Banery, ordery i inne bajery

poniedziałek, 2 października 2017

Nie do wiary!

Glosowanko! =>

Sytuacja z wczoraj:







Miecka zalegala sobie na parapecie, w miejscu, ktore od niedawna objela w posiadanie Bulka. Objela znienacka i bezprawnie, bo to bylo swiete miejsce Mieckowe, ktore Bulka raczej omijala. Az ktoregos dnia zajela je sobie, jakby nigdy nic, jakby mieszkala tam od zarania, jakby sie tam urodzila. Rada nie rada Miecka przeniosla sie pietro nizej do "orzeszka", czyli koszyczka w ksztalcie lupinki.






















Czasem jednak uda sie Miecce dopasc wolna miejscowke, a Bulka na ogol to widzi i poprzestaje na nerwowym krazeniu dokola po podlodze. Tym razem jednak nie dojrzala z dolu, ze miejscowka na parapecie jest juz zajeta i skoczyla sobie na nia radosnie, ladujac tuz obok zdezorientowanej Miecki. Normalnie Miecka w tej samej chwili rozdarla by ryja i natychmiast uciekla, zeby choc jeden jej wlosek nie dotknal tej przekletej istoty, tego obrzydliwego intruza, ktory zburzyl Mieckowe spokojne zycie, ktory z uporem godnym lepszej sprawy zaszczywa cale mieszkanie i ktory, co juz przechodzi kocie pojecie, coraz bardziej sie panoszy i anektuje sobie jedno po drugim swiete Mieckowe miejsca, spychajac ja, dlugoletnia rezydentke, na status kota drugiej kategorii. Miecka skamieniala, zaniemowila, zglupiala na tyle, ze nie tylko nie ruszyla sie o milimetr, nie tylko nie prychnela, ale z wrazenia zapomniala, jak sie zabija wzrokiem, w czym osiagnela juz level miszcz.
Jak dlugo cala ta sytuacja trwala, mozecie sie domyslac. Zanim capnelam smarkfona, wrocilam na strone glowna, odpalilam aparat fotograficzny, zrobilam te kilka zdjec - uplynelo troche czasu, a Miecka ani drgnela. Zatkalo kakalo, co?





50 komentarzy:

  1. Biedna Miecka jeszcze sie nerwicy nabawi :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona juz jest znerwicowana do granic wytrzymalosci, odkad ten intruz nastal w domu. :)))

      Usuń
  2. Och jaka jestem dumna z Miecki i mam nadzieje ze nie ustapi. Kochana Miecko walcz o swoje!! Swieta prawda, Buleczka pewnego dnia przybyla i zburzyla szczesliwe zycie jedynaczki Miecki. Buleczka za duzo sobie pozwala, mysli ze poprzez urode zdobedzie wszystko, Miecka zreszta tez jest piekna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzialabym, ze uroda Miecki jest majestatyczna, a Bulki kokieteryjna.
      Nie ma juz w domu miejsca, ktorego by sobie Bulczyk nie przywlaszczyl, a Miecka wprawdze syczy i sie wscieka, ale ustepuje miejsce po miejscu.

      Usuń
  3. A to Ci Bułczyk-Figlarz:D Miećka chyba juz nie ma sily na "przeganianie"księżniczki.
    Faktycznie "zatkao kakao"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze w koncu Miecka uznala, ze caly opor byl nadaremny... A moze zbiera sily do ostatecznego ataku? ;)

      Usuń
  4. Wszystko przez Ciebie. Dlaczego udostępniasz kotowiu tak mało miejsca na parapecie?! Wywal te chabazie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chabazie to tez moje dzieci, jak koty i pies, wiec maja prawo zyc. :)

      Usuń
    2. Ale co to samo, co Frau Be, czy to samo, co ja?

      Usuń
    3. Jak są koty, to nie chabazie. U mnie są bardzo wąskie parapety i dla kota kazałam w kuchennym oknie wydrzeć kamienny parapet i dać nowy, szeroki, coby miała wygodę. Tyle masz pokojóf, że możesz trochę kfiatki poprzestawiać O!

      Usuń
    4. Ania, wbrew pozorom nie mam gdzie tych kwiatkow poprzestawiac, bo w innych pomieszczeniach mam parapeciki szerokie na 5-7cm i tam nic nie moze stanac, a wszystkie przyokienne szafki mam juz zajete. I tak poszlam na ustepstwo, ze na tym parapecie zrobilam kotom troche miejsca, bo wczesniej staly tam tez doniczki.

      Usuń
    5. Właśnie takie wąziutkie parapety są u mnie i na dodatek kamienne. Widziałam ile to było rozpruwania ściany w kuchni, przy wydzieraniu onego, dlatego wymieniłam tylko w kuchni, dla Kiziuni, teraz korzysta Beza. Kwiatków prawie nie mam, bo nie mam gdzie postawić.

      Usuń
    6. Widzialas na pewno na zdjeciach, ze u mnie kwiaty stoja poza parapetami, gdzie tylko sie dalo, tam postawilam. W poprzednim mieszkaniu mialam ponad 70 doniczek z kwiatami, tam parapety byly slusznej szerokosci, a kwiaty dodatkowo wisialy. Porozdawalam i powyrzucalam przed przeprowadzka.

      Usuń
    7. Nie mam ani jednego chabazia w domu i dobrze mi z tym, o czym zawiadamiam uprzejmie z głębi czarnej dupy. Jakaś kurwa doniosła na mnie w pracy i dostałam niezasłużoną zjebkę. To mi uświadamia, z kim pracuję i mam ochotę wyć.

      Usuń
    8. Takie kwiaty na parapecie jak Ty masz sa zdrowe i potrzebne, koty wiedza gdzie dobrze.

      Usuń
    9. Oj, Frau Be, to fatalnie! Swiadomosc, ze pracuje sie z takimi kanaliami, odbiera chec do pracy w ogole, a do tej w szczegolnosci. A najczesciej czlowiek jest na te watpliwa przyjemnosc po prostu skazany. Bo zyc trzeba. Tulam mocno...

      Usuń
    10. Mari, bo roslinki to tez moje dzieci, jak psy i koty i nie wyobrazam sobie mieszkania bez zielonego. :)

      Usuń
    11. No właśnie. Nic mi się już nie chce, tylko rzygać na myśl o tym, że jutro muszę tam iść.

      Usuń
    12. A moze bys sobie na zwolnienie poszla? Odpoczela?

      Usuń
    13. A co powiem lekarzowi? Że mam ból dupy?

      Usuń
    14. Nie, powiesz, ze masz mobbing w pracy i psychicznie nie wytrzymujesz.

      Usuń
  5. ja tam sobie mysle, ze te zwierzęta jednak się tolerują a nawet lubią z czasem...stanowią jednak stado chciał nie chciał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zdania, ze Miecka raczej tylko toleruje, bo po prostu nie ma innego wyjscia, o lubieniu nie ma mowy. To sie juz ciagnie 3,5 roku, a poprawy zadnej.

      Usuń
  6. To ci niespodzianka 😁 zołziki jedne. Babsztyle, jedna warta drugiej 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mniej wiecej. A Bula po dluzszej przerwie w spokoju, wyszczala mi sie dzisiaj w nocy do torebki, az mi pilnik do paznokci zardzewial. :(((

      Usuń
    2. To teraz musisz ją przerobić na potrawkę? ;) Nie ma wyjścia, żeby do torebki szczać, maupa jedna.

      Usuń
    3. Kupie tylko warzywa, zeby byla smaczniejsza ta potrawka z kota. :(

      Usuń
  7. Działanie przez zaskoczenie:))))) Obie panny się zdziwiły,ale Miećka widocznie stwierdziła,że nie warto ruszać sie stamtad,bo wtedy na bank Bułka zajmie kocyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musialo tak byc, jak piszesz. Wolala nie zareagowac, niz stracic miejscowke. :)

      Usuń
  8. No zatakło, no jak nie jak tak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna Miecia... ja bym przestawiła te kwiatki:)
    A propos kwiatków: te różowe, co nie wiedziałaś, jak się nazywają to bniec czerwony, z rodziny goździkowatych, jak i firletka. Męczyło mnie, co to jest więc poszukałam. A Toyka zmężniała, już nie jest takim szczypiorem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestawianie kwiatkow nic nie da, bo one i tak razem tam nie usiada. A kwiatkow i tak nie mam gdzie przestawic.
      Oby Toyka z tego zmeznienia w nadwage nie popadla.

      Usuń
  10. Fajne sa Twe zwierzeta I bardzo urodne, tak jak fotografie.
    Czytam o nich dosc regularnie I ciesze sie ze maja kochajaca mame I wygodne zycie.
    Jako ze zdesperowany chwyta sie niekonwencjonalnych sposobow na uzyskanie pomocy postanowilam prosic o nia Ciebie, napisze tez do innych blogowiczek, liczac ze ktoras podpowie mi to czego szukam - rozpaczliwie.
    Jednego razu wedrujac po blogach, skaczac po linkowniach, znalazlam blog ktorego grafika niezmiernie mi sie spodobala I pomyslalam ze zmienie wyglad mojego wzorujac sie w duzej mierze wlasnie na tym. Ale, durna, nie schowalam adresu I nawet nie umiem wytlumaczyc dlaczego. Od tego czasu szukam I gmeram, wedruje po linkowniach blogow ktore z reguly czytam I nie moge odnalesc.
    O tym poszukiwanym mam bardzo slabe informacje, nie pamietam nicka ani tytulu. Jedyny post jaki przeczytalam informowal ze wlasnie mija pierwsza rocznica slubu wlascicielki, byly dolaczone ze dwa-trzy zdjecia jej golacego sie meza a takze slubne.To wszystko I jak mowie zdaje sobie sprawe ze niewiele a stalo sie nie dalej jak w ostatnich dwoch miesiacach. Moze znasz taki blog, moze Twe odwiedzajace go znaja I ktos mi poda do niego link? Bardzo by mnie uszczesliwilo.
    Osmielilam sie napisac w tej sprawie widzac dorady dobrej cioci, tego jak chetnie oferujesz pomoc.
    Mocno pozdrawiam I dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No te akurat zdjecia to jedna katastrofa, bo robione byly na chybcika telefonem, jako dokument i dowod rzeczowy, bo nikt by mi na slowo nie uwierzyl, znajac historie tych dwoch kocich panienek.
      Co do bloga, nic mi to nie przypomina, ale wkleje jutro do posta, bo nie wszyscy czytaja cudze komentarze, a w poscie przeczytaja i moze cos komus sie przypomni. Moja linkownie znajdziesz z boku na gorze pod "Pantera czyta", moze tam Ci cos wpadnie?

      Usuń
    2. Mocno dziekuje Pantero - nie tylko odpowiadasz na moj "Apel" ale bedziesz cos w jego sprawie robic! To wiecej niz prosilam bo mialam na mysli pogrzebanie w pamieci. Nie na darmo nazywasz sie Dobra Ciocia.
      Oby cos z tego wyszlo - oj ale by mnie uszczesliwilo!
      Dzieki za chec I czas poswiecony mej potrzebie.

      Usuń
    3. No wez, Serpentyna, taki drobiazg, sprobowac warto, bo moze akurat sie uda. No i akurat nie wszystkim jest z moimi dobrymi radami po drodze, ostatnio dostalam zdrowy opieprz za dobre rady, wiec tego... :)))

      Usuń
  11. U mnie sie toleruja juz piec lat :-) Ale chyba jednak bardziej niz u Ciebie, bo nie ma dnia bez szarpaniny. Juz sie zastanawialam czy do jakiegos kociego psychologa nie isc, ale zaobserwowalam ze te gonitwy i wrzaski codzienne sprawiaja im radosc obopolna, a potem sie pokojowo rozchodza do swoich pokoi. Migusia bowiem spi w jednym, a Tigus zaanektowal sobie dwa. Ja tam uwazam, koty powinny byc zostawione samym sobie, zeby sobie stosunki miedzy soba pozalatwialy, a my powinnismy tylko te stosunki zaakceptowac. Jeszcze sie chyba nie zdarzylo, zeby kot zaczal zyc tak jak my bysmy chcieli :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale szlag mnie trafia, kiedy slysze i czytam o bezproblemowych dokoceniach i ogladam obrazki, jak sie obejmuja i oblizuja. A u nas? U Ciebie 5, u mnie 3,5 roku ciaglych awantur, oszczywania, prychania i szarpaniny. Wrrr...

      Usuń
  12. Może trzeba zrobić coś i sprowadzić z USA tego ,,maga od kotów" co zwie się bodajże Jackson Galaxy? A na poważnie to zadziwiające sytuacje mogą wyniknąć jak się ma zwierzaki w domu, a już szczególnie koty, za nimi chyba nikt nie nadąży.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przydalby sie taki Galaxy do moich kotow, to egzemplarze bardzo odporne na argumenty i wiedze. Dzis w nocy Bulka nalala mi do torebki, a ja odkrylam to dopiero w pracy. Wrrr...

      Usuń
  13. Szok! Ale chyba troszkę się poprawiła odkąd Toyka jest z Wami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacje psio-kocie poprawily sie od dnia, kiedy Christian u nas byl, ale kocio-kocie nadal bez zmian. Po kilku miesiacach spokoju Bulka naszczala mi do torebki.

      Usuń
  14. Najwyraźniej Miecka dojrzewa do pokojowego współistnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sadze, to bylo takie zaskoczenie, ze nie zareagowala. Teraz juz reaguja jak zwykle, zloscia i wsciekloscia.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.