niedziela, 3 marca 2013

Sobota pelna wrazen.

Dzieciaki wyciagnely nas przed poludniem na brunch  do niedalekiej restauracji. Za niecale 8 euro na twarz jest do dyspozycji szwedzki stol, skad mozna brac, ile dusza zapragnie. Napoje platne ekstra.
Takie pysznosci tam serwowali, ze oczy jadly za dziesieciu, ale zoladek nie chcial miescic. Znakomite byly grillowane warzywa z dipem twarozkowym, jajecznica ze szczypiorkiem, swiezy sok pomaranczowy, wedlin do wyboru do koloru i do tego cieple buleczki. Na sam koniec wciagnelismy swieze owoce oblane czekolada ze stojacej obok fontanny.
I jak sie odchudzac w takich okolicznosciach?
Obzarlismy sie tak, ze ledwie od stolu wstalismy. Potoczylismy sie w kierunku naszego pueblo, gdzie czekaly na nas stesknione Kirunia i Maciejka. Z Kira trzeba bylo tak czy tak wyjsc na spacer, wiec spontanicznie zdecydowalismy sie podjechac nad jeziorko, skad wydobywa sie zwir i tam w spokoju polazic, poprzygladac sie ptakom wodnym, ktore korzystaja z tego jeziorka.


Pogoda byla jak na zamowienie, czyste i bezchmurne niebo, slonce, ktore nawet odrobine grzalo, choc rano maz musial skrobac samochod, a na trawie bylo bialo od szronu. Wiosny specjalnie nie bylo ani widac, ani czuc w powietrzu, przyroda jeszcze nie obudzila sie ze snu zimowego. Wokol widac bylo zeschla trawe i zeszloroczne badylki. Z daleka, pieknie prezentowala sie jedna z dzielnic miasta, oswietlona znizajacym sie sloncem.


Jedna strona jeziorka pelna jest maszyn wydobywajacych zwir i piach, tasmociagow, ktorymi surowiec jest transportowany dalej, zwirowych usypisk i pryzm.



Po drugiej stronie, starszej i juz nie eksploatowanej, rzadzily kaczki krzyzowki i gegawy, ktore widac przylecialy juz do nas na legi. Na zime gesi gdzies odlatuja, podczas gdy kaczki spedzaja ja na miejscu. Jak widac na zdjeciach, jeziorko jest jeszcze czesciowo zamarzniete i ptaki moga sobie postac na lodzie lub poplywac w wolnych od niego miejscach.


Kirunia byla w swoim zywiole, gryzla patyczki, biegala za nimi i wciaz przymierzala sie do wody, stale ja pilnowalismy i zakazywalismy, ale znalazla chwile, kiedy na nia nie patrzylismy i dopiela swego. Cale szczescie, ze nie poszla plywac, choc bardzo to lubi, zamoczyla tylko lapki.


Slonce znizalo sie, a woda skrzyla w jego promieniach. Patrzac na te zdjecia, trudno sobie wyobrazic, ze to nie naturalne jezioro i ze kilkadziesiat metrow dalej stoja wszystkie te ogromne maszyny pobierajace na codzien material budowlany. Takie sielskie obrazki spotyka sie prawie wylacznie w naturalnym srodowisku. Taka cisza z nich przebija, taki spokoj.

Niebo wprawdzie stracilo swoja zimowa bladosc i bylo barwy gleboko blekitnej, ale nagie galezie drzew nie pozwalaly zapomniec, ze zima jeszcze nie minela i ze po tak pogodnym dniu nastanie mrozna noc.
Tu i owdzie lezal lod, do zludzenia podobny do stluczonego szkla i nie topnial w promieniach slonca, widac za slabo grzalo. Niby pieknie, ale tego dnia zupelnie nie czulo sie wiosny, to byl typowo zimowy pogodny dzien. Na moim liczniku jeszcze 16 dni do wiosny i mam nadzieje, ze pojawi sie punktualnie, co do minuty!
Nalazilismy sie, a Kirunia wykonala co najmniej dziesieciokrotnie wiekszy od nas dystans, obszczekiwala wszystkich zalotnikow, bo jej milosna faza juz minela, wiec teraz nie wykazuje panami zadnego zainteresowania, nie chce sie z nimi nawet pobawic i poganiac.
Kiedy uznalismy, ze brunch zostal jako tako strawiony, lekko zmarznieci poczlapalismy do domu.
Na dzisiaj moja najmlodsza zaprosila nas na Tupper-party, gdzie wcale mi sie isc nie chce, ale nie zrobie przeciez dziecku afrontu. Jeszcze przy okazji bede musiala cos zamowic. Bardzo duzo mam juz tych tupperware w domu, drogie to cholerstwo, ale warte swojej ceny. Jak nie zamowie, naraze sie dziecku, a jesli zamowie, mezowi. Trudna sprawa.

***********************************************************************************

Chcialabym Wam szczerze polecic blog Ani Skibniewskiej, dziennikarki Tygodnika NIE. Blog zawiera teksty zamieszczane przez nia w tygodniku, ale nie tylko tam. Ania specjalizuje sie glownie w demaskowaniu nieprawidlowosci polskiego wymiaru sprawiedliwosci. Wierzyc sie nie chce, ze w demokratycznym panstwie prawa moze dochodzic do podobnych zdarzen. Do zamykania w wiezieniach ludzi zupelnie niewinnych, chorych z lekarskim zakazem odsiadki, samowoli prokuratorow, ich braku odpowiedzialnosci za popelnione bledy, preparowania dowodow, namawiania do falszywych zeznan, wymuszanie zeznan poprzez zamykanie najblizszej rodziny i temu podobnych. Anka miala nieraz grube nieprzyjemnosci od opisywanych przez nia osob.
Jej styl jest ciekawy, niezbyt ciezki, dobrze sie ja czyta.
Refleksja po tej lekturze jest taka, ze kazdego z nas, chocby najbardziej niewinnego, moze spotkac to, co spotyka bohaterow jej artykulow.
Bardzo polecam, wszystkie napisane przez nia artykuly sa w jednym miejscu, nie trzeba szukac po archiwach tygodnika NIE.
A to link do bloga Ani Skibniewskiej:

http://skibniewska.blogspot.de/

Dodajcie do ulubionych, naprawde warto.

Prywatnie Ania bardzo angazuje sie w ochrone zwierzat, pomaga w adopcjach, sama ma w domu uratowanego psa i koty. Bywa czasami jako ekspert u Jaworowicz.
Zwrocilam sie wczoraj do niej na FB z prosba o zamieszczenie apelu na temat zaginionego Lesia Kaprysi i prawie w tej samej chwili dowiedzialam sie, ze zguba sama znalazla droge do domu, wiec szybko odwolalam swoja prosbe. Bardzo sie ucieszyla i, na ile znam jej zaangazowanie, szczerze.

34 komentarze:

  1. Już dodaję Jej blog do ulubionych, a sobotę miałaś miłą i sielską :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie przeczytaj, Aniu, calego bloga, jest tego bardzo duzo, na kilka dni, ale warto naprawde.

      Usuń
    2. Tak zrobię, Pantero, już trochę przeczytałam.

      Usuń
    3. Prawda, prawda. Podczytuję po kawałku.

      Usuń
  2. ...zobaczymy, poczytamy...


    ...miejsce na spacer ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I lazi tam znacznie mniej spacerowiczow, niz nad miejskim jeziorkiem Kiessee, jest spokojniej.

      Usuń
  3. O, i zniknął komentarz na moich oczach, o ludzie ... wrrrrr...
    Coś z bloggerem czy moim Internetem ??
    Świetne zdjęcia, lubię takie...
    Ale mam wrażenie,że u Was jest jednak o wiele cieplej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od samego rana walcze z zawieszajacym sie komputerem i od czasu do czasu wylaczajacym sie samodzielnie. Juz mialam zamiar ciepnac go przez okno, ale zal mi sie szyby zrobilo.
      Krysiu, wczoraj byl rano mroz, dzisiaj posypuje sniezek, a slonca nie widac wcale zza grubej warstwy chmur. I, co najwazniejsze, nie pachnie wiosna!

      Usuń
  4. Dzień dobry Panterko! Dziekuję za informację o ciekawym blogu. Już go sobie dodałam do ulubionych, po przeczytaniu najnowszego posta tej dziennikarki o ginekologu z PO.
    Tez z mężem jestesmy na diecie, wiec czytanie o smakołykach, które miałaś okazje wczoraj zjeść rozmarzyło nas nieco. Ale postanowilismy wytrwać przynajmniej do świąt. Na razie dobrze idzie!
    Pozdrowienia serdeczne zasyłamy!;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od dzisiaj jestem z powrotem na odwyku od jedzenia ;). Jeden dzien przerwy w diecie to wprawdzie czysty sabotaz, ale nie zaluje ani troche, warto bylo! A takie rodzinne spotkania na neutralnym gruncie tez wiele daja.
      Jesli chodzi o Anie, warto sie z jej artykulami zapoznac, bo praktycznie, poza NIE nigdzie nie przeczytacie o niegodziwosciach wymiaru sprawiedliwosci, czasem tylko gdzies ktos cos wspomni. Tu jest wszystko w pigulce, a lektura jezy wlosy na glowie.
      Przyjemnej niedzieli!

      Usuń
  5. wiele osób bojkotuje"nie", że komuchy i beznadzieja...a ja wiem, ze każdy artykuł jest bardzo dokładnie sprawdzany a dopiero potem idzie do druku. nie ma u nich żadnej lipy ani kłamstwa. poczytam sobie bloga ani, kiedyś go miałam i ...wcięło.
    cieszę się, że sobota była udana, u nas przez moment zawiało wiosną a dzis wiatrzysko mało ba nie urwie.
    ale to końcówka podobno.
    miłej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale mi się cos poprzestawiało w komputerze. ciekawe u iluosób tak sie podpisałam...

      Usuń
    2. Kiedy zobaczylam Twojego nicka, smialam sie do rozpuku :))) Skad Ci sie to wzielo? Mnie tam sie podoba, bardzo nieodzienny.
      Chyba nie moglas miec wczesniej tego bloga, bo Ania zalozyla go dopiero w lutym i sukcesywnie umieszcza w nim swoje artykuly. Moze wczesniej miala jakis inny?
      My prenumerujemy NIE od lat. Krzywda jest pisanie, ze NIE klamie. Oni sa tak bardzo na cenzurowanym, ze najmniejsze potkniecie skutkowaloby procesem. Urban zatrudnia najlepszych prawnikow i zanim cokolwiek ukaze sie drukiem, jest wielokrotnie sprawdzane pod wzgledem prawnym. Wlasnie za pisanie prawdy popartej zelaznymi dowodami, jest ten tygodnik tak znienawidzony przez prawice.
      Dzisiaj mamy duze zachmurzenie i popaduje drobny sniezek. To tyle, jesli chodzi o wiosne.
      Serdecznosci, Bakterio! :)))

      Usuń
    3. hahahaha! taki miałam nick na blogu onetowskim. przez ponad 5 lat.
      uściski, panterko:)

      Usuń
  6. Czytam polecanego bloga sukcesywnie i raz się wkurzam, raz ogarnia mnie rezygnacja. Fajną wyprawę opisałaś. Co to jest Tupper-party?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://en.wikipedia.org/wiki/Tupperware
      Niestety po polsku nie ma, ale pobuszuj w internecie, moze cos wiecej znajdziesz. To sprzedaz bezposrednia produktow Tuppera, organizowana wylacznie w prywatnych mieszkaniach (party). Sa to glownie wyroby plastikowe, rewelacyjne musze przyznac i drogie, jak cholera. Podrobki nie siegaja im jakoscia do piet, a wyroby maja 30-letnia gwarancje, sama z niej wielokrotnie korzystalam.

      Usuń
    2. A to coś takiego, jak u nas prezentacje w domach prywatnych z udziałem ściągniętych znajomych do obejrzenia. Nie musisz nic kupić. Ja przestałam się w to dawno bawić, ale przyznam, że 10 lat temu raz na raty!~!!!!!! komplet ścierek i czyścików Raypath- rewelacja. Mam je do dziś, a czyścisz nimi wszystko bez używania chemii. Podobał mi się mały odkurzacz komputerowy RUMBA, ale cena zaporowa i nie do naszego domu.
      Mam miskę do wyrastania ciasta drożdżowego, podobną do tej prezentowanej z Tuperrware, ale innej firmy.

      Usuń
    3. Wiem, ze nie musze niczego kupowac i normalnie nie bywam juz na tego rodzaju imprezach. Ale jakze tak, wlasnemu dziecku zrobic "wbrew"? ;)))

      Usuń
    4. Faktycznie:))) Nie wypada:)

      Usuń
  7. Ale Kira miała fantastyczny spacer ;)u nas teraz też jest taka pogoda jak u Ciebie na zdjęciach ;) czuć wiosnę.. oby już zagościła na dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, bylo wczoraj! A dzisiaj juz pochmurno i snieg sypie od czasu do czasu. :((

      Usuń
  8. Zaczęłam czytać poleconego bloga..no trzeba mieć stalowe nerwy.
    Fotki, jak zwykle u Ciebie porywające :)
    U mnie wczoraj było podobnie..a dzisiaj łeb chciało urwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie chce jakos przyjsc ta wiosna.
      A blog Ani udowadnia, ze spotkac to moze naprawde kazdego.

      Usuń
  9. mmmm grillowane warzywa, mniammmm....

    OdpowiedzUsuń
  10. dużo optymizmu zawitało na Twoje zdjęcia, za sprawą słońca:) Miło popatrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze juz bedzie go coraz wiecej, tak mi za nim teskno bylo. Jeszcze troche wiecej zieleni i bedzie dobrze.

      Usuń
  11. Miły spacer po TAKICH atrakcjach kulinarnych :)
    U mnie niedziela była wietrzna i zimna, i deszczowo-śniegowa, i w ogóle lipa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troche mi juz brakowalo takiego blizszego kontaktu z natura, bo sniegu mialam juz po kolnierzyk.
      Niestety niedziela i u nas byla niezachecajaca do wypadow na lono. Rano sniezylo, slonca w ogole nie widzialam. Dzisiaj natomiast od rana cudna pogoda, ale za to musialam uskuteczniac skrobanki na samochodzie.

      Usuń
  12. Cóż, za wspaniała, bezstresowa sobota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietnie bylo, rodzinnie-zwierzeco, pogodnie i na luzie. Takie dni lubie.

      Usuń
  13. Widzę, że nałapałaś pięknych widoczków w sobotę! :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.