Smierc nalezy do przebiegu kazdego zycia, ktore zaczyna sie narodzinami, kazdy z nas musi umrzec, bo nie wynaleziono jeszcze panaceum na niesmiertelnosc. Jednak mimo, ze o tym wiemy, kazda smierc jest szokiem, szczegolnie dla bliskich. Jednak i personel medyczny, choc ze smiercia bardziej oswojony i uodporniony, tez nie jest na nia calkiem obojetny. Naukowcy chcac poznac caly przebieg zycia, prowadza badania nad umieraniem i smiercia, ktore sa rownie zajmujacym przedmiotem studiow, jak fizjologia i patologia organizmu czlowieka.
Kluczem procesu zycia jest nasz mozg, bo coz z tego, ze serce jeszcze sie w nas kolacze, kiedy uszkodzenia mozgu sa tak znaczne, ze proces umierania wlasciwie juz sie rozpoczal. Neurolodzy dziela ten proces na piec czesciowo powiazanych ze soba faz. Ponizej wyszczegolnie po kolei, co dzieje sie, kiedy komorki mozgu umieraja.
1. Kiedy doplyw tlenu do mozgu zostaje odciety, ten przestaje prawidlowo funkcjonowac, bo neutrony odpowiedzialne za komunikacje miedzy roznymi obszarami mozgu, wylaczaja sie. Po zaledwie 10 sekundach bez tlenu organizm wlacza swoisty mechanizm obronny, ktory prowadzi do omdlenia. Celem jest niedopuszczenie do uszkodzen komorek przed ponownym dostarczeniem tlenu. Jesli jednak taki stan utrzyma sie dluzej, konsekwencje beda znacznie powazniejsze, ze spiaczka lub nawet smiercia wlacznie.
2. Faza zamkniecia w sobie (Locked-in-Syndrom) to stan, w ktorym chory jest wprawdzie swiadomy, ale uszkodzeniu ulegly juz czesci mozgu. Reakcje organizmu sa powaznie ograniczone, osoba postrzega otoczenie, ale nie jest w stanie zareagowac, czego powodem jest naruszenie czesci mozgu odpowiedzialnej za ruchy miesni. Pacjenci moga czasem poruszac jedynie powiekami lub palcami.
3. Spiaczka plytka, nierzadko z otwartymi oczami, pacjent moze samodzielnie oddychac i polykac, poniewaz pien mozgu nadal dziala. Nie jest jasne, jak wiele osob jest swiadomych otoczenia, aktywnosc mozgu jest powaznie ograniczona. I chociaz organizm reaguje na bodzce miesniowe, osoby w tej fazie nie moga sie poruszac ani mowic.
4. Przy jeszcze powazniejszym uszkodzeniu mozgu, kiedy pacjenci wykazuja brak odruchow lub odruchy bardzo slabe, mowimy o spiaczce glebokiej. Pacjent musi byc wspomagany respiratorami, bo mozg wysyla juz za malo i za slabe impulsy do ciala. Taki stan moze trwac nawet kilka lat.
5. Faza ostatnia, wysoce kontrowersyjna wsrod lekarzy, u ktorych jej definicja nie jest calkiem jasna. Zdaniem wielu lekarzy smierc mozgu czlowieka ma miejsce wtedy, gdy nie wykazuje on zadnej aktywnosci. Serce w tym czasie jeszcze pracuje, ale komorki mozgowe umieraja na skutek "bezczynnosci". Zdarza sie, ze tuz przed smiercia aktywnosc mozgu na chwile gwaltownie wzrosnie, by zaniknac na zawsze.
W medycynie konwencjonalnej mozliwe jest leczenie wszystkich faz, z wyjatkiem ostatniej. Stad tak intensywne badania, zeby jak najwiecej dowiedziec sie o procesach neurologicznych i znalezc nowe lepsze sposoby leczenia. Z drugiej zas strony, w moim odczuciu, takie utrzymywanie przy zyciu za wszelka cene i przez lata, w zludnej nadziei, ze kiedys tam sie obudzi, jest meczeniem pacjenta i odbieraniem mu godnosci umierania, eksperymentowaniem na zywej tkance. I nie mowie juz o srodkach finansowych, ktore moglyby zostac spozytkowane dla kogos, kto ma jeszcze jakies rokowania, gdy tymczasem wydawane sa na utrzymywanie przy zyciu w praktyce nieboszczyka. Uwazam jednak, ze kazdy czlowiek ma prawo umrzec po swojemu i godnie. Dlatego tak wazne jest zostawic rodzinie/lekarzowi rodzinnemu/notariuszowi wlasne dyspozycje o zaprzestaniu uporczywego utrzymywania przy zyciu pacjenta z uszkodzeniami mozgu.
Ja niedawno odnowilam i poszerzylam swoje dyspozycje i zdeponowalam u lekarza rodzinnego, ktory w niemieckim systemie opieki zdrowotnej ZAWSZE jest powiadamiany o chorobach, leczeniu, pobytach w placowkach medycznych pacjenta.
Post ilustrowany zdjeciami rezonansu magnetycznego mojego wlasnego mozgu.
Nie wiem, czy u nas takie dyspozycje można zostawić. Też bym nie chciała tak leżeć i być zależna od maszyny.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze mozna u notariusza, z powiadomieniem rodziny, zeby w godzinie X wydobyli Twoja decyzje z depozytu notarialnego. Mozna popytac i sie dowiedziec.
UsuńNo patrz, jeszcze ode mnie rodzinny tego oświadczenia nie zażądał. Ostatnie badania wykazały, że każdy człowiek jest świadomy faktu, że umiera.Dzięki badaniom z zastosowaniem MRI coraz więcej wiadomo o tym jak funkcjonuje nasz mózg. Mam tylko nadzieję, że nie będą nigdy w stanie odczytać naszych myśli.Na razie wiedzą kiedy myślimy a robimy to nawet wtedy gdy jesteśmy nieprzytomni.
OdpowiedzUsuńTwoj rodzinny nigdy tego nie zazada, bo to jest absolutnie dobrowolne. Mozesz sciagnac i wydrukowac formularze z internetu, wypelnic, dac podpisac swiadkowi i zaniesc do rodzinnego. Co dwa lata musisz odnawiac, wystarczy podpis na starym formularzu.
UsuńBArdzo ciekawy post! przeczytalam i zastanawiam sie nad tym problemem i mysle tez o sobie...nie jest to latwe! Twoj mozg przedstawia sie znakomicie, tak sadze. Sciskam
OdpowiedzUsuńTo jest najtrudniejsze dla rodziny, zadecydowac o odlaczeniu aparatury podtrzymujacej zycie. Dlatego wlasnie tak wazne jest zalatwienie tej "ostatniej woli" za zycia, swiadomego zycia.
UsuńJa nestety nie mogę tego zrobić, bo jest to zakazane. Będąc w ostatnim stadium nowotworu, mają obowiązek ratować życie. Nawet w hospicjum.
OdpowiedzUsuńTaaa, za to poprzez utrudnienie dostepu lekow, zamykanie oddzialow i nie refundowanie beda z drugiej strony stosowac ukryta eutanazje.
UsuńCzy ja widzę aktywność tego musku?;)
OdpowiedzUsuńTo są naprawdę ciekawe tematy...
Tak, Rybenka, on ten musk nie przestaje byc aktywny ani na chwile, po smierci tez bedzie, bo ma misje. :))
UsuńNo to jeszcze ciekawsze!
UsuńA jak! :)
UsuńU nas jak przyjmuja do szpitala to chory MUSI wyznaczyc kogos kto w razie czego podejmuje za niego decyzje medyczne. W kazdym szpitalu tego wymagaja, wiec ja ze tak powiem mam to na biezaco;)))
OdpowiedzUsuńU nas to jest jeszcze dobrowolne, a kiedy ktos jest nieprzytomny, to decyduje rodzina i o ile nie jest to jakis milioner, na ktorego spadek wszyscy niecierpliwie wyzekuja, to na ogol rodzina chce, zeby pacjenta trzymali przy zyciu jak najdluzej.
UsuńW bodajze 2004 lub 2005 roku byla glosna sprawa Terri Schiavo, ktora utrzymywali przy zyciu przez prawie ladnych kilka lat nie pamietam dokladnie, ale cos na pewno dluzej niz piec lat. Bo sie rodzice uparli, ze ona sie obudzi, maz byl za odlaczeniem. W sumie sprawa byla rozpatrywana przez Sejm :)))
UsuńCzyste wariactwo, ale chyba wlasnie od tamtej pory jest to wymagane przy hospitalizacji i dobrze, bo takie trzymanie przy zyciu w tamtych latach kosztowalo ok. 80 tysiecy dolarow rocznie. Wyobrazam sobie ile moze kosztowac teraz skoro moj rachunek za jedna dobe na ER wynosil 1 500 dolcow. Moim zdaniem bardzo dobrze, ze to wprowadzili jako obowiazek, nie wiem czy we wszystkich stanach, ale tak jest w NY.
Sporo jest takich spraw, niedawno odlaczono jakiegos Francuza, ktorego rodzina sie uparla, zeby go utrzymywac przy zyciu, a lekarze orzekli smierc mozgu. Sad kazal go odlaczyc. W Anglii bylo jakies dziecko, sporo tego.
UsuńDawniej nie było takiej aparatury i sprawa była jasna organizm ludzki albo sobie radził a jak nie to umierał.
UsuńSlowem postepy w medycynie nie zawsze wychodza pacjentom na dobre i niekoniecznie sluza swiatowemu zaludnieniu.
UsuńDawniej chyba ludzie z większą pokorą przyjmowali fakt że trzeba umrzeć. Ja mam jeszcze wielki apetyt na życie pomimo różnych upierdliwości zdrowotnych. Nie wiem czy bym chciała być sztucznie utrzymywana przy życiu, czy też nie. Z tą wolą życia to jest dziwnie, niedawno pisałam Ci o mojej mamie. Ona się miota, bo sił do życia coraz mniej, a wola życia jeszcze bardzo silna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze moja wola zycia utrzyma sie w rozsadnych granicach, ze nie bede chciala zyc za wszelka cene. Dla mnie bardzo wazny jest komfort zycia, niedawno mialam niewielka probke, kiedy dzialania uboczne lekow tak mi dokuczyly, ze przestalam je przyjmowac. W tym przypadku juz wole nagle zejsc na serce, niz meczyc sie przez cale pozostale zycie.
UsuńNie biorę żadnych medykamentów, co najwyżej zioła. Moje upierdliwości zdrowotne związane są z jelitami i to reguluję sobie dietą. Mam także problemy ruchowe, a z tym także radę sobie bez leków.
UsuńJak na razie udaje mi się obchodzić bez medykamentów.
Sporo przezylam zycia praktycznie bez lekow, dlaczego wiec lekarze uznali, ze dosc tego dobrego i postanowili mnie otruc? :)) Ale ja sie nie dam, zreszta powtarzam, ze az tak bardzo mi na zyciu nie zalezy. Byle tylko nie bolalo.
UsuńTeż na siłę nie chciałabym żyć.
OdpowiedzUsuńLeżąc na neurologi z zawałem pnia mózgu napatrzyłam się przez tydzień na pacjentów po udarach, wylewach... Ja na szczęście miałam niedotlenny, a nie krwotoczny udar i lewostronny, dlatego wyszłam z tego w 85%. Pozostałe 15% robi spustoszenie w organiźmie, ale daję radę, bo cóż mogę zrobić? Żyję z tym już 8 lat.
Ania, ale Ty zyjesz wlasciwie calkiem normalnie, co by bylo, gdyby Cie sparalizowalo i to w znacznym stopniu? Ale i tak wszystko to teoria, bo czlowiek nie wie, jak by sie naprawde zachowal nawet w tak powaznym stanie. Teraz mowi sie jedno, a nie wiadomo, co byloby w takim przypadku.
UsuńDlatego Anusia, że mnie złapało lewostronnie, miałam szczęście wyjść z tego. Z resztą w ogóle miałam szczęście, bo do lekarza poszłam na czwarty dzień, a do szpitala prawie po tygodniu...eh cała ja.
UsuńNa operację wyrostka też poszłam, gdy był już granatowy i zapalenie otrzewnej miałam.
UsuńOj, Bezowa, to calkiem jak ja.
UsuńDziekuje.
OdpowiedzUsuńMimo, że śmierć jest pewna tak samo jak podatki, trudno jest się z nią zmierzyć. Właśnie chyba ten aspekt będzie najtrudniejszy do przyswojenia w trakcie studiowania medycyny, a potem pracy jako lekarza... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze lekarze sa uodpornieni na smierc pacjentow, musza, bo gdyby kazdym sie osobiscie przejmowali, nie mogliby pracowac w tym zawodzie. Kiedy pacjent zdrowieje, to wielka satysfakcja, ale zdarzaja sie niestety inne zakonczenia.
UsuńSiostra moja była w śpiączce cukrzycowej wybudziła sie po trzech dniach.Lekarze powiedzieli ze albo się wybudzi po trzech dniach albo wcale.Mama moja tez była w śpiączce i nie wybudziła się wcale.Wtedy lekarz powiedział że ma własnie śmierć mózgu.zmarła po 10 dniach.
OdpowiedzUsuńCzyli mama oszczedzila Wam decydowania, czy odlaczac maszynerie, czy ciagnac dalej. Rodzina jest zwiazana z chorym emocjonalnie, nie wierzy czesto lekarzom, ze cos jest ostateczne, ludzi sie i ma nadzieje, a kiedy lekarze zapewniaja o smierci mozgu, czesto podejrzewa, ze szkoda im pieniedzy na podtrzymywanie zycia. Strasznie to trudne, wiec lepiej samemu za zycia zdecydowac.
UsuńNie wiem jeszcze jak sprawy utrzymywania zycia na sile przedstawiaja sie we Wloszech. Zakladam, ze bede zyla dlugo i szczesliwie ale dowiem sie wiecej o dyspozycjach prawnych. Bardzo ciekawy temat, dziekuje :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia, jak jest we Wloszech, niemniej zycze dlugiego zycia. Ale... czlowiek nie zna dnia ani godziny, kiedy np. jakis nawalony Kamil D. albo inna cholera dopadnie, przydzwoni i znajdziemy sie w etapie trzecim smierci mozgowej. Tak wiec lepiej miec juz opracowana dyspozycje pacjenta.
UsuńNajlepiej to umrzeć w spokoju i we śnie. Dziś troska o schorowaną przyszłość, kiedy jeszcze jesteśmy zdrowi na umyśle, to nieciekawe zajęcie.
OdpowiedzUsuń