Usmiech nie jest wylacznie przypisany do dobrych ludzi. Psychopaci takze lubia sie usmiechac.
Banery, ordery i inne bajery
▼
czwartek, 14 lutego 2013
Czas do domu.
Niedlugo trwala nasza przygoda w Paryzu, ale biorac pod uwage koszt tej wycieczki dla pieciu osob, plus wyzywienie, bo zaplacone bylo tylko sniadanie w hotelu, oraz wszystkie wejsciowki, wydalismy kupe kasy. Calosc uszczuplila nas o ponad 3000 marek. Jednak warto bylo!
Wolalabym wprawdzie pojechac tam tylko z mezem i na dluzej, moc wiecej pochodzic po miescie, niekoniecznie w tlumnie odwiedzanych miejscach, ale po jakichs zaulkach. Na pewno nie ominelabym cmentarza Pere Lachaise i spedzilabym tam caly dzien. No, ale nie zawsze mozna miec to, czego sie pragnie.
Jakie sa moje paryskie refleksje?
Wiele o tym miescie czytalam, ogladalam o nim filmy, "znalam" je z wyobrazni. Zreszta tworcy filmow dbaja o ukazanie najpiekniejszych stron pokazywanych miast. Rzeczywistosc troche mnie przytloczyla. To moloch. Sporo widzialam zza szyb autokaru i doszlam do wniosku, ze nie chcialabym tam mieszkac, jak zreszta w zadnym innym wielkim miescie. Za duzo ludzi, za duzo turystow, za duzo kolorowych. Miasto jest brudne, halasliwe i zatloczone.
Owszem, sa tam i urocze zakatki, ale nie brak tez ohydnych blokowisk zamieszkalych przez nieciekawych ludzi. Architektura samego centrum jest interesujaca, dalej miasto robi sie nijakie, podobne do wszystkich innych duzych miast. Taka typowo paryska atmosfere mozna znalezc w samym centrum wielkiego Paryza, a miejsca godne obejrzenia sa najczesciej oblegane przez rzesze turystow. Nieodmiennie zachwycaly mnie te typowe kawiarenki i bistra z krzeselkami wystawionymi na chodnikach. Jest ich naprawde zatrzesienie.
Przestepczosc jest dosc duza, ostrzegano nas przed kieszonkowcami i zlodziejami na skuterach, ktorzy wyrywaja torebki. Nawet najpiekniejsze domy pobazgrane sa graffiti, wisza na nich smetne resztki pozdzieranych plakatow. Kolorowych jest zatrzesienie, nie tylko muzulmanow, ale i czarnych, skosnookich. Pozostalosci kolonizacyjne wielkiej Francji. W Paryzu, po raz pierwszy w zyciu widzialam na ulicy ortodoksyjnych Zydow w typowych kapeluszach, chalatach, ze zwisajacymi do ramion pejsami. Obok nich dzieci, miniaturki ojcow, w takich samych chalatach, kapeluszach i pejsach. Urocze brzdace, z bardzo powaznymi minami.
Jedno, co bardzo mi sie w paryzanach nie podoba, to ich stosunek do innych nacji, jakas wrodzona arogancja, brak checi do pomocy, jesli proszacy o pomoc nie wyartykuluje swojego problemu po francusku. Troche inaczej jest na prowincji, ale Francuzi znani sa z niecheci do obcych jezykow. Nawet policjant nie chcial udzielic nam informacji, udajac, ze nie rozumie pytania (po niemiecku, angielsku, a nawet po polsku - ale ja jestem poliglotka, no nie?). Po francusku znam kilka slow, za malo zeby sie dogadac, ale dosc, by kupic bilety na metro (tre anfan, de - tu pokazalam na siebie, jako dorosla, sil wu ple) . Jaka ja bylam z siebie dumna, kiedy mi te bilety sprzedano! Jedynie w miejscach, gdzie sprzedaje sie karty wstepu turystom, mozna sie jako tako dogadac po niemiecku.
Te moje refleksje sa absolutnie subiektywne, obserwacji dokonywalam w biegu i moge sie mylic w ocenach, wiec nie sugerujcie sie zanadto. Paryz trzeba zobaczyc i juz.
W drodze powrotnej nie obylo sie bez przykrego zgrzytu, spowodowanego rutynowa kontrola policyjna naszego autokaru, juz na terenie Niemiec. Otoz kierowca byl jeden i przekroczyl swoj dopuszczalny czas. Policja zakazala mu dalszej jazdy, wiec czekalismy, az ktos dostarczy zmiennika. Wszystko odbylo sie, jak przy jezdzie w tamta strone, tylko w odwrotnym porzadku, najpierw Hannover i przesiadka, Seesen i kolejna przesiadka.
Wreszcie dotarlismy do domu.
I to juz koniec naszej paryskiej przygody. Pozostaly nam wspomnienia i duzo materialu filmowego, ktory czesto sobie ogladamy przy okazji spotkan rodzinnych.
Tym razem zdjecia sciagnelam z netu.
Dzień dobry, Panterko! Jak dobrze podrózować a potem sobie wspominać. To, co w pamięci jest nasze na zawsze. Tam żyje czas zatrzymamy w miejscu. Chwile młodości, kolory, zapachy, dźwieki. Barwy i nastroje Paryża w szkatułce wspomnień. Od razu mam ochotę posłuchać Charlesa Aznavoura, Edih Piaf albo Joe Dassina.
OdpowiedzUsuńAle to potem - teraz idę z Zuzią na spacer. Na razie pa, pa i dobrego dnia!:-)
Ano, bylo i minelo, pozostaly drobne pamiatki, troche zdjec, filmow, a wspomnienia zacieraja sie z roku na rok. To juz nie te same male dzieci, tylko dorosle, samodzielne kobiety, a my posiwielismy, jestesmy zmeczeni zyciem.
UsuńEhhh, czasu nie da sie zatrzymac!
Serdecznosci
Ech szkoda :-(
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia wieży ...
W sumie wycieczka dosc meczaca, bo za krotka, bo dzieci, bo...
UsuńDziękuję, Pantera, dziękuję. Dzięki Tobie jeszcze raz przeżyłam swoją podróż do Paryża.
OdpowiedzUsuńMilo mi, Dorotko, ze moglam Ci przysporzyc troche milych wspomnien.
UsuńParyż, mimo,że ogromy, zatłoczony i drogi pozostaje magiczny. Dobrze mieć takie wspomnienia, ale może jeszcze uda się Wam je odświeżyć kolejną wizytą:) Życzę Ci tego serdecznie i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKaprysiu, magia Paryza pryska z bliska (he, do rymu gadam!). Dopoki nie zobaczylam, tez mi sie wydawalo, ze jest magiczny. A to zwykle, wielkie miasto, ze wszystkimi tego niedogodnosciami. Moze byl kiedys...
UsuńEeeee,Młoda wróciła zachwycona:) Ja chciałabym kiedyś sama się przekonać, może mi się uda:)
UsuńJasne, zobaczyc trzeba, zeby przekonac sie na wlasne oczy. Ale Paryz jest przereklamowany.
UsuńW Paryżu byłam trzy, może cztery lata temu. Rozumiem, że ludziom się podoba, że kochają to miasto, że ...
OdpowiedzUsuńAle ja nie lubię Paryża i wystarczyła mi ta jedna wizyta. Zaspokoiłam swą ciekawość i basta!
Pozdrawiam cieplutko!
Gdyby dane mi bylo raz jeszcze odwiedzic to miasto, chcialabym zobaczyc cmentarz Pere Lachaise, Mone Lise i miejsca z dala od turystycznych atrakcji.
UsuńSciskam
Paryż nocą wygląda ślicznie,piękna wycieczka i wspomnienia,które warto mieć,pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńZ daleka wyglada rzeczywiscie zmyslowo, z bliska juz nie tak bardzo.
UsuńSerdecznosci
piękne miejsce:)
OdpowiedzUsuńPodróże doświadczają turystę nie tylko pozytywnie;)
Piekne, ciekawe, znane, po trosze rozczarowujace, po trosze zachwycajace miejsce.
UsuńByłam, widziałam... może kiedyś tam wrócę:)
OdpowiedzUsuńCzego Ci zycze.
UsuńAment
A wiesz, że nasi "Francuzi" też o prawdziwych Francuzach mają takie samo zdanie. Egoistyczni, zapatrzeni w siebie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia Paryża:) To nocne śliczniejsze:)
Zaiste sliczne i szkoda, ze nie moje.
UsuńZgadzam sie z Toba Panterko, Paryz warto zobaczyc:) Jesli oczywiscie stac nas na taka wycieczke. Mysle, ze teraz jest troszeczke latwiej niz kilka lat lemu.
OdpowiedzUsuńJa, tak ja Ty, nie chcialabym tam mieszkac na stale.
Happy Valentine's Day :))
Latwiej na pewno, ale i znacznie drozej.
UsuńDzieki za walentynke, wzajemnie, Ataner.
no tak cenią sie, skoro jest sposobność ku temu
UsuńFrancja w ogole jest droga.
UsuńMam nadzieję, że kiedyś zobaczę Paryż...takie wyjazdy pamięta się całe lata...
OdpowiedzUsuńNa pewno zobaczysz, cale zycie przed Toba.
UsuńPiękne zdjęcia... i opisy :). Aż żal rozstawać się z Paryżem... :).
OdpowiedzUsuńZdjecia z tego posta sa z netu, wczesniejsze moje wlasne.
Usuńzgadza się aż chciało by si tam być... podobno niesamowity klimat...
Usuń:)... wszystkie piękne... :). Te wcześniejsze tym bardziej... :).
UsuńHistoria z Paryżem dobiegła końca , mam nadzieję że jeszcze kiedyś tam wrócisz sama z mężem :) wszak nigdy nic nie wiadomo .
OdpowiedzUsuńMusialby sie cud zdarzyc, ale nie trace na niego nadziei ;))
OdpowiedzUsuń