Banery, ordery i inne bajery

poniedziałek, 21 listopada 2016

Przymuł.

Tyle mam w glowie nowych pomyslow na posty, ale zanim wroce do rzeczywistosci i regularnego blogowania, musze otrzasnac sie ze stanu przymulenia oraz od nowa przyzwyczajac sie do zycia we wlasnym domu. Ani sie nawet nie rozpakowalam, wyjelam tylko wedliny, wrazilam je do lodówy, a reszta lezy. No dobra, wyjelam jeszcze szczoteczke do zebow i najpotrzebniejsze kosmetyki. Cwanie umiescilam walize w zamknietym pokoju goscinnym, wiec mi w oczy nie wlazi i nie wywoluje wyrzutow sumienia. Nie ma juz zagrozenia, ze cos mi w niej zgnije i samo sie wypakuje, wiec co tam! Niech se lezy dotad, az ja dojrzeje do wypakunku.
Nie tylko jestem zmeczona i boli mnie glowa, to jeszcze mam pelne rece roboty z uzupelnianiem deficytu mizianek u kotow. Slubny wprawdzie dbal o nie, dawal jesc, czyscil kuwety i rozdzielal gotowe do bitki bestie, ale mizianki to juz wedlug niego wielka przesada, zwlaszcza ze nie przepada za kotami. A wiec chwala mu za to, co w ogole dla nich zrobil przez ten tydzien, bo mogl przeciez je zaglodzic, co nie? :D
Nie obiecuje wiec, ze tak od razu zaczne pisac regularnie, ale sie postaram, jak mi czas pozwoli, bo od dzisiaj powrocilam do trybu fabrycznego i nie ma to-tamto, trza tyrac, bo samo sie nie zrobi.
Witam wiec wszystkich stesknionych po przerwie (wcale nie wakacyjnej) i lece nadrabiac zaleglosci czytelnicze.




72 komentarze:

  1. No to witaj w domu...blogowym:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się człowiek od Ciebie uzależnił, to potem cierpi jak Cię nie ma.
    Witaj Anusia, dochodź do siebie, a my jeszcze poczekamy. Skoro Ty wytrzymałaś tyle czasu na otwarcie paczek... to my wytrzymamy dzień, czy dwa, nie więcej.
    Biedne koteły, tyle czasu bez miziania, mój ślubny mizia, bo lubi koty.
    Buziaczki i zdrówka.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moj chyba jednak nie mizial, bo koty w kolejce stojo po mizianie ;)

      Usuń
    2. E tam nie mizial, same sie pomizialy o niego :-)))

      Usuń
    3. Moze Bulka, bo Miecka nigdy w zyciu nie miziala sie o ludzi, ona jest niedotykalska i tylko mnie toleruje. :)

      Usuń
  3. Wkraczaj powolutku w normalny kierat, a my poczekamy. A tak na boku, slubny by na pewno kiciulek nie zaglodzil, bo nie ma nic bardziej upier...go niz glodny kot (nawet mojego, który za kotami nie przepada, szara zolza potrafi zmusic do nakarmienia) :P (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bestie nie dalyby mu spokoju tym jojczeniem za miska, ale o mizianki juz sie nie dopominaja. :)))

      Usuń
  4. Fajnie, ze juz jestes. Poczekamy bo Miecka z Bulka wazne sa, no i fabryka a przede wszystkim Maz pewnie steskniony.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Milo wiedziec ze juz wrocilas. Ciekawa jestem wrazen z Polski, polskie wedliny tez lubie. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrazenia mam coraz bardziej negatywne, bo raczej nie bywam tam, gdzie wszystko polakierowane na pokaz, ale tam, gdzie ludzie musza zyc na codzien. ;)

      Usuń
  6. Ciekawa jestem Twego pobytu w Polszcze, wiec poczekam spokojnie, pewnie cos skrobniesz. Kiedys tez u mnie walizki lezaly nierozpakowane tygodniami ale przy moim trybie zycia teraz rozpakowuje tylko przekraczajac prog.
    Szczesliwego powrotu w domowe pielesze zycze..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mamy bylo... jak u mamy, choc to ja przejelam teraz wiekszosc obowiazkow, ale wiadomo, nie ma jak u mamy. :)

      Usuń
  7. Witaj z powrotem, Aniu. Dziwnie jest wracać jak gdyby nigdy nic, przykro zostawiać tych najbliższych, których się odwiedziło. Człowiek w wiecznym rozdarciu...
    Pozdrawiam ciepło*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebys wiedziala, Olenko. Zanim przestane tak intensywnie i z wielkim zalem myslec o mamie, zanim wroce do codziennosci, nawet tej myslowej, uplynie troche czasu.

      Usuń
  8. Witaj kochana :) u mnie tez jeszcze walizki leza od powrotu z Kazachstanu a ja nie moge posta wyskubac choc jest o czym pisac :) spokojnego powrotu do pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaska, Ty to w ogole przeginasz z tym niepisaniem, wez sie w karby i sprawozdawaj z podrozy! :)))

      Usuń
    2. no muszę wiem :) spróbuję dziś.. ale mam przymuła :P

      Usuń
    3. No wez! Pora powrocic na bloga, bo do domu wrocilas juz dawno. :)

      Usuń
  9. Cześć Panterko :), dobrze Cię widzieć...

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć, Panterko! Nie zdążyłam się z Tobą pożegnać, ale trafiłam na powitanie:) Wyczułam - z tonu posta - że Twoje ostre pióro będzie miało co robić. A po przeczytaniu komentarzy jeszcze się utwierdziłam w tym mniemaniu:) Odpocznij i pisz! Całuski powitalne ślę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, coraz niechetniej bywam w tej Lodzi, tylko obecnosc tam mamy zmusza mnie do bywania w tym dziwnym miescie. :)

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Uszanowanko! Dobrze wrocic, choc takie nieobecnosci wzmacniaja tesknote, co nie? :)))

      Usuń
  12. jak ja nie lubię się rozpakowywać!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybij piatke, Rybenka! Ciekawe, ile mi tym razem zajmie oproznienie walizki. ;)

      Usuń
  13. A ja czekam na zdjęcia! Te obiecane mi na maila. A poza tym po naszym spotkaniu czuję się jakbym cię znała 100 lat! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia, przeciez wczoraj wyslalam Ci emalie ze zdjeciami. Dzisiaj powtorzylam zabieg, wiec moze w koncu dostaniesz.
      Zawsze mnie zadziwia ten fenomen blogowiska, nie widzialam Cie lajw na oczy, a tez mialam wrazenie, ze znamy sie od zawsze. :)

      Usuń
  14. Całą frajdę z podróży psuje mi zawsze rozpakowywanie walizki, więc doskonale Cię rozumiem. Zresztą szykowanie tego co mam zabrać ze sobą też już mnie pomału zaczyna stresować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szykowanie jest tez paskudne, ale robi sie to w lepszym celu, natomiast rozpakowywanie to horror i terror oraz gwalt na moim czlowieczenstwie. :)))

      Usuń
  15. Witaj po podróży.Wiesz co pomyślałam jak był super księżyc.Szkoda że nie ma Pantery bo zdjęcia by były.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troche udalo mi sie tym malym aparacikiem dla idiotow sfocic ksiezyc. Nie bralam duzego, bo juz nie mialam ani miejsca, ani sil na dzwiganie dodatkowego ciezaru. I tak o malo reki ze stawu mi nie wyrwalo, taka waliza byla ciezka. :)

      Usuń
  16. Ja tez tak robie po powrocie. Wypakowuje co najwazniejsze a reszta niech sie kisi az przyjdzie na nia czas.
    Witamy z powrotem :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Helou, cieszy mnie twój powrót na blogowe łono:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale spotkać się ze mną nie mogłaś? A ja miałam w planie zaprosić Cię do znajomej naleśnikarni, niedaleko od Twojej mamy na pyszne cepeliny. I patrzyłam w ten mój telefon jak kura w gnat a on milczał, więc sobie pomyślałam nie to nie, trudno, sama zjadliśmy tam cepeliny z pyszną kapustą. Dodam, oni sami przygotowują wszystkie potrawy i mogą nawet dostarczyć do domu.

    Jak bardzo trudne są spotkania z rodzicami to ja wiem najlepiej, też wychodziłam od mamy z bolącą głową i oczywiście ostrym poczuciem winy, bo w tym kierunku akurat moja mama miała wielkie zdolności osobiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ela, przypominam niesmialo, ze telefony dzialaja w obie strony. Jaki mialas problem, zeby do mnie zadzwonic? Szczerze Ci powiem, ze naprawde nie mialam wolnej minuty przez ten caly czas pobytu, bo jak nie sprzatalam i pralam, to wozilam sie po notariuszach i innych takich, a w przerwach przyjmowalysmy wizyty rodziny. Ani sie obejrzalam, kiedy musialam wyjezdzac.

      Usuń
    2. A telefon do Twojej mamy to ja miałam? :) No dobra do następnego raza. :)

      Usuń
    3. Mialas numer mojej komorki, moglas wyslac esesmana albo zadzwonic. Ale spoko, musze przyjechac na wiosne, moze wtedy pogoda bedzie bardziej sprzyjajaca. ;)

      Usuń
  19. Czesc Aniu. Ciesze sie,ze juz jestes. Fajnie, ze choc na chwile udalo Ci sie spotkac z Gosia we Wroclawiu (na zdjeciu poznalam dworzec, moj autobus tez tam sie zatrzymuje). Doskonale rozumiem Twoje rozterki i niepokoj. Ja juz niedlugo wracam do Pragi i moja mama bedzie musiala sama sobie dawac rade. Juz sie boje co to bedzie...
    Ciekawa jestem Twoich wrazen z Polski. Ja po trzech miesiacach pobytu w Warszawie jestem przerazona tym co sie dzieje, a sluzba zdrowia w P. to juz tragedia.
    Jak jestem w Pradze interesuje sie polityka, ale poniewaz nie jestem "wtopiona w realia codziennego zycia w Polsce" wiele faktow mi umyka. Bedac teraz w Warszawie niekiedy zadaje sobie pytanie czy aby na pewno w Polsce tez jest XXI wiek.
    Sciskam Bozena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bozena, jak smiesz krytykowac Najjasniejsza Katolicka?! Nie masz prawa, bo tam nie zyjesz, Ty Emigrantko Jedna!!! A w P. jest pieknie, bo zbudowali autostrady i jest wszystko w sklepach. Nnno! Mnie juz nawet obarczono wina za to, ze polska sluzba zdrowia nie chciala leczyc mojego ojca, bo to ja powinnam rzucac prace i sie nim opiekowac. Ja mam wrazenie, ze P. cofa sie do sredniowiecza, teraz sobie jakiegos wymyslonego Zyda na krola obwolali.
      Moje wrazenia bede opisywac w najblizszych postach. :)))

      Usuń
    2. O, Kochane! Autostrady?! Właśnie jeden (pożal się boże) minister powiedział, że są be, bo nie służą Polakom(!) I pewnie przestaną w nie inwestować, bo budżetu nie będą mogli dopiąć :)))))))))))))))

      Usuń
    3. Autostrady sa be, bo ich pis nie wybudowal, a tylko unia dofinansowala, a unia to przeciez opcja niemiecka. A swoja droga ciekawe, kiedy calkiem zabraknie kasy na oplacanie elektoratu. Jak znam pis, to dodrukuje pieniadze i jeszcze bardziej zadluzy panstwo.

      Usuń
  20. Juz sie ciesze na nowe posty, dorzuce cos od siebie w komentarzach.
    Ciesze sie, ze mieszkam w jednym z najbardziej zateizowanych panstw Europy. I co najciekawsze az 14 sposrod 20 najbardziej ateistycznych krajow swiata znajduje sie na liscie 30 najbardziej rozwinietych krajow. Bozena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to wlasnie kocham Czechow, bo nie dosc, ze smiesznie gadajo, to jeszcze nie wierzo w bajki. :)))

      Usuń
  21. Witaj , wiataj :D
    Ja nie cierpię pakowania , a rozpakowywania jeszcze bardziej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, pakowanie jeszcze ujdzie. Rozpakowywanie to jest to, czego pantery nie lubio najbardziej. :))

      Usuń
  22. Witaj po krótkiej przerwie. Ja wolę się rozpakowywać i robię to szybko. Gorzej z pakowaniem walizki, bo trzeba się zastanawiać, co zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wprost zupelnie przeciwnie, pakuje sie blyskawicznie i nie zastanawiam dlugo, co mam zabrac ze soba. Na rozpakowywanie nie mam zupelnie ochoty.
      Walizka nadal w polowie pelna. ;)))

      Usuń
  23. Witaj. Dobrze, że wróciłaś na blogosferę. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cześć, Tobie też posyłam mizianki, kisses

    OdpowiedzUsuń
  25. Odpowiedzi
    1. Hehehe! "Säiliö"lub "säilö" to beczka, pojemnik, miejsce do przechowywania czegos sypkiego, lotnego lub cieczowatego. Z 17 synonimow mozna znalezc rowniez "tankki"= czolg. (czolo to "otsa")
      "Otsa'm "tankki'em" z "Säiliö" ziowego powietrza!!! Hehehe!

      Usuń
    2. Lekramacje do wujka gugla, to on tak tlumaczy, jak ten czubek. :)))

      Usuń
  26. No i fajnie:):)Brakowało Cię tu:):):)
    Tu Ci wytłumaczę- banda różowego misia, to kupa frajerów, którzy obrażają ludzi na różnych blogach, poglądy mają kosmiczne i w ogóle...lepiej o nich nie pisać, bo to najprościej mówiąc- kretyni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwa mi sie spodobala, stad moj podpis. Jak trzeba, to ja tez umiem z grubej rury, a co! :)))

      Usuń
  27. To ja przypominam, że o obciachowych nakryciach głowy miało być.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.