Tytulowa postac (postac... hmmm... raczej mikro-namiastka postaci) to psiaczek Bogusi, z ktora spotkania staly sie integralna czescia moich wizyt w Lodzi. No mowie Wam, trzeba ostroznie stawiac stopy, zeby nie zadeptac tego malenstwa, a ja niezwyczajna takich mikroorganizmow pod nogami, wiec nielatwo nam bylo z Ziutkiem, ale powoli oswajalismy sie ze soba. Ta imitacja psa o naprawde niewielkim cialku, za to wielka duchem i do schrupania slodka, miota iskry (zwane czasem qrwikami) ze slepkow i wciaz kombinuje, co by tu spsocic i zezrec. Zjada tyle co Toya, a nie schodzi ze swojej wagi 1,5 kg, tylko pozazdroscic, tez bym tak chciala. On nie je, tylko wciaga jedzenie nosem, wiec Bogusia serwuje je na
spowalniaczach, zeby maly zarloczek nie mial za latwo i musial sie natrudzic, zanim wydlubie swoj groszek. Juz wchodzi w wiek psiego dojrzewania, ale jeszcze duzo w nim ze szczeniaczka, wiec naprawde nielatwo sie powstrzymac, zeby go wciaz nie calowac i sciskac do granicy uduszenia. Ale mimo nikczemnych rozmiarow to pelnoprawny pies i trza szanowac jego psie jestestwo. Sami zobaczcie:
|
Aaa, to nie Gutek, ale co tam! |
|
Slynne qrwiki doskonale widoczne |
|
Zaprzyjazniamy sie |
|
To wlasnie ten spowalniacz, Gucio musi sie napracowac przy wydlubywaniu psich groszkow |
|
Z mamusiom |
|
Poszlysmy robic sesje w plenerze. Dobrze, ze pies byl na smyczy, bo prawie go wiatr porwal |
|
Kazdy pies dobrze wyglada w mniszkach |
|
Dbamy o dobrosasiedzkie relacje |
|
I tu tez |
|
Oczka juz troche zmeczone |
|
Mama, wezmiesz mnie na rece? |
|
Ledwie wchodze po tych schodach (ja tez, bo to 3 pietro bez windy) |
|
Padlem jak Andzia w kwiatkach |
|
Ale szybko sie zregenerowalem i... nie zgadniecie!... zglodnialem |
A swiat na zewnatrz taki piekny! Wszystko kwitnie wkolo, i ja i Ty!
Byly jeszcze kozy i pociagi dla Lidki (ten moj odruch bezwarunkowy).
W ogole to mialysmy pojsc razem na cmentarz do mojego taty, a potem do "Makulatury" na obiad, ale tak bestialsko pizdzilo piachem znad Sahary, ze nam sie odechcialo i pojechalysmy bezposrednio do Bogusi, ktora z czelusci zamrazalnika wydobyla pyszna kapuste z grochem i tez byl obiad. Pycha!
Za to plan wykonalam dzien pozniej, kiedy spotkalam sie z wieloletnim internetowym znajomym, poznanym na forum tygodnika NIE. Pochodzimy z tych samych stron (on ze Zgierza), a spotkac sie do tej pory nie moglismy, bo Wlodek zyje w Norwegii. I jak ta Manka z Kaska, kiedy ja bylam u mamy, on grasowal za kolem podbiegunowym, a kiedy on odwiedzal swojego tate, mnie bylo nie po drodze do Polski. W koncu jednak sie skoordynowalismy, bylismy na obiedzie, na cmentarzu i na lodach. Pogadalismy o starych Polakach, i w tym przypadku zadzialala magia znajomosci internetowej, bo widzielismy sie na zywo po raz pierwszy w zyciu, a gadalismy jak wieloletni dobrzy znajomi.
Mam nadzieje, ze jeszcze nieraz uda nam sie pogadac osobiscie.
Bylysmy tez z mama na imieninach kuzyna Wojtka. Za kazdym razem, kiedy osieroci ich kolejny piesek, przysiegaja, ze juz nigdy wiecej zadnego, a potem los stawia na ich drodze jakas psia bide, ktorej daja kochajacy dom. Po smierci 19-letniego Kapsla znalezli obok samochodu szczeniaka, Szelma jest juz z nimi 11 lat i znow slysze zapewnienia, ze nigdy wiecej zadnego. No, moze teraz... obydwoje sa po 70-tce. Szelmunia to taki sam zarloczek jak Ziutek. Mama krzyczy i nie pozwala, bo psie dupsko sie rozrasta, a tatus "gubi" kawalki jedzenia. To moment, kiedy mama poszla na chwile do kuchni, a sunia zajela jej miejsce i czarowala wzrokiem tatusia. Chcac, zeby spojrzala mi w obiektyw, wzielam ze stolu kawalek kielbaski. Spojrzala!
Kiedy czekalysmy z mama na tramwaj, oczarowala mnie zmierzchowa godzina i cyknelam telefonem.
Yorczek superancki!. Widać,że młodziutki, bo jeszcze nie wybarwiony w dorosły kolorek. A pyszczolek ma szelmowski.Wiesz, internetowo-blogowe znajomości ogromnie się sprawdzają w realu, coś o tym wiem, mam takich kilka.I zawsze byłam zaskoczona, że dana osoba w realu jest taka jak ją sobie wyobraziłam i obie strony czują się tak, jakby znały się od dawna i stale się widywały.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Twoja Mama zadowolona, że przez kilka dni miała Cię obok siebie.
Miłego;)
Moja mame nielatwo zadowolic, ale mam nadzieje, ze byla zadowolona ;)
UsuńMoze juz czas, zebys wpadla zwiedzic Getynge? Tak niedaleko siebie jestesmy, ze wstyd sie nie spotkac. :)))
Anabell, Gustaw jest już po wybarwieniu. Będzie ciemnym yorkiem z trzykolorowym łepkiem. Jego siostra z miotu jest o połowę mniejsza i wybarwiona na srebrno.
UsuńNie wiedzialam, ze yorki musza sie z czasem wybarwiac.
UsuńWszyćkie yorki, po urodzeniu są czarne jak smoła, a dopiero później zmieniają kolorystykę. Kiedyś ciemny york nie był uznawany na wystawach, teraz nie ma z tym problemu, ale to są duże elaboraty napisane o tym. 😘
UsuńPowaznie czarne? Nie wiedzialam. Jak dla mnie moglby taki czarny zostac na cale zycie.
UsuńBogusiu, ja wprawdzie miałam jamniorka extra rasowego,kupionego od sędziego kynologicznego, ale osobiście "czniam" wszystkie psie wystawy i te ich wzorce.Gutek jest bardzo ładnym piesiem i jak każdy yorczek takim piesiem do przytulania i miziania.Mój jamniorek był karłowaty, a więc też nieduży, no ale przy yorkach to wyglądał okazale bo to żarte stworzenie było i trochę się z czasem utuczył.
UsuńAnabell, to ze Gutek wyglada jak pluszowa zabawka, wcale nie znaczy, ze to pies do przytulania. To jest w koncu terier, pies mysliwski, wprawdzie na szczury i kroliki, ale to nie ciapciowaty ozdobny pekinczyk. Nie zapominaj, ze jego ego jest wieksze od bernardyna, a tylko postura mikra.
UsuńAniu, opisałaś Gustawa idealie, a zdjęcia to wiesz, że są świetne. 😍
OdpowiedzUsuńKiedyś od kogoś usłyszałam, że każdy ma psa na jakiego zasługuje, więc moje yorki po mają zawsze adhd. 😘
No to ja rozumiem, dlaczego tak się z moją Mirką uzupelniamy 🐾 przyznaję, że jorki sa mi tez trochę za male i delikatne, zawsze trochę strachu z nieuwagą i nadepnieciem 😉 ale dzielnie ćwiczę z Trixi ciotki 😁 Gutek sliczny jest, i nie sierści sie 😉
UsuńBoguska, to Ty tez masz ADHD? Jakos nie zauwazylam, przy mnie bylas spokojna, w przeciwienstwie do imitacji psa. ;)))
UsuńLucy, dlatego nazywam Ziutka imitacja psa, piszczacym pluszakiem i mikroorganizmem. Pies zaczyna sie od 10-15 kg, a NAJLEPIEJ OD 20.
UsuńPrzeczytałam prosiaczek I byłam trochę zaskoczona😉
OdpowiedzUsuńBoszszsz... dzies Ty tego prosiaczka przeczytala? :))))) Toz Ziutek jest mniejszy od najmniejszego prosiaczka swiata.
UsuńCytuję
Usuńto psiaczek Bogusi
Łatwo zobaczyć prosiaczek😆
No rzeczywiscie troche prosiaczkowaty ten psiaczek :)))
UsuńIntensywny wyjazd. Jak zwykle
OdpowiedzUsuńA to jeszcze wcale nie koniec, cale dwa posty mam naszykowane. ;)
UsuńGucio/Ziucio słodki i figlarny, a przy adhd musi jeść bo szybko spala.
OdpowiedzUsuńDobrze, że pobyt się udał i spotkania też. Lubię te Twoje relacje z wyjazdów.
Ziutek to przezwisko ode mnie, bo calym soba i swoim zachowaniem Gutek jest Ziutkiem. Ale strzez sie, bo Boguska bardzo tego Ziutka nie lubi. :)))))
UsuńCo za rozkoszny psiaczek ten Gutek i bardzo fotogeniczny, pieknie pozowal do zdjec.
OdpowiedzUsuńSlodki brzdac, ale tez pelnoprawyn przedstawiciel psiej rasy. ;)
UsuńCudowny psiak, ja mojemu też często robię sesje :) Piękne zdjęcia, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziekuje za uznanie :)
UsuńPrzezabawny sliczny piesek :-) Z tego co wiem to takie male zawsze bedzie jak niemowlak. I w ogole fajnie ze mialas okazje spotkac sie z ludzmi.
OdpowiedzUsuńOn nie bedzie jak niemowlak, to ludzie beda go tak traktowac, bo jest malutki. A on bedzie przez cale zycie udowadnial, ze jest dorosly :)))
UsuńNie no śliczny ten psiaczek. Ma już fanki i jest gwiazda, wiec co się dziwić. I stal sie gwiazda wpisu!
OdpowiedzUsuńA magia internetowych znajomości taka bywa, ja 10 lat temu w łodzi się spotkałam z Druga Polowa i tak jakoś zostało do dzisiaj :)
ale planujemy jak się wybrać z mlodym tak, żeby nie tracić na tamta "rodzinke" więcej niż dzien, żeby tylko prababcia zobaczyla wnuka i pokazać mu nasze miejscowki :)
A najbardziej park, który tam jest!
No widzisz, Kocur, doczekalas sie sesji Ziutka, a tak marudzilas ;)
UsuńA to Wy z DP znaliscie sie najpierw internetowo?
No ba :D ! pewnie ze przez neta dodatkowo przez gre Second Life XD
Usuńi tak jakos wyszlo po kilku miesiacach gadania tam sobie w wirtualnych miejscowkach, ze sie przeszlo do reala :D
No ja wiem, ze teraz to wiekszosc par zna sie z internetow. Za moich czasow... wtedy to bylo romantycznie, trza bylo dlugo chodzic za raczki, zanim czlowiek pozwolil sie pocalowac, ze nie wspomne o innych ksiutach. Niektorzy trzymali do samego slubu, no ale to juz przesada. :))) A my nawet telefonow nie mieli w domach, trzeba bylo sie umawiac na spotkania. :)))
UsuńFajnie, że masz w Odzi z,kim się spotkać i miło spędzić czas. Gucio z pewnoscia rozbraja swoim zchowaniem, sprytem i chęcią do zabawy.Dzieciaczek.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie przepadam za
miniaturkami,york czy inny kudlacz to jeszcze obleci, ale te trzęsące się chuderlaczki na cienkich nóżkach i z wyłupiastymi oczkami, toż to bieda straszna. Kanapowce, choc niby i mysliwskie bywają. Niestety ludzie traktuja jak zabawki i to jest najgorsze .
Ja to bym sie bala miec takie male zyjatko w chalupie, przeciez bym toto zadeptala. A to przeciez nie zabawka tylko pelnoprawny przedstawiciel psiego gatunku, tyle ze troche maly. :)
UsuńZ opisu wyglada ze mialas bardzo udana i przyjemna wizyte, wszystkiego po trochu.
OdpowiedzUsuńPiesek rozkoszny i faktycznie ma lobuzerskie spojrzenie.
No i jak wspaniale sie tym razem zlozylo ze moglas spotkac tego znajomego blogowicza.
Zdarzylo mi sie raz spotakac na zywo pewna blogowiczke wiec wiem ze mozna sie z taka osoba poczuc swobodnie i blisko za pierwszym razem.
Wlodek nie ma z blogowiskiem nic wspolnego, jego poznalam jeszcze zanim zajelam sie pisaniem bloga, na forum dyskusyjnym czytelnikow NIE Urbana. Bylam nawet na zlocie w Polsce. Ale i z nim mielismy o czym gadac, a usciskalismy sie jak najlepsi znajomi.
UsuńMój dziadek ma takie dwa. W planach powiększenie rodziny. Ich wrodzone ADHD sugeruje, że żarłoczność jest naturalną cechą tej rasy, mają więcej energii, a więc większe spalanie. To jak z małymi samochodami sportowymi, więcej koni i więcej żłopią, choć to niewiele miejsca zajmuje na parkingu.
OdpowiedzUsuńZnam ja takie znajomości internetowe. :) Skoro jest o czym pisać, to musi być o czym gadać i to jest niezwykle pozytywne. Znajomości niemal oczywiste.
Kot moich znajomych nazywa się Szelma. Ale to prawdziwa szelma jest. ;)
No, Anula, trzeba nam sie tez jakos zgrac z wizytami w naszym miescie. Macie chyba tam jeszcze jakas rodzine czy cus? Odwiedzacie Lodz czesto?
UsuńPrzynajmniej dwa razy w roku jesteśmy w Łodzi. Najbliższa wizyta wypada nam pod koniec czerwca. A potem pewnie grudzień, bo dużo wolnego, ale to się jeszcze okaże. Zatem czy często, nie powiedziałabym ale, raczej tradycyjnie. Lato i zima.
UsuńJa z kolei przyjezdzam wiosna i jesienia. Tak to my sie nigdy nie spotkamy :(
UsuńTo nie jest norma. Rok temu byliśmy w maju i w grudniu. W tym jeszcze do końca nie wiadomo jak będzie z urlopem i z drugim przyjazdem. Trochę nam ten grudzień zbrzydł. ;P
UsuńAaa, to jeszcze nic straconego. :)))
UsuńPiesek slodki choc mikroskopijny, a ja wole konkrety ;)
OdpowiedzUsuńA Uc bardzo fotogeniczna - nie mialam przjemnosci do tej pory. Jakos nie po drodze mi bylo do tej pory
Moze bedziesz miala okazje w najblizszym czasie, czuj sie zachecona ;)
UsuńNo a pies to powinien byc gabarytowo sluszny, a nie zabawkowy, co nie? :)))
Gustaw ślicznota, fajowsko że mogliście sobie w trójkę polatać :)
OdpowiedzUsuńSzelma z pysia identyczna jak nasz Morus.
Psiuchny wszystkie sa fajne, a kazdy wlasny najukochanszy. :)
UsuńGustaw Wspaniały. Cudne mu Anusia fotki porobiłaś, a na Twoje zdjęcie z Bogusią, to nie mogę się napatrzeć, ach...
OdpowiedzUsuńMój ukochany Hip nie był duży, ale od Gucia troszkę większy jednak.
Wiem, że nie odpoczęłaś sobie u Mamy, ale przynajmniej oderwałaś się od codzienności. Fajne takie spotkania.
To prawda, ze u mamy to zaden urlop, ale jakas odmiana, wiec krzywdy nie ma. Poza tym spedzalam czas dosc aktywnie na spotkaniach i zwiedzaniu, a potem generalnym sprzataniu po wymianie okien. Na pewno sie nie nudzilam. :)
UsuńDziękuję, Panterko za pociągi ☺️ a gdzie je chwyciłaś? W Uć?
OdpowiedzUsuńA Gutek cudny... I w sumie widać, że to dorosły prawie pies, a nie rozbrykany szczeniaczek 😉
W Uc, na spacerze z Ziutkiem, niedaleko miejsca zamieszkania Bogusi.
UsuńAniu, chyba będziemy musiały wybrać się do lokomotywowni na Olechów i porobić serię zdjęć dla Lidii.
UsuńW zyciu nie bylam! Ale jestem otwarta na nowe, wiec chetnie :)))
UsuńKozy? W Łodzi?
OdpowiedzUsuńPomijając piasek pustyni, tym razem miałaś piękną pogodę:)
Gutek uroczy, a Wy przepiękne!
A co, Uc na kozy nie zasluguje? :) Tak wiency na perypetiach miasta to jak na wsi.
UsuńPiękne spotkania, psiak cudny :), psiaki :)
OdpowiedzUsuńTo wprawdzie podrobka psa (nie to, co nasze :D ), ale bardzo slodka :)))
Usuń