Jakich to ja planow nie mialam na ten dzien, ale niestety wszystko rozbilo sie o pogode, bo wbrew temu, co obiecywala pogodynka w moim smarkfonie, wial dosc silny wiatr i pedzil deszczowe olowiane chmurska z wielka szybkoscia po niebie. Co tylko przestalo popadywac, a nawet wyjrzalo slonce, juz na horyzoncie pojawiala sie nastepna ogromna olowiana chmura i znow pralo zabami. Co to jednak dla nas, z cukru nie jestesmy, a poza tym te opady byly na tyle krotkie, ze mimo wszystko z optymizmem patrzylysmy w przyszlosc. Na wszelki wypadek jednak wzielysmy parasolke w nadziei, ze albo uzyjemy jej sporadycznie, albo wcale. Wymaszerowalysmy w trojke z Toyka, pelne optymizmu, ale po drodze zlapal nas taki deszcz, ze jeszcze jakies pol godziny stalysmy pod drzewem i czekalysmy az przejdzie, a potem podalysmy tyly, bo zadna to przyjemnosc kisic sie we dwie pod parasolka i patrzec na fizyczne cierpienia psa, ktory nie lubi miec mokrego futerka. Tak nas to zezloscilo i zmulilo, ze polozylysmy sie na krotka drzemke. Wszelkie niedogodnosci powinno sie przesypiac, zaraz czlowiek lepiej sie poczuje. Po drzemce zjadlysmy obiad i odwazylysmy sie na krotki spacer za tory kolejowe, bo to zawsze blizej domu i mniej by sie zmoklo w razie czego, a pies mogl sie wylatac. Wcale to jednak nie poprawilo mojego zwislego humoru, bo wszystko mialo byc inaczej. Ale co tam, wazne ze moglysmy popytlowac jezorami, choc oczywiscie byloby przyjemniej w pieknych okolicznosciach pogodowo-krajoznawczych. Nie zmoklysmy na szczescie, wiec to nas rozzuchwalilo. Odprowadzilysmy Toyke do domu, wsiadlysmy w samochod i pojechalysmy w miejsce, skad mozna podziwiac cala panorame Getyngi, czyli na wieze Bismarcka.
|
Boguska z samym onym Bismarckiem |
|
Widok z pierwszego tarasu |
|
A Bogusce juz trzesa sie nogi... |
|
... a blednik zaczyna mocno fiksowac |
|
Ciag dalszy widoku |
Wspielysmy sie na sam czubek, gdzie Boguska wystawila zza drzwi glowe i zaraz uciekla na dol, za nic nie dala sie namowic na wyjscie na dosc waski tarasik widokowy, skad rozciaga sie panorama 360°. Zostalam wiec sama i porobilam chociaz dla niej troche zdjec, zeby nie byla calkiem stratna tych pieknych widokow.
|
Panoramiczne tez zrobilam, mozna je powiekszyc kliknieciem |
|
Ufff... wreszcie twardy grunt pod nogami, ale nadal niektorym zbieralo sie na wymioty |
Ja tez mam wprawdzie lek wysokosci, ale czegos tak ekstremalnego to ja jeszcze w zyciu nie widzialam. Godzina byla jeszcze dosc mloda, spytalam wiec Bogusie, czy ma ochote na dalszy spacer i poogladanie dzikow i danieli. Miala!
|
Nie wiem, czy koniec sierpnia to odpowiedni czas na kolejny miot? |
|
Wiosenne mioty dorownuja juz wielkoscia doroslym dzkiom |
|
Dobrze, ze tam maja opieke, wiec z pewnoscia krzywda im sie nie stanie |
|
Pierwsza danielka |
|
I samiec, o tej porze kompletnie nie zainteresowany plcia przeciwna |
|
Jak widac, pogoda nadal do kitu, ale przynajmniej nie pada |
|
- Macie cos dla nas do jedzenia? |
|
Malenki cielaczek |
|
Z wygladu podobny do tego tatusia... |
|
... ale moze byl jego? |
Na tym zakonczylysmy sobotnie fanaberie, a ta zabawa z pogoda troche nas zmeczyla. W tym dniu przedreptalysmy 12,89 kilometra. Dobrze sie spalo, choc Boguske o 5.00 rano zbudzil huk spadajacego masztu naszej anteny satelitarnej. Nasze metalowe balkony "pracuja" przy gwaltownej zmianie temperatury, kurcza sie krotko mowiac, a ze maszt jest
na wcisk, bo nie wolno mi borowac, zeby go ustabilizowac, to czasem sie przewraca. Mysmy nic nie slyszeli, bo spimy po drugiej stronie mieszkania.
Ales zalatwila Dziewczyne z tym tarasikiem widokowym,
OdpowiedzUsuńwidze jak sie trzesie i trzyma kurczowo balustradki.
Widywalam juz rozne leki wysokosci, ale cos takiego przezylam po raz pierwszy z Boguska. :)))
UsuńTo musi być okropna przypadłość, tak nie móc spojrzeć na świat z wysoka. Szkoda, że pogoda Wam nie dopisała.
OdpowiedzUsuńPo poludniu szlo wytrzymac z pogoda, ale przedpoludnie stracilysmy.
UsuńWarchlaczki w paseczki piekne, czy ona juz takie paskowane zostana?
OdpowiedzUsuńNie, nie zostana, zmienia sie z czasem w normalne szaro-bure dziki. :)
UsuńSzkoda, lubie paski.
UsuńMowisz miot nie w pore, wyszlo na to ze te swinie bardziej ruchliwe.
Wszystko stoi na glowie, swinki sie rozmnazaja, drzewa owocowe kwitna, wisteria tez po raz drugi w tym roku. Klimat szaleje, a wraz z nim cala przyroda.
UsuńKoniec dobrego, dziś powrót do pracy, ale wspomina się fantastycznie.
OdpowiedzUsuńMój lęk wysokości powstał, gdy próbowałam wypaść z okna, przy jego myciu.
Oj, Boguska, Ty akrobatko! Sama nie wiesz, ile tracisz. :)))
UsuńBiedna Boguska, ale przynajmniej mogla poogladac Twoje swiezutkie zdjecia. A przy okazji szukajac w internecie wysokosci tej wiezy, dowiedzialam sie, ze wybudowano na czesc Bismarcka okolo 240 tych wiez w roznych miejacach dawnego imperium niemieckiego, nawet w Afryce, w Polsce tez jest ich calkiem duzo....ojej, mozna jezdzic i zaczac ich kolekcje...wlasnie znalazlam takze post o wiezy w Getyndze na Twoim blogu, tylko zdjecia mi sie nie chcialy wyswietlic...
OdpowiedzUsuńNie wiem, jaka jest tego przyczyna, ale zdjecia moich nawczesniejszych postow po prostu poznikaly. Moze blogger ma jakis limit, ktory przekroczylam, wiec kasuje mi starsze zdjecia?
UsuńAleż piękne widoki! A te chmury tylko dodają uroku.
OdpowiedzUsuńMnie też na dużych wysokościach miękną kolana, ale na samą górę jednak bym polazła:D:D:D. To jest taki lęk nabyty; jako dziecko i młoda osoba właziłam, gdzie się dało - i nie dało - a teraz wiem, jakie mogą być tego skutki i dlatego się boję:D
A mnie się wydaje Ninko, że to jest chyba jednak sprawa jakiś zmian w organizmie, bo ja mam podobnie kiedyś nie miałam lęków wysokości a teraz mam i nie zawsze jednakowy. Jest u nas plac pod którym są zabytkowe piwnice i ich fragmenty zostały przeszklone tak że można na te szklane tafle wejść i patrząc w dół, dokładnie przyjrzeć się zabytkowym murom. I ja nieraz jestem w stanie na to wejść, ale nie zawsze, nieraz mnie blokuje i się nie da.
UsuńDzieci po prostu nie umieja przewidywac, tego nabiera sie z wiekiem, wiec wyczyniaja cuda bardzo niebezpieczne dla zycia i zdrowia.
UsuńKiedys szalalam na kolejkach gorskich w lunaparku, teraz za skarby bym nie pojechala. Na drabinie czuje sie niepewnie, na balkonach od 3 pietra tez, a na wieze wchodze bez strachu.
Fajna ta wieża i fajny z niej widok, ja miałabym główny problem z wejściem, bo mam wielkie trudności z wchodzeniem po schodach. A z moją tolerancją na wysokość bywa rożnie, dawno nie byłam na odkrytych tarasach, bo takie oszklone mnie nie ruszają. W tamtym roku oglądałam panoramę z naszego Sky Towera i dawałam radę, bo patrzy się przez szyby, a taras widokowy jest na poziomie 200 metrów.
OdpowiedzUsuńMarija, jak ja dalam rade ze swoja papierosowa zadyszka, to i Ty bys sie wspiela, nie jest tak zle, schody nie sa strome, tyle ze sie kreca i moze sie zakolowac w glowie. :))
UsuńU mnie to nie zadyszka, a osłabione przez neuropatię mięśnie nóg, daję radę, ale jest to tempo ślimaka i muszę wspierać się o barierkę.
UsuńNo to bym Cie wniosla na barana. :)))
UsuńUwielbiam tarasy widokowe, za to wiele z nich ma jedna zasadniczą wadę: zamiast wyjechać na nie windą, jak na cywilizowanych ludzi przystało, to trzeba leźć po milionach schodów.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie jest minus, wielet takich schodków pokonałam, ale potem na górze człowiek najpierw musi dojść do siebie, zanim chwyci za aparat i jest najczęściej spocony jak te świnki tam potem. :), a właściwie to nie obrażam świnek, bo one pewnie mniej.
UsuńOj, Frau Be, nie jest tak zle, jakby sie wydawalo, a troche ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodzilo. Tam nawet nie byloby miejsca na szyb windowy, bo wieza jest cieniutka.
UsuńI wcale sie tak znow mocno nie spocilam, a od papierochow mam niewielka pojemnosc pluc, wiec i Wy dalybyscie rade.
Pojemność płuc mam duża i przez cały czas rośnie, bo tak mają osoby, które pływają. No i nie palę. Nie mam nic przeciwko ruchowi, ale dyndanie pod górę z jęzorem na brodzie uwłacza godności człowieka! :)
UsuńAle za to widoki rekompensuja caly wysilek.
UsuńNiczego nie rekompensują, bo kiedy kipie z wściekłości, to już nie mam ochoty na żadne widoki. Pamiętam, jak kiedyś jeden podstępny żmij wydarł mnie na górę (podobno najniższą i najłagodniejszą w Bieszczadach) - na szczycie byłam tak wkurwiona, że niczego nie zobaczyłam, tylko z czerwoną mgła przed oczami chciałam go zepchnąć w przepaść. Niestety, był silniejszy.
UsuńTrzeba bylo podac mu piwko.
UsuńZ Laxigenem.
:)))))
A skąd miałam tam wziąć? Sam napoił mnie... czystym spirytusem :)
UsuńNie no, Frau Be, to byla wielka lekkomyslnosc.
UsuńZe nie wzielas laxigenu oczywiscie.
Ba! nie to nigdy nie było potrzebne, a że Diabeł doprowadzi mnie do szewskiej pasji nie przewidziałam.
UsuńTakie rzeczy trzeba przewidywac.
UsuńNa tarasik pewnie bym wyszła, ale z drżeniem odnóży, bo też się strasznie boję wysokości, nie wiem od jakiego czasu mi się tan porobiło. Widoki oczywiście piękne. A do tych warchlaczków to też bym z chęcią pomknęła. :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ja mam tez lek wysokosci, ale tam akurat czuje sie bardzo bezpiecznie, nie podchodze do krawedzi, nie patrze w dol, a tylko podziwiam panorame. A jest co.
UsuńCiekawe, co byś powiedziała stojąc na tarasie widokowym ze szkła, na klifie. Zajebiaszcza rzecz! :)
UsuńNie wiem, czy odwazylabym sie wejsc na to szklo.
UsuńSpoko wodza, ja weszłam bez problemu.
UsuńBo Ty jestes bardzo dzielna. :)))
UsuńBo ja jestem bardzo żądna przygód.
UsuńJa AZ TAK nie.
UsuńA to ci Boguska, lek wysokosci ma, a Ty tez nie lepsza :-) Ja nie mam na szczescie, choc musze miec pewne oparcie na wysokosci, bo lubi mi sie w glowie zakrecic jak sie wychyle.
OdpowiedzUsuńMlode dziczki sliczne, sarenki tez :-)
Wychylic to bym sie w zyciu nie wychylila, nawet nie podeszlabym do samej barierki, ale widoczki moge podziwiac bez kolowacizny w glowie. To nie sa sarenki, ino daniele. :)
UsuńA u nas i sarna i jelen i daniel to wszystko deer :-))))
UsuńNo ale te deery musza sie jakos roznie nazywac, zeby sluchajacy rozpoznal, o czym mowa. :))
UsuńDolaczam sie do tych z lekiem wysokosci bo tez go mam! Kilka razy wynikly przez to smieszne historie chociaz nie mnie bylo do smiechu. Jednego razu mielismy zwiedzic wnetrze lodzi podwodnej i nawet bylam zainteresowana dopoki nie przyszlo do momentu wejscia do srodka przez maly otwor - zatrzymalam sie jak wryta powstrzymujac cala kolejke i nawet nie moglam wydukac co mi jest, ze tam nie wejde. Na szczescie przewodnik widzial podobne przypadki wiec zorientowal sie o co chodzi i spokojnie odprowadzil mnie na bok. A za chwile dolaczyla do mnie inna osoba co poprawilo me samopoczucie ze nie tylko ja taka uposledzona. Wyszlo wiec ze nie tylko wysokosci mnie paralizuja ale czelusci tez.
OdpowiedzUsuńFajno mialyscie , Pantero - a kiedys to nawet ta nieprzyjazna pogode bedziesz wspominac z rozczuleniem. Takie okazje sa bezcenne bez wzgledu na nieprzewidziane utrudnienia.
Pozdrawiam mocno.
Wolalabym jednak piekna sloneczna pogode, ale bez tych morderczych upalow, bo wtedy tez sie zle chodzi. Ciasnych pomieszczen tez sie boje jak ognia. Mam termin na rezonans glowy i lekarz juz napisal na skierowaniu, ze ma byc na narkoze, bo dobrowolnie do tej rury nie wejde. Jak mi robili rezonans kolana, wsuneli mnie tam cala, ale glowa byla na wierzchu. Ledwie to wtedy wytrzymalam, a teraz musialabym glowa do przodu wjezdzac.
UsuńAle swinstwo Wam pogoda zrobila.
OdpowiedzUsuńLeki lek wysokosci objawia mi sie tylko bez jakiejs bariery, za to schodów baaardzo nie lubie po 18 latach zycia na 4-tym pietrze bez windy, a i wczesniej nierzadko zdarzalo mi sie dymac na jedenaste :(. Jednak widok z tej wiezy warty katorgi :)
Oj tam, naprawde nie bylo tak zle z ta wspinaczka, w kazdym razie pluc nie zgubilam po drodze. :)))
UsuńJak sobie pomyślę, że miałabym krętymi schodami wyjść na wys. 200m to już mam ściśnięte płuca - w życiuuuu!!! Lęku wysokości chyba nie mam, nie wiem, bo dawno nigdzie wysoko nie wychodziłam, a dawniej nie miałam. Nie miałam rezonansu, a tomografię głowy i nic mi się nie działo (tam się świeciło światło). Do końca nie wytrzymałam, bo chciało mi się kaszleć, nie mogę na płasko leżeć i nie dali mi gamonie stoperów do uszu, a tam straszne stuki-puki.
OdpowiedzUsuńSkad Ty, Bezowa, wytrzasnelas te 200 metrow? Nasza wieza ma ich tylko 31. Pierwszy taras jest na wysokosci 21, a drugi 31 metrow. Tak wiec i Ty spokojnie dalabys rade tam wlezc, jako i ja dalam. :)))
UsuńNo pomyrdało mi się z panoramą z tarasu Sky Towera, co Marija pisała, cóż moja starość idzie do przodu haha. No na 21, czy 31 to pewnie bym wylazła, trochę odpoczynków po drodze i... Dla Ciebie bym to zrobiła.
UsuńBezowo, Ty bys tam pofrunela i jeszcze mnie pomagala wlazic. :)))
UsuńHahaha i fajeczka poszłaby w ruch.
UsuńNo ba! Mysmy kopcily po drodze i u celu.
UsuńPanorama zachwycająca, cudnie! Takie widoki mogłabym podziwiać codziennie.
OdpowiedzUsuńZ lękiem wysokości u mnie bywa różnie, czasami mam, a czasami nie. Myślę, że wszystko zalży od tego ile gruntu mam pod nogami.
Boguśka, dzielnie poradziła sobie ze swoim lękiem.
No wlasnie nie poradzila sobie! Ten pierwszy taras jest bardzo obszerny i nie ma sie wrazenia tej wysokosci. Za to ten wyzszy jest dosc waski, a panorama rozciaga sie na 360° i stamtad wlasnie Boguska zwiala, nie postawiwszy stopy na tarasie. :)))
UsuńNo fajnie czas spędzacie.Super ,ze Boguśka do Ciebie przyjechała.Ja bym chyba wlazła na wieżę.Bogośka to chyba modły odprawia z tej ksiązeczki...
OdpowiedzUsuńTo, co Boguska trzyma w rece, jest telefonem komorkowym, ktorym robila zdjecia. A ze w tym telefonie nosi przy okazji pierdylion karteczek (jakby nie mogla wpisac sobie tych notatek w telefon), to wyglada toto jak ksiazeczka do nabozenstwa. :)))))
UsuńJa dzisiaj zrobiłam 6km i umieram to ja wspolczuje. Zwierzątka piękne. Szczególnie te rogaste. Pozdrawiam Boguske tradycyjnie :D może chodzić?
OdpowiedzUsuńJesu, jestes o polowe ode mnie mlodsza i pekasz po 6 kilometrach? Nie do wiary! :)))
UsuńBoguska to wytrawny piechur, ani chwili nie marudzila, byla pelna energii i checi zwiedzania.
Może dlatego ze od rana w pracy się nalatam jak.glupia a potem pięty bola i zatarte mam nieco mimo.spodni- puchate budowa nog -.-
UsuńCzyli typ tyje najpierw dół a potem.reszta o.O
Slowo-klucz: wygodne buty.
Usuń>>> Drevni Kocurek - a masz wkladki w butac? Mnie jak bolaly piety i nie moglam chodzic, to poszlam do ortopedy i mi przepisal takie robione na miare i twarde. Juz na drugi dzien m, jak sie przyzwyczailam, mogam chodzic bez bolu!
UsuńMoze tez masz ostroge, to bardzo bolesna przypadlosc. Mnie lekarz zabronil chodzic, ale olalam jego swiatle porady, kupilam zelowe podpietki do butow i smigalam dalej.
UsuńŻelowe wkładki mam właśnie tylko w pracy. Może.głupio robię ze do swoich sobie nie kupiłam..zakupie!!!
UsuńZanotowane żelowe wkladki.
A buty to ja mam tak ze.do póki nie rozwale w.drobny mak to mi szkoda
Ja kupilam sobie kilka par tych wkladek, zeby nie musiec wciaz przekladac do innych butow. Latem oczywiscie chodze bez zelowych podpietkow, no bo jak w sandalkach?
UsuńPrzykleić na super glue :D
UsuńI tak byloby widac, wiec odpada.
UsuńJa nie moge chodzic po przezroczystych plaszczyznach, czyli szklo i metalowe kraty. Musze tego nie widziec, wiec ide patrzac przed siebie i trzymajac sie balustrady. O dziwo, moge tez tak wchodzic na drabine!
OdpowiedzUsuńZaliczylam duzo wysokosci, bo lubie widoki z gory, ale nie patrze bezposrednio, tylko przez obiektyw aparatu :)))
Fajne spacerki robicie, zazdraszczam, ja puchne po trzech kilometrach!
Basiu, trening czyni mistrza, wiec rob codziennie kilka metrow wiecej, a beda z tego kilometry i ani sie obejrzysz, jak dyche przelecisz z palcem w nosie. :)))
Usuń