Glosowanko =>
Odkad Toyka jest u nas, a wlasciwie odkad odkryla, ze kocie zarcie jej bardzo smakuje, a wskoczenie na blat kuchenny nie sprawia jej najmniejszej trudnosci, trzeba bylo cos wymyslic, bo koty stale chodzily glodne. Wystarczyla chwila nieuwagi, zapatrzenia sie w telewizor w salonie, a kocia miska byla pusta i wylizana do czysta. Tylko za czasow Fusla kocia miska mogla stac na podlodze, nigdy nic nie ruszyl. Kira juz chylkiem wyjadala, wiec postawilismy miske na blacie roboczym i to wystarczylo, nie siegnela, ale tez nie przyszlo jej do glowy wskakiwac na gore. Toyka przebila ich obydwoje, wiec kocie miski (obie jedza suche klocki, a Bulka dodatkowo je mokre) znalazly miejsce na kocim drapaku. Na razie Toya jeszcze nie rozkminila, jak sie tam wspinac, ale nie trace nadziei, wszystko przed nami.
Oba koty wskakuja na budke, z niej na szafke i bywa, ze wedruja sobie po polce nad telewizorem, a dopiero na koncu wchodza na platforemke, na ktorej lezy ich miska z suchym. Bulka schodzi stamtad normalnie, a Miecka wypracowala sobie schodzenie akrobatyczne. Mianowicie skacze z samej gory (kawal drogi) na kanape. Postanowilam wiec sfotografowac latajacego kota. Kiedy tylko idzie jesc, ja ustawiam sie z aparatem i czatuje, kiedy bedzie skakac. I tak kilka razy dziennie, bo jakos mi te zdjecia nie wychodza. Nastawilam bardzo krotki czas naswietlania, zeby uchwycic ja w powietrzu i zeby nie byla rozmazana, ale zdjecie wyszlo tak ciemne, ze malo co kota widac. Zaczelam eksperymentowac z ustawieniami i jak juz kot byl widoczny, to albo uchwycilam go jeszcze na drapaku, albo juz po wyladowaniu na kanapie. A za kazdym razem mam tylko jedna probe i potem znow musze czekac, kiedy wlezie na gore.
Oto moje dotychczasowe proby:
|
Robione wieczorem, wiec sztuczne swiatlo nie wystarczylo |
|
Podczas dnia, ale tez za ciemne |
|
Za pozno nacisnelam |
|
A tu za wczesnie |
|
No nie! Gdzie moj refleks? |
|
Nooo... prawie, prawie! |
Nie trace jednak nadziei, ze w koncu uda mi sie zrobic perfekcyjne zdjecie, a kiedy to nastapi, nie omieszkam sie Wam pochwalic.
No to masz rozrywke na dluzszy czas :))).
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi. :)))
UsuńKotowie mają to do siebie, że nie chcą grzecznie pozować.
OdpowiedzUsuńE tam, statycznie pozuja jak ta lala. W locie nie chca. ;))
UsuńA moje nie. Na widok aparatu odwracają się ze wstrętem.
UsuńMoje sie mizdrza. :)))
UsuńJesli masz mozliwosc "strzelenia" serii zdjec za jednym nacisnieciem migawki, to nic straconego. Ale to sprawa aparatu :)
OdpowiedzUsuńMam taka mozliwosc i wyprobuje, ale ja chcialam TO jedno zdjecie, pojedyncze. :)
UsuńNo tak, satysfakcja lekko inna by byla ;)
UsuńCyfrowki maja jeszcze na dodatek lekkie opoznienie, czyli najpierw kliknie, a dopiero chwile potem zamyka migawke... Trudno utrafic loty...
Spoko, przy tysiecznym zdjeciu nabiore takiej wprawy, ze sfoce Miecke na kazdym odcinku, jaki mi sie zamarzy. :)))
UsuńLarająca Miecka mnie rozwaliła :D
OdpowiedzUsuńGratuluje cierpliwości w uchwyceniu tego niezwykłego momentu:-)
A moja księżniczka Bułeczka,tez tak potrafi?
Na pewno potrafi, tylko jej sie nie chce latac, woli schodzic z drzewa klasycznie. :))
UsuńJak na księżną przystało :D
UsuńPewnie nie możesz zamknąć tych drzwi w tle - zdjęcie by było wyraźniejsze. To teraz będę czekać na to jedyne ujęcie:)))
UsuńOwoc, oczywiscie! "Moge, ale mi sie nie chce"
UsuńNinka, moglabym zamknac, ale pomyslalam sobie, ze tam tez jest zrodlo swiatla. :)
UsuńOesu mi by się nie chciało tak czatować. Rozleniwiłem się.
OdpowiedzUsuńA ja sie zawzielam. Teraz czekam na sloneczny dzien, moze wtedy wyjdzie. :)
UsuńSuper :)... Prawie idealnie :D
OdpowiedzUsuńPrawie robi roznice. :)))
Usuń:) Fajne zdjęcia.Moje też robiły długie skoki z szafy,Pereczka mistrzyni, albo z biurka na łózko,tez daleko.Nie uchwycilam chyba tego na żadnym zdjęciu.
OdpowiedzUsuńJa mam to szczescie, ze Miecka wlazi na drzewo w jednym tylko celu. Wczesniej, kiedy nie bylo tam jedzenia, bywala na gorze ektremalnie rzadko.
UsuńNo to Ci Miecka zafundowała kurs fotografowania w ruchu i no ćwiczenia cierpliwości, jak to dobrze mieć w domu zwierzęta ;)
OdpowiedzUsuńJak kotowate wejdą na drapak zamknij drzwi, na białym tle Miecka będzie lepiej widoczna :) To ostatnie na białym tle drzwi byłoby idealne!
Bede dalej eksperymentowac, z drzwiami i bez albo seria zdjec. Podoba mi sie ta robota. :)
UsuńHa ha ha! Tylko podziwiac, to jest spory kawalek z tego drapaka na sofe, mnie by chyba serce do gardla podchodzilo za kazdym razem, tak samo jak mi podchodzi jak Tiggy z dachu garazu skacze na plot.
OdpowiedzUsuńJak sam skacze, to wie, co robi. Z garazu to i Ty bys zeskoczyla. :))
UsuńJa jakos nie mam obaw o Miecke, mimo ze jest juz wiekowa. ;)
Cudne te fotki, latający kot w całej, skaczącej okazałości! Mój drugi pies, jamnik o wysokich nogach czyli Travis, już nieżyjący, też był skoczny do momentu kontaktu z kaktusem na parapecie. Po tym fakcie obraził się.
OdpowiedzUsuńBiedny Travis! :)))
UsuńCzekam dnia, kiedy Toyka znadzie droge do miodu na kocim drzewie. :) Pozostanie szafa, tam nie wlezie. :))
redbula im dajesz, czy co?:p
OdpowiedzUsuńGdyby Miecka pila redbulla, szybowalaby wokol zyrandola, bo on dodaje skrzyyyydeeel... :)))
Usuńdla dobrego zdjęcia może być warto:pp
UsuńSprobuje je namowic. Oby tylko nie pofrunely z szybkoscia rakiety miedzyplanetarnej, bo wtedy juz na pewno moj aparat nie nadazy. :)))
UsuńWtedy moglabys filmy krecic ;) I ewentualnie zdjecie wziac z jednej "klatki"...
UsuńEeee, to juz bylo z latajacym kotem. Buhahaha!
Usuńhttps://youtu.be/fsdLU6D5PMo
Super Miećka. Moja Benola też jest skoczna, z parapetu na kanapę też ma kawałek i zawsze wceluje.
OdpowiedzUsuńBezowa, no to aparat w dlon i czatuj. :))
UsuńNo co Ty, dzie ja potrafię.
UsuńTrening czyni mistrza i nie od razu Krakow zbudowano. Okolo dziesieciotysiecznego zdjecia zacznie cos byc widac. :)))
UsuńNo,własnie,zapomnaiłam zadziwić się Toyka,ze taka spryciula i tarabani się za kocim żarłem. No co za łobuzica:)
OdpowiedzUsuńNie tylko za kocim zarciem, ale za zarciem w ogole, raz juz pozarla polowe studzacego sie boczku. :)))
UsuńA juz mialam zapytac "ale po co lapac kota? niech lata" a tu prosze sprawa sie wyjasnila, slowem jednak najpierw nalezy przeczytac potem komentowac:))) Dobrze, ze zawsze kieruje sie ta zasada.
OdpowiedzUsuńNie no, kot se lata dowolnie. Gdziez bym smiala w lataniu przeszkadzac... :)))
UsuńNo prawie kiciulę złapałaś. Fotografowanie mojego psa przyprawiało mnie o rozstrój nerwowy. Jeżeli tylko nie był czymś mocno zajęty to wszystko paliło na panewce, bo na widok aparatu pędził do mnie jak oszalały- żeby mnie polizać.To zdjęcie, które mam na marginesie bloga udało się tylko dlatego, że było robione
OdpowiedzUsuńz "zasadzki" i Flik mnie nie widział.
Jak sie odpowiednio ustawi aparat, to mozna i psa w ruchu ustrzelic. :)
UsuńA Miecce to ja jeszcze zdolam zrobic perfekcyjne zdjecie, chocbym miala spedzic na tym reszte zycia.
Dlaczego wypominasz biednej Toi ten boczek??? Była po prostu głodna i go zjadła, bo nie nakarmiłaś piesa porządnie. Miećka jest cudowna z tymi skokami. :-)))
OdpowiedzUsuńNie byla glodna! Byla lakoma, a to zasadnicza roznica. :)))
UsuńTo ostatnie zdjęcie już całkiem dobrze uchwyciło latającego kota :))
OdpowiedzUsuńAle się macie z tą Toyką psotnicą!
To ostatnie jest PRAWIE dobre, ale tylko prawie.
Usuń