W niedziele minal tydzien, odkad wrocilam do domu, a mnie udalo sie jedynie spacyfikowac jedna kupe. Kupe papierzysk, jakie moj slubny odkladal na te wlasnie kupe, zebym po powrocie miala zajecie, bo to ja w tym zwiazku odwalam papierkowo-urzedowa robote. Czasami mysle sobie, ze gdyby tak mnie zabraklo, gdybym odeszla przedwczesnie z tego swiata, on nawet nie wiedzialby, gdzie te wszystkie wazne papierzyska sa utkane, nie wspominajac, ze nie dalby sobie rady z ich zalatwianiem na biezaco. Niemcy wprawdzie znani sa z porzadku, ale warunkiem jego zachowania jest ich zdaniem przesadnie rozrosnieta biurokracja, na wszystko musi byc osobny papierek, najlepiej w trzech co najmniej egzemplarzach. Bo sicher ist sicher i wszystko trza dokumentowac.
W robocie tez odrabiam zaleglosci i odwdzieczam sie tym, ktorzy pracowali za mnie. Odwdzieczam sie tym samym, choc wolalabym czekoladkami, ale nie ma tak dobrze.
Najbardziej jednak zajeta jestem przy odrabianiu zaleglosci w stosunkach z czworonoznymi czlonkami rodziny. Potwory maja deficyt miziankowy, bo chlop ledwie da im zjesc, posprzata kuwety i uwaza, ze to i tak za duzo jesli chodzi o jednego wqrwionego i drugiego szczajacego kota. Psem jakos bardziej sie zajmuje, bo pies to pies. I tak dobrze, ze nie glodzi ich na smierc podczas mojej nieobecnosci. Zartuje.
Tych zaleglosci jest tyle, ze jeszcze nie mialam czasu zajac sie rozpakowaniem do konca walizki. I tak sukces, ze nie zapomnialam wyjac z niej i przeniesc do lodowki wszystkich artykulow spozywczych, w ktore sie zaopatrzylam pod katem swiat. Kosmetyki tez wypakowalam, bo w koncu jakos musze wygladac, a nie mam dwoch kompletow na zmiane. Ciuchy natomiast leza, te czyste i te juz noszone razem, dobrze chociaz, ze w osobnych foliach. No i w ogole zla jestem, bo kierowca autobusu zniszczyl mi walizke, urwal kolko podczas wypakowywania we Wroclawiu. Nawet nie samo kolko, ale w calosci z umocowaniem. Nie do zreperowania!
A tu jeszcze zewszad wszyscy sie jaraja jakimis swietami, ktore mnie nieodmiennie wqrwiaja. Caly grudzien mnie wqrwia, bo towarzycho dostalo te swoje weihnachtsgeldy (takie 14-tki swiateczne) i z obledem w oczach ruszyli na sklepy. Miasto jest zatkane po kokarde, nie da sie nawet skrecic na starowke, a kolejki do parkingow liczyc mozna w kilometrach. Nie, nie bylam tam po zakupy, musialam do optyka. I zaluje, ze nie pojechalam autobusem miejskim, choc wyszloby to drozej niz jazda autem z parkowaniem inklusiv.
Dzisiaj przypada nasza rocznica slubu. Wie ktos, ktora to juz? Powinni wiedziec wszyscy, ktorzy uwaznie czytaja moje wypociny, albowiem rok naszego slubu byl rokiem pamietnym.
Nie wiem, za krótko czytam Cie... ale gratuluje rocznicy ślubu, którejkolwiek, niech sie Wam dobrze dzieje 👫
OdpowiedzUsuńNa razie jeszcze nie zdradze, poczekamy na innych. ;)
UsuńStan wojenny...? Czyli 36?
OdpowiedzUsuńBrawo, Jaska! Wygralas buziaka ode mnie. :*
UsuńCieszem się, że wygrałam!
UsuńU mnie też rocznica i jak zdążę to napisze na blogu o tym ;))
Oj, Jaska, ja juz przestalam wierzyc, ze kiedykolwiek cos napiszesz... :(
Usuńwiara czyni cuda! Zapraszam ;)
UsuńNie wierze! Lece!
Usuń36?
OdpowiedzUsuńTak, Rybenka. To juz prawie incest. :)))
UsuńI wszystkiego najlepszego
OdpowiedzUsuńNiech trwa: ))
Dzieki wielkie. Musi trwac, bo kto by mnie jeszcze kcial, taka stara i zuzyta. :)))
UsuńBo to święta prawda: pies to pies! Wqrw za to w pełni podzielam.
OdpowiedzUsuńNo ale jak mnie nie ma, to chlop ma mnie dzielnie zastepowac i za mnie koty miziac. :)
UsuńKurcze stawiał bym na '78 che che,a le to chyba kogoś innego ta data tyczy się. :D Gratulejszyn. :*
OdpowiedzUsuńNie no, ja tak wczesnie nie zaczynalam, ale i tak dlugo sie trzymam jednych gaci, co nie? :)
UsuńA mówio, że dobra żona po dziesięciu latach sama odchodzi, he he he. Wytrwała jesteś - brawo TY.
UsuńNo i teraz to juz za pozno na ukladanie sobie zycia od nowa, pewnie zostane przy nim do smierci (jego albo mojej) :)))
Usuńoj jak ja Cie rozumiem... niestety zmuszona jestem się szwendać w tym ukropie po sklepach i w tym ścisku, choć rano jest lepiej i dużo luźniej...
OdpowiedzUsuńno więc współczuję i gratuluję rocznicy, miejcie fajny dzień )) zabierz slubnego na dobra kolację do dobrej knajpy )))
Nie no, kanapki mu zrobie, moze nawet swieczke na stole postawie. :))
UsuńNie zazdroszczę nadrabiania zaległości:( No ale dasz rade.
OdpowiedzUsuńZ okazji rocznicy ślubu wszystkiego najlepszego. My braliśmy ślub rok wczesniej.Jak ten czas zapiernicza!
Juz ogarnelam, nawet walizke juz wypatroszylam i pranie zrobilam. Taka jestem pracowita. :))
UsuńHa! I po ptokach, ja rano nie mam szans:))))))
OdpowiedzUsuńGratulację! Mój ślub też ma pamiętną datę - dzień przed zniesieniem stanu wojennego :)))
A my tydzien przed wprowadzeniem. Nawet nie wiem, kiedy stan zostal zniesiony. :)
UsuńRocznica slubu rozwiazana, no, no, 36 ladna liczba.
OdpowiedzUsuńO dziwo u mnie z przedswiatecznym szalenstwem nie jest tak zle,
ale moze dlatego ze mam swobode wybrac w miare spokojne godziny.
Dzisiaj zaszalalam na slodko, bo jest duzo nowosci z Europy,
pierniczki Burggraf prosto z Germany, a jak zobaczylam marcepanowe kartofelki to sie zupelnie rozkleilam, od razu zlapalam dwie ostatnie torebki.
Pierniczki i domino steine to jedyna rzecz, ktora jest w stanie mi oslodzic ten szalenczy adwent. :))
UsuńNiezależnie która to rocznica to należy Ci się medal za wytrwałość. Bo każde małżeństwo to rzecz trudna, wymagająca umiejętności zdolnego dyplomaty i cwanego kombinatora.
OdpowiedzUsuńW dniu ślubu byłam pewna, że długo nie zdzierżę a patrz co się narobiło. Któregoś dnia pomyślałam, że gdybym tak teraz nagle wniosła pozew rozwodowy to by mnie od ręki wzięli do wariatkowa, nawet bez badania.
Nie wiem czy istnieje kraj w którym z latami nie gromadziłyby się w domu różne papierzyska- ilość papierów po prostu utwierdza urzędników w przekonaniu, że są oni nam niezbędni.
Tu nie odnotowałam jakiegoś wzmożonego szaleństwa zakupowego.Szaleństwo zacznie się na poświątecznych wyprzedażach.
Na razie mam anginę i katar i prześliczny kaszel.
Miłego;)
A to sprobuj dojechac po poludniu samochodem i go zaparkowac gdzies w poblize centrow handlowych. Bedziesz miala porownanie, jak tam dluzej pomieszkasz. Szalenstwo juz sie zaczelo i do samych swiat bedzie przybieralo na sile.
UsuńOraz gute Besserung! :*
Myslalam ze to byl osiemdziesiaty, ale faktycznie, nie udalo sie Wam... Gratulacje i najlepsze zyczenia!
OdpowiedzUsuńBukzaplac, Iwonka :*
UsuńŁączę się z Tobą w nielubieiu świąt, tak rok, po roku coraz mniej je lubię, za tłumy w sklepach, za prezenty na które nie mam pomysłu, bo dziś jakoś nie cieszą drobiazgi, za to, że rozsypani jesteśmy rodzinnie i dzielą na zbyt duże odległości.1981 - pamiętny rok wybraliście. W związku z moim unieruchomieniem też się ciekawych rzeczy dowiaduję o chłopie, który nie bardzowie, w którejszafie leża ręczniki do zmiany, pościele, gdzie mieszkają przyprawy...za to przygotował kilka obiadów, nawet mu wyszły i teraz to już nie będzie wymówki "ja nie umiem". Pozdrawiam z kanapy.
OdpowiedzUsuńHa! Nie ma tego zlego, warto bylo nuszke polamac, zeby po (ilu?) latach dowiedziec sie, jakie talenta ukrywal slubny. :)))
UsuńTeż wiedziałam, która, bo pamiętam post i zdjęcie Wasze ślubne :)
OdpowiedzUsuńNajlepszego dla Was, Aniu ♥♥♥
U nas wajnachtsgeldów nie ma najczęściej, ale ludzie i tak z obłędem latajom po galeriach i to nie malarskich ;)
Śniegu u nas nie ma, chociaż wczoraj rano trochę leżało, Barbara była po wodzie, więc święta będą może po lodzie, co mnie oczywiście nie cieszy. Srenta też mnie nie cieszą.
Snieg straszyl mnie tylko w niedziele, do poniedzialku zdazyl stopniec, a ja zdazylam sie zdenerwowac i poslizgac autem. :)))
UsuńOesu, nie strasz mnie tymi swietami po lodzie, jedna plaga wystarczy. :)
Piękna rocznica, wszystkiego najlepszego dla Was, a był szampan i truskawki.
OdpowiedzUsuńNam już też strzeliła trzydziestka, ale ten czas pędzi.
Amok przedświątecznym stram się omijać szerokim łukiem, wszędzie ludzi jak mrówków. Obłęd po prostu.
Swieta zatracily caly swoj sens, wszystko pozarla komercja. Wiekszosc zapomniala, o co w tym wszystkim chodzi. Jedzenie i prezenty, mrugajaca choinka z Chin, nakrecany Mikolaj tanczacy z golym tylkiem. Ehhh...
UsuńGratulacje i wielu wiecej :).
OdpowiedzUsuńAmok swiateczny? A co to takiego???
Juz ze 3 razy mielismy nocne przymrozki bez slizgawicy, a w dzien radosne sloneczko i nada ani kropli, grrrrr :(((.
Pogoda u nas tez nie swiateczna, mzawka i na plusie, zadnego sloneczka niestety. Ale publika w amoku bez wzgledu na pogode, bo grudzien i to wystarczy, zeby wszyscy oszaleli. Ciesz sie zatem spokojem, moze Wasi madrzejsi i nie swiruja tak zawziecie.
UsuńNiektórzy swiruja, ja olewam :).
UsuńA wiec jednak! A juz myslalam, ze to taki porzadny narod i nie daje sie poniesc szalenstwu.
UsuńTeż wiedziałam w którym roku braliście ślub, ino myślałam, że na Święta. Wszystkiego najlepszego dla Was. Nam we wrześniu minęło 25+20 /wiesz/.
OdpowiedzUsuńAnusia w sprawie papierkowej roboty, to Bezowy też zielony, gdyby mnie brakło, to przy świeczkach by siedział, bez gazu itp. 6 lat temu przeszedł próbę ognia z Kizią-Mizią, jak byłam trzy razy w szpitalu, to z Bezą nie byłoby kłopotu i byłaby wymiziana.
Bogus jest bardziej pro-koci, bo nie ma psa pod reka. :)))
UsuńNo i w ogole Wy jestescie ewenementem partnersko-malzenskim, niedlugo bedziecie swietowac zlote gody ♥
Boguś kocha to co ma pod ręką, akurat od 16 lat koty.
UsuńZłote gody hahaha, to jacy my już musimy być starzy, no nie? Biedny Bezowy zakochał się w ósmej klasie.
Juz sie nie tlumacz, na pewno jestescie dawno po 70-tce, tylko tak dobrze sie trzymacie :)))
UsuńNaocznie widziałam, że fajna z Was para, więc żyjcie sobie razem, jeszcze długo, długo, długo, długo...
OdpowiedzUsuńA mam inne wyjscie, Marija? :)))
UsuńAniu, późno, bo późno, ale wszystkiego najlepszego. Mnie w tym roku minęło 35, ale od 3 lat mogę tylko samotnie ją świętować...
OdpowiedzUsuńPrezenty zakupione, została tylko drobnica...
Dzieki, Bogusiu :*
UsuńJa chramole, nie kupuje zadnych prezentow, no moze tylko dla malej.
No to zdrówka dla Was.Tak też pomyślałam,ze to 1981.
OdpowiedzUsuńDziekuje, Gosiu :*
UsuńW 81 to już miałam dwoje dzieci. Gratuluję i zyczę dalszych wspólnych szczęśliwych dni.
OdpowiedzUsuńMoja pierworodna zostala poczeta w pierwszych dniach stanu wojennego, bo coz innego bylo robic? :))
Usuń