Jak juz wspomnialam, przez caly czas poszukuje (bezskutecznie na razie) mojej wlasnemi recami
wykonanej serwety. Jeszcze nie przejrzalam wszystkich pudel w piwnicy,
bo mi sie po prostu nie chce burzyc tej piramidy z nich ulozonej. A co,
jesli serweta lezy gdzies na samym spodzie pudla, ktore z kolei umiejscowione jest na samym spodzie owej piramidy? Kazde jedno
wypatroszyc i ukladac od nowa? Naprawde nie mam na to ochoty, choc z
drugiej strony zlosc mna telepie na mysl, co ja moglam z nia zrobic, ze
jej znalezc nie moge.
Jednak nie ma tego zlego... Wiadomo! Jesli
szukasz jednego, na pewno znajdziesz cos innego, czego nie tylko nie
szukalas, ale nawet nie wiedzialas, ze to w ogole masz. Pamiec ludzka bywa
zawodna, a moja coraz bardziej i coraz czesciej. Juz wspominalam, ze lubie gromadzic rozne przydasie, tyle ze to gromadzenie zupelnie nie jest kompatybilne z pojemnoscia mojej pamieci. Jakos niedlugo po zadolowaniu kolejnego przydasia, zwyklam zapominac, ze go mam. Powinnam chyba zalozyc katalog rzeczy, ktore zalegaja w piwnicznych lochach. No coz, wiazaloby sie to jednak z rozparcelowaniem kazdego pudla z osobna, a jak wspomnialam, nie mam na to ochoty. Zreszta, znajac siebie, szybko wyrzucilabym z pamieci rowniez miejsce przechowywania owego katalogu.
Na razie wiec serwety nie mam, ale za to przypadkiem znalazlam kupiony przed laty material. Co gorsze, juz nawet nie pamietam, po co go kupilam. No i patrzac sobie na ten material i jednoczesnie usilujac sobie przypomniec, co ja w ogole chcialam z niego szyc, poczulam uderzenie w glowe. Pamietacie serial dla dzieci Pomyslowy Dobromir? Otoz tenze Dobromir miewal od czasu do czasu genialne pomysly, ktore objawialy sie uderzeniem w lepetyne przez taki orzeszek, obrazujacy genialnosc rozwiazania nurtujacego go problemu. Dobromir w tym momencie podskakiwal z okrzykiem AHA! (lub czym w tym rodzaju) i zabieral sie za realizacje.
Tak i mnie oswiecilo, ze z materialu moge uszyc obrus. Przypadki rzadza naszym zyciem, wiec i tu przypadek sprawil, ze kolor tej szmaty byl niemalze tozsamy z kolorem sof w salonie, nieco tylko ciemniejszy. A przeciez kupowalam material, kiedy jeszcze sofy nie byly nawet w planie.
Ze sznurka i dlugopisu skonstruowalam cyrkiel i z jego pomoca wyrysowalam zgrabne kolko. Sfastrygowalam i... stanelam z robota, bo mi sie maszyna do szycia wsciekla. Rwala i petelkowala nici, wiec troche trwalo, zanim opanowalam jej narowy. Potem juz tylko prasowanie i TADAM:
Ta poprzednia, biala serweta nie byla najgorsza, ale denerwowala mnie marszczeniem sie na stole, za sprawa tych koronkowych wstawek. Ta przynajmniej lezy gladko. Z kolorami jest troche jakby przeklamane, swiatlo bylo nie takie. W kazdym razie calosc nie jest tak mdla, jak na zdjeciu.
Nie ma tego złego....itd.
OdpowiedzUsuńSzmata, że tak powiem wyjściowa, obrusik niczego sobie :), chociaż ten poprzedni był piękny!!!!
Z szukaniem czegokolwiek tak jest, że znajduje się albo na spodzie, albo w ostatnim pudle, w ostatniej szufladzie....No, te szukane rzeczy tak mają ;)
I wlasnie z racji ryzyka znalezienia sie w ostatnim pudle, nie chce mi sie szukac. Moze kiedys...
Usuńjak z kompletu to wygląda:)
OdpowiedzUsuńPrawie ze! Jak to przypadki rzadza moim zyciem.
UsuńBardzo ładnie się ten obrus prezentuje :) Nawet na przekłamanym zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńPrawie na pewno znalazłabyś tę serwetę w ostatnim przeglądanym kartonie. No moze przedostatnim ;) Być moze będziesz miała kiedyś natchnienie, to ją znajdziesz ;)
Nooo, musze na to natchnienie poczekac. Wielu rzeczy w ogole po przeprowadzce nie rozpakowalam, bo raz, ze malo miejsca w domu, a dwa, ze wyszlam z zalozenia, ze nie beda mi w tym mieszkaniu potrzebne. Jak serweta, bo przeciez stolu okraglego nie mialam.
UsuńObrusik pierwsza klasa, pasuje do kanapy jak ulał! :)))
OdpowiedzUsuńJa, niestety albo stety, rzadko znajduję takie niespodzianki, bo raczej staram się walczyć z chomikowaniem i wyrzucam rzeczy, których nie używam ;)) Co roku robię generalne porządki i wyrzucam nowo nagromadzone bibeloty;)
Tez powinnam zrobic porzadki, ale nie chce mi sie ruszac piramidy, tak sobie spokojnie stoi, odkad sie tu wprowadzilismy, czyli 4,5 roku.
UsuńNo proszę , może na poważnie zajmiesz się robótkami ręcznymi...
OdpowiedzUsuńA ja nie mam maszyny :-(
Krysiu, kiedys namietnie robotkowalam, na drutach, szydelku, haftowalam i szylam. A teraz mi sie po prostu nie chce. Maszyne dostalam w prezencie slubnym, czyli mam ja juz od ponad 30 lat, a wczesniej szylam na maminej.
UsuńPanterko, gratuluję zakładki od Anki W. :))
OdpowiedzUsuńLadna, prawda?
UsuńNoooo :)) W takie magiczne, celtyckie wzory :)
UsuńJak to milo cos sobie wygrac :)))
UsuńZdecydowanie tak :) Taki mały uśmiech losu.
UsuńA po co zakrywac tak ladny mebel? Obrus mozna zalozyc na czas posilku ale tak to najlepiej jakas recznie robiona serwetka. Jakie wymiary ma stol w owalu swym? Ja mam bialy stol z blatem ciemnym i wg nastroju upiekszam go coraz to nowymi serwetkami szydelkowymi, ktore piora sie dobrze (spieram z nich nawet kawe czy wino) a stol prezentuje cale swoje piekno bez obrusow, ktore tez sie szybko plamia. Pozdrawiam i przepraszam za wymadrzanie sie na temat stolowego ubrania :) A.
OdpowiedzUsuńJakos mi "cieplej" wyglada ten stol w opakowaniu. Moze tez stac nagi, bo jest w bardzo dobrym stanie, mozna ciepnac na niego niewielkie serwetki, mozliwosci jest co niemiara i z pewnoscia bede zmieniac i eksperymentowac. Bo obrus kiedys sie pobrudzi i zniknie ze stolu. :)))
Usuń"cieplej" to tylko w bawelnie a to jakis syntetyk wodoodporny pewnie :D
UsuńEksperymentowanie jest fajne, kreatywne.... Masz fajne 'starocie' patera czy tacka i swiecznik wiec one nasunely mi pomysl serwety w kolorze takiej podstarzalej patyny (taki serek fromage czy maslo maslane)ale wlasnie mi taki pasuje do koloru stolu rowniez (i reszty). Serwetka jest najlepsza kruszynołapka (lapka na okruchy ciasta, chrupek itp.
Ooooo, Panterko widze na serwetkach/podkladkach (prostokatnych) trzy wielkie plamy - do prania :D
Pomysl, ze pisze to wszystko z zazdrosci , ze ja takiego obrusa nie mam :D Eh! A.
Drogi/a A, nie bardzo kumam, z kim mam przyjemnosc. Tak sobie gaworzymy, a ja jakos domyslic sie nie umiem.
UsuńObrus otoz nie jest wodoodporny, choc syntetyk "pelnom gembom". Kiedy mi na niego kapnelo (a jakze, juz ochrzcilam!), woda wsiakla w tkanine. Ale bedzie sie za to latwo pral i moze nawet nie bedzie musial byc prasowany.
Te trzy wielkie plamy wziete juz zostaly za wielkie zielone hostie. Kto wymysli cos lepszego i przebije Was obie/oboje?
No i gadaj tu czlowieku, jak nie wiesz z kim :)))
Gdybym Cie nie znala (z netu) to powiedzialabym, ze te 'trzy zielone hostie' to sa poczatkami szydelkowych moherowych beretow albo gdybys dalej mieszkala w kraju nad Wisla i wila wianki, i podrozowala lodzia to moglyby to byc rowniez zielone berety powstale na wzor czerwonych beretow :D Wiem jednak, ze sa to plamy koloru posujacego do reszty tonacja :D
UsuńPanterko, nie musisz mi jeszcze mowic przez 'wy' (bo i mnie wypadaloby robic to samo), no chyba, ze kurtuazyjnie i z niemiecka. - Pozdrawia Twoje A. :)
A wiec sie nie ujawnisz? Tez dobrze! Choc wolalabym wiedziec, z kim mam nieklamana przyjemnosc.
UsuńJak sie moge ujawnic? No jak? Podpowiedz.
UsuńNo chocby na maila.
UsuńOk. Mialysmy juz przyjemnosc korespondowac mailowo :D, moge jeszcze raz :D z przyjemnoscia :D
UsuńI wszystko jasne. :)))
UsuńDla mnie zawsze bylo jasne :))))
UsuńTy zdolna bestio! :)
OdpowiedzUsuńNooo, duzo umiem i malo mi sie chce :)
UsuńBardzo fajny obrus, lubię takie proste rzeczy, choć podobają mi się również koronki hafty i falbanki; czasem bywa to bardzo uciążliwe, bo trudno mi zdecydować, co akurat będzie lepsze:)
OdpowiedzUsuńGratuluję nagrody za klasówkę!
Ninka.
Dostalam nagrode? Nic jeszcze o tym nie wiem, na razie zajmuje sie odpowiedziami na komentarze u siebie, ale zaraz tam pogalopuje.
UsuńPrzydasie to są bardzo cenne rzeczy, jak z resztą widać na załączonym obrazku.:)
OdpowiedzUsuńA nie obstawiałaś wersji z oddaniem w chili jakiegoś zamroczenia bądź uniesienia tamtej serwety komuś? Bo może teraz ona rozkłada się na stole i wygląda, ale u kogoś.
Nie strasz mnie! Choc taka mysl kolacze mi sie po lepetynie, bo przeciez nie mialam okraglego stolu cale lata, ani w zamiarze nawet. Ale znajac siebie, szkoda byloby mi pozbyc sie mojej krwawicy.
UsuńNie trace wiec nadziei
No, no.... serweta śliczna. Ale podziwiam za cierpliwość do maszyny. Tej próby zapewne bym nie wytrzymała.
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
No to sie przyznam. Sporo trwalo, bo wszystko polegalo na wyregulowaniu naprezenia gornych i dolnych nici i skoordynowania owych. Jak nie przeklinam, tak tym razem kilka pan lekkich obyczajow fruwalo po kuchni. Wstyd mi! :(
UsuńBo pewnie jej długo nie używałas, stała sobie biedna w kątku i czekała na zmiłowanie ;)
UsuńŁucznik mojej mamy tak samo się zachowuje. Stroi fochy po dłuższym nieużywaniu. Dlatego moją maszynę staram się częściej zaprzęgać do pracy ;)
"Lucznik mojej mamy" - to moja maszyna, egzemplarz nie do zdarcia i zepsucia, choc bywa kaprysny. Niewiele uzywam, to prawda, ale oliwie regularnie.
UsuńTak myślałam, że to Łucznik :) Ten mamy jest z roku 86, albo 87. Kapryśnik. Oddałam go właścicielce, a sama zaopatrzyłam się w Singerkę - też pewnie nie do zdarcia, rodem z Radomia zresztą :) z lat 80. Musi być używana, działa wtedy, jak sie należy.
UsuńNie pozostaje mi wiec nic innego, jak szyc, szyc, szyc. :)))
Usuń...Pantero w przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia właściciela i na pewno znajdzie się kiedy najmniej się tego będziesz spodziewać. Obrus wyszedł ci piękny i widać, że Ty również masz ukryte talenta...
OdpowiedzUsuńMam, ale sie nie chwale, dopiero teraz. Wszyscy cos szyja i majstruja, wiec i mnie sie udziela. :)
Usuń...chwal się , chwal. Czekam na więcej...
UsuńKiedy mi sie nie chce. Robic, nie chwalic. :)))
UsuńPięknie się prezentuje. I ważne, że komponuje się z reszta czasem bardzo trudno dobrać serwetę do obić i zasłon i w dodatku do dywanu. Często wychodzi taki misz-nasz, że oko boli.
OdpowiedzUsuńCzasem skleroza poplaca, ale dalej nie wiem, PO CO ja to kupilam. Wtedy, bo teraz wiem. :)
Usuńpiękny obrus. Lubię owalne/okrągłe stoły:)
OdpowiedzUsuńUdalo nam sie z jego zakupem. Mam nadzieje, ze czytalas jego historie:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2013/06/dorobilam-sie-stolu.html
http://swiattodzungla.blogspot.de/2013/07/czeste-mycie-skraca-zycie.html
nie wiem, nie pamiętam, ale spróbuję w wolnej chwili:)
UsuńSprobuj zatem :)))
UsuńNie wiem dlaczego na ten materiał mówisz szmata,bo na moje oko to całkiem ładnie się prezentuje na stole :)))
OdpowiedzUsuńBo ja na kazdy material tak mowie :))) A ta szmata jest calkiem fajna, nie wiem, co to za tkanina, ale ladnie sie blyszczy.
Usuńto musiał być bardzo szeroki materiał, skoro koło z niego wyszło. ja już drugi rok szukam spodni. po przeprowadzce przepadły....
OdpowiedzUsuńOoo, a wiec nie tylko mnie spotykaja podobne przygody! Wszystko przez te przeprowadzki. Mniejsze mieszkanie, wiec nie mogla wszystkiego porzadnie wypakowac. W tamtym mieszkaniu wiedzialam, gdzie byla serweta, choc jej nie uzywalam.
UsuńA szerokosc materialu 160cm, wiec taka tez srednica obrusu, bo poszlam po calosci. Drugie tyle mi zostalo, wiec albo strzele drugi obrus na zmiane, albo poszyje poduszki. Ale wtedy chyba bedzie za bezowo w calym pokoju. Jeszcze nie wiem, co zrobie.
Całkiem nieźle, chociaż bardzo jestem ciekawa tej zaginionej... :)
OdpowiedzUsuńJa tez jestem ciekawa.
UsuńGdzie ona jest?