Banery, ordery i inne bajery

poniedziałek, 15 lipca 2013

Szukajcie, a (nie) znajdziecie.

Jak juz wspomnialam, przez caly czas poszukuje (bezskutecznie na razie) mojej wlasnemi recami wykonanej serwety. Jeszcze nie przejrzalam wszystkich pudel w piwnicy, bo mi sie po prostu nie chce burzyc tej piramidy z nich ulozonej. A co, jesli serweta lezy gdzies na samym spodzie pudla, ktore z kolei umiejscowione jest na samym spodzie owej piramidy? Kazde jedno wypatroszyc i ukladac od nowa? Naprawde nie mam na to ochoty, choc z drugiej strony zlosc mna telepie na mysl, co ja moglam z nia zrobic, ze jej znalezc nie moge.
Jednak nie ma tego zlego... Wiadomo! Jesli szukasz jednego, na pewno znajdziesz cos innego, czego nie tylko nie szukalas, ale nawet nie wiedzialas, ze to w ogole masz. Pamiec ludzka bywa zawodna, a moja coraz bardziej i coraz czesciej.  Juz wspominalam, ze lubie gromadzic rozne przydasie, tyle ze to gromadzenie zupelnie nie jest kompatybilne z pojemnoscia mojej pamieci. Jakos niedlugo po zadolowaniu kolejnego przydasia, zwyklam zapominac, ze go mam. Powinnam chyba zalozyc katalog rzeczy, ktore zalegaja w piwnicznych lochach. No coz, wiazaloby sie to jednak z rozparcelowaniem kazdego pudla z osobna, a jak wspomnialam, nie mam na to ochoty. Zreszta, znajac siebie, szybko wyrzucilabym z pamieci rowniez miejsce przechowywania owego katalogu.
Na razie wiec serwety nie mam, ale za to przypadkiem znalazlam kupiony przed laty material. Co gorsze, juz nawet nie pamietam, po co go kupilam. No i patrzac sobie na ten material i jednoczesnie usilujac sobie przypomniec, co ja w ogole chcialam z niego szyc, poczulam uderzenie w glowe. Pamietacie serial dla dzieci Pomyslowy Dobromir? Otoz tenze Dobromir miewal od czasu do czasu genialne pomysly, ktore objawialy sie uderzeniem  w lepetyne przez taki orzeszek, obrazujacy genialnosc rozwiazania nurtujacego go problemu. Dobromir w tym momencie podskakiwal z okrzykiem AHA! (lub czym w tym rodzaju) i zabieral sie za realizacje.
Tak i mnie oswiecilo, ze z materialu moge uszyc obrus. Przypadki rzadza naszym zyciem, wiec i tu przypadek sprawil, ze kolor tej szmaty byl niemalze tozsamy z kolorem sof w salonie, nieco tylko ciemniejszy. A przeciez kupowalam material, kiedy jeszcze sofy nie byly nawet w planie.
Ze sznurka i dlugopisu skonstruowalam cyrkiel i z jego pomoca wyrysowalam zgrabne kolko. Sfastrygowalam i... stanelam z robota, bo mi sie maszyna do szycia wsciekla. Rwala i petelkowala nici, wiec troche trwalo, zanim opanowalam jej narowy. Potem juz tylko prasowanie i TADAM:




Ta poprzednia, biala serweta nie byla najgorsza, ale denerwowala mnie marszczeniem sie na stole, za sprawa tych koronkowych wstawek. Ta przynajmniej lezy gladko. Z kolorami jest troche jakby przeklamane, swiatlo bylo nie takie. W kazdym razie calosc nie jest tak mdla, jak na zdjeciu.

54 komentarze:

  1. Nie ma tego złego....itd.
    Szmata, że tak powiem wyjściowa, obrusik niczego sobie :), chociaż ten poprzedni był piękny!!!!
    Z szukaniem czegokolwiek tak jest, że znajduje się albo na spodzie, albo w ostatnim pudle, w ostatniej szufladzie....No, te szukane rzeczy tak mają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wlasnie z racji ryzyka znalezienia sie w ostatnim pudle, nie chce mi sie szukac. Moze kiedys...

      Usuń
  2. Bardzo ładnie się ten obrus prezentuje :) Nawet na przekłamanym zdjęciu ;)
    Prawie na pewno znalazłabyś tę serwetę w ostatnim przeglądanym kartonie. No moze przedostatnim ;) Być moze będziesz miała kiedyś natchnienie, to ją znajdziesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, musze na to natchnienie poczekac. Wielu rzeczy w ogole po przeprowadzce nie rozpakowalam, bo raz, ze malo miejsca w domu, a dwa, ze wyszlam z zalozenia, ze nie beda mi w tym mieszkaniu potrzebne. Jak serweta, bo przeciez stolu okraglego nie mialam.

      Usuń
  3. Obrusik pierwsza klasa, pasuje do kanapy jak ulał! :)))
    Ja, niestety albo stety, rzadko znajduję takie niespodzianki, bo raczej staram się walczyć z chomikowaniem i wyrzucam rzeczy, których nie używam ;)) Co roku robię generalne porządki i wyrzucam nowo nagromadzone bibeloty;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez powinnam zrobic porzadki, ale nie chce mi sie ruszac piramidy, tak sobie spokojnie stoi, odkad sie tu wprowadzilismy, czyli 4,5 roku.

      Usuń
  4. No proszę , może na poważnie zajmiesz się robótkami ręcznymi...
    A ja nie mam maszyny :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, kiedys namietnie robotkowalam, na drutach, szydelku, haftowalam i szylam. A teraz mi sie po prostu nie chce. Maszyne dostalam w prezencie slubnym, czyli mam ja juz od ponad 30 lat, a wczesniej szylam na maminej.

      Usuń
  5. Panterko, gratuluję zakładki od Anki W. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. A po co zakrywac tak ladny mebel? Obrus mozna zalozyc na czas posilku ale tak to najlepiej jakas recznie robiona serwetka. Jakie wymiary ma stol w owalu swym? Ja mam bialy stol z blatem ciemnym i wg nastroju upiekszam go coraz to nowymi serwetkami szydelkowymi, ktore piora sie dobrze (spieram z nich nawet kawe czy wino) a stol prezentuje cale swoje piekno bez obrusow, ktore tez sie szybko plamia. Pozdrawiam i przepraszam za wymadrzanie sie na temat stolowego ubrania :) A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos mi "cieplej" wyglada ten stol w opakowaniu. Moze tez stac nagi, bo jest w bardzo dobrym stanie, mozna ciepnac na niego niewielkie serwetki, mozliwosci jest co niemiara i z pewnoscia bede zmieniac i eksperymentowac. Bo obrus kiedys sie pobrudzi i zniknie ze stolu. :)))

      Usuń
    2. "cieplej" to tylko w bawelnie a to jakis syntetyk wodoodporny pewnie :D
      Eksperymentowanie jest fajne, kreatywne.... Masz fajne 'starocie' patera czy tacka i swiecznik wiec one nasunely mi pomysl serwety w kolorze takiej podstarzalej patyny (taki serek fromage czy maslo maslane)ale wlasnie mi taki pasuje do koloru stolu rowniez (i reszty). Serwetka jest najlepsza kruszynołapka (lapka na okruchy ciasta, chrupek itp.
      Ooooo, Panterko widze na serwetkach/podkladkach (prostokatnych) trzy wielkie plamy - do prania :D
      Pomysl, ze pisze to wszystko z zazdrosci , ze ja takiego obrusa nie mam :D Eh! A.

      Usuń
    3. Drogi/a A, nie bardzo kumam, z kim mam przyjemnosc. Tak sobie gaworzymy, a ja jakos domyslic sie nie umiem.
      Obrus otoz nie jest wodoodporny, choc syntetyk "pelnom gembom". Kiedy mi na niego kapnelo (a jakze, juz ochrzcilam!), woda wsiakla w tkanine. Ale bedzie sie za to latwo pral i moze nawet nie bedzie musial byc prasowany.
      Te trzy wielkie plamy wziete juz zostaly za wielkie zielone hostie. Kto wymysli cos lepszego i przebije Was obie/oboje?
      No i gadaj tu czlowieku, jak nie wiesz z kim :)))

      Usuń
    4. Gdybym Cie nie znala (z netu) to powiedzialabym, ze te 'trzy zielone hostie' to sa poczatkami szydelkowych moherowych beretow albo gdybys dalej mieszkala w kraju nad Wisla i wila wianki, i podrozowala lodzia to moglyby to byc rowniez zielone berety powstale na wzor czerwonych beretow :D Wiem jednak, ze sa to plamy koloru posujacego do reszty tonacja :D
      Panterko, nie musisz mi jeszcze mowic przez 'wy' (bo i mnie wypadaloby robic to samo), no chyba, ze kurtuazyjnie i z niemiecka. - Pozdrawia Twoje A. :)

      Usuń
    5. A wiec sie nie ujawnisz? Tez dobrze! Choc wolalabym wiedziec, z kim mam nieklamana przyjemnosc.

      Usuń
    6. Jak sie moge ujawnic? No jak? Podpowiedz.

      Usuń
    7. Ok. Mialysmy juz przyjemnosc korespondowac mailowo :D, moge jeszcze raz :D z przyjemnoscia :D

      Usuń
    8. Dla mnie zawsze bylo jasne :))))

      Usuń
  7. Bardzo fajny obrus, lubię takie proste rzeczy, choć podobają mi się również koronki hafty i falbanki; czasem bywa to bardzo uciążliwe, bo trudno mi zdecydować, co akurat będzie lepsze:)
    Gratuluję nagrody za klasówkę!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostalam nagrode? Nic jeszcze o tym nie wiem, na razie zajmuje sie odpowiedziami na komentarze u siebie, ale zaraz tam pogalopuje.

      Usuń
  8. Przydasie to są bardzo cenne rzeczy, jak z resztą widać na załączonym obrazku.:)

    A nie obstawiałaś wersji z oddaniem w chili jakiegoś zamroczenia bądź uniesienia tamtej serwety komuś? Bo może teraz ona rozkłada się na stole i wygląda, ale u kogoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie strasz mnie! Choc taka mysl kolacze mi sie po lepetynie, bo przeciez nie mialam okraglego stolu cale lata, ani w zamiarze nawet. Ale znajac siebie, szkoda byloby mi pozbyc sie mojej krwawicy.
      Nie trace wiec nadziei

      Usuń
  9. No, no.... serweta śliczna. Ale podziwiam za cierpliwość do maszyny. Tej próby zapewne bym nie wytrzymała.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to sie przyznam. Sporo trwalo, bo wszystko polegalo na wyregulowaniu naprezenia gornych i dolnych nici i skoordynowania owych. Jak nie przeklinam, tak tym razem kilka pan lekkich obyczajow fruwalo po kuchni. Wstyd mi! :(

      Usuń
    2. Bo pewnie jej długo nie używałas, stała sobie biedna w kątku i czekała na zmiłowanie ;)
      Łucznik mojej mamy tak samo się zachowuje. Stroi fochy po dłuższym nieużywaniu. Dlatego moją maszynę staram się częściej zaprzęgać do pracy ;)

      Usuń
    3. "Lucznik mojej mamy" - to moja maszyna, egzemplarz nie do zdarcia i zepsucia, choc bywa kaprysny. Niewiele uzywam, to prawda, ale oliwie regularnie.

      Usuń
    4. Tak myślałam, że to Łucznik :) Ten mamy jest z roku 86, albo 87. Kapryśnik. Oddałam go właścicielce, a sama zaopatrzyłam się w Singerkę - też pewnie nie do zdarcia, rodem z Radomia zresztą :) z lat 80. Musi być używana, działa wtedy, jak sie należy.

      Usuń
    5. Nie pozostaje mi wiec nic innego, jak szyc, szyc, szyc. :)))

      Usuń
  10. ...Pantero w przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia właściciela i na pewno znajdzie się kiedy najmniej się tego będziesz spodziewać. Obrus wyszedł ci piękny i widać, że Ty również masz ukryte talenta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, ale sie nie chwale, dopiero teraz. Wszyscy cos szyja i majstruja, wiec i mnie sie udziela. :)

      Usuń
    2. ...chwal się , chwal. Czekam na więcej...

      Usuń
    3. Kiedy mi sie nie chce. Robic, nie chwalic. :)))

      Usuń
  11. Pięknie się prezentuje. I ważne, że komponuje się z reszta czasem bardzo trudno dobrać serwetę do obić i zasłon i w dodatku do dywanu. Często wychodzi taki misz-nasz, że oko boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem skleroza poplaca, ale dalej nie wiem, PO CO ja to kupilam. Wtedy, bo teraz wiem. :)

      Usuń
  12. piękny obrus. Lubię owalne/okrągłe stoły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udalo nam sie z jego zakupem. Mam nadzieje, ze czytalas jego historie:
      http://swiattodzungla.blogspot.de/2013/06/dorobilam-sie-stolu.html
      http://swiattodzungla.blogspot.de/2013/07/czeste-mycie-skraca-zycie.html

      Usuń
    2. nie wiem, nie pamiętam, ale spróbuję w wolnej chwili:)

      Usuń
  13. Nie wiem dlaczego na ten materiał mówisz szmata,bo na moje oko to całkiem ładnie się prezentuje na stole :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja na kazdy material tak mowie :))) A ta szmata jest calkiem fajna, nie wiem, co to za tkanina, ale ladnie sie blyszczy.

      Usuń
  14. to musiał być bardzo szeroki materiał, skoro koło z niego wyszło. ja już drugi rok szukam spodni. po przeprowadzce przepadły....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, a wiec nie tylko mnie spotykaja podobne przygody! Wszystko przez te przeprowadzki. Mniejsze mieszkanie, wiec nie mogla wszystkiego porzadnie wypakowac. W tamtym mieszkaniu wiedzialam, gdzie byla serweta, choc jej nie uzywalam.
      A szerokosc materialu 160cm, wiec taka tez srednica obrusu, bo poszlam po calosci. Drugie tyle mi zostalo, wiec albo strzele drugi obrus na zmiane, albo poszyje poduszki. Ale wtedy chyba bedzie za bezowo w calym pokoju. Jeszcze nie wiem, co zrobie.

      Usuń
  15. Całkiem nieźle, chociaż bardzo jestem ciekawa tej zaginionej... :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.