Nie jestem pewna, czy sprawily to niedawne przymrozki, czy tez Frieder, zwany przeze mnie Fryckiem, zechcial sie przelamac w swej niecheci do nowego domownika, w kazdym razie, przy okazji mojej kolejnej wizyty w ich domu, raczyl w nim pomieszkiwac. Madame przybyla jako pamiatka z urlopu we Francji w lipcu, co wprawilo kocura-jedynaka w taka wscieklosc, ze foch jego byl dlugotrwaly i nieprzejednany. Ilekroc bylam tam z wizyta, Frycek byl nieobecny. Podobno wracal na noc, niespecjalnie glodny, bo rozpuszczany przez sasiadow smakolykami, czasem nocowal, czasem zostawal na noc na zewnatrz lub kto-go-tam-wie-gdzie. Z opowiadan wiedzialam, ze slodki wyglad Madame i jej piskliwy miauk, nie robily na nim zadnego wrazenia, wprost przeciwnie, gotow byl ja atakowac. Zaden koci rezydent nie lubi obcych na swoim terytorium. Tyle, ze Frycek nie z kazdym intruzem tak sie rozprawial.
Zdarzylo sie kilka lat temu, ze przez kocia klape wlazl do domu jakis obcy kot. Znajomi obudzili sie w nocy, kiedy to stworzenie siedzialo w najlepsze na ich lozku. Przepedzili intruza i wrocili do spania. Jednak kocisko bylo uparte, widac spodobalo mu sie u nich w domu, wiec wracalo i wlazilo, najczesciej noca, do mieszkania. Frycek zupelnie nie bronil swoich rewirow, moze bal sie obcego doroslego kota, moze darzyl go sympatia, nie widzac w nim konkurenta - nie wiadomo. Znajomy mial w koncu dosc tych wizyt, wiec postanowil skonczyc z nimi raz na zawsze. Zaczail sie przy kocich drzwiczkach i w chwili, kiedy kot wczolgiwal sie, jak do siebie, potraktowal go zimnym prysznicem. Pomoglo natychmiast! Nigdy wiecej nie mieli niechcianych odwiedzin.
Tym bardziej dziwilo ich, ze w przypadku kociego dziecka, Frycek stal sie nagle takim kocim Rejtanem i za nic nie chcial zaakceptowac we wlasnym domu tego malenstwa.
Ale widac stwierdzil w koncu, ze fochy nie pomagaja i intruz nie znika, a pogoda jest niesprzyjajaca pokazom kociej niecheci do obcego, wiec bywal w domu czesciej, znoszac ze stoicka cierpliwoscia napady Madame na swoj kolyszacy sie w irytacji ogon. Dla mlodej byl to fascynujacy obiekt polowan, bo ruszal sie i zachecal do atakowania. Kiedy Fryc mial dosyc jej zapedow, odwracal sie gwaltownie, syczac zlowieszczo i ostrzegajaco, a mala zaraz podporzadkowywala sie jego zyczeniu zostawienia ogona w spokoju. Nie na dlugo jednak, czasem Frycek musial dac jej wyrazniej do zrozumienia, ze nie ma ochoty na zabawe, dostawala trzy szybkie w pyszczek i wiala z rozpaczliwym miaukotem pod szafe.
Wieksza zgoda panuje przy misce, chociaz Madame ma znacznie lepszy apetyt. Frycek spozywa z dystynkcja, ona wciaga zarcie nosem. Taka mala, a zjada cala saszetke naraz, podczas gdy on zawsze zostawia sobie na pozniej. Tyle, ze teraz nie ma dla niego zadnego pozniej, dzieciak wyzera to, co on zostawia. Nielatwe jest zycie kota przyzwyczajonego do pewnych miskowych zachowan przez lata samotnosci.
Podczas gdy Frycus jest juz myslami na podworku, kicia jeszcze wylizuje jego resztki jedzenia.
Powoli jest przyzwyczajana do wychodzenia. Dotychczas jej kibelek stal w domu, teraz umieszczono go na zewnatrz, tuz obok kociej klapy, na daszku. Jeszcze nie schodzi z tego daszku na dol, jak Frycek, ale mozna powiedziec, ze zalatwia sie na dworze, choc jeszcze do kuwety. Po ogrodzie wolno jej na razie chodzic wylacznie pod kontrola. Jeszcze troche potrwa, zanim sie tak usamodzielni, jak jej starszy braciszek. Czeka ja jeszcze sterylizacja i pozniej bedzie juz mogla rzadzic na dzielnicy razem z Fryckiem.
Glosik sie jeszcze Madame nie zmienil, piszczy jak myszka, za to poziom decybeli przy mruczeniu jest zadziwiajaco wysoki, o wiele glosniejszy od Mieckowego.
Ksiazki mozna pisac na temat zwierzecych zachowan, zwlaszcza koty maja charakterki. W kazdym domu dokocenie wyglada inaczej, u jednych zaprzyjaznianie trwa chwilke, gdzie indziej koty nie zaprzyjaznia sie nigdy.
Biedna Madame ... hihi jaki Frycek obrażony na tym jednym ze zdjęć...
OdpowiedzUsuńTo Frycek jest biedny, mloda to mala cwaniara i psotnica. :)))
UsuńJak to baba ;)
UsuńA w dodatku z Francji, no - katastrofa! :)
UsuńNo, może Frycek w końcu się całkiem "odbrazi" :)
OdpowiedzUsuńA ma biedak wyjscie? Coraz gorzej na dworze, to musial gdzies wrocic :)))
UsuńCiekawa historia dokocenia. Trochę tak jak u mnie. Pól roku... Chyba miłości z tego nie będzie, ale mogą dobrze żyć koło siebie. Miłego dnia, Panterko!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, bardzo podobna sytuacja jak z Ksieciem i Amisia. Tyle, ze Frycek byl jedynakiem przez 12 lat. Mozw wiec sie teraz czuc niezmiernie pokrzywdzony :)))
UsuńMilego, Anko!
Przyszłam jeszcze popatrzeć na tę śliczną mordkę. :)
UsuńW rzeczy samej, pyszczysko ma iscie francuskie. I ta jedna czarna brew!
UsuńPrzy czym na zywo jest jeszcze slodsza, choc wydaje sie to niemozliwe :)))
Biedny Frycek - ciężko mu się przyzwyczaić, ale może teraz będzie okazja. Jest coraz chłodniej i będzie więcej siedział w domu. Może da się przekonać :)
OdpowiedzUsuńNie ma innego wyjscia, ale radzi sobie :)))
UsuńAle dobrze, że się Frycek przełamał, zimno by mu było :). Może się z czasem zaprzyjaźnią?
OdpowiedzUsuńTak calkiem jeszcze nie przestal sie fochac, czasem mlodej wleje, kiedy jest zbyt nachalna ;)
UsuńNo, ale to tak w normie ;) :P...
UsuńChyba tak, ja sie nie znam, bo mam tylko jedna Miecke. :)))
Usuń...ach my faceci, ale żeby ma Madamme się foszyć to kocur jeden...
OdpowiedzUsuńNo wiesz, jakby Ci tu powiedziec... Frycek nie jest tak do konca mezczyzna... :)))
UsuńKażdy kot jest indywidualistą, oraz posiada silny charakter, więc trochę się Fryckowi nie dziwię, że strzelił focha.
OdpowiedzUsuńJednak jestem przekonana, że w końcu łaskawie się przeprosi, bo rządzić " na dzielni" łatwiej wszak we dwoje ;-)
Typowe zachowanie jedynaka, ktory po 12 latach dorobil sie siostrzyczki. Moze w koncu ja jakos pokocha...
UsuńTo ci Frycek. Gdyby umiał mówić, to wygarnąłby pewnie swojemu personelowi, co myśli na temat intruzki. Ciekawie byłoby.
OdpowiedzUsuńDobrze, że widać jakieś światełko w tunelu porozumienia się ;)
Idzie jakby ku lepszemu, ale kto tam trafi za kotami...
UsuńTo się zgadza. W każdym domu to zakocenie inaczej wygląda.
OdpowiedzUsuńU mnie też są takie co się przyjaźnią a inne nie.
Śliczna ta koteczka ...białe zawsze są ładne, może dlatego Frycek jej nie lubi ?
Ty wiesz, Krysiu, najlepiej z wlasnego doswiadczenia, jak wyglada dokacanie :)))
Usuńto prawda, że każdy kot ma inny charakter. napatrzyłam sie na nie i choć są od zawsze razem, to istnieja między nimi i sympatie i wprost przeciwnie. są złośnicy i wesołki.
OdpowiedzUsuńa może panienka z francji fochy strzela do frycka?
A gdzie tam! Lasi sie do niego, zacheca do zabawy, ociera sie pieszczotliwie. A ten nic. Glaz po prostu :)))
Usuńmoże to zdobywca i nie lubi być zdobywany?
UsuńTrafisz za kotem? Nikt nie wie, co mu tam w lebku siedzi :)))
UsuńNo tak, Frycek poczuł się porzucony ;), jakaś siksa zajęła jego miejsce !
OdpowiedzUsuńCo do "wciągania pokarmu nosem", to moja Figa, pomimo że dorosła, przy misce zachowuje się tak samo. Natomiast Muniek posila się z wielką elegancją ;))))
Miecka tez spozywa jednym zabkiem, z odgietym wdziecznie malym palcem.
UsuńA może on chce pokazać, kto tutaj gra pierwsze skrzypce i ustawić panienkę,aby nie próbowała podskakiwać.
OdpowiedzUsuńNa pewno chcial pokazac, pokazal i fochal sie przez kilka miesiecy. Nic nie wskoral, wiec zrezygnowany przestal ;)
UsuńJak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma!
OdpowiedzUsuńO to to! Nawet jakas przyblede z Francji. :)))
Usuń