Marysia i jej maz Gustaw tak zorganizowali sobie prace, ze zawsze ktores z nich moglo byc z coreczka, nie chcieli obarczac mamy opieka nad wnuczka. Traf zrzadzil, ze niedlugo potem dostali wlasne mieszkanie, do ktorego ze swoich niewielkich pensji mozolnie dokupywali wyposazenie, najczesciej uzywane, bo na nowe nie byloby ich stac. Cieszyli sie z kazdego bylejakiego stolka, skrawka materialu, ktory mozna bylo zawiesic w oknie jako zaslonke, wyszczerbionego kubka, do ktorego wstawialo sie kwiatki zerwane przez Gustawa w drodze z pracy. Wtedy nauczyli sie zyc dosc oszczednie i po umeblowaniu calego mieszkania, zaczeli odkladac na ksiazeczke oszczednosciowa.
Remek zas skorzystal z okazji i wprowadzil sie z zona do opuszczonego przez Marysie pokoju w mieszkaniu rodzicow. Bo tesknil za rodzina? Raczej chodzilo o to, ze rodzice nie beda od nich brali pieniedzy za ten pokoj i wiecej zostanie dla nich, bo w miedzyczasie jego rodzina powiekszyla sie o parke dzieciakow. Wtedy jeszcze kontakty miedzy rodzenstwem byly czestsze, zapraszali sie wzajemnie na rodzinne imprezy, a Gustaw zostal poproszony o trzymanie do chrztu mlodszej corki Remkow.
Pierwsze zgrzyty byly... nie zgadniecie... o pieniadze, a konkretnie o nie zwrocona pozyczke, ktora Remek wzial od siostry, a po jakims czasie poprosil o nastepna. Tu Marysia sie postawila, skoro nie oddal tamtej, to nie dostanie nastepnej. Skonczylo sie lekkim fochem, bo przeciez wy macie i co to dla was pozyczyc rodzinie. Jak to pozyczyc? A czy ktos zajaknal sie o zwrocie poprzedniej? Jakos sprawa rozeszla sie po kosciach, choc pozyczka nie zostala nigdy zwrocona. Bo i z czego, skoro co sobote schodzilo sie do nich jakies towarzystwo i imprezy nie mialy konca. Raz sie zyje, prawda?
Gustaw tymczasem zaoszczedzil dostatecznie duzo, zeby kupic sobie samochod, z drugiej reki, ale zawsze. Bardzo byl z siebie dumny, bo wszystko mial sobie i Marysi do zawdzieczenia, nigdy nikogo nie prosil o nic, nigdy nie kupowal na kredyt. Nie byl w goracej wodzie kapany i wychodzil z zalozenia, ze woli odczekac z kupnem czegokolwiek niz karmic banki odsetkami.
Szwagier tymczasem zwiedzial sie o samochodzie, a ze w woju zrobil prawo jazdy, przylecial pozyczyc auto na przejazdzke. I tu sie ciezko zawiodl, bo Gustaw kategorycznie odmowil, za bardzo szanowal kazda rzecz, ktora ciezko musial sobie wypracowac, zeby pojsc na ryzyko uszkodzenia wlasnej krwawicy przez jakiegos lekkoducha. Przeciez nic nie stalo na przeszkodzie, zeby Remkowie tez pooszczedzali i cos sobie za to kupili. Tym razem foch byl znacznie wiekszy i dluzszy.
c.d.n.
Anka pisz dłuższe, bo nie strzymam.
OdpowiedzUsuńNo nie mogie, tak wychodzi. :)))
UsuńBezowa jestem z Tobą!!
UsuńSpisek!!!
UsuńTeż uważam, że za krótko ;)
UsuńAle zdjęcie grubodupca przepiękne :))))
Spisek zatacza coraz wieksze kregi. Ratunkuuu...!!!
UsuńMasz szczęście, że mieszkasz daleko, bo napyskowałabym Ci w nos za tak krótkie odcinki.
UsuńJa też jestem z Bezową :-) Pisz dłużej.
UsuńNi ma to-tamto! Musze Was potrzymac w napieciu. :)))
Usuń"tak wychodzi" mowisz?
UsuńA mnie wychodzi, ze komentarz napisze przy nastepnej czesci:)))
No, skoro Ci tak wychodzi, to poczekam. :)))
UsuńJa z tych co do tej pory podczytują tylko, ale też proszę o więcej :)
UsuńPozdrawiam
No zmówily sie, baby jedne! Bedzie wiecej, codziennie po jednym. :)))
UsuńDokladam sie do zmowy, za krótkie. Nie len sie i dawaj wiecej ;).
UsuńJa sie Was wcale nie boje, o!
UsuńNo tez cos, przyszedl pozyczyc samochod, a pozyczonych pieniedzy nie oddal.
OdpowiedzUsuńBezczelnosc Remka nie zna granic.
Nie zna. Malo tego - poszerza te granice z odcinka na odcinek.
UsuńJak jak Bezowa..trace cierpliwosc, nie moze byc dluzsze albo za jednym razem? trzeba czekac do nastepnej polnocy?
OdpowiedzUsuńOj, Grazynkaaaa... :))) Masz niepowtarzalna okazje cwiczyc cierpliwosc.
UsuńCzekam na ciąg dalszy....ciekawe ile będzie części.
OdpowiedzUsuńWyszlo mi piec. :)))
UsuńIm dłuższy foch, tym lepiej dla obiektów focha.
OdpowiedzUsuńFocha zawsze wystarczalo na tak dlugo, jak dlugo czegos nie potrzebowal.
UsuńTo już gorzej.
UsuńMozna sie uodpornic, i na fochy, i na zadania (rzondania).
UsuńCzegoś nie doczytałam, czy nie było informacji? To są prawdziwi, znajomi Ci ludzie czy literatura?
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, ze na podstawie prawdziwych wydarzen.
UsuńGitesik.
UsuńPrawda?
Usuń"Bo wy macie" - to jest naprawdę dobijający tekst. A nam to z nieba nakapało - że zacytuję klasyka ;)
OdpowiedzUsuńA to juz go mniej obchodzilo, ze mieli kosztem duzych wyrzeczen, na jakie jego nie bylo nigdy stac.
UsuńRemek to prawdziwy Polak! Szacun mu się należy;))))
OdpowiedzUsuńChyba powinien miec na imie Janusz. ;)
UsuńCo masz do Janusza? Mój tato ma tak na imię i jakoś to nie przesądza o jego zachowaniach.
UsuńWiesz, co mam na mysli. Janusz to nie imie, to stan umyslu.
UsuńJa tez mam wielu znajomych o imieniu Janusz, sa nie tylko normalni, sa bardzo fajni.
To ja sobie przeczytam dwa odcinki razem bo tego z dziś na jutro, nie dam rady.
OdpowiedzUsuńJak wytrzymasz, to mozesz poczekac do konca i przeczytac wszystko naraz. :)))
UsuńCiekawa historia;-)
OdpowiedzUsuńZycie pisze najciekawsze scenariusze. :)
UsuńNo i masz. Moze chociaz napisz w ilu odcinkach ta powiesc jest coby sie ludziska niepotrzebnie nie nakrecali :-)))
OdpowiedzUsuńW pieciu tylko, wiec 2/5 masz juz za soba. :)))
UsuńCzekam z niecierpliwoscią na ciąg dalszy ! ;-)
OdpowiedzUsuńBedzie coraz ostrzej. :)))
UsuńPaczta Panstwo! Nie wiedzialam, ze moj brat ma na imie Remek! :))))))
OdpowiedzUsuńNadalam mu pseudonim literacki. :)))
UsuńZ przerażeniem skonstatowalam, że na imię mi Remek!
OdpowiedzUsuńTo Ty masz rodzenstwo? :)))
UsuńNie mam! Ale mam tatusia.
UsuńE tam, tatus to co innego. Komu ma dawac jak nie swojej jedynaczce?
UsuńTeraz sie oficjalnie zamelduje, bo do tej pory jeno czytalam po kolei, nie majac czasu komentowac, a wiec jak nastepuje:
OdpowiedzUsuńHistoria ciekawa i ciekawam konca. Cos podobnego z pozyczkami mielismy w rodzinie, gdzie na koncu sie okazalo, ze "w rodzinie oddawac nie trzeba" o_O
Musze przebrnac u Ciebie do czasów zamierzchlych, znaczy jakie byly poczatki Tojki, bo zmartwila mnie jej trauma. Wychodzi na to, ze moja Mirka jako bezdomna, lepiej miala, nikogo nie majac, bo jest psem radosnym, ufnym, niebojacym sie niczego oprócz burzy z piorunami i petard w sylwestra... przetestowalismy wszystko, buty, kije, parasole, kule; jedna z naszych ulubionych zabaw pod tytulem "dupa" jest, ze zamierzam w jej kierunku reka, jakbym ja chciala uderzyc, przy dupie wychamowuje, wczepiam palce w futro i szarmocze, a ona kwiczy ze smiechu, tarza sie na brzuchu, z gdy dosiega, gdy przy tym siedzimy na kanapie, szczypie mnie zebami w brzuch, a gdy ja piszcze, bo szczypie, to ona jeszcze bardziej sie calym pyskiem smieje.
Wogóle moge z nia robic wszystko, takie szczescie.
A teraz ide zaglebic sie jeszcze dokladniej w historie dziadka, bo czytalam po lebkach w drodze.
Ano, jestes wreszcie! :)))
UsuńZawsze tak jest, ze jesli bierze sie zwierzaka ze schroniska, nigdy nie wiadomo, jaka byla jego przeszlosc. Zwierzak sam nic nie powie, czesci mozna sie domyslac po jego zachowaniu i reakcjach (kapec). Jesli chodzi o strach przed glebsza woda, moze to wskazywac na jakas krzywde wyrzadzona przez czlowieka, ale tez na wrodzony niektorym osobnikom wstret do plywania i strach przed glebsza woda. Bo zwierzaki, tak jak ludzie, sa rozne i rozne maja upodobania i fobie.
P.S. Dzisiaj Toyka ma urodziny, konczy dwa latka. Choc to taka umowna data, narzucona przez weta w Polsce, bo nie wiemy dokladnie, kiedy naprawde sie urodzila. Jak to przy znajdach bywa...
UsuńTojce najlepsze zyczenia urodzinowe!
UsuńMirka to ma kompletna umowna date urodzin w paszporcie, ale ponoc 2011 sie urodzila, stwierdzil kiedys weterynarz, ze to dosyc prawdopodobne. I przyznano jej 1 pazdziernika jako dzien. No to swietujemy urodziny w pazdzierniku. W lutym jubileum przybycia do domu, potem jest zajaczek, po urodzinach mikolaje chodza, i tak jakos temu psu kolejny rok przelatuje ;)
Co do wody, Mirka wchodzila z ciekawosci lapki zamoczyc, ale wskakiwac nauczyla sie od kumpla, i kiedys pieknem lukiem wskoczyla do stawu z karpiami i zaczela pieknie plywac. Od tej pory ma konika wodnego ;) ale w sumie plywanie, to nie jej dzialka. Woli wejsc do fontanny i kaldunik po pachy zamoczyc.
Toye woda przyciaga jak magnes, czy to kaluza, staw, fontanna, rzeka - kazda woda, no moze za wyjatkiem wody w wannie. Warunkiem jest glebokosc tejze wody, za chiny nie wejdzie glebiej niz maksymalnie po brzuszek, a najchetniej po kolanka.
UsuńNajgorsi są ci "fochowaci" - o byle co złość i brak umiejętnosci zauważania i doceniania tego, co dobre. O wdziecznosci za to już nie wspominając!
OdpowiedzUsuńO jakiej wdziecznosci mowa? Przeciez od rodziny to sie nalezy.
Usuń"Bo Wy macie, to macie dać" ale "jak nie macie to też musicie dać (choćby wykopać spod ziemi)", bo "takie jest życie".
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam? Moi teściowe tak pożyczają od nas w nieskończoność i nic nie oddają.
A nie umiesz sie postawic? Marysia pozyczyla raz, a kiedy nie oddali, miala spokoj z prosbami o pozyczki.
Usuń