Zaczal sie maj, przyszedl czas na matury. A drzewa kasztanowca obsypane sa kwiatami.
Pieknie to wszystko wyglada wiosna, jednak kasztanowce powoli gina, atakowane rokrocznie przez szrotowka kasztanowcowiaczka (Cameraria ohridella), szkodnika, ktory przybyl z Macedonii i od lat 80-tych ubieglego wieku coraz bardziej rozprzestrzenia sie w Europie. Jego larwy zzeraja liscie, ktore pod koniec lata sa pozolkle, wyschniete i zbyt wczesnie opadaja.
Od razu przypomina mi sie wiersz, ktorego uczylismy sie w szkole.
Tuwim Julian
Rwanie bzu
Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak sie wśrod zawieruszył.
Jak rwali zacietrzewieni
W rozgardiaszu zieleni,
To sie narwany więzień
Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.
Śmiechem się bez zanosi:
A kto cię tutaj prosił?
A on, zieleń śpiewając,
Zarośla ćwierkiem zrosił.
Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!
Co prawda bez nie nadaje sie specjalnie do wazonu, znacznie lepiej i dluzej cieszy oko na krzaku, ale jak kto lubi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.