Banery, ordery i inne bajery

wtorek, 9 czerwca 2020

Dzien drugi - zwiedzanie z corka.

Po wykwintnym sniadaniu, jakie pokazuja tylko w serialu Klan, a jakie robila dla mnie corcia, zeby mnie w pelni dopiescic, zaczelysmy sie zastanawiac, co by tu...
- Ciebie gdzies sama puscic, to zdazysz wszystko wyzwiedzac i teraz nie mam ci juz co pokazac. - skarzylo sie moje dziecko - Chcialam cie zabrac na wieze widokowa, poplywac statkiem, teraz nie mam pomyslu.
- Pojdziemy przed siebie, a potem sie zobaczy - bylam pelna optymizmu, bo wiedzialam, ze nie sposob zobaczyc wszystko w jedno popoludnie.
Tak zrobilysmy i po raz-nie-wiem-ktory przeprawilysmy sie po moscie lalek, bo innej drogi na stare miasto po prostu nie ma. Poszlysmy wzdluz nabrzeza, ta sama trasa, jaka plynelam statkiem, ale dalej skrecilysmy w miasto, bo dziecku przypomnialo sie, ze Lubeka slynna jest z zabawnych przejsc, tzw. Gang. Jak juz pisalam, stare miasto jest drastycznie ograniczone powierzchniowo poprzez otaczajaca je wode, wiec kazdy centymetr kwadratowy jest na wage zlota. W niektorych miejscach domy zostaly tak smiesznie pobudowane, zeby wlasnie wykorzystac te deficytowa powierzchnie, ze powstaly przepiekne labirynty poprzez podworkowe ogrody, gdzie mozna dlugo bladzic, zanim znajdzie sie wyjscie. Wiekszosc tych przejsc jest dostepna dla turystow, mieszkancy nie maja nic przeciwko tabunom krecacych sie pod ich oknami ludzi. Organizowane sa  nawet wycieczki z przewodnikiem. TUTAJ jest nawet o nich w wiki, niestety tylko po niemiecku, jest ich podobno ponad 50, my znalazlysmy jeden, a drugi ja sama ostatniego dnia, ale ten moj byl nieprzejsciowy.

To jeszcze nie to, ale zapuscilam zurawia na zielone podworko

Gdzie tylko sie da, ludzie sadza pnace roze albo male drzewka, na ulicy nie ma miejsca


To przejscie latwo przegapic, takie jest niepozorne

To akurat nosi numer 28

Trzeba sie bardzo schylic, zeby przejsc

Tak wyglada przejscie od strony podworka

A samo podworko to prawdziwy poemat

I tak sie idzie i idzie...

... mijajac po drodze malownicze domy wybudowane wlasnie na tych podworkach

Tu plac zabaw

Kolejne zielone przejscie


Urocze zaulki pelne zieleni, z braku miejsca w doniczkach


Wreszcie, po dlugim bladzeniu pelnym okrzykow zachwytu, znalazlysmy wyjscie. Ale stojac na ulicy, nawet sie czlowiek nie jest w stanie domyslic, jakie cuda kryja sie z drugiej strony domu. Przy okazji pokaze Wam przejscie, ktore ja znalazlam dwa dni pozniej, zeby zamknac temat. Moje mialo numer 9, a pod nim wisiala tabliczka informujaca, ze jest bez wylotu. Za to ogrod zachwycal.



Wrocilysmy nad wode i z dachu muzeum hanzeatyckiego pogapilysmy sie na port.






I dalej snulysmy sie wzdluz kanalu.





Skrecilysmy do miasta i nazachwycalysmy sie przepieknym gmachem starego ratusza, ktory wypatrzylam bedac na gorze na wiezy.












Tuz obok znajduje sie sklep, lokal kawiarniany i muzeum najslynniejszej w Niemczech marcepanowej manufaktury Niederegger (niestety nie ma po polsku), firmy istniejacej od 1777 roku, a prowadzonej obecnie przez kolejne pokolenie rodziny Niederegger. Sklep to bardzo ekskluzywny, podobnie lokal kawiarniany, ceny zbijaja z nog, ale nie ma sie co dziwic, bo wszystko jest przygotowywane recznie. Juz wystawy sklepowe przyciagaja wzrok, a przy kazdym takim marcepanowym arcydzielku jest podane, ile godzin pracy kosztowalo. W sklepie czlowiek najchetniej kupilby wszystko, ale trzeba by byc milionerem. Pokupowalysmy troche prezentow dla bliskich i szybko stamtad wyszlysmy, zeby nie kusilo, bo bylysmy lzejsze o spore sumy.


To tez z marcepana

Teraz sezonowe stworki morskie, w zimie bombki i choinki, na wielkanoc jajka

Czekolady, smarowidla na chleb

Wyroby przerozne

Takie malenkie bomboniereczki z kolem ratunkowym 7,10€

Takie m.in. kupilam wnukom, beda mialy pozniej pudelka do zabawy

Pokoj z portretami Niedereggerow

Oczywiscie w maseczkach

Po tych wszystkich przygodach zglodnialysmy, wiec poszlysmy do restauracji, a wieczorem, z corki kolega z pracy, ponownie wpedzac matkie w alkoholizm, choc tym razem bylismy na tyle wczesnie, ze moglismy posiedziec przy stoliku.
Tamtejszy klimat jest troche inny od srodladowego, z chwila schowania sie slonca za horyzont, od razu robi sie bardzo zimno. Pojecie cieplego wieczoru, gdzie mozna posiedziec w samej bluzce i pogrilowac, jest nieznane, trzeba od razu wrzucac na grzbiet bardzo cieple ciuchy.
Tak skonczyl sie moj drugi dzien w Lubece, po ktorym znow fantastycznie spalam. Bardzo sluzylo mi tamtejsze powietrze.

A Wy pozostancie w zdrowiu.






36 komentarzy:

  1. Świetny dzień z dzieckiem cudowne są te podwórka z zielenią. Aż by się chciało tam zamieszkać, tylko to zimno po zmroku. 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To typowo nadwodnie, szczegolnie nadmorsko, jednak od wody ciagnie chlod, kiedy slonce sie schowa. Podworka sa rzeczywiscie przecudnej urody, ale ro typowe w ogole dla Niemiec, nie tylko dla Lubeki. Tyle, ze tam te ogrody zostaly po czesci zabudowane, stad te przejscia i labirynty.

      Usuń
  2. Wniosek nasuwa się sam – Ciebie gdzieś zaprosić, to znaczy, że najlepiej jak sama będziesz przewodnikiem i niczym się nie przejmować.
    Te labirynty podwórkowe to majstersztyk.
    Jak tak sobie oglądam to wszystko, to myślę, że fajnie byłoby tam mieszkać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem bardzo nieklopotliwym gosciem, zawsze dostosowuje sie do okolicznosci, zre niewiele i sama zwiedzam. :)))
      Mnie tez te labirynty oczarowaly i nawet planowalam nastepnym razem odszukac te inne, ale juz nie bedzie nastepnego razu, bo dziecko wraca na stale.

      Usuń
  3. Ciekawa jestem, jak tam jest z komunikacją, bo przez chwilę odniosłam wrażenie, że wszystko jest zabudowane.
    Fajną masz córkę!Ładna i zgrabna, włosy-imponujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komunikacja miejska dziala bez zarzutu, z prywatna nieco gorzej w srodmiesciu i okolicach, bo jest duzo ograniczen parkingowych. Wjazd chyba maja jedynie mieszkancy i pozwolenie na stawianie samochodow. Moja corka parkuje trzy ulice dalej, bo jej uliczka jest cala w zakazach.

      Usuń
  4. Takie podwórka to coś dla mnie, bardzo mi się podobają. Włóczenie się po mieście to też sposób poznawania, czasem można zobaczyć ciekawe miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle jeszcze zostalo do zwiedzania, ale juz niestety nie bede miala okazji tam pojechac, bo dziecko juz wraca, bylam na ostatnia chwile. Pod koniec czerwca bedzie juz tu w domu.

      Usuń
  5. Właśnie wczoraj wspominaliśmy z mężem śniadania w Klanie 😂😂😂😂

    Piękna córka🤩

    Świetna wycieczka!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tez smiejemy sie z tych ich sniadan, zawsze i wszedzie podawanych jak u mnie na urodziny dla gosci.
      A wycieczka wcale jeszcze nie skonczona, beda kolejne dni, wiec zapraszam.

      Usuń
    2. Będę będę:)

      A jeszcze mnie smieszylo. do łez jak pan domu wracał z pracy i w garniturze bawił się z wnukami 😂

      Usuń
    3. Nie no, KLAN to doskonala komedia, zajrzyj przy okazji na strone na FB Beka z Klanu, niektore komentarze pod kolejnymi odcinkami sa, ze boki zrywac, a bohaterowie maja ksywki rownie zabawne, np. L-zunia, Koniaczek, Jelopold, Sapiello, Domi i wiele innych, juz nie pamietam, bo dawno nie bylo KLANU. :)))

      Usuń
    4. A właśnie
      Jest jeszcze kręcony??!!

      Usuń
    5. Tak, juz zaczeli, ale emisja bedzie po wakacjach.

      Usuń
    6. Muszę kiedyś jeszcze zobaczyć kilka odcinków!!

      Usuń
    7. Nie zapomnij przy okazji zagladac na strone fb Beka z klanu, posmiejesz sie przy okazji. ;)

      Usuń
  6. Cudowna JEST TA LUBEKA!!! TE PRZEJŚCIA SUPER- HIPER. UWIELBIAM MARCEPANOWE SŁODYCZE, OGÓLNIE BIORĄC "MIGDAŁOWA" JESTEM. OSTATNIO WŁAŚNIE W CHARAKTERZE OBIADU SKONSUMOWAŁAM MIGDAŁY I RODZYNKI.
    PAMIĘTAM Z DZIECIŃSTWA, ŻE NA ŚWIĘTA WIELKANOCNE ZAWSZE DOSTAWAŁAM TAKĄ ZABAWOWĄ MINIATUROWĄ "ŚWIĘCONKĘ" - WSZYSTKO BYŁO WŁAŚNIE Z MARCEPANA I MOŻNA BYŁO TO W DRUGI DZIEŃ ŚWIĄT ZJEŚĆ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcepana nie idzie zjesc za duzo naraz, wiec to bezpieczny "slodycz", zostaje na dluzej. ;) Pamietam te wyroby z marcepanu, kiedy bylam dzieckiem, ale nie pamietam, kto je produkowal, czy prywaciarze, czy jakas firma.

      Usuń
    2. Chyba tylko prywaciarze, raczej nie któraś duża firma.

      Usuń
    3. I pewnie byl tamten marcepan troche oszukany, za to smakowal najlepiej na swiecie.

      Usuń
  7. Dobrze, że zdążyłaś wybrać się do córki, bo szkoda by było tego nie zobaczyć.
    Ta labiryntowa zabudowa urokliwa, ale najbardziej podoba mi się ratusz, niezwykle ciekawy!
    Lubię migdały, a marcepany nie, są dla mnie za słodkie. Tak że nie skusiłyby mnie te wspaniałości, chyba że dla tych ozdobnych pudełeczek, pewnie kupiłabym tak jak ty na prezenty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubie skubnac marcepan, ale tego nie da sie duzo zjesc, czlowiek by umarl z przeslodzenia. W tym sklepie sprzedaja nie tylko marcepan, ale i likiery, wina, albo mocniejsze napitki, czekolady - wszystko oczywiscie z nuta marcepanowa, ale nie sam marcepan. Cos bys dla siebie znalazla na pewno.
      Ratusz jest zachwycajacy.

      Usuń
  8. Ale tam pięknie. Zazdraszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, jest pieknie, ale tez drogo i tloczno jak to bywa w atrakcjach turystycznych. Ale z pewnoscia chcialabym tam mieszkac.

      Usuń
  9. Labirynty zdecydowanie zwyciezaja, ale by ni sie podobalo w nich bladzic...no i marcepany, uwielbiam. A Twoja corka przeurocza, taka kobieca...grayulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie moja zasluga, dziecko pracowicie cwiczy te swoje fitnesy, to i figure sobie wyrobila ;)

      Usuń
  10. Super wycieczka, cudnie tam jest ;) Pozdrawiam, dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. Bardzo! Dlaczego nie urodzilam sie bezwstydnie bogata, zeby moc sobie tam zamieszkas? :(

      Usuń
  12. Coraz bardziej mi sie to miasto podoba :). Jednak ten marcepanowy mus duzym lukiem ominac - marcepan to moje zatracenie i dotad nie moge zrozumiec dlaczego w kraju, w którym materialu wysciowego w bród, marcepanu raczej ze swieczka szukac, a juz u "nuestros hermanos" znajdzie sie bez problemów :(((.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakich braci masz na mysli?
      Ja tez bardzo lubie marcepan, ale nie da sie tego duzo naraz zjesc, bo zaczyna byc mdlo i za slodko. W tym sklepie czulam sie jak male dziecko otoczone zabawkami. Ceny jednak zaporowe, i chwala panu, bo wykupilabym wszystko. :)))

      Usuń
  13. Ale fajne zwiedzanie.Bardzo mi się podobało.Ogldałam zdjęcia parę razy.A słodkości ...mniam pycha.A te smarowidła ,,aż mi slinka pociekła.Zamawiam sobie takie pasty do smarowanie.Orzechową i chałwową.Zrobiłam tomograf o którym pisałam .zebrało się czterech lekarzy i zgodnie orzekli,że mam pozostałość w kości po wyrwaniu 4.Jest to obce ciało na tę chwilę.I to się otorbieliło i jest tam stan zapalny.Trzeba to wyczyścić.Po trzech latach bólu mam wkońcu diagnozę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli dentysta, ktory usuwal Ci zab jest partaczem i niedoukiem. On powinien od razu zauwazyc, ze zab, ktory usunal, nie jest w calosci, to widac na pierwszy rzut oka. Powinnas do niego pojsc i mu nauragac od ignorantow stomatologicznych. Biednas Ty! Jeszcze musisz poddac sie usuwaniu resztek spartaczonego zabiegu.

      Usuń
  14. Mialam obserwatorow, ale potem mi znikneli, zreszta nie dla poklasku pisze, wiec co za roznica, ile osob mnie obserwuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Corcia stanela na wysokosci zadania, nie nudzilas sie. Piekne miasto i tyle do zobaczenia, a czasu malo. Marcepanowy swiat - jak bajka!

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.