Ilez to razy w zyciu musialam sie obchodzic smakiem, ile razy lizalam przyslowiowy cukierek przez szybe?
Dzieci znane sa z tego, ze CHCA, od urodzenia czegos chca. Najpierw cyca i zeby tylek byl suchy, potem chca lody zamiast kaszki z kozuchem, chca nowych zabawek, chca wygrywac w gry, chca miec dobre oceny w szkole, chca wiele. I o ile najpierw najczesciej dostaja, bo chcenie popieraja donosnym wrzaskiem, a rodzice albo dla ich dobra, albo zeby nie ogluchnac, w te pedy spelniaja ich zachcianki. Trzeba jednak wiedziec, kiedy przestac spelniac wszystkie zadania (rzondania) poparte krzykiem i terrorem, bo doroga do wyhodowania malego terrorysty jest latwa, a odwyk wprost przeciwnie. Z wiekiem dziecko uczy sie, ze wrzask i histeria nie zawsze przynosza oczekiwany skutek, ze czasem trzeba wykazac sie cierpliwoscia, ze nie zawsze sie wygrywa i ze nie kazda przegrana to koniec swiata. Malo tego, ucza sie, ze aby cos w zyciu osiagnac, trzeba najczesciej ciezko na to zapracowac. Bo uzyskiwanie rzeczy materialnych idzie w parze z wydawaniem na nie kasy, a zeby kase miec, trzeba pracowac i ze nie cala kasa przeznaczona jest na przyjemnosci, sa bowiem rzeczy wazniejsze.
I wtedy czesto wchodzi sie w wiek lizania cukierka przez szybe. Pamietam, kiedy bylam mala, czasem tak bardzo chcialam czegos, czego nigdy pozniej w zyciu nie dostalam. Byla taka lalka w komisie, duza, niemal tak duza jak ja, byla piekna, zagraniczna i strasznie droga. Kiedy przechodzilam z babcia obok tego komisu, najpierw kwekalam, zeby mi ja kupila, pozniej juz tylko chcialam popatrzec przez szybe wystawowa, bo wiedzialam, ze dopoki babcia nie wygra w totolotka, to nie ma o czym marzyc. Nie wygrala niestety, a ja tej lalki nie dostalam. Pozniej przygladalam sie ciuchom, butom, bizuterii, kosmetykom, bo z lalek wyroslam. Zawsze jednak byly wazniejsze rzeczy do oplacenia i najczesciej konczylo sie na przyslowiowym lizaniu przez szybe, a kupowalam to, na co mnie bylo stac.
Skad wzial sie ten caly spicz na temat? Ano znow musze lizac przez szybe, tym razem czeresnie, ktore w tym roku obrodzily, jak malo kiedy przedtem. Rosna sobie za moim kuchennym oknem, kusza swoim pieknem, a sa zupelnie nieosiagalne. Bo za wysoko, bo nie mam dostatecznie wielkiej drabiny, bo wszystkie dolne galezie zostaly przyciete i nie ma jak sie wdrapac. I jak co roku tyle dobra sie zmarnuje, bo ptaki nie dadza im same rady.
I tak przez cale zycie czlowiek musi sobie odmawiac rzeczy dla niego nieosiagalnych...
A na deser grubodupiec dla Frau Be.
Piekne grubodupce :)
OdpowiedzUsuńAuuu, zezarla mnie zazdrosc dokumentnie, bo jesli jest urodzaj, to moze przynajmniej ta najgorsza droga mozna sobie chucie zaspokoic. Tutaj w tym roku czesresni jak na lekarstwo, bo czasie kwitnienia jakies kleski wiekszosc wybily :(. Ogólnie, przy tak marnej pogodzie z owocami krewa.
Boszsz, jak ja dawno nie slyszalam slowa krewa, wychodzi z mody czy co? Sama o nim zapomnialam, ze istnieje. :)
UsuńNie pozostaje mi nic innego jak kupic jakies czeresnie i zrec, ale "swoje" bylyby smaczniejsze.
I u nas obrodziły w tym roku czereśnie, ale ponieważ to młode drzewka nie zdązyły jeszcze tak bardzo wyrosnac by ich owoce były nieosiagalne. Zatem wczoraj wieczorem ogołosiliśmy zupełnie drzewko czereśniowe i nażarliśmy sie do wypęku - to byłą pierwsza uczta czereśniowa z posadzonego naszymi rękami kilka lat temu drzewka.
OdpowiedzUsuńPoza tym widzę, że i na młodej trześni zaczynają mocno już czerwienic sie owocki. A tam nie da rady sięgnac juz wszędzie, bo choć mamy wysoką drabinę, to nie tak wysoką by dać radę wspiąc sie ku czubkowi drzewka.No trudno, co samo spadnie to pieski zjedzą (bo bardzo owoce lubią) a co nie spadnie, to będzie ucztą dla szpaczków.Też im sie w końcu cos od życia należy!:-)
Az tak nie znam sie na sadownictwie, ale na moja chlopska logike obcielabym w pore czubek czeresni, zeby rozrastala sie na boki, a galezie raczej zwisaly na dol. Mlode drzewa mozna przeciez formowac, zanim osiagna ksztalt i ogromnosc naszej czeresni i beda nieprzydatne dla czlowieka :))
UsuńOtóz Cezary chce właśnie ściąć ten czubek a ja mam wątpliwości i obiekcje, bo nie wiem czy to drzewku nie zaszkodzi, nie oszpeci. Gdyby pozostawić ogród w moich tylko rękach wszystko zarastałoby tu buszem a drzewa rosłyby aż do nieba. To tylko dzieki zdecydowanym działaniom Cezarego ogród wygląda w miarę cywilizowanie!:-))
UsuńJa sie nie znam, zrobilabym to intuicyjnie, ale mozna poszukac w internetach, czy sciecie czubka czeresni nie zaszkodzi. Na moja wiedze nie, ale lepiej sie upewnic.
UsuńW lizaniu przez szybę mam niezłą wprawę, doskonale rozumiem Twój głód czereśniowy. Nasi sąsiedzi mieli urządzenie do zrywania owoców, woreczek z obręczą na długaśnym kiju. Tata pożyczał i zrywał, jak już się nie dało dosięgnąć z drabiny.
OdpowiedzUsuńTa nasza czeresnia jest tak wysoka, ze chyba nawet ten dynks by nie pomogl. Najwyzsze partie bylyby dostepne jedynie z drona albo czegos w tym guscie. :)))
UsuńGrubodupiec nadobny, szpakom smacznego.
OdpowiedzUsuńZlatuje sie to pierzaste talatajstwo, nie tylko szpaki, z calego powiatu i czestuja sie naszymi czeresniami. Niech im tam na zdrowie bedzie, skoro my nie mozemy. :)
UsuńLubię czereśnie! U cioci na wsi zawsze żarłam prosto z drzewa. Szkoda, że nie możesz sobie narwać.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy widziałaś mój komentarz pod postem, w którym pokazujesz samochody. Napisałam, że to małe niebieskie, to chyba mikrus i że sprawdzę. Sprawdziłam i kopiuję, co napisałam:
Ha! Znalazłam! To Goggomobil Coupe, niemiecki, nasz mikrus był produkowany na jego wzór! https://pl.wikipedia.org/wiki/Goggomobil#/media/File:Goggomobil_Coup%C3%A9_%282014-09-03_7051%29_Seite.JPG
No patrz, umknal mi Twoj komentarz. Dzieki, ze go przenioslas i oswiecilas mnie, co to za autko. W Polsce bylo raczej rzadkie, wiec nie skojarzylam, a przeciez znam Mikrusa, co najmniej ze slyszenia. :)))
UsuńJa z kolei, jak co muszę mieć, to nie zjem i nie opłacę:)
OdpowiedzUsuńNie no, nie sprobowac truskawek w sezonie albo czeresni w czerwcu - to nie wypada. Jak juz nie mozna inaczej, to sie kupuje, choc serce krwawi, ze pod nosem tyle dobra sie marnuje.
Usuńteż uwielbiam czereśnie :D... szkoda, że te u ciebie takie nieosięgalne... :/
OdpowiedzUsuńNo bardzo szkoda! Co roku przezywam takie dylematy i katusze. :))
UsuńPanterko,zapraszam na czeresnie do mnie na podkarpacie.Na wiekszosci stoisk są do kupienia bez problemu.
OdpowiedzUsuńWiadomo,że OWOCKI są zdrowe-piszę to ja Owoc chwilami Głodny:)
Nie no, Owoc, stoiska z czeresniami do kupienia to i u nas sa. :)))
UsuńA nie mozna drabiny zdobyć? :)
OdpowiedzUsuńZdobyc to mozna, ale jak ja przewiezc.
UsuńGrubodupcew boski, a Ty nie jojcz, tylko sobie kup czereśni!
OdpowiedzUsuńNic innego mi nie pozostaje.
UsuńPrzysłałabym Ci z Polski, ale je szlag trafi po drodze.
UsuńChyba ze w postaci nalewki. :)))
UsuńTym bardziej - szlag trafiłby nalewkę jeszcze przed wysłaniem :)))
UsuńA ic, Ty lakomczucho!
UsuńI może jeszcze alkoholiczko?!
UsuńNo jak nie, jak tak.
UsuńZdecydowanie :)))
UsuńNo przeciez!
Usuńleć po drabinę tyle dobra się marnuje... matko jedyna jestem fanką czereśni i patrzeć na to nie mogę.
OdpowiedzUsuńo wychowaniu nie będę masz rację a ja już wystarczająco się napisze o tym u siebie.
A ja musze patrzec codziennie, jak czeresnie sie marnuja. Znajomi maja taka drabine, ale musialabym wypozyczyc ciezarowke, zeby ja przewiezc. Skorka niewarta wyprawki.
UsuńA temat związany ze mną i moją szwagierka.Ona przed chwilą zadzwoniła,ze siedzi w domu.Ma złamaną rękę.Idzie własnie kupić blender bo się popsuł,bo kupiła taki tani.Pralkę bo się popsuła.A i jeszcze odkurzacz z jakąś mocną szczotką,bo ma dosyć sprzatania na kolanach szczotą ryżowa.Ma cztery yorki.A własnie że sobie kupi,bo cała zycie nie było ją stać na wiele rzeczy.Moi teściowie pili.A mając 36 lat została wdową z trójką dzieci.Więc też dzieci były ważniejsze.A co do mnie to wczoraj przywiozłam ładne parę kilo czereśni .
OdpowiedzUsuńSkad przywiozlas? Masz wlasne?
UsuńA szwagierka ma racje, dzieci juz wychowala i teraz czas najwyzszy zadbac o siebie i wlasne potrzeby.
Gdyby moj kochany tato zyl, bo zerwalby Ci tych czeresni, co do jednej. Mielismy w sadzie bardzo wysokie drzewa, czeresnie tez, tato wchodzil na kazde drzewo do samego czubka. Pamietam wlasnie taka wysoka czeresnie, kiedy mama powiedziala ze czeresni nie da rady zerwac, tato jak akrobata pokazal jej ze da rade, mama wpadla w histerie ze spadnie, a tato tylko smial sie i wchodzil coraz wyzej.
OdpowiedzUsuńMoj tez kiedys wspinal sie jak malpa, ale niestety juz nie ten wiek, no i wolalabym nie zostac przedwczesnie wdowa. :))
UsuńNo ja też kocham czereśnie. Nawet kupiłam ale nie były takie dobre jakie bym chciała.
OdpowiedzUsuńJa W dzieciństwie marzyłam o stroju krakowskim. Ale podobno nigdy nie powiedziałam rodzicom i mama jak się dowiedziała to była zaskoczona i powiedziała że by mi kupiła. W co nie do końca wierzę bo kasy w domu zawsze brakowało
Ja chcialam w dziecinstwie bardzo wielu rzeczy, m.in. chodzic na tance, pisalam juz o tym u Ciebie. Chcialam tez miec dlugie wlosy, tez mi nigdy nie pozwolono. W ogole mialam przechlapane dziecinstwo, od kiedy wrocilam od babci.
UsuńJa z innych powodów Ale też dzieciństwo miałam średnio udane . Smutne to bardzo. Uznajmy moze zatem że mamy udane dojrzewanie;))
UsuńQrna, chyba przejrzewanie. :)))
UsuńZastosuj metodę kwaśnych winogron. Od czereśni często boli brzuch. Bardzo szybko nauczyłam się "rezygnować" i niespecjalnie odczuwałam braki tego "czegoś", co bardzo chciałabym mieć. I wcale nie pocieszałam się namiastkami. Widocznie mam dobry dla siebie charakter.:):):):)
OdpowiedzUsuńJak sie nie da, to sie nie da, czlowiek sie poslini albo sobie kupi tych czeresni. Ale ja nigdy nie obzeralam sie tak, zeby cierpiec na dolegliwosci gastryczne. :)))
UsuńJa sobie wczoraj tez polizalam, tyle ze ekran w komorce :-))) Mama mi zdjecia czeresni wyslala.
OdpowiedzUsuńOj, biedne my! Ty lizesz komorke, ja okno w kuchni. :))
UsuńUwielbiam czeresnie I jak juz kupie, to jem do oporu. Nie wytrzymalabym w Twojej sytuacji, a nie mozna jakims sposobem jednak troszke zerwac z teg gory? Pamietam, ze dziadek mial taka dluuuuuuga tyczke zakonczona hakiem I naginal galezie . Moze tak? Jak niek to wysle Ci kurierem, co by Ci zal nie bylo:)
OdpowiedzUsuńKiedy bylam mala, bardzo chcialam miec taka czerwona torebke z fredzelkami. Stalam przed sklepem I codziennie w drodze do szkoly ogladalam ja. Kiedys znalazlam ja pod choinka. To byl prezent, ktorego nie zapomne do konca zycia. Bardzo sie cieszylam!
Nagiac sie nie da, bo galezie zaczynaja sie naprawde wysoko, a do przywozu dlugiej drabiny musialabym wynajac wiekszy samochod.
UsuńJa w ramach prezentow choinkowo-urodzinowych dostawalam to, co rodzice uznawali za rozsadne, a nie to, o czym skrycie marzylam :(
Uwielbiam czeresnie i obzeram sie nimi kazdego lata, az mam dosc i juz wiecej nie moge. Taki widok za oknem bylby bardzo denerwujacy;))
OdpowiedzUsuńJa juz tak od 9 lat sie denerwuje, chociaz na samym poczatku galezie nizej zwisaly i mozna bylo troche czeresni narwac z domowej drabinki. A potem przyszli fachowcy i obrezali dolne konary, jakby komus przeszkadzaly. Czeresnia rosnie na podworzu, nikt tam niczym nie jezdzi, najwyzej ktos rzadko przejdzie. I komu to przeszkadzalo?
UsuńNie ,nie mam własnych.Byliśmy u córki mojego .A ona ma dwa drzewka.i wielgachną drabinę.Mieszkają pod Nysą.
OdpowiedzUsuńJak ja bym miala drzewa, to tez mialabym wielgachna drabine. :)))
UsuńTu czereśnie kosztują prawie 6€/kg.Nawet gdyby kosztowały 6 centów/kg też bym ich nie jadła- wciąż mam zakaz na 99,5% owoców i warzyw w postaci surowej.
OdpowiedzUsuńJa tak chodziłam kiedyś obok komisu, bo był na wystawie sweter w cudnym kolorze- takiego lodowego błękitu.
Kosztował majątek, ale w końcu uzbierałam i....kupiłam.
Komisy to była fajna sprawa- kiedyś zmierzyłam tam szpilki- były tak mięciutkie jak rękawiczki z cielęcej skórki. Kosztowały równo tyle ile wynosiła moja pensja. Nie kupiłam;(
A jak moja córcia była niemowlakiem kupowałam w komisie różne niemowlęce ciuszki- opłacało się, bo nie zmieniały w praniu ani koloru ani fasonu. "Suche pieluchy" też tam kupowałam.
Tak, komisy byly fajne, tez sporo w nich kupowalam. Teraz mamy wzamian lumpeksy, gdzie za grosze mozna wyszukac calkiem fajne ciuchy. :))) Szkoda, ze w Niemczech nie ma takich sklepow.
UsuńUciekl mi komentarz!"§$%&&/(())=?!!!!!!!!
UsuńJutro die po jajka do sasiada, to podjem czeresni :)))))))
Ty mnie nie denerwuj! I pewnie jeszcze za friko sobie podjesz. :/
UsuńPrzez całe życie człek się oblizuje przez szybę, tak już ma. Czereśnie uwielbiam i rozumiem Twój ból.
OdpowiedzUsuńTym bardziej, ze czeresnie sa w handlu raczej drogie, ja jeszcze nie widzialam, ale Anabell pisze, ze po 6€, czaisz? Po 25 zlotych kilo!
Usuń