Moja robota w mieszkaniu mamy P. dobiegla wlasciwie konca, a nie zdalam jeszcze kluczy, bo ma wpasc ktos po winde wannowa, wypozyczony przyrzad bardzo ulatwiajacy kapiel osobom nie do konca sprawnym. No i wiadomo, ze przyjdzie w godzinach pracy, a P. w tych godzinach sam pracuje, wiec padlo na mojego slubnego emeryta, bedzie kiblowal w mieszkaniu i czekal na "windziarza".
W poniedzialek przyjechal obiecany transporter z czerwonego krzyza, co wyraznie widac na plandece na zdjeciu obok. Przyjechaly dwie osoby i w trojke nosilismy te niezliczone ilosci worow z ubraniami i innymi domowymi tekstyliami z mieszkania do samochodu, ktory raz-dwa zapelnilismy.
Kiedy rozmawialam wczesniej przez telefon z szefowa czerwonego krzyza, oznajmila, ze z naczyn czy skorup wezma tylko te zapakowane w kartony, a ja nie mialam tylu kartonow na podoredziu, wszystko wiec tkwilo nadal w kuchennych szafkach i szufladach. Na szczescie kobieta, ktora przyjechala z kierowca, nie kaprysila i jakos popakowalysmy wszystko do workow. Cud jeden, ze nie popekaly, kiedy je znosilismy, byly naprawde ciezkie i kanciaste. Ale dalismy rade! Wzieli znacznie wiecej niz sie spodziewalam, co mnie niezmiernie ucieszylo, bo o tyle mniej bylo do wyrzucenia.
Niestety moje ogloszenie dotyczace mebli pozostalo bez echa, tak to bywa, kiedy nowe meble mozna dostac juz tak tanio, ze nie oplaca sie brac od kogos uzywanych, chocby byly w nie wiem ja dobrym stanie. No i nowe dowioza do samego domu, a te trzeba byloby odebrac osobiscie. Klamociarnie tez nie chcialy, bo maja za duze oblozenie, brak miejsca, brak terminow, brak aut do przewozu, a ludzie nie chca kupowac. Chyba wszystkim sie w tylkach poprzewracalo z tego dobrobytu.
Para z czerwonego krzyza pojechala, a ja zajelam sie oproznianiem resztek pozostalych w szafkach, jakies otwarte maki czy bulki tarte, herbaty i drobne klamoty, a ze akurat obrabialam szafke za drzwiami, drzwi byly przymkniete. W pewnej chwili slysze za tymi kuchennymi drzwiami meskie glosy i w jednej chwili mam stan przedzawalowy. W pierwszej chwili pomyslalam, ze wrocil ten facet z krzyza, ale zaraz pomyslalam, ze to nonsens, przeciez zamykalam osobiscie za nim drzwi wejsciowe. Wystawilam glowe, a tam dwoch obcych stoi w przedpokoju. Juz mialam zaczac wzywac glosno pomocy, kiedy zobaczylam, ze maja ze soba farby i inne malarskie utensylia i zaraz przypomnialo mi sie, ze P. dal juz klucze lokatorom, ktorzy maja sie tam wprowadzic od 1 lutego, zeby sobie wczesniej mogli chalupe powoli remontowac.
Kiedy kamien spadal mi z walacego jak wodospad Niagara serca, huk byl slyszalny na drugiej polkuli, a sejsmografy zanotowaly spore tapniecie. Do Japonii dotarla niewielka fala tsunami. Niby czlowiek wie, niby mogl sie spodziewac spotkania, ale teoria i wiedza to jedno, a nagle spotkanie dwoch obcych facetow w domu, do ktorego ma sie klucze i przekonanie, ze jest sie w nim solo - to budzacy groze szok i prosta droga do przedwczesnego zejscia.
Koce i niektore bardziej zuzyte reczniki zawiozlam do schroniska, w ktorym przebywa obecnie 7 psow, 27 kotow i 6 malych zwierzatek (przypuszczam, ze chodzi o jakies chomiki czy swinki morskie, a moze papuzki). Jak na 120-tysieczne miasto to nienajgorzej.
Niestety stan starszej pani bardzo sie pogorszyl, kiedy bylismy u niej z wizyta, nie poznala mnie, popatrzyla pustym wzrokiem, nie usmiechnela sie jak zwykle. Trzeba ja karmic, bo inaczej w ogole by nie jadla. Mam nadzieje, ze to tylko skutki tabletek morfinowych, ktore dostaje na te bole po dwoch upadkach i kiedy przestanie je przyjmowac, jej stan psychiczny sie poprawi. Ale moze to tylko moje zbozne zyczenie? W kazdym razie liczymy sie z najgorszym (a moze dla niej nie takim najgorszym?).
To trudny moment dla bliskich. Nawet jeśli się poprawi to nie za dużo. I nie ma długo.
OdpowiedzUsuńNie ma co gdybaać
Trzeba wziąć sytuację jaka jest...
Dobrze że nie nosisz ze sobą broni palnej!!!
Gaz nosze, ale tak bylam zaskoczona, ze zapomnialam, ze go mam :)))
UsuńTeż bym prawie zeszła w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńNaszych by tam wysłać, meble by wzięli na pewno, chociaż też nie wiadomo czy nie chcieliby żeby dostarczyć.
Na ulice wystawiac nie wolno, chyba ze ma sie na nastepny dzien termin wystawki, moze komus by sie przydaly, a tak pojda na smietnisko. Klamociarnie pelne, a nie ma czasu, zeby poumieszczac ogloszenia w roznych miejscach i czekac.
UsuńNo nie wiem, czy i na ile się poprawi stan tej starszej pani po odstawieniu tych środków p. bólowych. Najbardziej mnie stresuje myśl, że w pewnej chwili stanę się swego rodzaju zombi-takie życie poza własną świadomością i możliwością normalnego funkcjonowania przeraża mnie i myślę, że nie jest fajnie żyć długo. Powinien być "zamontowany" w organizmie system samozagłady organizmu gdy już wypadniemy spod samokontroli i będziemy pozbawieni sprawnego działania.
OdpowiedzUsuńZ meblami, nawet tymi w dobrym stanie tu też jest problem- byliśmy szczęśliwi, bo wersalkę sobie ktoś zabrał sam (za darmo) a meble rozebraliśmy na deski i zięć wywiózł je na składowisko wypożyczonym w tym celu samochodem, do getza nie weszło to.
A wannę zaraz na początku zlikwidowaliśmy i jest prysznic + dwa krzesełka kąpielowe.
Ja tez mysle, ze to juz koncowka, 95 lat i silna demencja nie wroza nic dobrego. W takim stanie czlowiek nie bylby nawet w stanie sam sobie zycia odebrac, pomijajac juz aspekt religijny. Nawiasem niedawno omawiane bylo w niemieckim parlamencie zagadnienie eutanazji na zyczenie, takie samobojstwo pod okiem lekarzy, niestety nie przeszlo i jesli czlowiek zapadnie na nieuleczalna chorobe, bedzie musial wybrac sie do Holandii albo Belgii, zeby sobie godnie zycie odebrac.
UsuńPrzykre jest takie likwidowanie mieszkania. Dobrze, że już za Tobą.
OdpowiedzUsuńDziś mam Dzień Babci i Dziadka w przedszkolu u najmłodszej. Jadę z moją mamcią.
O, to bedziecie mialy fajna imprezke dzisiaj, Prababcia na pewno bardzo sie cieszy, Ty chyba tez. :)
UsuńCholernie niemile takie sytuacje... A jeszcze dac sie tak zaskoczyc, to nic, ino ducha wyzionac. Brrr....
OdpowiedzUsuńNa szczescie juz klucze oddalismy, dzisiaj slubny zdal winde wannowa i teraz w mieszkaniu beda juz rzadzic jego nowi wynajemcy.
UsuńWspółczuję, Anka, nawet nie wiesz jak bardzo!
OdpowiedzUsuńu mnie zaczyna się podobna sytuacja z mam
Nie ma mnie na blogach, ale wiesz, ze sercem z Tobą ♥
Sonic, a list nadal nie doszedl?
UsuńBardzo wspolczuje, ze Ci mama zachorowala. To straszne widziec rodzica cofajacego sie mentalnie do dziecinstwa. Trzymaj sie!
Sociczku, też zauważyłam brak Ciebie. Trzymaj się dzielnie.
OdpowiedzUsuńPrzykre jest, że jeszcze człowiek żyje, a już się wszystko po nim likwiduje, ale cóż, taka kolej rzeczy...
No ale Sonic jest przynajmniej tam na miejscu, a ja co?
UsuńA moja mama czeka...nie na śmierć, ale na aktywne życie, że przyjdzie i porwie ją w światowy wir.
OdpowiedzUsuńA fizycznie Twoja mama jest jeszcze ok?
UsuńPorusza się samodzielnie z pomocą laski, ale z mieszkania nie wychodziła już 3 miesiące. W tej chwili nie ma szans wyjść, bo klatka schodowa całkowicie rozgrzebana. Po za tym porusza się coraz wolniej i mam poważne wątpliwości, czy dałaby radę zejść i wejść na nasze 3 piętro. Je samodzielnie, ale posiłków już sobie nie przygotowuje, obiera warzywa bo bardzo lubi i to jedyna jej aktywność która ją interesuje. Zupełnie nie interesuje ją telewizja i przestała już czytać. Bracia grają z nią w domino i w karty w wojnę, radzi sobie z tym różnie w zależności od nastroju. Interesują ją puzzle, ale samodzielnie jest w stanie ułożyć co najwyżej 4 elementowe i to nie zawsze. Tak to mniej więcej wygląda.
UsuńZejsc pewnie by zeszla, gorzej ze wspinaczka z powrotem do gory, bo trzecie pietro w starej kamienicy to jak piate w bloku. Ale z aktywnosciami jeszcze nie jest tak najgorzej.
UsuńMama P. teraz juz tylko lezy, jest karmiona, ale kiedy przyjechal ksiadz, to ozywila sie i nawet umiala sie z nim pomodlic. Do P. mowi, ale bardzo niezrozumiale.
Dobra z Ciebie koleżanka Panterko.
OdpowiedzUsuńŻe na to paskudztwo jeszcze lekarstwa nie wymyślili!
Panowie też chyba byli zaskoczeni, że ktoś jest w mieszkaniu?
Mnie też żal wyrzucać, ale jak nie ma innego wyjścia to wyrzucam.
Oby się ta starsza pani nie męczyła za długo, bo to nie jest już życie.
Przyjazn zobowiazuje, a P. jest nieco nieporadny zyciowo, umie za to zarabiac pieniadze, natomiast zorganizowanie najprostszych czynnosci przychodzi mu z trudem. I tak od separacji, a potem rozwodu, wiele sie nauczyl, ale poczatki byly bardzo trudne.
UsuńJego mama jest dosc silna cielesnie jak na swoj wiek, wiec nie wiadomo, jak dlugo wszystko potrwa.
Anusia, czy to ten kolega, któremu pomagałaś urządzać mieszkanie?
UsuńTenze sam. Ratowalismy go, kiedy jego baba odeszla, potem byly wojny o pieniadze, wreszcie o dzieci. Kilkuletni horror.
UsuńOj, nie wszystko, nie wszystko... Co tu dużo mówić, każdy z nas to przerobił na własnym przykładzie...
OdpowiedzUsuńZycie jest mocno posrane.
UsuńDziś moja Mamcia mnie rano nieźle wystraszyła, bo nie rozpoznała rachunku za telefon i próbowała mi wmuwić, że ktoś ja naciąga na pieniądze. Wczoraj wieczorem zawadziła się o nogę ławy i przewróciła się, ale kula Jej w mieszkaniu przeszkadza. Coraz częściej się boję przyszłości...
OdpowiedzUsuńNo ale mama ma co najmniej opieke w domu i Ciebie blisko, ale kiedy sprawy zajda za daleko, bedziecie musieli rozejrzec sie za domem opieki, bo z pracy przeciez nie zrezygnujesz.
UsuńNie, po prostu przeniosę Ją do siebie, bo córka mi wtedy będzie mogła mi pomóc.
UsuńPod warunkiem, ze bedzie mogla zostawac sama, a nie wymagac 24-godzinnej opieki. Mama P. jeszcze rok temu normalnie funkcjonowala, sama jezdzila autobusami do swojego ukochanego kosciola, sama robila zakupy i gotowala. Juz wtedy wprawdzie po kilkanascie razy opowiadala to samo, ale poza tym byla fit. Wypadek i pozniejsze upadki w domu opieki to byl dla niej dramat.
Usuń