komentarza...W zyciu tak własnie jest - liryka i przyziemność a nawet bród, smród i złodziejstwo łączą sie jakos ze soba. Oto prawda zycia.Autobusy sie spóźniają a paczki docieraja w tempie ekspresowym. Pomieszanie z poplataniem. Ale prawdziwie do bólu. Grunt, że dotarłaś cało i zdrowo do domu Rodziców.Szybko to mineło, nieprawdaż? Zawsze za szybko mija...
OdpowiedzUsuńUściski kwietniowe zasyłam Ci Aniu!***
O tak, moja wizyta przebiegla jak okamgnienie. Kiedy czekalam na dzien wyjazdu do Lodzi, czas bardzo mi sie dluzyl. Kiedy juz tam dotarlam, przyspieszyl co najmniej stukrotnie. Ledwie przyjechalam, juz musialam wyjezdzac. :((
UsuńPost czytałam rano,ale bieglam do pracy.Od razu mi się podabało jak dymny duszek Ciebie Wita.Cieszę się,że spotkałaś się z rodzicami.Podróż z tym panem nie do pozazdroszczenia.Po ilości wypitej przez tego pana z samego jego oddechu chyba miałaś lekki rausz.Bułka chyba chciala jechać z Tobą.
OdpowiedzUsuńJakos malo spostrzegawcza jestem, bo dopiero po komentarzach przyjrzalam sie tym dymnym zjawom, wczesniej ich w ogole nie widzialam. :)
UsuńA facio jakos specjalnie na mnie nie chuchal, tylko marudzil nadmiernie. :)))
ale miałaś pomocników do pakowania ... proszę jakie córcie pomocne ;)
OdpowiedzUsuńa co do reszty - to współczuję ... opóźnienie, śmierdzące towarzystwo i w dodatku słuchanie marudzenia pijanego osobnika... MaSaKra
:***
Oj tam, przynajmniej nie bylo nudno w podrozy. ;)))
Usuń:*****
cholera napisałam komentarz i nie ma....
OdpowiedzUsuńno więc podróże do tego kraju, z tego kraju, a zwłaszcza w tym kraju, to wieczna trauma jest nieustająca ...
Wszedzie tak bywa, nie tylko w tym kraju. No i nie straumatyzowalam sie az tak bardzo, tylko troszeczke. ;)
UsuńTeraz słyszy i żałuje, że wcześniej nie wiedział.
OdpowiedzUsuńPewnie i tak o tej porze w pracy byles.
UsuńAle dobrze rozpoznalam obiekt, co nie?