Szykowalam sie w tym roku na rzepaki, ale na jednej z naszych tras spacerowych nie bylo ani jednego pola obsianego rzepakiem, a potem pogoda tak sie popsula, ze nie chodzilismy nigdzie daleko w poszukiwaniu malowniczych zoltych pol. Apogeum paskudnej pogody nastapilo w sobote, kiedy to od rana lalo, siapilo, dzdzylo, mzylo i pluskalo. Caly dzien spedzilam w lozku, w protescie. Prawie jak Yoko z Lennonem, tyle ze mnie towarzyszyla Toyka. Biedulka przygruchala sobie skads biegunke i przez dwie noce pod rzad slubny musial wstawac i wychodzic z nia na dwor. I tak dobrze, ze budzi nas i zawiadamia o naglej potrzebie, a nie zalatwia sie w domu.
Zawsze w druga niedziele maja obchodzimy u nas dzien matki, wiec wiadomo bylo, ze przyjda nasze dziewczyny i parka wnuczat. Niespecjalnie wiec planowalam jakies dluzsze spacery, ale kiedy zobaczylam rano slonce, trudno bylo mnie utrzymac w domu, tak mialam dosyc przymusowego sobotniego kiblowania w mieszkaniu. Stwierdzilam, ze na pewno zdaze wrocic i pomknelysmy z Toyka w miejsce, gdzie wczesniej z okna samochodu widzialam pola rzepakowe. Byl to wlasciwie ostatni dzwonek, bo za pare dni kwiatki sie przerzedza na tyle, iz nie bedzie juz ladnie wygladalo. Po drodze spotkalysmy Placzka z jego opiekunka, psiur wyglada zdrowo, choc widac juz pierwsze oznaki starosci, w tym roku skonczy 11 lat. Przy spotkaniach Placzek z Toya zawsze sie kloca i sobacza sobie nawzajem. Do mnie Placzus machal ogonkiem, by za chwile rozedrzec paszcze i nauragac Toyi. No nie lubia sie i juz. Jego opiekunka glaskala go i calowala po lebku, prosila, by sie uspokoil, ale na darmo, Placzek byl wkurzony, wiec szybko sie rozeszlysmy. Z tego wszystkiego zapomnialam zrobic mu zdjecie.
A teraz zapraszam na zolta orgie.
Kilka lat temu bylam na tych samych polach rzepakowych, wtedy z Placzkiem, bo Kira byla juz bardzo chora i nie mogla tak daleko chodzic na spacery. Cos mi sie ten Placzek ostatnio czesto przez zycie przewija. Zaczynaja sie juz margerytki, za jakis tydzien laka powinna nimi rozkwitnac. Mniszkowe niedobitki jeszcze czasem sie zolca, choc w przewadze laki zbielaly od dmuchawcow.
Do domu spoznilam sie jakies 10 minut, corki juz na mnie czekaly.
Dziś po urlopie zaległym idę do pracy.Uwielbiam zółć rzepaku.Jak się na nią patrzę to mnie uspokaja.Toyka urocza.Dobrze,ze Płaczuś ma dobrze.
OdpowiedzUsuńRoczny cykl nie znudzi mi sie do konca zycia, te rozowe wisnie na kampusie, mniszki pod koniec kwietnia, rzepak w maju. Co roku z nowa energia czekam na te wydarzenia w naturze i z nieslabnacym zachwytem lapie je w obiektyw.
UsuńZolte pola rzepaku to coroczny balsam dla oczu i ducha, bardzo te pola lubie, widzialam je w tym roku tylko z okien pociagu. I masz racje, ze to juz ostatni dzownek..chyba jednal nie bede miala okazje by sie nimi nacieszyc. Jakos mi wiele rzeczy umyka i pomyslec, ze trzeba bedzie czekac na takie cuda znowu caly rok. pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCale szczescie, ze mieszkam prawie na wsi i do pol mam niedaleko, to jakos latwiej mi zmobilizowac sie i pojsc. Gdybym musiala gdzies dojechac, to pewnie nieraz byl przeoczyla, nie zdazyla.
UsuńUwielbiam te rzepakowe żółtości, nie udało się w tym roku zobaczyć, bo albo lało, albo nie miałam kiedy. Mniszków szkoda, alejka ślicznych migdałków też już zielona, bzy rudzieją, za szybko to idzie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, dobrze że zdążyłaś, przynajmniej u Ciebie zobaczę.
Stanowczo za szybko, czlowiek nie zdazy sie nazachwycac do woli i do wypeku. Pogoda odgrywa niemala role, przez te zimna i deszczowe dni i mnie jakos sporo umknelo. Podczas mniszkaliow bylam w Polsce i tam sobie podziwialam. :)
UsuńPola rzepakowe najpiękniej wyglądają właśnie z pewnej odległości.Biedna Toyka, pewnie "chapsnęła" coś ukradkiem, albo tylko liznęła wydaliny chorego innego psa. Mojemu wet kazał przy biegunce podawać przez 2 tygodnie (nawet gdy już było dobrze) Lakcid lub Smectę.Jedenaście lat dla psa wielkości Toyki to sporo, to już niestety starość.
OdpowiedzUsuńPsy trochę jak ludzie-mają swe i sympatie i antypatie. I, co zabawne, na ogół nie zmieniają zdania. Jak kocha to kocha, jak nie lubi- nie polubi.
Z Toyka i Placzkiem wszystko zaczelo sie, kiedy corka nieopatrznie rzucila im jedna pilke, obydwoje do niej skoczyli i wzieli sie za lby, tak na ostro. Pozniej musieli zakopac topory wojenne, bo czesto sie spotykaly, jak nie u corki, to u nas. Placzek nawet pomieszkiwal u nas, kiedy corka urodzila pierwsze dziecko, i wszystko bylo w porzadku, psy chodzily razem na spacery, jadly obok siebie i spaly. Teraz nie da sie podejsc, bo by krew poplynela. I to przy roznicy plci, dziwne.
UsuńAniu, wbrew pozorom podejrzewam, że Płaczek pamięta, że był dla Was kimś ważnym, i że na jego miejsce weszła Toya.
UsuńNo nie wiem, przeciez on nigdy nie byl naszym psem. Owszem, czesto bywal i sypial nawet za czasow Kiry. Moze to zazdrosc o nia?
UsuńAle, po odejściu Kiry, był przez pewien czas najważnieszy. To się utwala i jest próba egzekwowania tego.
UsuńMoze tak...
Usuńtez lubię żółte pola i ich zapach i widok...pieknie.
OdpowiedzUsuńa Płaczek już staruszek powoli...nie jest to dla mnie dobry temat na dziś.
pozdrawiam i ściskam
Oj, przykro mi, nie chcialam.
UsuńZłapałaś zajonca!!!
OdpowiedzUsuńTak. Nagle pojawilo sie ich sporo na tym placu budowy, gdzie czesto chodzimy na spacery. Widzialam kilka, zlapalam tylko jednego. Nawet myslalam, ze to dziki krolik, ale nie, to ewidentnie zajac.
UsuńFajny spacer 🚶 daj znac koniecznie co z Toyka u Weta wyszło, oby nic strasznego ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńNajgorsze, ze i ja mam dzisiaj termin do lekarza, trzeba bedzie sie dobrze nakombinowac, zeby zdazyc ze wszystkim.
UsuńPola rzepakowe obejrzałam sobie z okien autka, jak jechałam do i od starszych dzieci w sobotę. Zatrzymać nie było gdzie, ale zapach dało się poczuć.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, z samochodu to i ja czesto widuje, a caly wic polega na tym, zeby znalezc takie w zasiegu reki i pofocic. :)))
UsuńTęsknię za widokiem rzepakowych pól. Nie wiem gdzie w Szwajcarii je sieją. W naszym regionie aktualnie urósł rabarbar, wszystkie pola opanowane. A gdy go zbiorą, posieją wielkie łany kukurydzy pastewnej i parę pól będzie też na buraki i też pastewne. Nigdy nie widziałam nawet zboża w tym kraju, ale nie byłam we wszystkich kantonach. Dziwny trochę ten podział.
OdpowiedzUsuńPiękne jeziorko, za takimi widokami też mi tęskno. Niemcy z Polską trochę podobnie gospodarzą terenami.
I te zdjęcia makro, cud miód po porostu. :)
To jeden z widokow, ktore co roku kocham od nowa i ani troche mniej intensywnie. Uwielbiam rzepaki i zawsze gdzies w okolicach znajduje pola, choc co roku w innym miejscu, czasem trzeba poszukac. Slubny nie moze sie nadziwic, ze mi sie jeszcze ta milosc nie znudzila, bo co roku z nowym entuzjazmem udaje sie na poszukiwania zoltych pol.
UsuńNa naszej wiejskiej ulicy utworzyl sie korek do hurtowni ogrodniczej, nie wiem czy to z powodu dnia matki czy tak wszyscy rzucili sie do kupowania kwiecia do ogrodow.Pewnie jedno i drugie:)
OdpowiedzUsuńTu na polnocy rzepaki maja sie dobrze, a i mniszki żółte i jakies ogrodowych zołtych tez sporo.No i rozaneczniki niektore kwitna, bzy, niezapominajki, tak wiec kolorowo w ogrodach, a,laki tu wysiane kukuryda i zbozem zielone w wiekszosci.
Tam u Was wegetacja jest nieco w tyle za nami, ale niewiele, moze tydzien, nie wiecej.
UsuńA swiat wyglada tak pieknie! Chwilo trwaj!
Jak dla mnie zestawienie błękitnego nieba, żółtych rzepaków i zielonej trawy to kwintesencja wiosny :)
OdpowiedzUsuńTaka flaga Ukrainy. Kto wie, moze wlasnie zostala zaprojektowana, kiedy autor zobaczyl pole rzepaku pod bezchmurnym niebem?
UsuńTak, ta wiosna stanowczo za szybko umyka, te rumiany mnie zaskoczyły, że już.
OdpowiedzUsuńJa bym chciała nacieszyć oczy żarnowcowymi żółtościami, no ale nie zanosi się na to, bo we Wrocławiu i okolicach żarnowców nie widziałam.
Tu kolo nas tez ich nie widuje, z zolci to najsampierw nasza forsycja, pozniej mniszki, na koncu rzepak. Potem juz tylko srodki margerytek.
UsuńA słoneczniki, ja czek na sloneczniki.
OdpowiedzUsuńOj tak! Masz racje, a ja calkiem zapomnialam o tych sloneczkach. :)
UsuńKolo mnie tylko kukurydza, a dalej nie jezdze...
OdpowiedzUsuńZa to kolorowo od kwiatkow we wszystkich przedogrodkach, rododendrony zaczely spektakl!!!
Jak nie w tym roku, to bedzie w przyszlym, oni zawsze robia plodozmian, raz kukurydza, potem rzepak, a na trzeci rok zboze.
UsuńKocham takie rzepakowe krajobrazy. Pozdrawiam mocno
OdpowiedzUsuńMnie tez nigdy sie nie znudza i kazdego roku od nowa bede ich niecierpliwie wyczekiwala.
Usuń