Banery, ordery i inne bajery

wtorek, 22 listopada 2016

Nie nudzilam sie.

Przez caly czas pobytu w Polsce nie mialam czasu na nude. Kazda wolna chwile spedzalam na pracach domowych, myciu okien, praniu (recznym, bo pralka cus fiksuje) firan i zaslon oraz innych narzut czy poduch, ktore sie do prania nadawaly. Chcialam zrobic jak najwiecej, zeby wystarczylo na dluzszy czas. Przy okazji znalazlam mamie pomoc domowa, osobe zaufana, co dla mamy jest bardzo znaczace. To corka kuzynki, ma trojke dzieci, nie pracuje, bo najmlodsza ma dopiero dwa latka. Przytrafila sie rodzicom, kiedy starsze siostry byly juz zaawansowanymi nastolatkami, slodki dzieciak i gadulka. Starsze ucza sie wzorowo, chetnie pomagaja, w ogole cala rodzinka jest fajna, choc dosyc doswiadczona przez los. Ale to temat na osobne opowiadanie. Najwazniejsze, ze mama bedzie miala regularna pomoc w domu, a Agniecha sobie dorobi.
Mama poza ciezszymi pracami jakos sobie radzi, ale mam wrazenie, ze moj przyjazd, aczkolwiek oczekiwany, wybil ja troche z rytmu i zaczela sie rozklejac. W koncu ostatni raz bylam tuz po smierci taty i pewnie moja obecnosc jakos sie mamie z tym calym dramatem skojarzyla. Nie wspomne juz, ze kiedy musialam wracac, tez plakala ze zostaje znow sama, ale o przyjezdzie do nas nawet nie chce rozmawiac.
Bylysmy na cmentarzu, zaraz na samym poczatku, kiedy w Uc panowala jeszcze zima. Bylo bialo dokola, zimno. Dziwne bylo widziec dane taty na nagrobku, do mnie to jakos jeszcze nie dociera i czesto lapie sie na mysleniu o ojcu, jakby jeszcze zyl. Czegos nie wiem, zapomnialam, wiec zaraz "musze przy okazji spytac tate", a potem zaraz przychodzi opamietanie. Mama jest w znacznie gorszej sytuacji, bo jej w domu wszystko az krzyczy wspomnieniami. Dojrzala juz wprawdzie do tego, zeby usunac z szaf ubrania taty, ale tyle jeszcze pozostalo...




Reszte czasu spedzilysmy na usilowaniach rozwiazania spraw spadkowych, ale wszystko jest bardziej skomplikowane niz myslalysmy. Chyba nie obejdzie sie bez procesu spadkowego w sadzie. W kazdym razie cos tam polowicznie osiagnelysmy i to tylko dlatego, ze pomagal nam syn mamy przyjaciolki, ktory jest sedzia i zalatwil nam bez czekania potrzebny akt notarialny. I tak musze znow wpasc tam na wiosne, kiedy minie pol roku od smierci taty. Nawet taka glupotka, jak upowaznienie mnie do dysponowania kontem, jest chwilowo niewykonalna. Rodzice mieli konto na obydwoje i przepisanie na nazwisko mamy, na podstawie aktu zgonu, trwalo minute. Jednak kiedy mama, juz jedyny wlasciciel konta, chciala mnie upowaznic, urzednik bankowy potrzebowal nagle zgody drugiego wspolwlasciciela, a ze ten nie zyje, to zgody moze udzielic jedynie sad. No i klops. Jednak nasz znajomy sedzia poradzil mamie wyrobienie karty bankomatowej i uzbrojenie mnie w pin, co poskutkuje tym samym, co upowaznienie, ale chwilowo bez zmudnej drogi sadowej. Dobre i to.
Czy uda nam sie doprowadzic cala sprawe do konca, kiedy przyjade wiosna - nie jestem pewna, bo to, co wydawalo mi sie bagatelna formalnoscia, w Polsce urasta do problemow nie do przejscia.
Tam bez znajomosci i wejsc nie da sie nic normalnie zalatwic w krotkim czasie i na juz.





36 komentarzy:

  1. I znowu powiem, że lepiej mieszkać w małym mieście. Kiedy zmarł mój tato miałam pewne załatwienia, włącznie z rentą rodzinną dla mamy, trwało to prawie od ręki. Kiedy zmarła mama, to już więcej było załatwień, weszły sprawy spadkowe, ale i z tym nie miałam problemów, bo u notariusza był testament. Pomimo testamentu, gdzie figurowałam jako jedyny spadkobierca, moja siostra też musiała być obecna, aby wszystkiego się zrzec na mnie. No nie powiem, trochę te opłaty notarialne kosztują, nawet słono.
    Moja mama bankom nie wierzyła, więc z tym nie miałam kłopotu, a to chyba jest najgorsze.
    Trzymaj się Anusia.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie na wielkosci miasta rzecz polega, a na mojej skomplikowanej sytuacji z obywatelstwem i zmianami nazwiska oraz inna pisownia. I jeszcze kilku dodatkowych drobiazgach.
      Gdyby to bylo jak u Ciebie proste - juz dawno byloby zalatwione.

      Usuń
  2. Z tym kontem to już jaja jakieś, co to za bank! Zwyczajnie, Mama mogła sobie założyć drugie, w innym banku razem z Tobą. W ZUS zmienić dyspozycję przelewania emerytury na nowe konto. Potem oszczędności z pierwszego konta przelać na drugie, a to pierwsze konto zlikwidować.
    Z PINEM i kartą to na krótką metę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masza, KAZDY bank ma taki obowiazek i zdziwilabym sie, gdyby mi to upowaznienie dali. Nie wiedza przeciez, czy nie mam rodzenstwa, np. nieslubnego. Procedury denerwuja, ale sa niezbedne.
      Mama zadnych dyspozycji nie zmieni, nowego konta nie zalozy i tyle. Gadaj z nia o zmianach na koncowce zycia. ;)

      Usuń
  3. Swietnie ze mama ma pomoc domowa, a ze jest to rodzina, dobra osoba, to lepiej nie mozna. Mysle ze Masza ma bardzo dobry pomysl z zalozeniem drugiego konta dla mamy i Ciebie. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nierealne, bo mama jest niereformowalna i odporna na nowosci, a poza tym ma blisko do tego banku, to jest bank polski, panstwowy i nie zbankrutuje... bla... bla bla...
      Zrobisz cos? ;)

      Usuń
  4. Mam w gardle dławiącą gulę, gdy czytam o Twoim pobycie u Mamy...Tyle podobieństw. Ściskam Cię mocno, Aniu!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, u mamy to u mamy i nigdzie nigdy juz tak nie bedzie... :(

      Usuń
  5. Z opisu wynika, że to z pewnością ten jeden z "polskich" banków bo tylko oni mają biurokrację nie do przejścia. Ostatnio Słodka starała się u nich o pracę i w sumie dobrze, że się nie dostałą bo czekało by ją pół roku szkoleń i jeszcze nie wiadomo czy bank by się w międzyczasie nie rozmyślił z jej kandydaturą. Cieszy mnie wiadomość, że Twoja mama będzie miała opiekę, sprawdzonego człowieka. I cieszy mnie również to, że może jednak na wiosnę uda się nam spotkać w mieście Uć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mylisz sie, inne banki z pewnoscia tez by chcialy wyroku spadkowego, takie sa po prostu procedury i ja nawet to rozumiem, choc jest to wkurzajace. Co wiecej, w Niemczech jest podobnie, bo banki boja sie wydawac spadki w niepowolane rece.

      Usuń
  6. Niestety tych procedur w przypadku odejścia z tego świata jest sporo. Tak myślałam, że mogą być problemy z pisownia i zmianą nazwiska. Życzę żeby wszystko się udało. Dobrze że już tyle udało Ci się osiągnąć i że mama te pomoc przyjmuje. W tym wieku rzadko są reformowalni. Powodzenia Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ze zmiana i niemiecka pisownia problemow bylo najmniej, ale raczej nie obedzie sie bez procesu w sadzie, bo notarialnie nie idzie wszystkiego uregulowac.
      Mama widzi, ze sama nie daje rady, a ja za rzadko przyjezdzam, zeby miec wszystko pod kontrola.

      Usuń
  7. ech polka to piękny i skomplikowany kraj... ostatnio mama dokonała aktu darowizny na mnie w postaci mieszkania, nic to nie zmienia w jej sytuacji i mojej poza kasą, którą muszę wybulić za notariusza, członkostwo w spółdzielni inne papiery...ale w razie co, mam spokój. obejdzie się bez ubezwłasnowolnień, spraw sądowych etc
    trzymam kciuki za tez sprawy i życzę dużo cierpliwości..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja nie moze nawet dokonac darowizny, bo... czesc majatku i mieszkania to wlasnie spadek i formalnie do niej nie nalezy. :)

      Usuń
  8. Życie brutalne jest (zwłaszcza w Polsce) i zmusza nas do ciągłego pamiętania o tym , że kiedyś umrzemy, więc jeśli jest cokolwiek do przekazania dzieciom to trzeba niestety znacznie wcześniej zabezpieczyć się tak, by potem nie było niepotrzebnych problemów i kosztów.Tyle tylko, że tak mało stabilnego pod względem przepisów kraju jak nasz to chyba ze świecą trzeba szukać. Każda kolejna ekipa usiłuje zmienić wszystko co było, bez względu na to czy to co zastała jest dobre czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz sie boje, bo przeciez obecna ekipa rzadzaca nienawidzi opcji niemieckiej, a tu niemra nie tylko dzieci zgermanila, ale wyciaga lapy po polski majatek, zamiast dac kosciolowi. :)))

      Usuń
  9. Podpadłaś, Pantera, oj podpadłaś :)
    Było po mnie zadzwonić! Nie wiem, no nie wiem, czy Cię jeszcze lubię :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz qrna, obwieszczalam wszem i wobec, ze przez Wrocek przelece przejazdem, bylo sie zapisac do kolejki. Zreszta gdziez bys po nocach i w lejacym deszczu ze swojego wygwizdowa dala rade zawlec sie na dworzec?
      Ale spoko, nic straconego, bo na wiosne znowu bede, wiec tego... szykuj sie juz duchowo. Moze pogoda chociaz dopisze. :))

      Usuń
  10. O ile zycie byloby prostsze bez tej biurokracji...
    I spokojniejsze...
    Ja od pewnego czasu mam walizkowstret ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja waliza jeszcze w polowie pelna, a ze stoi w zamknietym pokoju i nie potykam sie o nia, to pewnie proces rozpakowywania jeszcze troche potrwa. :)))

      Usuń
    2. To moze zostaw, niech se polezy do wiosny :-)))

      Usuń
  11. Dobrze, ze moglas pobyc chciaz troszke z mama i udalo ci sie znalezc pomoc dla niej. Tak to juz jest, ze starych drzew sie nie przesadza wiec mama chce zostac u siebie.
    Nie wiem czy w Polsce kiedykolwiek zmieni sie podejscie do petentow (i to we wszystkich instytucjach). Jak zwykle urzednicy i przepisy gora, bez wzgledu na ekipe rzadzaca!

    PPOzdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo zmienilo sie na lepsze na linii urzednik-petent, ale wielu urzednikow jeszcze nie zauwaza, ze to petenci sa platnikami ich pensji z wlasnych podatkow i zachowuja sie, jakby byli panami zycia i smierci.

      Usuń
  12. Wspaniale, ze udlo sie taka pomoc dla mamy znalesc.
    Walizkowstret tez mam okrutny - ostatnia czekala na ostateczne rozpakowanie "zaledwie" pól roku :). Mam nadzieje, ze reszte uda Ci sie z czasem przebrnac, choc to prawdziwa droga krzyzowa. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze i lepiej, ze nie wszystko zalatwilam od razu, bo mam pretekst i kolejny termin na odwiedziny. Pol roku rozpakowywania waliz? Nooo... poszlas po bandzie! Ja planuje na tygodnie, jeden albo dwa, no gora trzy. :)))

      Usuń
  13. My zrobiliśmy porządek w ubraniach mamy dzień po pogrzebie. Bez udziału taty który był w totalnej rozsypce...
    to było coś najgorszego. Na szczęście pomagała mi bratowa i ciocia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcielismy tez zalatwic to od razu, ale mama stanowczo zaprotestowala, chciala jeszcze pobyc wsrod rzeczy taty, wiec dalismy spokoj, zeby miala czas dojrzec do tej czynnosci i w spokoju zegnac sie z przeszloscia. Pomogl znajomy w zawiezieniu wszystkiego do PCK.

      Usuń
    2. nie dziwię się mamie....

      Usuń
    3. Dlatego specjalnie nie oponowalismy.

      Usuń
  14. Aniu, nie dziwię się Twojej Mamie, że nie pozwoliła od razu ruszyć rzeczy Taty. Ja pozwoliłam ruszyć rzeczy Męża, po dwóch miesiącach, tylko dlatego, że zbliżały się Święta i Syn z Córką chcieli mi posprzątać mieszkanie. Zrobiły, to gdy byłam w pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mielismy dobre intencje i chcielismy pomoc, poki bylismy w Uc. Pozniej mama musiala sama sie z tym zmierzyc, co na pewno wzbudzilo fontanny lez, ale nie mialam na to wplywu, to byla mamy decyzja.

      Usuń
  15. Najważniejsze,że mama zgodziła się na opiekunkę co pewnie i Tobie pomoże spokojniej myśleć o samotności mamy,z resztą sobie poradzisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ôprocz opiekunki, mama chodzi codziennie do domu dziennego pobytu dla seniorow, gdzie ma towarzystwo, zajecia, gimnastyke, wycieczki i obiady z dwoch dan. Na razie bardzo jest zadowolona, a i mnie to cieszy, ze nie siedzi sama w chalupie i nie placze patrzac w sciane. Powoli wiec jej zycie sie normalizuje.

      Usuń
  16. Dobry pomysł, by zatrudnić kuzynkę. Miałam podobnie, gdy mój kuzyn zlecił mi opiekę nad swym ojcem, czyli moim wujkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mniej opieka, jak pomoc przy sprzataniu i ciezszych pracach domowych. Ona sama ma w chalupie roboty po kokarde.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.