wtorek, 17 lipca 2012

Quo vadis, Polsko?

Ostatnio moj wielki niesmak wzbudzil swoim chamskim komentarzem niejaki Korwin-Mikke. Wydalil z siebie komentarz na temat poslanki Anny Grodzkiej, nazywajac ja to Grodzkie, zarzucajac, ze do sejmu dostala sie, bo jest dziwolagiem i ze powinna lepiej wystepowac w cyrku, bo tam jest jej miejsce. Wczesniej niejaki Suski pytal poslow z PO, czy ich Murzynek bedzie glosowal, majac na mysli czarnoskorego posla Godsona. Kiedys Rydzyk wysmiewal innego czarnoskorego kaplana, ze sie nie umyl, a zmarla prezydentowa Kaczynska wyzwal od czarownic i grzecznie zaproponowal jej poddanie sie eutanazji. Podobne przyklady mozna mnozyc i, co ciekawe, wydalaja je z siebie najczesciej osoby okreslajace siebie jako gleboko wierzacych katolikow. Czyli osobnikow, ktorzy, gdyby trzymali sie zasad swojej religii, powinni byc wzorcami tolerancji dla wspolbliznich, ludzmi na wskros pokornymi. A zdaja sie zapominac o nadstawianiu drugiego policzka oraz rzucaniu kamieniem, jesli sami sa bez winy.
Swoim zachowaniem daja swiadectwo temu, ze nie ma nic gorszego na swiecie od Polaka-katolika-patrioty, przykladu skrajnej nietolerancji, zawisci, nienawisci, braku empatii i przebaczenia, wszelkich fobii, przekonaniu o wlasnej wyzszosci i lepszosci. O ile od zwyklego obywatela nie mozna wymagac poprawnosci politycznej, o tyle poslowie, czy inne elyty, osoby publiczne powinni wazyc slowa i wykazywac sie chocby najmniejsza doza dyplomacji, jesli nawet ich przekonania sa niedyplomatyczne.
Nie chce nikogo przekonywac do milosci do transseksualistow, homoseksualistow, ateistow, kolorowych, czy kogo tam jeszcze, ale podstawy dobrego wychowania i odrobina kultury osobistej nikomu jeszcze nie zaszkodzily, zwlaszcza politykom. Od polityka mozna wymagac wiecej, sa to przedstawiciele narodu, i czy chca, czy nie, musza ten narod godnie i kulturalnie reprezentowac. Mam wrazenie, ze Polsce brakuje politykow z prawdziwego zdarzenia, jest to zbiorowisko przypadkowych indywiduow, ktorzy dorwali sie do koryta i ktorym sie wydaje, ze moga stanowic o calym narodzie, narzucajac wlasne przekonania i wole. Z malymi wyjatkami, jest to banda chamow przekonanych o wlasnej kulturze i dobrym pochodzeniu. Niektorym nie pomogly nawet oxfordzkie studia, czy hrabiowskie pochodzenie, sloma z butow wyjdzie zawsze, na ogol w najmniej oczekiwanym momencie. I pada mit o wywodzeniu sie z arystokracji, nobilitujacej uczelni, pozostaje wstyd na caly swiat.
I to obnoszenie sie z wiara! A podobno Polska jest krajem swieckim, tak przynajmniej stanowi konstytucja. W innych chrzescijanskich panstwach sprawa wiary jest sprawa w pelni prywatna, przestrzen publiczna wolna jest od symboli religijnych, a politycy nie odnosza sie w swoich decyzjach do wyznania, bo wazny jest interes spoleczny i racja stanu, a nie robienie dobrze episkopatowi.  Szkoly publiczne nie prowadza zajec z religii, takie prawo maja wylacznie szkoly wyznaniowe, czy to katolickie, czy ewangelickie, czy zgola islamskie.
Nie moze tak byc, ze grupa oszolomow, zwiazanych z kosciolem, zawlaszcza cala przestrzen w panstwie. Powoli zaczyna sie polowanie na czarownice, skazywanie za wypowiedzi przeciwko kosciolowi czy wierze, czyli cenzura religijna. A ci sami politycy jeszcze niedawno mocno byli cenzurze przeciwni. Tylko to byla tamta cenzura, socjalistyczna. Dzis robia to samo, knebluja usta przeciwnikom.
Zeby sie tych przeciwnikow pozbyc, wymyslaja areszty wydobywcze, szantazuja podejrzanych skrzywdzeniem rodziny, nie ma dla nich zadnych swietosci. Przetrzymuja w zamknieciu ludzi niewinnych, czesto bardzo chorych, zamykaja rodziny, doprowadzaja do bankructw i samobojstw. Przy czym nigdy nie ponosza winy za swoje czyny. Wiekszosc tych ludzi jedyny ratunek widzi w Strassburgu, dostaja odszkodowania za bezprawne przetrzymywanie, a placi podatnik. Mozna by uzdrowic ten chory system, gdyby konsekwencje ponosili prokuratorzy i sedziowie, moze zawczasu by sie zastanowili, zanim wydaliby nakaz aresztowania lub jego przedluzenie.
Przy czym kolesiostwo i kler pozostaja najczesciej bezkarni, bez wzgledu na to, jakiego przestepstwa sie dopuscili. Strach sie bac, bo nie trzeba byc przestepca, zeby przyjac bladym switem wizyte antyterrorystow, drzwiami i oknami  lub dostac sankcje bez powodu. Wystarczy spoznic sie z zaplaceniem jednaj raty, by zlicytowano dom za dziesiata czesc wartosci, a kupujacym byl, calkiem przypadkowo oczywiscie, pociotek komornika lub rzeczoznawcy.
Pelna wolnoamerykanka, korupcja kwitnie, kolesie maja sie niezle, kosciol jeszcze lepiej, a szary obywatel zdycha, jak nie z glodu, to od nieleczonej choroby. Jas nie doczekal... odleglego terminu do lekarza specjalisty, a jesli sie Jasiowi udalo, czesto nie stac go na lekarstwa, bo gdy je wykupi, zdechnie z glodu na ulicy, nie mogac zaplacic czynszu i kupic chleba.
A rocznie miliardy ida do kleszych kieszeni i do Watykanu.
Wpadlismy z deszczu pod rynne, od rezimu moskiewskiego do VW (to nie Volkswagen, tylko Vatykan-Waszyngton). I tym optymistycznym akcentem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.