Czwartek przywital nas nie tylko sinym niebem z ciezkimi chmurami zdajacymi sie wisiec metr nad glowami, ale i porywistym wiatrem. O ile poprzednie dni byly w miare cieple i bezwietrzne, choc zadeszczone, tak ten dzien nie motywowal do niczego. A byl to dzien, kiedy z wizyta do Lodzi nadciagnac mialy Balumy czyli Pawel z Polowka, jak ja pieszczotliwie nazywa. Jak powiedzieli mi juz podczas spotkania, tez mieli rankiem bardzo mieszane odczucia w kwestii wycieczki i zastanawiali sie, czy jej nie odwolac. W takim przypadku pewnie obie strony bylyby zadowolone mogac pozostac w cieplych lozkach, ale jak sie pozniej okazalo, nie przezylibysmy calkiem fajnego dnia ze soba. Dobrze wiec sie stalo, ze ich przyjazd doszedl do skutku. Szkoda tylko, ze Palmiarnia byla tego dnia zamknieta, bo tam wlasnie chcielismy sie spotkac. Stanelo wiec znow na Makulaturze. Nigdy wczesniej nie bywalam tam tak czesto! :)
Zaczelismy od kawy. Ze zdjec zamieszczanych na blogach czy fb wiedzielismy co najmniej jak wygladamy, wiec bez trudu sie rozpoznalismy. Tematow przez caly dzien nam nie brakowalo, a zachowywalismy sie, jakbysmy znali sie od-nie-wiem-jak-dawna. Znow dal znac o sobie blogowy fenomen, czlowiek widzi sie z kims po raz pierwszy w zyciu, a zdaje sie, jakby znal go od wiekow. Nawet dzielaca nas generacja, bo Polowka jest w wieku mojej corki, a Balum niewiele starszy, zupelnie nie przeszkadzala w zajmujacych rozmowach.
Jedno mnie tylko zaskoczylo, ze Balum jest tak wysoki. Ja naleze raczej do kobiet dosc wyrosnietych, a zobaczcie, jaka ze mnie przy nim kruszynka.
Na szczescie nie padalo zbyt intensywnie, a potem w ogole przestalo, udalismy sie wiec via Park Sledzia i plac Wolnosci, gdzie na cokole stal sobie Kosciuszko, udekorowany jednym rogiem i fioletowa peleryna - na ucka promenade, czyli Piotrkowska, ktora o tej porze i w te pogode byla nieco pustawa.
Kiedys, przed laty, Sonic zadedykowala mi post o podworku, gdzie mury kamienic wylozone sa lusterkowymi mozaikami. Za kazdym pobytem w Lodzi chcialam je zobaczyc, ale zawsze cos stawalo mi na przeszkodzie. Tym razem bylismy tak blisko, ze grzechem byloby nie skorzystac z okazji. Przedstawiam Wam Pasaz Rozy. Wedlug wiki: Niezwykłe lustrzane podwórko stało się sławne gdy artystka Joanna Rajkowska wyłożyła jego część lusterkami i tym samym stworzyła pracę "Pasaż Róży". Okazją do tego był Festiwal Czterech Kultur.
Kto tu komu robi zdjecia? :) |
Wiecej zdjec z tego jedynego w swoim rodzaju przepieknego zakatka TUTAJ.
Poczlapalismy dalej Piotrkowska, fotografujac sie przy slynnych pomnikach trzech fabrykantow, latarniku i zwiedzajac rozne znajome zakamarki.
A to filutka z tej Polowki! Lapie latarnika za zadek, az sie zdziwiony odwrocil. :) |
Pasaz Rubinsteina, gdzie bywalam z malenka Pierworodna |
I gdzie wpadla do fontanny z panna |
Tu mieszkalismy, ale wtedy to podworko nie prezentowalo sie tak okazale. |
A potem jeszcze snulismy sie to tu, to tam, bo jakos nie moglismy sie rozstac, tak fajnie sie gadalo.
Zdjecie Baluma, ktore bez pytania zwinelam ;) |
Tuwim jak tajemniczy Don Pedro, szpieg z krainy deszczowcow |
To tez zdjecia robione przez Baluma, rowniez ukradzione ;) |
Wieki cale nie jadlam wuzetek, wiec apetyt moj byl duzy. Ale nawet z takim apetytem nie dalybysmy z mama rady pochlonac tych ilosci, wiec jeszcze kilku osobom sie dostalo i wszyscy az sie oblizywali oraz stekali z rozkoszy. No mowie Wam, niebo w gebie!
Zapewne zadajecie sobie pytanie, co z moja dieta? Zostawilam ja w Getyndze, a co se bede zalowac dobrego jedzenia! Wrocilam do domu i z powrotem na diete, niestety o kilogram ciezsza. Mus odrabiac te kilogramy :) Acha, wcale ich nie zaluje, warto bylo!
Balumy moje kochane, zastapiliscie mi na tym niby urlopie wyteskonine slonce, ktore nie chcialo pokazac sie zza chmur, Wasz przyjazd i spedzone z Wami godziny w pelni zrekompensowaly mi brak pogody i matczyne marudzenie. No i jeszcze ta wuzetkowa rozpusta! Dziekuje Wam za ten wspanialy dzien i mam nadzieje na kolejne spotkania, moze w troche lepszych okolicznosciach meteorologicznych.
Spotkania z tak fajnymi ludzmi to sama przyjemnosc, ate te wuzetki to mnie zniszczyly ;), Ponad 3o lat mija od ostatniej, bo jako absolutny antytalent wypiekowy nawet nie mam sie co na cos takiego zamachiwac, nie mówiac juz o braku sprzetu. Grrrr....
OdpowiedzUsuńNie pozostaje Ci nic innego, jak pousmiechac sie do Baluma i wpasc do Polski na urlop. :)))
UsuńMelduje ze zaglosowalam na Przemka zwierzaki, podziekowali mi wiec dalam rade. Moze wroce tu wieczorem.
OdpowiedzUsuńHaslo dnia: caly swiat glosuje na Przemkowe zwierzaki. :)))
UsuńBardzo miło się to wszystko czyta,bezwiednie uśmiech pojawił sie na mej gębie.
OdpowiedzUsuńWspanialy dzień i śmiało można powiedzieć,że to ludzie tworzą "pogodę".
To prawda! Oni byli jak promyk slonca w tamten paskudny dzien, zaraz zyc sie chcialo. :)
UsuńWyglądasz, Panterko, super! Podoba mi się ten lustrzany zakątek, a te wuzetki... ślinka leci!
OdpowiedzUsuńLusterkowym pasazem sama sie zachwycilam. Na pewno bajecznie wyglada kiedy jest ciemno i kiedy slonce rzuca refleksy na te miliony minilusterek. :)
UsuńGlosuje, a jakże:)
OdpowiedzUsuńŚwietne spotkanie, Owoc na racje-zastapilo brzydka pogodę:)
Balumy na pewno! Polecam ich oboje na niepogode, slonce gwarantowane! :)
UsuńBo coś jednak w tym blogowaniu jest- też zawsze jestem zaskoczona przy spotkaniu w realu. Oczywiście jestem zaskoczona bardzo pozytywnie.
OdpowiedzUsuńNa ogol spotaknia w realu sa z ludzmi, z ktorymi lacza nas wspolne zainteresowania, a wiec i odbieramy na podobnych czestotliwosciach, a i znamy sie troche z blogow. Nie mozna zatem sie rozczarowac.
UsuńA ja w listopadzie pójdę do wrocławskich cukierni i będę źreć polskie ciastka do wypęku. A co. Wiele razy byłam w Łodzi, ale o tej lusterkowej ulicy nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńE tam, takie cukierniane to nie to, co domowe.
UsuńA lusterkowa ulica to chyba dopiero od niedawna, kilka lat zaledwie.
niesamowite to lusterkowe podwórko..
OdpowiedzUsuńPewnie jest jeszcze znacznie piekniejsze, kiedy w lusterkach odbija sie slonce albo wieczorem przy blasku latarni.
UsuńZastanawiałam się, jak Pasaż Róży wygląda, kiedy świeci słońce; Spotkanie super, że o wuzetkach nie wspomnę:) My z mężem na czas pobytu syna też zawiesiliśmy dietę na kołku:) Rezultat to dodatkowy kilogram u każdego - no, mniej więcej:))) Odpuściłam jeszcze imieniny i urodziny męża (11 i dziś, 14) i koniec laby!
OdpowiedzUsuńMnie latwo bylo ten kilogram zdobyc, trudniej go zgubic. Ale co tam, raz na pol roku mozna poszalec gastronomicznie. :)
UsuńZaglosowalam....
OdpowiedzUsuńA nasze znajomosci blogowe, jak na razie, zawsze okazuja sie niezwykle. mile, wspaniale....i widze ,ze odwiedzilas lusterka! ladnie pokazujesz Uc..bedzie wiecej? ja niestety nie zdazylam zwiedzic makulature...wroce ...
Jeszcze jutro tylko bedzie relacja fotograficzna z ciekawego miejsca, a potem juz musialam wyjezdzac. :(
Usuńzagłosowane
OdpowiedzUsuńDzieki, Graszka.
UsuńGłos oddany. A co do spotkania to coś skrobnę tylko niech się ogarnę.
OdpowiedzUsuńMnie jakos ogarniecie szybciej przyszlo, choc mialam wiecej do ogarniania. ;)
UsuńWszystko musi nabrać mocy sprawczej.
UsuńNooo... :)))
UsuńFantastyczne sa takie blogowe/wirtualne spotkania przeniesione do realu. Mam mniej do nich okazji, ale kilka razy juz mialam przyjemnosc i zawsze jest to strzal w dziesiatke.
OdpowiedzUsuńJak juz gdzies wyzej w komentarzach wspomnialam, bywa sie na blogach, ktore nas interesuja, czyli powstaje jakies pokrewienstwo dusz. Nie mozna sie wiec rozczarowac podczas spotkania na zywo.
UsuńKuchnia, ja myślałam, że Balum jest starszy, a tu taki młodzik!
OdpowiedzUsuńNo mlody. Spokojnie moglabym byc jego matka.
UsuńDzisiaj zaproponowano mi szkolenie w Uci. Chętnie bym pojechała, gdyby nie fakt, że w tym czasie będę mieszkać u znajomej, która wyjeżdża, z jej kotami. Ale gdybym pojechała, to i tak Ciebie by już tam nie było...
UsuńBuuu...
UsuńZreszta gdybys byla na szkoleniach, pewnie i tak nie mialabys czasu na spotkania.
Pewnie bym miała po południu.
UsuńA nie szkolo Was w Getyndze?
UsuńPóki co, jeszcze nie. A szkoda.
UsuńZaproponuj zatem takie ulepszenie szkolen. ;)
UsuńNie omieszkam. Tymczasem pytam grzecznie: dlaczego Kościuszko został jednorożcem?
UsuńMNIE o to pytasz? A ja skad mam to wiedziec?
Usuńhttp://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/lodz/tadeusz-kosciuszko-z-lodzi-to-jednorozec-tak-urzednicy-ustroili-pomnik/vq0mvfv
Nie wiem co powiedziec, komentowalam na fejsie. I Balumow, i wuzetki nawet Ci zazdroszcze. Buuuu....
OdpowiedzUsuńNie plakaj, Iwonka, wszystko przed Toba. Z pewnoscia zawitasz do Polski i bedziesz miala okazje pochlonac pare wuzetek. Co do Balumow, nie jestem pewna, ale sprobowac mozesz. ;)
UsuńNo faktycznie, taaaaakie wuzetki z pewnością zjadłabym co najmniej dwie! :)
OdpowiedzUsuńWierzę Ci, że takie ciastka własnej roboty zrobione z sercem to wielka radość.
A co do spotkania i pięknie mimo pogody spędzonego dnia - świetnie, że udało się Wam spotkać i tyle razem zobaczyć.
Wspaniały jest ten Pasaż Róży, nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. W ogóle ta Łódź na Twoich zdjęciach wygląda fantastycznie - kolorowo i zapraszająco!
Nie wiem, czy pamietasz, ale Lodz jest rowniez taka:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2016/11/lodzkie-impresje.html
Ona nie sklada sie wylacznie z wyremontowanego za dotacje unijne srodmiescia, ma rowniez nietkniete dzielnice peryferyjne, gdzie od polwiecza nic sie nie zmienilo.
Już zagłosowałam od wczoraj cztery razy, bo komputrów w doma dwa. W końcu Przemek jest nasz, a mój sąsiad 70 km ode mnie.
OdpowiedzUsuńFajnie się spotkać, a Balumy bardzo fajni młodzi ludzie.
Brawo, Bezowa! Talko tak dalej, a Przemki wygrajo. :)
UsuńBalumowa Połówka powinna mieć własną pracownię cukierniczą. I jestem pewna, że miałaby ogromne powodzenie. To bardzo zdolna Połówka, bo oprócz zacięcia cukierniczego ma zacięcie plastyczne.
OdpowiedzUsuńTyle tylko, że Balum pewnie wciąż wystawiony jest na pokuszenie,a cukier + mąka nie jest raczej jego przyjacielem.
Miłego;)
Gdybym ja miala taka Polowke pod dachem, nic by nie wyszlo z diet i silnych postanowien, nie dalabym rady odmowic sobie tych rozkoszy podniebienia. :)
UsuńSpokojna głowa, gaję radę oprzeć się słodkim kusicielom. Ciężko bo ciężko a i Połówka potrafi dać po łapach i przypomnieć, że nie wolno. :D
UsuńImponujace! Brawo, Polowka! Nie dosc, ze swietnie gotuje i piecze, to konsekwentnie umie meza wychowywac. :)))
UsuńAle fajne spotkanie.Dla takich wuzetek też bym złamała dietę.A fasada ze szkiełak mnie urzekła.
OdpowiedzUsuńMnie tez zachwycil ten Pasaz Rozy. Widzialam juz wczesniej na zdjeciach, ale na zywo to cos innego.
UsuńDiete latwiej robic w Niemczech, bo tu zarcie jest ohydne i latwiej z niego zrezygnowac. :))
Aniu, muszę zobaczyć ten pasaż - przyznaję się bez bicia, że nawet nie wiedziałam o nim, bo od trzech lat prawie nie bywam w śródmieściu, a jeśli już, to w przelocie. :))) Zagłosowałam
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, ale wybierz sobie troche lepsza pogode, najlepiej sloneczna. :)
UsuńFantastyczne spotkanie! Widać, że Balumki to fajni i serdeczni ludzie.
OdpowiedzUsuńSto lat nie byłam w Łodzi chyba troszkę wypiękniała, a wiesz swego czasu mieszkałam na Pl.Wolności.
No i oczywiście zagłosowałam, i tak codziennie?
Tak, Ataner, codziennie do konca pazdziernika. Troche dlugo, ale tak bardzo mi zalezy na wygranej Przemka.
UsuńJuyż wszystko wiem na temat głosowania, doczytałam pod poprednim postem. I fajnie, że można głosować zza granicy:)
OdpowiedzUsuńMozna i nawet mozna z roznych adresow mailowych, jak sie ma kilka. :)
Usuń