wtorek, 8 maja 2012

Daniele i dziki.

Wieza Bismarcka stoi w srodku wielkiego kompleksu lesnego. Zorganizowano tam teren wypoczynkowy dla mieszkancow Getyngi. W poblizu znajduja sie stajnie i miejsce do konnej jazdy, a dalej, na ogromnym ogrodzonym terenie, biegaja sobie wolno daniele i dziki. Sa oswojone, nie boja sie ludzi, za wyjatkiem czasu, kiedy wychowuja mlode. Wtedy rzadko podchodza do siatki. Na ogrodzeniu wisza automaty, gdzie mozna kupic specjalna karme dla tych zwierzat. Karmienie ich czym popadnie jest niewskazane, moga zachorowac.                                                                                                        

Samce z duma obnosza swoje niemale poroze. Poza okresem godowym trzymaja sie z daleka od samic i mlodych. Kiedy im testosteron rozumu nie przyslania, sa sklonne podchodzic do ludzi, ale robia to jakby od niechcenia, jakby wiedzialy, ze to tym dwunoznym istotom bardziej zalezy na kontakcie z nimi, niz im samym. Wyswiadczaja nam grzecznosc, pozwalajac sie poglaskac po glowie.































 Zwierzeta te, jak wszystkie parzystokopytne, maja piekne oczy, ocienione gestymi rzesami, wilgotne nosy i przyjemne w dotyku futerko.





















Samice wybraly sobie bardziej naslonecznione miejsce i pasly sie w gromadzie na wielkiej lace. Sa one bardziej plochliwe od kozlow i nie podchodza do ludzi. O ile barwa samcow zamykala sie w plowych odcieniach z maskujacymi kropkami, o tyle samiczki prezentowaly prawdziwa rewie mody.



Ich umaszczenie miescilo sie od bieli do prawie czerni, a po drodze wszystkie mozliwe odcienie plowosci.
Sa mniejsze od kozlow i maja wiecej wdzieku, jak to kobiety.













Spogladaja swoimi pieknymi oczami na prawo i lewo, przerywaja jedzenie, by sie rozejrzec, bo choc nie grozi im zadne niebezpieczenstwo, instynkt kaze im byc czujnym.

I tak sobie zyja na tym samym wybiegu, ale w oddaleniu od panow-danieli, az przychodzi dzien, kiedy pradawny instynkt daje znac o sobie. Wtedy zaczynaja sie randki, wabienie, kuszenie, walki o najlepsza pozycje w stadzie, potem sluby i... stado powieksza sie o kilka sztuk.


Daniele dziela wybieg z dzikami, ale schodza sobie z drogi i zyja bezkonfliktowo. Teren jest wystarczajaco duzy i jedzenia dosyc dla wszystkich. Nawet zima jest im niestraszna, zawsze w pore pojawi sie czlowiek, ktory przyniesie cos dobrego do schrupania.






Dziki rzadziej i niechetniej podchodza do siatki, jakos maja mniejsza potrzebe kontaktu z czlowiekiem. A kiedy kreca sie kolo nich pasiaste warchlaki, trzymaja sie z dala. Wiadomo, strzezonego...

Dlatego nielatwo je z bliska sfotografowac.








Czasem jednak, przy odrobinie szczescia, uda sie pstryknac nieostra fotke malym dzikim swinkom w pasiastych pizamkach.

Wyprawa w to miejsce moze zajac caly dzien. Jest gdzie godzinami wedrowac, mozna bez konca obserwowac daniele i dziki, przygladac sie jezdzcom na koniach, sluchac spiewu ptakow, odpoczac na lawce albo zrobic piknik na trawie. Mozna wspinac sie na wieze Bismarcka, podziwiac obserwatoria astronomiczne. Slowem poobcowac sobie z natura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.