A moze lepiej byloby powiedziec pelna bzyczenia, bo to bzykanie jakos tak dwuznacznie... no tego... Nastala fajna pogoda, temperatury oscyluja wokol 25°C, niebo upstrzone jest malowniczymi chmurkami, to az sie chce wyjsc na memlon. Tyle tylko, ze jak sie tak maszeruje, to jednak jest i czlowieku, i psowi troche goraco. Czlowiek sapie i przeklina swoja nieprzewidywalnosc, ze nie zabral ze soba czegos do picia, a pies wystawia jezor, ze prawie szoruje nim po ziemi. Ale przemy dzielnie do przodu, w nadziei, ze napijemy sie po powrocie do domu za wszystkie czasy. Tym razem chcialam pojsc na lake, ktora widzialam na spacerze dzien wczesniej, ale ze dzielila nas od niej fosa pelna blota (ktora normalnie jest niewielkim strumykiem), nie moglismy dotrzec do niej tamtego dnia, musielismy dojsc tam inna droga. Dawno nie bylam na wale nad torami szybkiej kolei ICE, tak dawno, ze jeszcze na polach ponizej nie stala ani jedna hala budowanego przez caly czas centrum logistycznego. Oczywiscie te hale zepsuly caly widok, juz nie ma niczym nie zakloconej panoramy.
A tak bylo tam fajnie! Komu to przeszkadzalo? Wrrr... Roslinnosc porastajaca ten wal juz troche w jesiennej szacie, dojrzewaja rozne owoce, wyglada na to, ze bedzie urodzaj orzechow laskowych, owoce dzikiej rozy juz sie przebarwiaja, wszystko zas poschniete i sianowate po suszy.
Idac dalej, przeszlismy obok ogrodkow dzialkowych, nie moglam sie powstrzymac.
Jeszcze tylko kilkaset metrow sciezka, przy ktorej rosly jezyny, niektore juz calkiem dojrzale i czarne, zapraszajace wygladem do skosztowania. Nie odmowilismy sobie tej przyjemnosci i narwalismy dla siebie do zjedzenia, byly slodkie i pyszne.
Wreszcie dotarlismy do owej laki, ktora tak spodobala mi sie dzien wczesniej. Spora byla i obsiana glownie bardzo ladnymi niebiesko-fioletowymi kwiatkami (Ninka albo inne botaniczki, prosze o nazwanie), bylo tez troche slonecznikow, jakies zolte kfiatuszki i urocze w kolorze purpury.
No i bzykadla! Nareszcie zobaczylam naprawde duzo rozniastych bzykadelek. W ostatnim czasie niewiele ich spotykalam, odczuwalnie zmniejszyla sie ilosc tych lataczy, co bardzo mnie martwilo, bo ktos przepowiedzial, ze po wymarciu pszczol ludzkosci pozostana cztery lata zycia.
Ja zajeta bylam lataniem po lace i sciganiem bzykadelek, chlop moj sie rozgladal dokola i rozmyslal nad marnoscia tego swiata, a Toyka tymczasem udala sie na poszukiwania wody, bo ja rura palila. Znalazla oczywiscie te blotnista fose i z luboscia wytarzala sie w jej zawartosci, by ochlodzic rozgoraczkowanego psa. Wylazla stamtad tak z siebie zadowolona, ze nie mialam sumienia od razu jej zabic, odlozylam egzekucje na powrot do domu. Musielismy nie tylko wyprac calego psa, ale tez jej obroze, bo tak byla utytlana w blocie, ze wzorek byl niewidoczny.
Juz w drodze do domu natknelismy sie na krzew, na ktorym siedziala niezliczona ilosc pieknych motyli.
I tak nam zeszla ta bzykana niedziela.
Z kwiatków rozpoznałam nagietki(te żółte) i fioletowy ślaz, przynajmniej u mnie tak to nazywali. Bardzo ładne zdjęcia bzykadełek, ten pasiasty żuczek też fajny.
OdpowiedzUsuńNo patrz, ja nawet tego nie wiedzialam, dla mnie wszystko leluje i juz :)))
UsuńTen fiolet posiany na polach to facelia, miododajna roslina, uzyzniajaca glebe, a ta gdzie te motylki to budleja, jest sliczna i bardza wabiaca te sliczniutkie owady. Ojej! jak ja lubie takie spacery! ten owadzik w paski czerwono-czarne, strojnica baldaszkowka, bardzo jest dekoracyjny. Tez lubie go fotografowac, bo sliczny jest.
OdpowiedzUsuńAaaa..i motylek na budlei to rusalka osetnik..w tym roku wystapil tego motylka nadzwyczajny wysyp. W Polsce lataly cale jego chmary bardzo, mnie to cieszylo!
UsuńOmatulu! Jestem pod wrazeniem Twojej wiedzy botaniczno-entomologicznej. Budleja i facelia - pewnie i tak do przyszlego roku zdaze zapomniec, no ale mam Was, wiec od nowa mnie oswiecicie. :)))
UsuńBArdzo lubie kffiatuszki wiec szukam w ksiazkach, szkoda, ze studiowalam fizyke, lepszy bylby ze mnie biolog, bo z pasja bylby! Owadziki tez lubie
UsuńMoj owadzik na czterech lapkach tez bardzo lubi fruwac ze mna po polach, a jeszcze bardziej taplac sie w blotku. ;)))
UsuńTęsknię do takich spacerów, bo trraz, gdy jestem z Gutkiem u Mamci, to piesu uczy się zabaw ze stadem piesów lub aprtuje zabawki, które mu rzucam. Po pół godzinie schylania się człowiek wie, że ma kręgosłup wchodzący gdzieś niżej.😘😍 Twoje zdjęcia, jak zwykle fantastyczne. 😘
OdpowiedzUsuńPowinnas sobie kupic taki miotacz, co najmniej po pilke nie musialabys sie schylac. Rozpoznalas te hale? Wprawdzie widzialas je z dolu, ale sa takie charakterystyczne. Juz dwie nastepne buduja.
UsuńA taki fajny był teren do spacerów. Za dużo było wolnego miejsca, trza to wszyćko zabudować, z drugiej strony, jest to w pobliżu autostrady, więc łatwiej ruszyć w trasę😍.
UsuńNo niby tak, te tiry nie musza wjezdzac do miasta, zeby sie za- i rozladowac.
UsuńOstatnio u nas pogoda w kratkę, więc i trochę ulgi się znalazło (aktualnie nad moją wioską wisi burza jak marzenie), więc udało mi się w niedzielę wybrać na słonecznikowe pole.
OdpowiedzUsuńWidać niedziele nam upłynęły na bzykaniu. ;D
Słoneczniki w większości już przekwitły, ale za to bzyczuchów zatrzęsienie. Trzmieli głównie. Po kilka na jednym kwiatku, dawno takiej inwazji nie widziałam. Może pora im pomóc i zacząć uprawiać słoneczniki na balkonie?
Trzeba wysiewac takie wlasnie laki, jak na moich zdjeciach, bzykacze maja raj na ziemi, a potem to wszystko woruje sie w glebe i nawozi pole. Kazdy ma korzysc, a ja mam co fotografowac. :)
UsuńJuż Grażyna napisała, co jest co, więc ja nie muszę :D:D:D. Ale powiem Ci jeszcze, że na facelii zawsze znajdziesz jakieś bzykadełka, a na budlei motyle.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, jesiennie już. U nas też sucho, kiedy byłam na spacerze w okolicy, wszystko było albo suche, albo podwiędnięte, a dalej nie mam na razie okazji wyruszyć...
Ta facelia, oprocz tego, ze swietnie sluzy bzykaczom, jest niezwykle dekoracyjna, sama przyjemnosc ja fotografowac, naprawde urokliwa roslinka. Ta jesien przychodzi coraz wczesniej, lato nie do wytrzymania od upalow, wegetacja przyspieszona o miesiac, sucho jak na Saharze. Ale na spacer mozna isc przeciez wszedzie.
UsuńA w moim ogrodzie jest tragicznie malo bzykadelek :(
OdpowiedzUsuńPomimo lawendy, motylowca (budleja), facelii, chabrow i wieeelu innych kfiotkow...
Bieda panie.....
A to dziwne, skoro masz nawet te czarodziejska facelie, ktora przyciaga owady jak magnes. Ale ja tez zauwazylam znaczne zmniejszenie pszczelej populacji.
UsuńZ moich pobytów w Niemczech pamiętam, że gdziekolwiek było trochę zieloności tam były i jeżyny, nawet w środku miasta, taki jeżynowy kraj :)
OdpowiedzUsuńSuper spacer!
No fakt, sporo tych jezyn rosnie. Ale trzeba uwazac, bo rozrasta sie toto jak chwast, trzeba od czasu do czasu drastycznie przycinac, bo zarosloby nas jak w zamku spiacej krolewny. :)
UsuńNiełąkowa jestem, ogrodniczka ze mnie też jak półtora nieszczęścia. A gdy usłyszę owe bzykanie to szybko się od tego miejsca oddalam. Wiem, że mam uczulenie na jad komarów ale nie chcę doświadczalnie sprawdzać na jaki jeszcze;)
OdpowiedzUsuńCiesz się, że Toyka jest krótkowłosa- sunia mego ojca wykapała się kiedyś w rowie melioracyjnym a była to irlandzka seterka. Ojciec był gotów ogolić ją na zero, bo po trzech kąpielach nadal cuchnęła.Lubię jeżyny, ale jeszcze bardziej - maliny!
Fajna ta łąka na Twoich zdjęciach, szczególnie fajne motyle na budleji.
Toya tez cuchnela bestialsko, ale po psim szamponiku pachniala jak niemowle. :))) Ta jej krotka siersc praktyczna jest, kiedy cos na nia wlezie, jakies kleszcze czy pchly, zaraz wszystko widac i mozna lapac.
UsuńJa tez oczywiscie wole maliny, ale w okolicy nie rosna, wiec bierze sie, co jest :)))
Wszystko cacy, ale, ze Wy dwoje doroslych ludzi wychodzicie na daleki spacer bez wody to ciezko mi w to uwierzyc.
OdpowiedzUsuńJa nie potrafie wyjsc z domu bez butelki wody, po prostu musze miec wode, czasem moze nawet nie potrzebuje sie jej napic i wracam dokladnie z tym co wyszlam, ale musze miec. Tak mam od, nie pamietam ale pewnie z 15 lat i nikt mi nie przetlumaczy, ze przeciez moge te wode kupic na kazdym rogu ulicy. Nie, bo nie, ja nie kupuje kolejnych plastikowych butelek, ja mam szklane butelki, ktore napewlniamy w domu filtrowana woda. Po to Wspanialy zainstalowal porzadny filter w kuchni, zeby nie kupowac wody.
Juz lece sie tlumaczyc. Normalnie biore wode, ale tym razem wydawalo mi sie, ze jest na tyle chlodno, ze nie potrzebuje, wiec po co niepotrzebnie dzwigac? No i zostalam ukarana. Ty moze i mozesz kupic wode na kazdym rogu, ale my chodzimy z Toyka raczej w pola, wiec tam juz nic nie kupisz, mozna jedynie chleptac z kaluzy. Kiedy jest chlodniej, to nie chce mi sie tak pic, wiec nie biore wody.
UsuńDlatego wlasnie wyrazilam zdziwienie i oburzenie, bo wiem, ze na tej lace nie masz gdzie kupic wode. Moglabys sie jedynie wytarzac w blocie razem z Toya:)) Ja jak spaceruje w miescie to nawet zanim dojde do parku to juz mam 50 okazji do kupienia wody, w samym parku tu gdzie mieszkam nie ma zadnych stoisk, wozkow z zarciem i piciem, ale w Central Parku jest ich zatrzesienie.
UsuńPantero kochana, chlodniej czy nie to woda z organizmu ubywa i nalezy ja uzupelniac:))
Tajest! Bede pamietac i takie niedopatrzenie juz wiecej sie nie powtorzy. A nawet bede brac druga butelke dla Burka, zeby mial co pic i nie taplal sie w blocie. :)))
UsuńBrawo!!! Jestem z Ciebie dzielna:))) i Burkowi sie na 100% przyda, ja widze jak ladnie psiaki pija z butelek.
UsuńMamy taka specjalna psia butelke, z miseczka do picia inkluzif ;)
UsuńNo pięknie tam i jusz ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBuziaczki.
No pieknie, nie da sie ukryc, a to przeciez kawalek nieuzytku. :) Wystarczy belekfiatek i juz jest pieknie.
UsuńGapcii, wspominałam już o facelii, ona jest miododajna ,,pszczółki się radują.
OdpowiedzUsuńFajniasty spacer, i zdjęcia, a picie cza mieć przy sobie w plecaczku.
Dorka, w moim wieku to juz alzheimeroza z demencja. W przyszlym roku pewnie znow zapytam, jak nazywa sie ta piekna fioletowa roslina przywabiajaca pszczoly. :)))))
UsuńCo prawda, to prawda, jakoś człeku ta pamięć się buntuje.
UsuńWszystko fajne ,i kwiatki i bzykadła a zdjęcie utytłanej Toyki......nie na.Ostatnio też nie wzięłam butelki z wodą ,bo wydawało mi się ,że jest chłodniej i pójdziemy do stawu się zmoczyć......I już noszę zawsze w plecaczku.
OdpowiedzUsuńTrzeba nosic wode, dla siebie i piesa. A zdjecia Toyi nie ma, bo tak mnie zaskoczyla i zezloscila, ze zapomnialam udokumentowac to wykroczenie. :)))
UsuńBrzydkie hale
OdpowiedzUsuńŁadne kfiatki I bzykaczki :)
Tych hal bedzie niestety jeszcze wiecej, juz kopia pod dwie nastepne. No ale kazde miasto sie rozrasta i moze lepsze te hale od nowego osiedla.
UsuńPrawie jesiennie... i te najwieksze upaly minely, co mnie cieszy. No tak juz mam :))
OdpowiedzUsuńMnie tez cieszy, ze mniej sie poce, nie cierpie sie pocic. :))
Usuńpowoli nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuńU mnie zakwitła mięta i wszystkie bzykacze w przewadze muchy sruchy siedza na niej, co mnie cieszy, bo w domu nie ma. i po to pozwalam mięcie i kocimiętce bujnie kwitnąć.
Gupie jakies to lato, z turbodoladowaniem. Wszystko za wczesnie o co najmniej miesiac, jesien tez.
UsuńA już myślałam o co insze się rozchodzi. Cóż, głodnemu chleb na myśli, jak się zdawać może:)
OdpowiedzUsuńPisze o rzeczach powaznych, Erraty nie ma, napisalam o bzykaniu - jest! :)))
UsuńNo tak:) Jednak stanowczo protestuję - bzykanie to bardzo poważny, a nawet doniosły temat, jestem "w temacie". Nie, spoko, nie w trakcie wiadomej rzeczy, ale dość blisko:)
UsuńZaintrygowalas mnie. :)))
UsuńTak, te fioletowe kwiateczki to facelia, nazywana "przyjaciółką pszczół", coś w tym jest, bo jak mi w tym roku zakwitła, to pszczół siadywało na kwiatach mnóstwo! Piękne zdjęcia, milutki spacer. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznac, ze nie tylko pozyteczna ta facelia, ale cieszy oczy swoim pieknem.
Usuń