Banery, ordery i inne bajery

wtorek, 13 lutego 2018

Nadaje z dolka.

Dzisiaj sa bylyby urodziny mojego taty, to juz drugie puste urodziny, kiedy nie bede mogla zlozyc mu zyczen. Czasami nadal wydaje mi sie, ze nic sie nie zmienilo, ze on zyje. Mysle, co by powiedzial, jak zareagowal na to czy tamto. Ehhh... sama musze zmagac sie ze swoimi dylematami.
Na innych blogach tez niewesolo, u Graszki, u Frau Be, duzo nieszczesc. Zeby jednak nie czuly sie osamotnione w smutku, to i moje grono znajomych kurczy sie w ostatnim czasie. Kiedys przeczytalam, ze starosc zaczyna sie, kiedy nie tylko lekture prasy zaczynamy od nekrologow, ale kiedy posrod nich znajdujemy coraz wiecej znajomych nazwisk. A juz w ogole, kiedy odchodza mlodsi od nas.
Niedawno dowiedzialam sie o smierci jednego ze znajomych, najpierw wirtualnie poznalismy sie na forum tygodnika NIE, a pozniej osobiscie na zlocie w 2011 roku. Mirek byl bardzo wrazliwym, niezwykle inteligentnym czlowiekiem, poeta, bardzo kochajacym zwierzeta. Niestety jego lata mlodziencze przypadly na okres polskiego ruchu hipisowskiego, wdal sie w uzaleznienia, walczyl z nimi z lepszym lub gorszym skutkiem. Szkoda czlowieka, naprawde. Przezyl 55 lat.
I tak mi jakos niewesolo w ostatnim  czasie, czesto uciekam w sen, rujnujac sobie tym caly rytm dnia i nocy. Klade sie po poludniu, bo odczuwam jakies takie obezwladniajace zmeczenie, potem spie snem kamiennym dwie godziny. Drzemka polgodzinna jest podobno zdrowa, ale spanie dluzej  w ciagu dnia to lekka przesada. Co dziwne, wieczorem ok. 21.00 znow jestem tak padnieta, ze oczy same mi sie zamykaja i musze isc do lozka, gdzie natychmiast zasypiam, ale tego spania wystarcza mi roznie, czasem do polnocy, czasem do 2-3.00 nad ranem. Bledne kolo! Probowalam nie spac w dzien w ogole, zeby moc spokojnie przespac cala noc, ale tez niespecjalnie mi to wychodzi.
Moze gdyby pogoda w koncu sie jakos poprawila, gdybym miala wiecej slonca... Niby przyjmuje witamine D3, ale zaden sztuczny produkt nie wypelni mojego deficytu swiatla. Niechby juz ta zima sie skonczyla, bo w przeciwnym razie wykoncze sie ja.





64 komentarze:

  1. Ooo widze, ze Twoj Tato urodzony tego samego dnia co moj Wspanialy. Dobrzy ludzie z tego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, do dupy to wszystko :(. Przedwczoraj zginela, w idiotycznym wypadku, 25-letnia dziewczyna z która mialam przyjemnosc dzialac przez trzy lata. I to juz drugi taki przypadek w dosc krótkim czasie. Ciezko to przelknac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciezko. A jeszcze ciezej, kiedy zmarli sa w wieku naszych dzieci...

      Usuń
  3. A ja mogłabym spać przez okrągłą dobę, tylko że nie mogę sobie na to pozwolić. A półgodzinna drzemka nie wchodzi w grę, bo nie obudzę się przed upływem 2 godzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak dalej pojdzie, to zycie przespie i na nic wiecej nie znajde czasu.

      Usuń
    2. Hipersomnia... Ucieczka w sen. Cóż, jeśli życie boli, to przespanie bólu nie jest złe.

      Usuń
    3. No niby tak, ale przez to rosna mi zaleglosci. Zycie leci do przodu i nie zdolam go dogonic.

      Usuń
    4. A po co je gonić, skoro nie sprawia przyjemności, a przysparza bólu?

      Usuń
  4. Niestety, u mnie nie jest to kwestia braku słońca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez nie, ale kiedy slonce swieci, moge wyjsc i czuje sie nieco lepiej,

      Usuń
  5. Jestes depresyjna, pesymistyczna, masz tyle wesolosci wokol, chociazby w wydaniu Toyki i kotow, niedlugo bedziesz miala wiosne, a wiosna w Europie jest piekna.

    OdpowiedzUsuń
  6. W dzien urodzin bardziej myślimy o tej osobie,której już z nami nie ma.Ja też dwa miesiące temu pożegnałam moją koleżankę.To ona załatwiła mi w ciągu pięciu minut sekcję Luny.Jak to piszę to mnie serce ściska.Miała 39 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boszsz, to jeszcze mlodsza. Co sie dzieje, ze odchodza tacy mlodzi ludzie.

      Usuń
  7. Pociesz się, że nie Ty jedna tak masz.
    Z tymi smutkami, wspomnieniami i z tym spaniem.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie też nie brakuje powodów do zmartwień. I mam problemy ze spaniem. Kiedy tylko przesiedzę "moją" godzinę, tak maksymalnie 22.30, to zwykle mam noc do tyłu. Tak samo jest, kiedy mam wstać dużo wcześniej niż zwykle; ciągle się budzę, bo wydaje mi się, że to już czas. A przecież budzik mam nastawiony. Nie wspomnę już, że wałkuję w myślach problemy i to najbardziej nie pozwala mi zasnąć albo budzi nad ranem. Nawiasem mówiąc, zauważyłam właśnie, że już około szóstej rano zaczyna się robić widno:))) No, ale ja mieszkam dalej na wschód, niż Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miedzy nami a np. Lodzia jest ok. 40 minut roznicy we wschodzie i zachodzie slonca, a Ty przeciez jestes jeszcze bardziej na wschod niz Lodz, wiec chyba bedzie z godzina roznicy. Za to u nas latem widno do 22.30

      Usuń
  9. W moich okolicach też zaczął się rok śmiercionosnie...
    I to na pewno nie koniec. Oby nie było więcej niż to co już pewne...

    Niech nadejdzie słońce i dobre dni.
    No to spanie długie w dzień świadczy na pewno o dużym zmęczeniu. Może ustawiaj sobie budzik?

    Oby do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakos u wszystkich, jak widze, wciaz ktos odchodzi, jak nie w rodzinie, to wsrod znajomych.

      Usuń
  10. widocznie sen jest najlepszym lekarstwem i organizm sie go domaga...
    bądź jak bohaterka Przeminęło z wiatrem jak Skarlet, która pomyśliwała trudne sprawy zawsze po tym jak się prześpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej ilosci snu, jaka mam w ostatnim czasie, powinnam juz dawno nie miec zadnych zmartwien, a nawet wygrac jakiegos dzekpota w totolotka. :)

      Usuń
  11. Aniu, jest ciężko bez słońca, w szarudze, rozumiem doskonale. Damy radę do wiosny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzies czytalam, ze ubiegloroczna jesien i zima, ktora jeszcze trwa, sa najmniej slonecznymi, odkad zaczeto obserwowac pogode.

      Usuń
  12. Mogłabym calutką zimę przespać, bez najmniejszego trudu.Nawet kawa ani mocna czarna herbata mnie nie ożywia. No ale ja mam niedoczynność tarczycy, która mi po prostu zanika z powodu Hashimoto, a podawany sztuczny hormon tarczycy jakoś nie działa tak jak normalnie pracujący ów organ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mialam zdiagnozowana niedoczynnosc, juz dawno powinnam isc na kontrole, ale nie mam czasu ani ochoty. Moze znow powinnam brac thyroksyne.

      Usuń
    2. No to Ci jeszcze dodam: zrób badanie w kierunku Hashimoto, bo Hashimoto, niedoczynność tarczycy i wszystkie dołki psychiczne to jedna, zgodna rodzinka. Przy niedoczynności tarczycy jest ciągła chęć do spania, nieustające zmęczenie, i same doły- byle co a człowiek wpada w deprechę po sam czubek nosa. Idz do lekarza, bo tarczyca tak naprawdę rządzi całym naszym organizmem.
      TSH i badanie w kierunku poziomu przeciwciał przeciw tarczycowych nie wymaga badania krwi na czczo.

      Usuń
    3. A czy ja mam czas latac po lekarzach? Wole pospac.

      Usuń
  13. Ja zawsze piszę, że nie lubię późnej jesieni i zimy, bo niebo jest przeważnie szare i rzadko jest słońce. To jest winowajca naszego złego samopoczucia i problemami ze snem. Też to mam :(. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nawet jesienia i zima bywa slonecznie, to ten rok jest taki ciemny. Wciaz tylko padalo, a niebo bylo zasnute.

      Usuń
  14. To prawda. Kiedy świeci słońce to człowiekowi od razu raźniej na duszy. Albo jak sobie nowe buty kupi. Kup se coś! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Posuniesz się? To razem pośpimy.Z tymże ja najlepiej w swoim łóżku sypiam i wtedy nie liczy się czy dzień czy noc i ile śpię. Rzekomo sen to lekarstwo...Jak zdrzemnę się zaraz to wypowiem się czy mi lepiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja jestem zmeczona, zasypiam gdziekolwiek, na siedzaco tez. W lozku oczywiscie mi najwygodniej, ale sofa tez moze byc.

      Usuń
    2. Po południowej drzemce stwierdzam, że lepiej mi nie jest. Ale to pani grypa jest przyczyną.Wyspana to jestem raczej

      Usuń
    3. Ja jestem zdrowa, tez sie przespalam i tez jakos nie jest mi lepiej.

      Usuń
  16. 1 marca minie rok od śmierci mojej Mamy...nadal chwilami wydaje mi sie,że zaraz zadzwoni...Czasami dopada mnie taki żal i smutek,nie do opisania...
    Najlepszy moj Przyjaciel...
    Teraz zostalam,ja jedna kobieta w mojej rodzinie..

    Rozumiem Cię Panterko...
    Czasami sen daje odpoczynek naszym myslom...
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej brakuje ludzi, ktorzy byli z nami OD ZAWSZE, tworzy sie taka wyrwa, ktorej nic nie jest w stanie zapelnic.

      Usuń
    2. Tak!!Dokładnie,tak jak napisałaś...

      Usuń
    3. I dopoki zyja rodzice, mozna pozostac dzieckiem.
      Bez wzgledu na wiek.

      Usuń
    4. Wyrwa...dobrze dobrane słowo. Ja taką wyrwę też mam, bo nie mam ojca. Ojczym kaja się po latach (najczęściej w alkoholowym lub po alkoholowym amoku), ale wtedy mam chęć chwycić za bary i wytrząć z niego... Właściwie co i po co...?
      Ta wyrwa ma swój specyficzny ból... A matka?... ktoś by zapytał. Po prostu miała mnie wpisaną w dowodzie. Może dlatego często zastanawiam się:czy dobrze, że jeszcze żyję...?

      Usuń
    5. Na pewno dobrze, Jaska, wszystko jest po cos. Sama mialas nielatwe dziecinstwo, ale stworzylas swoim dzieciom calkiem inny dom, choc to na pewno nie bylo dla Ciebie proste. Masz swietna rodzine, Ty sama jestes bardzo wartosciowym czlowiekiem i moze to wszystko jest skutkiem tych zlych poczatkow, moze bylabys teraz inna, gdybys byla rozpieszczonym dzieckiem?

      Usuń
    6. Skąd ten truizm, że "wszystko jest po coś"? Przeszłaś na katolicyzm, czy jak?

      Usuń
    7. A co ma jedno z drugim wspolnego? Trzeba ybc katolikiem, zeby miec jakies poglady?

      Usuń
    8. Nie, ale to ich śpiewka. Nie istnieje ani przeznaczenie, ani opatrzność, ani żadne "boże plany". Życiem rządzą przypadek, ludzie i sploty okoliczności, na które nikt nie ma wpływu. Nie wszystko jest "po coś", życie nie ma żadnego sensu, po prostu jest.

      Usuń
    9. A tam, ja mam swoje przekonania. Skad niby mialabym wiedziec, co oni tam wygaduja, nie mam z nimi do czynienia.
      A zycie to smiertelna choroba przenoszona droga plciowa.

      Usuń
  17. Ja sypiałam nieraz na stojąco. W pracy przy taśmie inspekcyjnej tzn przy sortowaniu warzyw przed zapakowaniem w torebki.Teraz muszę się pilnować, bo przy mojej pracy nie byłoby to miłe i pożądane...Zieeeeeeeeeeeeeeeewwwww....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zdarzalo sie zasnac na siedzaco przy kompie, czesto oczy mi sie kleja, kiedy jade autem, a to tez raczej nie jest bezpieczne.

      Usuń
  18. Ja odkąd sięgnę pamięcią mam pofyrtane noc z dniem. Szłam spać, bo wypadało już się położyć, wstawałam, bo musiałam. Lubię siedzieć długo w nocy, ale czasem rano trzeba do pracy, a niekiedy śpię do południa. Jeszcze nigdy w życiu nie obudziłam się wyspana i rześka. W środku lata, przy pięknym słońcu, potrafię położyć się i przespać 2-3 godziny, wcale nie żałując dnia.
    Mój tato lubił wyjeżdżać do rodziny, czasem na dłużej. Po jego śmierci, wydawało mi się, że wróci, że tylko to jego kolejny wyjazd - w styczniu minęło 28 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wczesnie stracilas rodzicow, od razu musialas stac sie dorosla. Ja i tak mialam ojca dosc dlugo, a mame mam jeszcze.
      Nawet jak mam wolne, to budze sie wczesnie, sila wieloletniego przyzwyczajenia. Nie umiem spac rano dlugo, ale wlasnie po poludniu odzywa sie ten deficyt snu.

      Usuń
    2. Tatę straciłam wcześnie, ale mamę miałam i tak długo, bo żyła 91 lat. Tato miał tyle lat, co my obie mamy teraz, czy to jest wiek do umierania?

      Usuń
    3. No tak, ale juz nie masz mamy, a ja jeszcze mam. Kiedys wydawalo mi sie, ze 60-tka to juz podeszly wiek i jak ktos umieral, to myslalam, ze dosyc sie nazyl, byl stary. Jak to sie poglady zmieniaja...

      Usuń
    4. Pisałam o tym niedawno - moja polonistka w LO miała 45 lat i myśleliśmy, że jest już emerytką w jak najbardziej podeszłym wieku :) Mam 4 lata więcej niż ona wtedy i czuję się jak gówniara :)

      Usuń
    5. No bo jestes smarkata, wiec jak masz sie niby czuc? Ale co dziwniejsze, ja tez jakos mlodo sie czuje, nie wiedziec czemu.

      Usuń
  19. No tak, zawsze jest przykro, kiedy ktoś kogo znamy odchodzi... A jednak życie toczy się dalej. A my musimy poradzić sobie z tą stratą. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smierc kogos, kogo znamy albo z kim jestesmy spokrewnieni, zawsze boli, ale od pewnego wieku bardziej zmusza do refleksji, ze sami jestesmy smiertelni i ze mamy coraz blizej...

      Usuń
  20. A moj tata juz 9 lat nie zyje, 15 pazdziernika bedzie rocznica. To juz bedzie 8 raz jak nie wyslale mu kartki na urodziny i imieniny. 10 kwietnia skonczyl by 84 lata. A 2 wrzesnia bedzie 3 rocznica jak mama nie zyje, a jeszcze na Dzien Matki, albo na urodziny, nie pamietam dokladnie kupilam jej fajansowego aniolka, zeby ja strzegl ...Mama byla rowiesniczka ojca, mlodsza rowno o dwa miesiace.I jeszcze trzy lata temu dostalam od niej kartke na urodziny i to byla ostatnia ...
    I tym sposobem coraz mniej laczy mnie z Polska, w Bielsku jest jeszcze moj brat i przyjaciolka, siostra nadal obrazona sie nie odzywa ...
    A slonca i swiatla tez mi brakuje juz nawet zastanawiam sie czy nie pojsc do lekarza po recepte na pigulki szczescia, bo coraz trudniej dzien przetrwac, coraz trudniej zmobilizowac sie do dzialania, spac sie tylko chce, ale ja nie moge sobie pozwolic na drzemke, bo potem noc nie byla by moja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczesnie odszedl Twoj tato... Moj przezyl 84 lata. A mama... to juz trzy lata? Niemozliwe! A jakby wczoraj...
      Ja po 2-godzinnej drzemce w dzien moge dalej spac w nocy, czasem tylko budze sie za wczesnie, innym razem przesypiam cala noc i rano trudno mi sie obudzic.

      Usuń
  21. Ja też śpię niespokojnie. W dzień nie mam możliwości, a w nocy budzę się sto razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak spie, to spie, bardzo gleboko. Mam zdiagnozowany bezdech nocny, moze to jeden z powodow, ze chodze niewyspana.

      Usuń
  22. Też mam problem z tym snem. Moje życie jest jednak ciągle zbyt nieregularne, żebym sobie mogła narzucić spanie i wstawanie o jednej porze. Dziś po południu, żeby nie zasnąć, zadzwoniłam do przyjaciółki. Na razie pomogło. Jak przetrzymam do 22, to już potem się kładę.
    A budzę się ostatnio po takim kładzeniu się ok. 6 rano sama z siebie.
    Współczuję straty Taty, widzę, że byłaś i nadal jesteś z nim bardzo związana. Ja tak blisko z moim nie byłam, a też mi czasem brakuje. Ale to już wiele lat temu.
    Na szczęście z mojej półki na razie jeszcze nie biorą....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biora, biora, tylko moze nie z grona Twoich znajomych, ale pewnie juz niedlugo zaczniesz lekture gazety codziennej od strony z nekrologami.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.